Co z tymi falami?
„To jak odkrycie, że św. Mikołaj nie istnieje,” mówi cytowany w serwisach internetowych Brian Keating z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, członek zespołu BICEP2, dodając jednak, że pomimo rozczarowania poznanie prawdy jest ważne. A najważniejszy element tej gorzkiej prawdy polega na tym, iż jest równie prawdopodobne, że zarejestrowane sygnały raczej nie pochodzą z wczesnego Wszechświata, lecz z pyłów w naszej Galaktyce, co oznacza, że nie ma przesądzającego dowodu na ich pochodzenie. Doniesienia o wątpliwościach, co do odkryć BECEP2 pojawiły się już we wrześniu ubiegłego roku.
Gdy ogłoszono to odkrycie w marcu zeszłego roku niemal natychmiast zaczęto nadawać mu rangę nieomal noblowską. Zespół astrofizyków z Uniwersytetu Johna Hopkinsa z Maryland, pod kierownictwem Marka Kamionowskiego, miał zarejestrować fale grawitacyjne z wczesnej fazy istnienia Wszechświata, zwanej inflacyjną. Potwierdzałoby to przewidywania teoretyczne ogólnej teorii względności Alberta Einsteina, mówiące o powstawaniu takich fal podczas interakcji ciał kosmicznych. Fale grawitacyjne to w ogólnej teorii względności Alberta Einsteina przemieszczająca się z prędkością światła pofałdowania w czasoprzestrzeni.