Hydroelektrownia nad Atacamą

Hydroelektrownia nad Atacamą
Elektrownia wodna na Pustyni Atacama? Brzmi, jakby to powiedzieć, mocno ekstrawagancko. W końcu miejsce to uznawane jest za jedno z najsuchszych na Ziemi i o wodę tu raczej trudno, a co dopiero mówić o ogromnych masach wody potrzebnych do napędzenia turbin hydroelektrowni. Jednak chilijska firma Valhalla, która powzięła plan budowy takiej siłowni, twierdzi, że przemyślały to.

W rzeczywistości chodzi o połączenie elektrowni słonecznej z wodną oraz o wykorzystanie charakterystycznego układu terenu w Chile, kraju długiego i wąskiego, w którym wysokie pasma Andów oddziela od Pacyfiku niewiele kilometrów. Dzięki słonecznej energii z paneli rozmieszczonych na rozległych obszarach Atacamy, woda z oceanu ma być pompowana wysoko do zbiorników w górnych partiach Andów, o objętości szacowanej na 22 baseny olimpijskie, skąd spływałaby napędzając turbiny hydroelektrowni, 24 godziny na dobę.

Jak widać chodzi tu o specyficzny typ elektrowni szczytowo-pompowej. Podstawą uzyskania potencjału spadku wód ma być „darmowa” energia solarna z pustynnej, spalonej słońcem niziny. Inżynierowie pracujący nad tym projektem twierdzą, że to jedyne miejsce na Ziemi, w którym dałoby się zbudować taką elektrownię o dostatecznej wydajności. Dla Chile tego rodzaju zastrzyk energetyczny miałby duże znaczenie, gdy wytwarza swoją energię głównie w instalacjach spalających importowane paliwa kopalne. Valhalla ma nadzieję na pozyskanie środków i rozpoczęcie prac w 2016 r.