Robota znika przez robota
Gdy słyszymy o robocie zastępującym dziennikarza w agencji AP, to mniej już szokują rozmaite wcześniejsze wizje automatycznych ciężarówek w konwojach, automatów opiekujących się osobami starszymi, chorymi i dziećmi zamiast pielęgniarek i przedszkolanek, objazdowych robotów pocztowych zamiast listonoszy czy systemów dronów naziemnych i powietrznych na drogach zamiast policji drogowej. A co z wszystkimi tymi ludźmi? Z kierowcami, pielęgniarkami, listonoszami i policjantami? Jak pokazują doświadczenia z przemysłu, np. samochodowego, robotyzacja pracy nie eliminuje całkowicie ludzi z zakładu, bo potrzebne są nadzór albo konserwacja, no i nie wszystkie prace mogą wykonać (na razie) maszyny. Co jednak będzie dalej? Nie dla wszystkich jest to jasne.
Dość popularny jest pogląd, że przez rozwój robotyki wzrośnie bezrobocie. Jednak, jak głosi opublikowany kilkanaście miesięcy temu raport ekspertów Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR), roboty przemysłowe stworzyły do tej pory blisko 10 mln miejsc pracy, zaś w ciągu najbliższych siedmiu lat dzięki robotom powstanie od 2 do 3,5 mln nowych stanowisk na całym świecie.
Autorzy raportu wyjaśniają, że roboty nie tyle zabierają pracę, ile uwalniają ludzi od działań monotonnych, związanych z ciężkim wysiłkiem fizycznym lub po prostu niebezpiecznych. Po przejściu zakładu na produkcję zrobotyzowaną nie znika, lecz rośnie, zapotrzebowanie na wykwalifikowaną ludzką siłę roboczą. Poszkodowani są tylko pracownicy najmniej wykwalifikowani. Doktor Carl Frey z Uniwersytetu Oksfordzkiego w głośnej na świecie pracy na temat przyszłości zatrudnienia („The Future of Employment”), opublikowanej wkrótce po wyżej cytowanych badaniach, przewiduje, iż z powodu „automatyzacji pracy” 47 procent zawodów stanie wobec poważnej groźby zniknięcia. Naukowiec został skrytykowany za przesadę, ale zdania nie zmienił. Rekordy popularności na świecie bije książka pt. „The Second Machine Age” Erika Brynjolfssona i Andrew McAfee’go (1), którzy piszą o narastającym zagrożeniu dla miejsc pracy niewymagających wysokich kwalifikacji. „Technologia zawsze niszczyła miejsca pracy, ale również je kreowała. Tak było przez ostatnie 200 lat,” powiedział Brynjolfsson w jednym z niedawnych wywiadów. „Jednak od lat 90. XX wieku stosunek zatrudnionych do całości populacji zaczął szybko spadać. Władze państw muszą wziąć to zjawisko pod uwagę, prowadząc politykę gospodarczą.”
Do grona wieszczących wielkie zmiany na rynku pracy dołączył również niedawno założyciel Microsoftu, Bill Gates. W marcu 2014 r. powiedział podczas konferencji odbywającej się w Waszyngtonie, że w ciągu najbliższych 20 lat zniknie wiele zawodów. „Czy mówimy o kierowcach, czy o pielęgniarkach lub kelnerach, postęp technologiczny już trwa. Technologia wyeliminuje zapotrzebowanie na prace, szczególnie mniej złożone(…) Nie sądzę, żeby ludzie byli na to przygotowani,” powiedział.
Ciąg dalszy tematu numeru znajdziesz we wrześniowym numerze magazynu Młody Technik.