Fałszywy alarm na ISS
Sporo było w ciągu ostatnich kilkunastu godzin zamieszania, zwłaszcza informacyjnego, wokół rzekomego wycieku toksycznego amoniaku w amerykańskiej części Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Astronauci przeszli z niej do rosyjskich modułów. Media stwarzały atmosferę zagrożenia. Tymczasem, jak się okazało, nie było wycieku w ogóle. Trzech astronautów mogło powrócić do amerykańskich segmentów stacji. Sprawa alarmu, który sygnalizował nie tyle wyciek i możliwość wycieku, jest badana. Pierwsze podejrzenie jest takie, że alarm spowodowany został przez krótki błędny sygnał w systemie komputerowym. Jednocześnie oprogramowanie wyłączyło jeden z obwodów układu chłodzenia na stacji.
Astronauci założyli maski ochronne, gdy tylko usłyszeli sygnał alarmowy. Teraz, gdy wchodzą ponownie do pomieszczeń amerykańskiej części ISS mają je cały czas na sobie. Potem, gdy okazało się, że na stacji nie ma żadnych śladów amoniaku, członkowie załogi zdjęli maski.