Niezwykła historia balonów

e-suplement
Gdy ludzie przekonali się, że powietrze również ma określoną wagę (litr powietrza waży 1,2928 grama, a metr sześcienny około 1200 g)), doszli do wniosku, że właściwie wszystko, co się znajduje w powietrzu, traci na wadze tyle, ile waży wypchnięte powietrze. A więc jakiś przedmiot mógłby pływać w powietrzu, gdyby wypchnięte przezeń powietrze było od niego cięższe. I tak dzięki Archimedesowi zaczęła się niezwykła historia balonów.

Najbardziej znani w tym temacie są bracia Montgolfier. Skorzystali oni z tego, że powietrze ogrzane jest lżejsze od chłodnego. Uszyli wielką kopułę z materiału dość lekkiego i mocnego. Kula miała otwór na dole, pod którym rozpalono ogień, płonący w ognisku ułożonym w przypominającym łódkę pojemniku przyczepionym do kuli. I oto pierwszy balon uniósł się w przestworza w czerwcu roku 1783. Udaną próbę lotu bracia powtórzyli w obecności króla Ludwiką XVI, dworu i wielu mniej znakomitych widzów. Do balonu przyczepiono klatkę z kilkoma zwierzętami. Widowisko trwało zaledwie parę minut, bo rozdarła się powłoka balonu i ten naturalnie opadł, ale łagodnie i dlatego nikomu nie stało się nic złego.

Pierwszą udokumentowaną próbę z modelem balonu wypełnionego gorącym powietrzem przeprowadził w sierpniu 1709 roku Bartholomeo Lourenco de Gusmao, kapelan portugalskiego króla Jana V.

W sierpniu 1783 roku bracia Robert, według wskazówek Jacquesa Alexandra Charles?a, pomyśleli o użyciu innego gazu przeszło 14 razy lżejszego od powietrza, a zwanego wodorem. (Otrzymywało się go kiedyś np. przez polanie cynku lub żelaza kwasem siarczanym). Z wielkim trudem napełnili oni balon wodorem i puścili go bez pasażerów. Balon spadł pod Paryżem, gdzie ludność sądząc, że ma do czynienia z jakimś smokiem piekielnym, rozszarpała go na drobne kawałeczki.

W niedługim czasie, w całej Europie i w Ameryce zaczęto budować balony, przeważnie z wodorem. Ogrzewanie powietrza okazało się niepraktyczne, gdyż często miały miejsce pożary. Próbowano też używać innych gazów, np. gazu świetlnego, który stosowano do oświetlenia, niebezpiecznego jednak dzięki temu, że jest trujący i łatwo wybucha.

Szybko balony stały się ważną częścią wielu zabaw publicznych. Wykorzystywali je też uczeni do badań górnych sfer powietrza, a nawet jeden z podróżników (Salomon August Andrée (1854 - 1897), szwedzki inżynier i badacz Arktyki) w 1896 r. udał się balonem co- prawda bez sukcesu, na odkrycie bieguna północnego.

Zaczęto też wówczas do badań naukowych budować tzw. balony obserwacyjne, zaopatrzone w przyrządy, które same bez człowieka notują temperaturę, ilość wilgoci itp. Balony te wzbijają się na wielką wysokość.

Poczęto wnet stosować zamiast formy kulistej balonów, podłużną ?serdelków" jak żołnierze francuscy nazywali tego kształtu balony. Zaopatrywano je też w stery. Ster taki niewiele pomagał balonowi, bo wszak najistotniejszy był kierunek wiatru. Jednak dzięki nowemu urządzeniu balon mógł choć trochę "odejść" od kierunku wiatru.  Inżynierowie i mechanicy myśleli  co zrobić, by zapanować nad kaprysami wiatru i mieć możność lotu w dowolnym kierunku. Jeden z wynalazców chciał zastosować wiosła, ale osobiście przekonał się, że powietrze to nie woda i nie można w nim  skutecznie wiosłować.

Zamierzony cel osiągnięto dopiero wtedy, kiedy zostały wynalezione motory, poruszane przez spalanie benzyny, a używane w samochodach i samolotach. Motory te były wynalazkiem Niemca Daimlera z 1890 roku. Dwóch rodaków Daimlera chciało bardzo szybko i chyba bez głębokiego namysłu, wykorzystać wynalazek do poruszania balonów. Niestety wybuchająca benzyna zapaliła gaz i obydwaj zginęli.

Nie zniechęciło to innego Niemca, Zeppelina. W roku 1896 puścił on pierwszy balon, który od jego nazwiska został nazwany Zeppelinem. Ogromna, podłużna powłoka rozpięta na lekkim rusztowaniu zaopatrzona w stery, unosiła wielką łódź z motorami ze śmigłami podobnie jak w samolotach. Zeppeliny zostały stopniowo ulepszone, szczególnie podczas I wojny światowej.

Chociaż osiągnięto wielkie postępy w budowie balonów tuz przed II wojną światową uważano, że ?nie mają one wielkiej przed sobą przyszłości. Budowa ich jest kosztowna; wymagają wielkich hangarów w których trzeba je utrzymać; łatwo ulegają uszkodzeniom; są przy tym powolne, ociężałe w ruchach. Liczne ich wady były przyczyną częstych katastrof. Przyszłość należy do samolotów, przyrządów cięższych od powietrza, które porywa w przestworza szybko obracające się śmigło?.

Przeczytaj także
Magazyn