Pasja pionierów. Znana i nieznana historia braci Wright

Pasja pionierów. Znana i nieznana historia braci Wright
W 1901 r., dwa lata przed pierwszymi lotami braci Wright (1), Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych nazwała pomysł latania „próżną fantazją”. George W. Melville, naczelny inżynier marynarki, napisał artykuł pełen złośliwości pod adresem aeromarzycieli.

W 1903 r., dziewięć tygodni przed wyczynem braci, „New York Times” oddał się futurologii przewidującej m.in., że rozwój samolotów zajmie milion albo nawet 10 milionów lat. W artykule zatytułowanym „Latające maszyny, które nie latają” gazeta napisała m.in. „Zwykłemu człowiekowi wydaje się, że siły wkładane w prace nad latającymi maszynami można lepiej wykorzystać”. Nawet po tym, gdy udowodniono, że loty samolotowe są czymś realnym, niektórzy pozostawali nieprzekonani, twierdząc, że to tylko bezsensowna zabawka dla bogaczy. Słynny astronom William H. Pickering pisał: „Koszty byłyby zaporowe dla każdego poza kapitalistą”.

Nawiasem mówiąc, podobne reakcje pojawiały się pół wieku później w odniesieniu do lotów kosmicznych. Gdy w 1955 roku prezydent Eisenhower ogłosił pierwszy amerykański program satelitarny, zapytany o projekt brytyjski astronom odpowiedział: „Podróże kosmiczne to kompletna bzdura”, dodając, że byłoby to „straszne marnotrawstwo publicznych pieniędzy”. Nieco później, kiedy prezydent Kennedy ogłosił swój księżycowy plan, oprócz poparcia i entuzjazmu powstał ruch przeciwko temu pomysłowi. Barry Goldwater powiedział, że to wielkie marnotrawstwo. Nawet były prezydent Eisenhower, który przecież stworzył NASA, komentował: „Każdy, kto wydałby 40 miliardów dolarów na wyścig na Księżyc dla narodowego prestiżu, jest szalony”.

Niejako w odpowiedzi niedowiarkom przed 120 i tym późniejszym Neil Armstrong, pierwszy człowiek, który stanął na powierzchni Księżyca w 1969 roku, w kieszeni swojego skafandra kosmicznego miał drobne kawałki konstrukcji oryginalnego samolotu Wright Flyer z 1903 roku.

Lot na brzuchu

Wracając do wydarzeń z 1903 roku, pionierzy nie przejmowali się chyba antyfuturologią ekspertów marynarki wojennej i „New York Timesa”, gdy rzucali monetą o to, kto pierwszy przetestuje samolot Flyer na piaskach Kill Devil Hills w  Karolinie Północnej. Starszy Wilbur wygrał, ale jego pierwsza próba 14 grudnia 1903 roku nie powiodła się i spowodowała niewielkie uszkodzenia samolotu. Trzy dni później Orville, w płaszczu i krawacie, położył się płasko na brzuchu na dolnym skrzydle samolotu i przejął stery. O godzinie 10.35 Flyer ruszył po szynie prowadzącej, a Wilbur biegł obok, przytrzymując i równoważąc delikatną maszynę. Samolot oderwał się od ziemi na dwanaście sekund, po czym wylądował ponad 36 metrów dalej dalej na miękkim piasku. Bracia wymienili się za sterami jeszcze trzy razy tego dnia, a każdy kolejny lot był coraz dłuższy. Ostatni lot Wilbura trwał prawie minutę i pokonał ok. 260 metrów (2).

2. Zdjęcie z pierwszych lotów braci Wright.
Zdjęcie: stock.adobe.com

Wright Flyer I kosztował tysiąc dolarów. Był wykonany ze świerkowego drewna i miał specjalnie zaprojektowany silnik głównie z lekkiego aluminium. Była to pierwsza sterowana i napędzana maszyna latająca, która mogła latać obciążona ciężarem człowieka. Z tego projektu narodził się nowoczesny samolot, choć po pierwszym dniu w powietrzu, Flyer z 1903 roku nigdy więcej nie poleciał. Gdy Orville i Wilbur dyskutowali o ostatnim locie, nagły silny podmuch wiatru porwał maszynę i kilkakrotnie nią obrócił. Samolot doznał tak poważnych uszkodzeń użebrowania, silnika i prowadnic łańcucha, że nie nadawał się do naprawy.

Wilbur Wright urodził się 16 kwietnia 1867 roku, a  jego brat Orville - 19 sierpnia 1871 roku. Kiedy byli dziećmi, w 1878 roku ich ojciec wrócił pewnego wieczoru do domu z prezentem, który po wejściu wyrzucił w powietrze. „Zamiast spaść na podłogę, jak się spodziewaliśmy”, wspominają bracia w artykule w gazecie z 1908 roku, „przeleciał przez pokój, aż uderzył w sufit, gdzie przez chwilę trzepotał, a w końcu opadł na podłogę”. Napędzany gumką model helikoptera, wykonany z korka, bambusa i papieru, zahipnotyzował chłopców, rozpalając w nich pasję latania, czym sami mówili w wywiadach prasowych.

Nie mieli wykształcenia potwierdzonego dyplomami, choć chodzili do szkół średnich. Młodszy porzucił szkołę, zakładając drukarnię. Wilbur dołączył do firmy drukarskiej Orville’a, w 1889 roku bracia zaczęli publikować cotygodniową gazetę „West Side News” a potem dziennik lokalny „The Evening Item”. W 1892 roku otworzyli Wright Cycle Company, prosperujący sklep z naprawami i sprzedażą rowerów, który finansował ich eksperymenty z lataniem. Zaprojektowali własny rower z niestandardowymi funkcjami, takimi jak piasta koła zatrzymująca olej i hamulce nożne, które są nadal używane w nowoczesnych rowerach.

Mając doświadczenia mechaniczne i pieniądze z biznesu rowerowego, oddali się eksperymentom w dziedzinie konstrukcji latających. Przez kolejne lata tworzyli szybowce o coraz większych rozmiarach, które sami testowali. Kolejne wersje szybowców pozwalały im testować układy sterowania w powietrzu, rzecz kluczową dla ich późniejszego sukcesu przy Flyerze.

Samolot z rowerowej techniki zrodzony

Bracia Wright nie byli jedynymi, którzy łączyli te dziedziny. Producent rowerów Charles Duryea zaprojektował helikopter napędzany pedałami, choć prawdopodobnie nigdy go nie zbudował.

Rowery były dynamicznie rozwijającą się technologią tamtych czasów i polem nieustannych innowacji. Nie brakowało też ludzi uważających, że ci sami ludzie, którzy są wynalazcami w tak innowacyjnej dziedzinie, mogliby również pomóc w  rozwiązaniu problemu latania maszynami cięższymi do powietrza. „Problem latających maszyn może zostać rozwiązany przez wynalazców rowerów”, napisał redaktor gazety z Binghamton w 1896 roku. „Maszyna latająca nie będzie miała tego samego kształtu ani w ogóle nie będzie w stylu rowerów, ale badania nad stworzeniem lekkiej, szybkiej maszyny prawdopodobnie doprowadzą do ewolucji, w której skrzydła będą odgrywać widoczną rolę”.

Niemiecki pionier szybownictwa Otto Lilienthal, którego Wilbur Wright, starszy z braci Wright, uważał za „bez wątpienia największego z naszych prekursorów”, argumentował w 1896 roku, że rozwój maszyn latających powinien przebiegać według tego samego schematu, co rozwój rowerów. Dzięki metodycznym eksperymentom Lilienthal opracował pierwszą sterowaną lotnię, która mogła przemieszczać się w powietrzu na wysokości ok. 250 metrów. „Im większa jest liczba osób, którym na sercu leży rozwój latania i doskonalenie aparatury latającej, tym szybciej uda nam się osiągnąć doskonały lot”, pisał w artykule w czasopiśmie „Aeronautical Annual”. „Rywalizacja w tych ćwiczeniach nie może nie prowadzić do ciągłego doskonalenia aparatury, tak jak ma to miejsce na przykład w przypadku rowerów”.

W tamtym czasie większość eksperymentatorów aeronautycznych, w tym Samuel P. Langley, ówczesny sekretarz Instytutu Smithsonian, do którego zwrócili się Wrightowie po materiały pomocne w ich pracach nad konstrukcja latającą, starała się zbudować samoloty, które automatycznie utrzymywałyby się w równowadze przy silnym wietrze. Wiedziano o chaotycznej naturze atmosfery i starano się z nią zmierzyć. Dla Langleya i podobnie myślących badaczy odpowiedzią było zaprojektowanie latającej maszyny, która mogłaby sama utrzymywać stateczność. Byli zdania, że żaden ludzki pilot nie będzie w stanie kompensować podmuchów wiatru tak, jak robią to ptaki. Samobalansujący się samolot okazał się projektem trudnym do zrealizowania, a dążenie do jego zbudowania doprowadziło do  serii spektakularnych katastrof, w tym upadku czteroskrzydłowego samolotu „Aerodrome” Langleya prosto do rzeki Potomac 8 grudnia 1903 roku, dziewięć dni przed pierwszym lotem Wrightów.

Wrightowie wnioskowali ze swoich doświadczeń z rowerami, że samolot nie musi być stabilny. Podobnie jak rower, może być z natury niestabilny i może być pilotowany w taki sam sposób jak „pilotowany” jest rower - przez rowerzystę dokonującego ciągłych, drobnych, w pewnym sensie nieświadomych i odruchowych korekt. „Powszechnym celem eksperymentatorów z samolotem było rozwiązanie problemu równowagi za pomocą jakiegoś automatycznego systemu balansowania”, pisali bracia w artykule z 1908 roku. „Naszym pomysłem było stworzenie maszyny, która przy odrobinie praktyki mogłaby być wyważana i sterowana półautomatycznie, poprzez działanie odruchowe, tak jak rower”. Wrightowie studiowali ruchy szybujących ptaków i zaprojektowali system sterowania, który kopiował sposób, w jaki ptaki skręcają końce skrzydeł podczas skrętu. W samolocie Wright Flyer pilot sterował poprzez naciskanie dźwigni, które modyfikowały geometrię skrzydeł.

Wrightowie zdali sobie sprawę, że podobnie jak rowerzysta, pilot będzie potrzebował nauki i praktyki. Właśnie dlatego zbudowali szybowce, zanim zdecydowali się dodać silnik. Chcieli nauczyć się latać. W 1909 roku jeden z dziennikarzy porównał pilota samolotu do „rowerzysty jadącego na luźnej linie, uzbrojonego w parasol”, który podobnie jak rowerzysta, „musi zachować nieustanną czujność, aby nie stracić równowagi”. Inny dziennikarz pisał, że Wrightowie z czasem rozwinęli takie umiejętności, że „często są w stanie zdjąć ręce z dźwigni i szybować lub inaczej swobodnie jechać jak rowerzysta, który puszcza kierownicę”.

Wyżej, Orville!

Po sukcesie z pierwszymi lotami bracia Wright (3) kontynuowali prace nad nowymi konstrukcjami. Założyli m.in. pierwszy na świecie ośrodek lotów testowych (obecnie znany jako Wright Patterson Air Force Base) w pobliżu Dayton w stanie Ohio. Sprzedali swój dwuosobowy samolot wojskowy Wright Military Flyer armii amerykańskiej, która zażądała demonstracji. W 1908 roku Orville wzbił się w powietrze na lot demonstracyjny w Fort Myer w Wirginii, z porucznikiem Korpusu Sygnałowego Armii Thomasem Selfridge’em jako pasażerem. Zaledwie kilka minut po rozpoczęciu lotu śmigło nagle się rozpadło, samolot wymknął się spod kontroli i z pełną prędkością uderzył w ziemię. Ratownicy wyciągnęli nieprzytomnego Selfridge’a z wraku, ten jednak zmarł kilka godzin później. Orville był hospitalizowany przez sześć tygodni po tym, jak doznał złamania nogi, czterech żeber i urazu kręgosłupa, który upośledził go do końca życia.

3. Pomnik braci Wright w Kill Devil Hills w Karolinie Północnej.
Zdjęcie: stock.adobe.com

Orville i Wilbur obiecali swojemu ojcu, który obawiał się utraty obu synów w wypadku lotniczym, że nigdy nie polecą razem. Ojciec zrobił jednak wyjątek 25 maja 1910 r. i pozwolił braciom na wspólny sześciominutowy lot w pobliżu Dayton, podczas którego Orville pilotował, a Wilbur był pasażerem. Po wylądowaniu Orville zabrał 82-letniego ojca na pokład samolotu. Ten, gdy byli już wysoko, podekscytowany zawołał: „Wyżej, Orville, wyżej!”. 

Mirosław Usidus