Samochody parowe w USA

Samochody parowe w USA
e-suplement

samochód parowy Victor

...w początkach ery motoryzacyjnej, gdy w Europie konkurowali konstruktorzy samochodów benzynowych, w USA znacznie większym zaufaniem cieszyły się samochody parowe. Mieszkańcy Ameryki nie potrafili zaufać ?wybuchającej? w silniku benzynie. Samochody parowe były mocniejsze i przystosowane do jazdy po amerykańskich bezdrożach. Droższe niż benzynowe, zaliczały się do klasy aut luksusowych. Wprawdzie, zanim taki pojazd wyruszył w drogę, trzeba było poczekać prawie 5 minut na wytworzenie się pary w kotle, ale już podczas postoju, dodatkowy palnik cały czas utrzymywał parę pod roboczym ciśnieniem. Wystarczyło regularnie uzupełniać wodę co 60 kilometrów i spokojnie podróżować do celu. Po skonstruowaniu kondensatora pary, postoje takie wypadały co 250 kilometrów.

?Upodobanie do samochodów parowych było całkiem zrozumiałe. Samochód taki był znacznie łatwiejszy do prowadzenia. Wystarczyło po prostu przesunąć dźwignię do przodu, aby pojazd ruszył i jechał z dowolną szybkością w osiągalnych granicach, bez konieczności zmiany biegów, regulacji składu mieszanki paliwowej, operowania przy­spieszeniem zapłonu i tym podobnych uciążliwych czynności. Po zatrzymaniu się pojazd nie hałasował pracującym na jałowym biegu silnikiem, lecz z cichym sykiem pary posłusznie oczekiwał na ruszenie. W ciągu kilkunastu sekund po ruszeniu mógł osiągnąć szybkość 100 km/h, przy czym jazda była cicha i płynna, bez kłębów spalonego oleju i odoru benzyny.? pisał Witold Rychter Pod kotłem można było spalać ?cokolwiek? od oleju, nafty, parafiny, aż do odpadków węglowodorowych.

?W 1900 r. w Stanach Zjednoczonych było 1691 pojazdów parowych, 1585 elektrycznych i zaledwie 936 benzynowych. Stosunek ten potwierdziły również i ogłoszenia fabryk w gazetach, reklamujące przede wszystkim samochody parowe i elektryczne, Samochody elektryczne były najprostsze w użyciu. Wadą ich (zresztą do dzisiaj istniejącą) była konieczność wożenia ciężkich akumulatorów, które, notabene, wystarczały do przebycia zaledwie 40 km. Jako ciekawostkę należy wymienić pewnego wynalazcę, który projektował ustawienie w miastach automatów do ładowania akumulatorów. Kierowca zaparkowałby swój elektryczny pojazd obok automatu, podłączył przewody, wrzucił monetę ćwierć-dolarową i prąd zacząłby płynąć do baterii. Ten niewątpliwie prosty, lecz chyba genialny pomysł, nie został niestety zrealizowany? czytamy w "Dziejach samochodu" Witolda Rychtera.

Za najlepsze samochody parowe USA uznawano auta marki Stanley, produkowane przez bliźniaków, z urodzenia rolników, a z praktyki - producentów suchych płyt fotograficznych. Konkurowała z nimi firma White, ktorej samochody ruszały prawie natychmiast. Działo się tak z powodu zmienionej konstrukcji kotla. Płaski, o malej pojemności szybko się ?nagrzewał?, ale nie mógł gromadzić zapasu pary, co sprawiało pewne kłopoty w sytuacjach wymagających więcej stałej mocy, na przykład podczas podjazdów pod górkę. Produkcją samochodów parowych w USA zajmowały się też firmy: Locomobile, Dobie, Grout, Gard-ner, Serpollet (oddział amerykański fir­my francuskiej), Toledo, Milwaukee, Steamobile, Conrad Steam Surrey, Ste­arns Steam Carriage, Jaxon, Lane Stea-mer, Reading, Boss i Clark.

Przeczytaj także
Magazyn