Dźwięk w filmie - część 3

Dźwięk w filmie - część 3
Być może nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale zdecydowana większość dźwięków, które słyszymy w filmach czy serialach, tak naprawdę jest efektem intensywnej pracy w studiu. Nagrania na planie zazwyczaj używane są tylko do tzw. pilotów - w finalnej produkcji wykorzystuje się je głównie w obrazach niskobudżetowych i dokumentach. W przypadku kinowych hitów niemal 100% dialogów i efektów powstaje poza planem, w wyspecjalizowanych studiach postprodukcyjnych.

Jak to zrobiono, że nagrane ponownie głosy są idealnie zsynchronizowane z ruchem warg aktorów, uwzględniając akustykę pomieszczenia oraz ich ruchy na planie? To bardzo skomplikowana struktura, a reżyser dźwięku w wysokobudżetowym filmie ma często takie same kompetencje, jak reżyser filmu. Musi on podjąć kluczowe decyzje o sposobie omikrofonowania danego ujęcia i rodzaju jego obróbki, a często ma nawet wpływ na scenariusz i grę aktorów, które muszą uwzględniać wszystkie wymagania względem zachowania najwyższej jakości produkcji. Jest bowiem oczywiste, że gdy aktor w czasie mówienia swojej kwestii odwraca się bokiem lub tyłem do kamery, to zmienia się także brzmienie jego głosu z punktu, w którym znajduje się widz. Aby więc zachować naturalność tej sceny, trzeba podjąć decyzję, czy finalny dźwięk będzie pochodził z planu, czy jednak zostanie poddany obróbce i zastąpiony tzw. postsynchronem.

Jeśli realizator dźwięku ma niewielki wpływ na to, co dzieje się na planie, kończy się to nie najlepiej, a efektów nie trzeba daleko szukać - wystarczy obejrzeć kilka polskich filmów, gdzie czasem trudno zrozumieć nawet proste dialogi. Z czego to wynika? Z moich rozmów ze specjalistami w zakresie produkcji dźwięku do filmu wypływa wniosek, że nie wszyscy reżyserzy mają świadomość ograniczeń dźwięku na planie i znają się na technologii jego postprodukcji. Inni nie przywiązują do tego wagi, bo przecież „to tylko dźwięk”, a najważniejsze są obraz, oświetlenie i nastrój. W jeszcze innych sytuacjach po prostu brakuje na to środków, bowiem pieniądze są przeznaczone na inne cele, a opłacenie specjalistów od dźwięku bywa mniej istotne od kwestii cateringu...

Oczywiście nie da się ukryć, że w tym względzie widać w polskim kinie znaczącą poprawę, w dalszym ciągu jednak trudno nam dojść do standardów Hollywood. Cóż, tam, gdzie Steven Spielberg mówi, że dźwięk to 50% filmu, a George Lukas zakłada firmy specjalizujące się tylko i wyłącznie w postprodukcji dźwięku do filmu, funkcjonuje zupełnie inne podejście do tego tematu.

Zobaczmy więc, jak wygląda od kulis montaż dialogu. Na początku na przykładzie prostej reklamy telewizyjnej, w której efektownie wyglądająca pani wychwala zalety np. nowego proszku do prania. Jej głos jest prawie zawsze zamieniony na urokliwy głos lektorki - chyba że chodzi o kogoś znanego, nagrywanego wówczas ponownie, w warunkach studyjnych.

Pierwszy etap pracy nad postsynchronem to nagranie głosu lektorskiego, w miarę zbliżonego do tego, który zarejestrowano na planie, np. fi lmu reklamowego. Tu poddaje się go wstępnej obróbce.

Przyjdzie Revoice i wyrówna

Trudno zachować czystość głosu np. przy bardzo hałaśliwym tle - na ulicy, w fabryce pełnej pracujących maszyn czy w tłumie ludzi. Konieczne jest wtedy ponowne jego nagranie i podłożenie w miejsce oryginalnego, z zachowanym lub spreparowanym na nowo tłem dźwiękowym. Ciekawe, że nawet najlepsi lektorzy nie są w stanie nagrać postsynchronu - czyli głosu, który będziemy słyszeć w gotowej reklamie - w taki sposób, by identycznie odtworzyć rytmikę i dopasować słowa do ruchu warg. Jest to technicznie niewykonalne, a czasami kończy się wręcz tak, jak w niektórych filmach z dawnych lat (niestety, głównie rodzimej produkcji), gdzie wyraźnie daje się wychwycić brak synchronizacji. Cóż, nie było wówczas techniki cyfrowej, a montaż dźwięku odbywał się ręcznie.

Wracając do naszej reklamy - modelka wypowiada kwestię we wcześniej opracowany sposób, a jej głos zostaje nagrany z mikrofonów na planie, na ogół na tyczce znajdującej się poza kadrem. W niektórych sytuacjach robi się to mikrofonem zamaskowanym w ubraniu, współpracującym z systemem bezprzewodowym. Ważne jest, żeby odpowiednio uchwycić frazowanie i początki słów, ale też zachować odpowiednio wyrazisty, naturalny ruch warg. Tak nagrany głos posłuży jako tzw. pilot przy montażu postsynchronu.

Z poszczególnych ujęć wybiera się fragmenty najbardziej zbliżone do oryginału, który zostanie zastąpiony postsynchronem.

Na kolejnym etapie produkcji lektorka w studiu stara się przeczytać tę samą kwestię w sposób jak najbardziej zbliżony do tego, jak została ona wypowiedziana na planie. Nie jest tu potrzebna jakaś szczególna precyzja, choć im wierniejszy sposób odtworzenia fraz, tym mniej pracy przy ich dopasowaniu do materiału wideo.

Gdy obraz z oryginalnym dźwiękiem jest już zmontowany, wówczas trafia do postprodukcji audio, gdzie dodaje się muzykę, efekty i wszystkie dźwięki tła - tak, by zachować pełen realizm całej sceny. Do wyrównywania głosu lektora względem oryginalnego głosu stosuje się specjalistyczne narzędzia programowe, np. takie jak aplikacja Synchro Arts Revoice Pro.

Później następuje etap nadania zarejestrowanemu materiałowi ostatniego szlifu, by brzmiał profesjonalnie, czysto i wyraziście.

Revoice to wyrafinowany system pozwalający na wyrównywanie dźwięków, na ogół dialogów lub partii wokalnych, poprzez bardzo precyzyjne dopasowanie ich do oryginalnej ścieżki. To dopasowanie uwzględnia nie tylko rytmikę, ale też głośność dźwięków, a nawet wysokość głosu, którą zresztą można skorygować. W warunkach studia muzycznego program ten jest często wykorzystywany do korekcji intonacji, czyli - mówiąc inaczej - do „prostowania” fałszywie zaśpiewanych nut, w sposób absolutnie niezauważalny dla słuchacza. Jeśli zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak to jest, że współcześni wokaliści tak czysto śpiewają, to właśnie macie wyjaśnienie. Dziś niemal każdy wokal w każdej piosence nagrywanej w studiu przechodzi taką obróbkę. I nie chodzi o to, że wszyscy nagminnie fałszują, ale o pewną estetykę. Każda twarz, która widzicie na okładce magazynów i na billboardach musi przejść odpowiednią obróbkę w Photoshopie. Podobnie jest z każdym zdjęciem w magazynach podróżniczych i pismach kulinarnych. Dzisiaj wszystko musi być ultra-, mega-, superpiękne. Dlaczego więc nie miałoby to dotyczyć muzyki, zwłaszcza muzyki popularnej? I właśnie Revoice Pro jest jednym z takich „dźwiękowych Photoshopów.

Ścieżka oryginalna i lektorska trafi ają do programu wyrównującego, jakim jest np. Synchro Arts Revoice Pro, w którym wybiera się najbardziej optymalny algorytm wyrównywania.

W programie umieszcza się dwie ścieżki dźwiękowe - jedną oryginalną, odpowiednio obrobioną pod kątem jej wyrazistości i z wyciętymi dźwiękami ewentualnego tła, i drugą, nagraną przez lektorkę w studiu. Teraz wystarczy zastosować jeden z wielu algorytmów APT (Audio Performance Transfer), by na trzeciej ścieżce znalazł się ten sam głos lektorski, ale idealnie dopasowany do głosu oryginalnego. Tak idealnie, że nie sposób wychwycić, iż w reklamie proszku do prania kto inny gra, a kto inny mówi.

Program dokonuje wieloelementowej analizy dźwięku i na podstawie oryginalnej ścieżki (górnej) tak przetwarza ścieżkę z nagraniem studyjnym (środkową), by uzyskać idealnie wyrównany głos (ścieżka dolna).

To nie są tanie rzeczy...

Opisałem wyżej najprostszy z możliwych scenariuszy stosowania postsynchronów we współczesnej produkcji filmowej/wideo. Rzeczywistość i oczekiwania odbiorców idą jednak znacznie dalej, a stworzenie ścieżki dźwiękowej do takich obrazów, jak np. „Incepcja” to tytaniczna praca wielu zespołów najwyższej klasy specjalistów wyposażonych w drogie i wyrafinowane narzędzia. Zresztą sam Revoice też nie jest tani, bo kosztuje ponad 600 euro (choć za 30% tej ceny można go wypożyczać na trzy miesiące - przy czwartym wypożyczeniu otrzymując na niego pełną licencję). Niemniej w porównaniu z wieloma innymi specjalistycznymi aplikacjami audio - jak standardowy w takich przypadkach system Pro Tools HD, którego ceny, bez skojarzonego z nim sprzętu, zaczynają się od 2500 dolarów - pozostaje jednym z najtańszych narzędzi. Stawki na rynku produkcji filmowych i wideo nigdy nie należały do niskich, bo w końcu nie od dziś wiadomo, że najlepszy biznes to szołbiznes...

Teraz materiał dźwiękowy trafi a do programu do nieliniowej obróbki wideo, gdzie jest odpowiednio edytowany, wzbogacany o efekty, pozostałe ścieżki tła, muzykę itp.
Magazyn