Silnik termonuklearny Boeinga

Silnik termonuklearny Boeinga
Ni z stąd ni zowąd firma Boeing opatentowała w USA silnik z napędem termojądrowym. Informacja ta wzbudziła spore zainteresowanie i mnóstwo wątpliwości, czyż energia kontrolowanej fuzji termojądrowej oficjalnie nie została jeszcze opanowana. Eksperci pytają, czy powstał w ogóle jakikolwiek prototyp tego urządzenia, bo zaprezentowano jedynie ogólny schemat, z którego wiadomo, że chodzi o wykorzystanie laserów do rozpalania paliwa termojądrowego.

Autorzy z Boeinga, Robert Budica, James Herzberg i Frank Chandler, opisują swój projekt jako przeznaczony dla samolotów, ale również do rakiet, pocisków a nawet do statków kosmicznych. Koncepcja polega na rozgrzewaniu laserami wielkiej mocy izotopów takich jak deuter i tryt. Zachodzą reakcje syntezy a jej produkty uboczne, wodór i hel, pod ogromnym ciśnieniem wyrzucane są z dyszy, dając ciąg sinikowi.

To nie koniec. Powstałe w reakcjach termonuklearnych neutrony uderzać mają w powłokę komory silnika pokrytą radioaktywnym uranem-238. Wytwarza to ogromne ilości energii cieplnej, które mają być przekazywane do czynnika chłodzącego w wymienniku znajdującym się przy uranowej powłoce. Energia czynnika napędza turbinę a ta generator elektrycznej, która z kolei służy do zasilania laserów. Taki układ ma wydatnie zwiększyć sprawność silnika.