Destrukcja nanotechnologiczna. Czy replikatory opanują Ziemię?

Destrukcja nanotechnologiczna. Czy replikatory opanują Ziemię?
Rzecz z natury niepozorna, bo mała, niewidoczna. Coraz więcej osób zwraca jednak uwagę, że właśnie to może być największym niebezpieczeństwem.

Na pozór gałąź ta wydaje się obiecywać rozwiązania wszystkich problemów ludzkości - przedłużanie ludzkiego życia w nieskończoność, wyeliminowanie znoju pracy fizycznej, szybka produkcja dowolnej rzeczy, jakiej sobie tylko zapragniemy, co oznacza zarazem, że zbędny stanie się handel międzynarodowy, będziemy w stanie produkować energię w dowolnych ilościach, większość chorób i uszkodzeń ciała będzie łatwo i natychmiastowo leczonych.

Wszystko to dzięki tej jednej technologii, zwanej ogólnie nanotechnologią. Futurolog, autor książki "Engines of Creation" (z ang. "Motory tworzenia") K. Eric Drexler (1), autor tego terminu, widział w niej przede wszystkim narzędzie kreacji, ale również on zaczął używać innego pojęcia - "motor zniszczenia" na określenie wszystkiego, co opatrujemy przedrostkiem "nano".

1. K. Eric Drexler. Zdjęcie: commons.wikimedia.org

Replikacja w roju aż do końca

W sensie najbardziej chyba ścisłym nanotechnologia dotyczy molekularnych asemblerów, czyli mikroskopijnych maszyn, które mogą manipulować pojedynczymi atomami. Nanotechnologia to maszyny, które zasilane światłem słonecznym lub innymi źródłami energii, mogą wytworzyć cokolwiek ze zwykłych materiałów. W sensie "fizycznym" nie różni się to bardzo od sposobu, w jaki żywe organizmy mogą tworzyć z materiału biologicznego. Żywe organizmy są sterowane przez swoje DNA. Nanomaszyny mogą tworzyć obiekty, według instrukcji w oprogramowaniu, w tym powielać nanomaszyny, takie jak one same lub inne.

Maszyny, o których mowa w nanotechnologicznej dziedzinie, są małe, lekkie i wykorzystują materiały znajdujące się w najbliższym otoczeniu. Uważa się, że nanomaszyny mogłyby być wykorzystywane także militarnie, np. do infiltracji, szpiegowania, a nawet do przejmowania terytoriów przez opanowanie kluczowej infrastruktury, przejmowanie kontroli lub po prostu niszczenie. Skoro to "motory tworzenia", to mogą to być zarazem maszyny tworzące kopie samych siebie, w dowolnych ilościach, bez końca, a raczej z końcem w momencie, gdy już nie będzie dostępnego materiału.

Koncepcja samoreplikujących się maszyn została zaproponowana i omówiona przez wielu badaczy, m.in. Homera Jacobsena, Edwarda F. Moore’a, Freemana Dysona, Johna von Neumanna oraz przez wspomnianego K. Erica Drexlera. Przyszły rozwój takiej techniki można sobie wyobrazić jako integralną część projektów obejmujących wydobywanie bogactw naturalnych obcych planet i księżyców, zakładanie fabryk księżycowych, a nawet budowę satelitów słonecznych w kosmosie. John von Neumann pracował nad czymś, co nazwał Universal Builder, samoreplikującą się maszyną, która działałaby w środowisku komórkowym.

Samoreplikująca się maszyna to, jak sama nazwa wskazuje, sztuczny, samoreplikujący się system, który opiera się na konwencjonalnej wielkoskalowej technologii i automatyzacji. W literaturze czasami można znaleźć różne terminy, np.  nanoroboty lub asemblery. Powielacze nazywano również "maszynami von Neumanna". Znane jest też w tej gałęzi badań pojęcie "sonda von Neumanna", oznaczające hipotetyczny pojazd kosmiczny. Byłaby to sonda zdolna do replikacji z surowców znalezionych tam, gdziekolwiek jest wysłana. Pomysł nie pochodzi od Johna von Neumanna, ale jest zastosowaniem koncepcji von Neumanna do eksploracji kosmosu. Koncepcję tę opisał Robert Freitas w 1980 roku.

To właśnie wizja von Neumanna przeniesiona z planu kosmicznego na Ziemię zaczęła z czasem wzbudzać największe emocje. Skoro replikator może korzystać z dostępnego materiału gdziekolwiek w przestrzeni kosmicznej, to może również replikować się zamieniając krok po kroku naszą planetę w masę zreplikowanych nanomaszyn.
Są nie tak daleko idące, jednak wciąż wywołujące dreszczyk grozy wizje. Alarmiści ostrzegają, że działające według opisanych wyżej zasad, nanoreplikatory mogą być zaprogramowane również do kopiowania zaawansowanych typów broni i ulepszania ich przez wykonywanie z coraz lepszych materiałów. Jeśli takie nanomaszyny będą współpracować ze sztuczną inteligencją, to zaczynamy mówić już nie oprogramowaniu, lecz o systemie, który uczy się i przekracza proste instrukcje, doskonaląc efekty swojego działania.

Jeszcze bardziej przerażająca jest idea wykorzystania w złych celach nanotechnologii medycznych, wpływanie masowo na zdrowie i życie populacji ludzkiej. Najdalej idące obawy dotyczą całości życia ziemskiego, z którym nanomaszyny mogą konkurować i wygrywać w walce o zasoby, energię i budulec. "Rośliny" oparte na nanotechnologii mogłyby zastąpić prawdziwe rośliny. "Bakterie" mogłyby się rozprzestrzeniać jak prawdziwe mikroorganizmy (2), dewastując środowisko lub zagrażając ludzkości nanoinfekcjami.

2. Roje samoreplikujących się nanomaszyn tak jak je widzi
generator obrazów AI BlueWillow. Zdjęcie: stock.adobe.com

Realnie, w tej chwili nanotechnologie nie piszą jeszcze tak przerażających scenariuszy, jednak negatywne dla przyrody i  środowiska efekty stosowania nanorozwiązań już się dostrzega, np. w wynikach badań uczonych z moskiewskiego uniwersytetu RUDN. Według publikacji, która ukazała się w styczniu 2023 r. w czasopiśmie "Drug and Chemical Toxicology", tlenki metali stosowane na coraz szerszą skalę w nanotechnologiach trafiają następnie do wody, np. jako jony cynku, zatruwając żyjące tam ryby.

Nanotechnologia nie potrzebuje więc aż "maszyn von Neumanna", by aktywnie szkodzić życiu na naszej planecie. A to niestety może być dopiero początek. 

Mirosław Usidus