KGHM chce zrobotyzować kopalnie
W kontekście niedawnych wydarzeń i protestów górniczych, pomysł wyeliminowania ludzi z pracy w kopalniach, wydaje się być może kontrowersyjny. Jednak o zastosowaniu robotów w wydobyciu minerałów mówi się od dłuższego czasu wcale nie z powodów politycznych, lecz ze względów bezpieczeństwa. Okazuje się, że taki projekt „bezzałogowej” kopalni dojrzewa w polskim KGHM. Wielkim zwolennikiem w pełni zautomatyzowanej kopalni jest sam prezes zarządu KGHM, Herbert Wirth. W dokumentach projektowych firmy wizję tę określa się jako „kopalnia neuronowa”. W kopalniach miedzi należących do kombinatu zastosowano już pewne elementy przyszłej technologii. W kopali Polkowice Sieroszowice na przykład automatycznie odstawia się urobek na miejsce odbioru i rozwijane są systemy zdalnego sterowania.
Najtrudniejsza do zautomatyzowania jest, według specjalistów, praca na przodku. Jednoczesne wiercenie, zakładanie materiałów wybuchowych i zabezpieczanie stropów jest dużym wyzwaniem, z którym w tradycyjnym górnictwie radzą sobie najbardziej doświadczeni górnicy. Inny problem to łączność a szczególnie bezprzewodowa, która pozwala na większą elastyczność systemu. Od kilku lat w KGHM pracuje system podziemnej łączności radiowej DOTRA - rozwiązaniem oparte na technologii przewodów promieniujących i radiotelefonicznej komunikacji. Niedługo w moduły tego systemu wyposażona będzie każda podziemna maszyna KGHM.