Bezpieczne i prywatne alternatywy dla Google i Facebooka

Bezpieczne i prywatne alternatywy dla Google i Facebooka
Ludzie jakoś przywykli do tego, że ich dane są do dyspozycji w trybie online, ufając, że znajdują się one w rękach tylko tych firm i osób, pod których pieczę je powierzyli. To zaufanie nie ma jednak podstaw – nie tylko ze względu na hakerów, ale również dlatego, że właściwie brakuje możliwości kontroli nad tym, co Wielki Brat z nimi robi.

Dla firm nasze dane to pieniądze, realne pieniądze. Są gotowe za nie płacić. Dlaczego więc zazwyczaj sami oddajemy je za darmo? Zgoda, niekoniecznie za nic, bo w zamian dostajemy pewne profity, np. rabaty na określone produkty czy usługi.

Życiowa ścieżka jak na dłoni

Użytkownicy smartfonów zapewne nie zdają sobie sprawy, jak dokładnie Google - w połączeniu z GPS lub bez tego - nagrywa, dokumentuje i zapisuje w swoich archiwach każdy ich ruch. Wystarczy zalogować się do swojego konta Google używanego na smartfonie i wejść na usługę zwaną „oś czasu”, aby się o tym przekonać . Można tam zobaczyć lokalizacje, w których Google nas przyłapało. Powstaje z nich coś w rodzaju naszej ścieżki życiowej.

Według opinii ekspertów, Google ma największy na świecie zbiór prywatnych danych.

Dzięki gromadzeniu słów kluczowych wpisywanych do wyszukiwarki oraz informacji o odwiedzanych stronach, a następnie kojarzeniu tych wszystkich danych z adresem IP gigant z Mountain View ma nas dosłownie „na patelni”. Poczta w Gmailu odsłania nasze tajemnice, a lista kontaktów mówi o tym, kogo znamy.

Co więcej, dane w Google mogą być jeszcze mocniej powiązane z konkretną osobą. Namawia się nas tam przecież do podania numeru telefonu, a jeśli udostępnimy numer karty kredytowej, w celu zakupu jakiegoś produktu czy usługi, Google skojarzy nas z historią zakupów i wykorzystanych usług. Serwis zachęca też użytkowników (co prawda jeszcze nie w Polsce) do dzielenia się danymi o własnym zdrowiu w Google Health.

I nawet jeśli nie jesteś użytkownikiem Google’a, nie znaczy to, że nie ma w nim danych na twój temat.

Facebook i pieniądze
Facebook i pieniądze

Najcenniejszy towar? My!

Nie lepiej wygląda sytuacja z Facebookiem. Większość rzeczy, które umieszczamy na fejsbukowym profilu, ma charakter prywatny. Takie jest przynajmniej domniemanie. Jednak domyślne ustawienia prywatności powodują, że do wielu z tych informacji mają dostęp wszyscy użytkownicy Facebooka. Zgodnie z polityką prywatności, z którą mało kto się zapoznał, Facebook może przekazać informacje z prywatnych profili firmom, z którymi współpracuje. Są to głównie reklamodawcy, twórcy aplikacji i dodatków do profilu.

Sama istota działalności Google’a i Facebooka polega na nieposkromionej konsumpcji naszych prywatnych danych. Oba dominujące w Internecie serwisy na każdym kroku zachęcają użytkowników do przekazywania im jak najwięcej informacji. Nasze dane to ich główny towar, który na mnogie sposoby sprzedają reklamodawcom jako tzw. profile behawioralne. Dzięki nim marketingowcy mogą dopasowywać reklamy do ludzkich zainteresowań.

Facebookiem, Google i innymi firmami zajęły się już - i zajmować się będą zapewne jeszcze nie raz - odpowiednie organy i władze. Jednak działania te jakoś znacząco nie poprawiają naszej sytuacji odnośnie prywatności. Wygląda na to, że sami musimy się zatroszczyć o ochronę przed apetytami możnych tego świata. Radziliśmy już swego czasu, jak problem rozwiązać radykalnie, czyli zniknąć z sieci - zlikwidować swoją obecność w serwisach społecznościowych, sfalsyfikować konta, których nie można usunąć, wypisać się ze wszystkich list wysyłkowych e-mail, usunąć z wyszukiwarki wszystkie wyniki wyszukiwań, które nas dotyczą, i w końcu zlikwidować swoje konto (konta) e-mail. Radziliśmy też jak ukryć swoją tożsamość w sieci TOR, unikać aplikacji śledzących za pomocą specjalnych narzędzi, szyfrować, usuwać ciasteczka itp. Teraz o mniej radykalnych sposobach obrony, czyli o szukaniu alternatyw.

DuckDuckGo - strona startowa
DuckDuckGo - strona startowa

Wiele osób nie wyobraża sobie Internetu bez wyszukiwarki Google. Uważają one, że jeśli czegoś nie ma w Google, to nie istnieje. Niesłusznie! Jest świat poza Google i można powiedzieć, że nawet znacznie ciekawszy, niż sobie wyobrażamy. Jeśli np. chcemy mieć wyszukiwarkę nie uboższą niż Google, a przy okazji nieśledzącą nas na każdym kroku w sieci, to wypróbujmy duckduckgo.com. Serwis oparty jest wyszukiwarce Yahoo, ale zawiera również wiele własnych przydatnych skrótów i ustawień. Wśród nich - dobrze widoczną zakładkę "prywatność". Można w niej wyłączyć wysyłanie informacji o zapytaniach do stron internetowych, które pojawiły się w wynikach, oraz zapisać zmienione ustawienia za pomocą hasła lub specjalnego linku do przechowywania w zakładce.

Podobny nacisk na ochronę prywatności widać w innej alternatywnej wyszukiwarce - Startpage.com. Dostarcza ona co prawda wyniki oraz podstawowe reklamy z Google, ale anonimizuje zapytania, a sama przechowuje na komputerze użytkownika tylko ciasteczko z ustawieniami. W jej standardowych ustawieniach włączono ciekawą funkcję - aby podnieść ochronę prywatności, nie przekazuje się wyszukiwanych słów kluczowych administratorom witryn pokazanych w wynikach wyszukiwania. Po zmianie ustawień wyszukiwarki będą one zapamiętywane w anonimowym cookie.

Inna alternatywa wyszukiwarkowa to Ixquick.com. Pochodzi od tej samej firmy, co StartPage.com i ma taki sam wygląd oraz zestaw ustawień. Najważniejsza różnica polega na tym, iż Ixquick.com korzysta z własnego algorytmu wyszukiwania, a nie z silnika Google, co sprawia, że wyniki wyszukiwania będą się trochę różnić od tego, co można zobaczyć w Google. Zatem mamy tu szansę na rzeczywiście "inny Internet".

 

Prywatne społeczności

Jeśli ktoś już musi korzystać z serwisów społecznościowych, a jednocześnie chciałby zachować choć odrobinę prywatności, to oprócz opanowania specjalnych ustawień, które częstokroć są mocno iluzoryczne, powinien być może zainteresować się alternatywnymi wobec Facebooka, Twittera i Google+ wersjami portali. Jednak od razu trzeba podkreślić, że aby naprawdę z nich korzystać, trzeba namówić na to także swoich znajomych.

Jeżeli to się uda, to alternatyw jest sporo. Spójrzmy np. na pozbawiony reklam i bazujący na sztuce wizualnej serwis Ello.com - lub "prywatny serwis społecznościowy", czyli aplikację mobilną Everyme, która działa trochę jak Google+, z kręgami znajomych lub przyjaźni. Everyme obiecuje, że wszystko pozostanie prywatne i znajdzie się w wybranych przez nas kręgach, pozwalając użytkownikom na udostępnianie treści tylko tym, którym chcemy.

Serwis Ello - zrzut

Inny serwis społecznościowy tej kategorii, Zalongo, umożliwia tworzenie w sposób bezpieczny prywatnych sieci znajomych i krewnych. Można w nim powołać do życia m.in. prywatną stronę rodzinną, a potem, bez ryzyka wglądu przez osoby niepowołane, udostępniać tam zdjęcia, filmy, opowiadania, życzenia świąteczne i urodzinowe, a także kalendarz wydarzeń czy kronikę rodzinną.

Każdy, kto korzysta z Facebooka, wie, że jednym z nawyków - szczególnie świeżo upieczonych rodziców - jest udostępnianie w nim zdjęć dzieci. Alternatywą są bezpieczne sieci, takie jak 23Snaps. To aplikacja dla rodziców (na systemy Android, iPhone i Windows Phone), eliminująca niebezpieczeństwo wpadnięcia fotek ich pociech w ręce obcych. W dodatku mamy pewność, że zdjęcia, które zamieszczamy, zalogowani w serwisie znajomi i krewni naprawdę chcą zobaczyć. Inna przyjazna rodzinie społecznościówka to appka FamilyWall.

Serwisy i aplikacje społecznościowe są bardzo liczne, jest w czym wybierać. Alternatywy wobec Google’a i Facebooka czekają i są dostępne, trzeba tylko naprawdę wiedzieć, że warto ich używać - i chcieć to robić. Wtedy motywacja do podjęcia wysiłku, aby zmienić swoje nawyki i całe życie internetowe (bo nie da się ukryć, że chodzi o pewien wysiłek), sama przyjdzie.