Sąd w goglach

Sąd w goglach
Skoro dzięki postępom technik wizualnych gracz komputerowy może zabijać przeciwników w tzw. strzelance (1) także w trójwymiarowej, wirtualnej rzeczywistości, to dlaczego prawdziwi śledczy i wymiar sprawiedliwości nie mogliby wejść do cyfrowego świata, aby prowadzić śledztwo w sprawie rzeczywiście dokonanego zabójstwa?
Gra - strzelanka
1. Gra - strzelanka

Jak podał kilka miesięcy temu "New Scientist", w Szwajcarii wykorzystano trójwymiarowy obraz gogli do wirtualnej rzeczywistości Oculus Rift (2) w celu zobrazowania sędziom i ławnikom miejsca zbrodni i rekonstrukcji jej przebiegu (3).

Lars Ebert z Instytutu Medycyny Sądowej w Zurychu, który kieruje projektem, nazwał ten system "kryminalistycznym holodeckiem" (na cześć fikcyjnych urządzeń, znanych fanom serialu "Star Trek").

Policjanci, którzy brali udział w pokazie, bardzo pozytywnie ocenili testowane rozwiązanie. Według opinii osób uczestniczących w prawdziwej strzelaninie, prezentacja 3D wiernie odtwarza realia wydarzenia i przywołuje wspomnienia rzeczywistego przebiegu wypadków.

Postaci są uproszczone, jak bohaterowie gier komputerowych - mają odpowiedni wzrost, długość ramion i postawę, ale bez cech charakterystycznych dla symulowanych osób, co mogłoby zakłócić chłodną ocenę sytuacji u uczestników.

Jak powiedział Ebert magazynowi "New Scientist", nie ma sposobu, aby za pomocą nawet najlepszych zdjęć odtworzyć wrażenia, jakie ma osoba znajdująca się na miejscu zdarzenia. Gdy potrzeba analizy np. torów trajektorii pocisków, trudno wyobrazić to sobie na papierze. "Nie widać wtedy, jak kule poruszają się w przestrzeni," mówi Ebert. "Za to w wirtualnej rzeczywistości dostrzeżemy, skąd zostały wystrzelone, w jakim kierunku lecą i w pobliżu kogo przelatują."

Gogle Oculus Rift
2. Gogle Oculus Rift
Scena zbrodni - obraz z Oculus Rift
3. Scena zbrodni - obraz z Oculus Rift
Virtobot i virtopsja
4. Virtobot i virtopsja

Wirtualny denat

W tej samej Szwajcarii, na Wydziale Medycyny Sądowej Uniwersytetu Berneńskiego, naukowcy od kilku już lat używają specjalnego robota o nazwie Virtobot (4) do sporządzania wirtualnych autopsji. Maszyna dokonuje dokładnych badań, analizując skan 3D ciała martwej osoby. Może zostać też wykorzystana do wykrywania przyczyny śmierci denata.

Virtopsja (skrót od wirtualnej autopsji) łączy dwie powszechnie stosowane techniki obrazowania - tomografię komputerową i magnetyczny rezonans MRI.

Dodatkowo, powierzchnia ciała jest filmowana przy pomocy kamery o wysokiej rozdzielczości. Na razie podobne cyfrowe obrazy zwłok akceptowane są w sądzie tylko w powiązaniu z opinią lekarza, przeprowadzającego klasyczną autopsję, można jednak oczekiwać, że z czasem ich stosowanie się upowszechni.

Jak podkreślają autorzy Virtobota, w przyszłości cyfrowy zapis wszelkich danych na temat wewnętrznego i zewnętrznego stanu zwłok umożliwi ponowną analizę danych, gdyby zaszły okoliczności wskazujące na inną, niż ustalona, przyczynę śmierci. Medycyna i kryminalistyka zyskały więc instrument, który pomoże nawet po latach wyjaśnić przypadki błędów lekarskich i zbrodni.

Jest jeszcze jeden aspekt, w którym wirtualne oględziny mogą mieć przewagę nad tradycyjnymi metodami. Jeśli nie ma nakazu sądowego czy prokuratorskiego, rodziny ze sporą niechęcią podchodzą do tego rodzaju badań. Dla lekarzy to zresztą też nie jest żadna przyjemność. Wirtualne autopsje na skanach 3D mogą więc być znacznie bardziej akceptowalne niż te dokonywane "w realu" i pozwalać na ujawnienie znacznie większej ilości informacji o przyczynach zgonu.

Zanim jednak wizje lokalne w technice VR i wirtualne sekcje zwłok zagoszczą na stałe w wymiarze sprawiedliwości na całym świecie, potrzebnych jest sporo testów i sprawdzianów, które upewnią wszystkich zainteresowanych, że tego typu technologie mogą z całą wiernością szczegółów ukazywać wydarzenia na miejscu zbrodni i niezawodnie badać ciało ludzkie. Ważne jest też, aby ceny sprzętu i przygotowywanie tego rodzaju prezentacji kształtowały się na umiarkowanym poziomie.