KOSMOS 2.0

KOSMOS 2.0
e-suplement
Ponad pół wieku temu, gdy w kosmos poleciał pierwszy człowiek, świat przyglądał się wydarzeniom związanym z podbojem kosmosu jak zawodom sportowym, w których rywalizowały dwie drużyny ? ZSRR i USA. W mentalności obserwatorów tamtych wydarzeń wryła się świadomość, że kosmos podbija się dla prestiżu i chwały ojczyzny, nie zważając na koszty. Świat się zmienił i eksploracja kosmosu weszła w nową fazę, którą nazwaliśmy KOSMOS 2.0.

Cechy charakterystyczne naszej epoki to komercjalizacja i prywatyzacja kosmonautyki, ambicje i programy kosmiczne coraz większej liczby krajów oraz poszukiwanie życia w Układzie Słonecznym i poza nim. Na kilkudziesięciu stronach dokonujemy obszernego przeglądu obecnego stanu i planów eksploracji kosmosu w perspektywie najbliższych 20 lat.

Eksploracja kosmosu wchodzi w kolejną fazę. Nazwa Kosmos 2.0 nie jest na wyrost, bo już w tej chwili widzimy zjawiska i rzeczy dotychczas nie widziane. Należą do nich np. komercjalizacja i prywatyzacja kosmonautyki, ambicje i programy kosmiczne coraz większej liczby krajów i poszukiwanie życia i warunków mu sprzyjających w wielu miejscach Układu Słonecznego i poza nim.

Tym razem, nieco inaczej niż to było np. w latach 60-tych i 70-tych, przy układaniu planów podboju przestrzeni i ciał kosmicznych, więcej mówi się o pieniądzach i policzalnych korzyściach niż o prestiżu i chwale ojczyzny. W ostatnich latach, po Stanach Zjednoczonych również Chiny i Rosja ogłosiły, że w okolicach 2030 roku zorganizują lot załogowy na Marsa. Co z tych szumnych zapowiedzi wyjdzie, nie wiadomo. Równie dobrze może okazać się, że pierwsi ludzie oglądający czerwoną planetę z bliska będą turystami wysłanymi tam przez Dennisa Tito, a nie ?profesjonalnymi astronautami?.

Załogowe misje na Księżyc, Marsa i inne planety, to spektakularne przedsięwzięcia, których koszty, idące w setki miliardów dolarów, mogą pokryć agencje kosmiczne rządów USA, Chin oraz Rosji, wciąż nie rozliczane wyłącznie z zysków. Firmy prywatne funkcjonują inaczej, dlatego myślą głównie o turystach, płacących za udział w podróży, o bogactwach naturalnych planet i asteroidów, czy o sponsorach, których reklamę można nalepić na pojazd.

Ambitny program Constellation, powstały za prezydenta Busha, zakładał, że NASA do 2010 r. wycofa z użycia promy kosmiczne, w 2016 r. zrezygnuje również z międzynarodowej stacji orbitalnej, a wszystkie siły skupi na budowie nowej rakiety i statku, dzięki którym Amerykanie w 2020 r. po wielu dekadach ponownie wylądują na Srebrnym Globie. Jeśli chodzi o promy, to rzeczywiście je wycofano. ISS też zapewne wkrótce wyjdzie z użycia. Co do innych planów, to już znacznie mniej pewne. Obecnie znacznie więcej niż o Księżycu mówi się o Marsie i planie wysłania tam załogowej misji w okolicach 2035 roku.

W dzisiejszych czasach, nawet tak bogate instytucje jak NASA, z budżetem przekraczającym 20 mld dolarów rocznie, muszą liczyć się z groszem. Przykładem jest decyzja wstrzymania lotów wahadłowców podjęta przez prezydenta Baracka Obamę, z powodu nieopłacalności programu. Koszt wyniesienia na orbitę ładunku o tej samej masie przez rosyjskie rakiety był nawet cztery razy niższy.

 

Przeczytaj także
Magazyn