Jak upolować Nobla? Przede wszystkim nie myśl o nagrodzie
Artykuł nie jest czczą zabawą. Co prawda w przewrotny nieco sposób, ale ukazuje istotę działania i podejmowania decyzji w instytucji noblowskiej oraz reguły, obowiązujące od dekad podczas przyznawania Nagród. Każdy z czytelników MT - jeśli myśli, że w przyszłości mógłby zostać laureatem - powinien spędzić chwilę nad poniższą listą.
Zasada nr 1: Nigdy nie zaczynaj swojej kariery z myślą o Noblu.
Rozpoczynanie pracy naukowej (2) z nadzieją w sercu na Nagrodę Szwedzkiej Akademii to gruby błąd. Trzeba po prostu znaleźć własną ścieżkę i nią podążać. Jeśli ktoś wykaże się wybitnymi zdolnościami, innowacyjnym podejściem i dokona wielkich odkryć, będzie mógł liczyć na uznanie i nagrody, a w niektórych przypadkach nawet na pieniądze. Jednak Nagrodę Nobla otrzyma tylko wtedy, gdy dodatkowo będzie miał dużo szczęścia.
Zasada nr 2: Licz na to, że Twoje eksperymenty się nie powiodą.
Oczywiście przede wszystkim trzeba założyć, że nie popełniłeś żadnych błędów w przygotowaniu doświadczeń, ani podczas ich przeprowadzania. Jeśli więc spełniłeś wszystkie formalne i metodologiczne warunki, a eksperymenty wciąż nie dają oczekiwanych w teorii rezultatów, to może znaczyć, że masz szczęście, bo zająłeś się teorią, która okaże się w końcu błędna i w efekcie Twoje eksperymenty ją zmienią lub doprowadzą do nowego spojrzenia na rzeczywistość, lepiej ją tłumaczącego. A gdyby się tak stało, Nobel zacznie powoli wyłaniać się zza mgły.
Zasada nr 3: Współpracuj z innymi, ale nigdy z więcej niż dwoma osobami.
Warto pamiętać, że laureatów może być maksymalnie troje. Jeśli masz być jednym z nich, to Twoje szanse na Nagrodę w większym zespole maleją. Z drugiej strony wpływa to na zasadę doboru najlepszych możliwych współpracowników, np. takich, którzy nie staną się Twoimi konkurentami do Nobla.
Zasada nr 4: Zwracaj uwagę na kwestie rodzinne.
Wspólną Nagrodę Nobla zdobyły od początku jej istnienia aż cztery pary małżeńskie, począwszy od bliskiego nam przypadku państwa Curie (3). Było też sporo "dynastii" noblowskich, gdy po ojcu laureatem zostawał lata później syn. Jednak jeśli nie pochodzimy z takiej rodziny, to nie zmienimy naszej genealogii. Żonę czy męża można sobie wybrać, ale matki czy ojca - nie.
Zasada nr 5: Zatrudnij się w laboratorium, w którym pracuje laureat Nobla.
Można to uznać za rozwinięcie zasady koneksji rodzinnych. Warto pamiętać, że praca u kogoś, kogo szwedzcy akademicy już wyróżnili, jest w ich oczach nienajgorszą rekomendacją.
Zasada nr 6: Zatrudnij się w laboratorium, w którym pracuje przyszły laureat Nobla.
Warunek znacznie trudniejszy do realizacji, bo trzeba wykazać się niezłym rozeznaniem, intuicją i sporym szczęściem. Można zresztą wykorzystać tu zasadę nr 5 i poszukać kogoś, kto pracował już dla noblisty - zwłaszcza, gdy nie jest możliwe wejście do jego zespołu. Tak czy owak, postawienie na właściwego konia może dać Nobla od razu, gdyż stajesz się częścią zespołu, a jeśli Twój wkład będzie odpowiedni, zyskasz szansę dołączenia do grona laureatów. Może to też zwiększyć prawdopodobieństwo dostania Nagrody w przyszłości.
Zasada nr 7: Projektuj i dokonuj swoich eksperymentów w czasie "dobrej passy".
Powracamy do kwestii szczęścia, ale wielu laureatów bardzo mocno podkreśla jego rolę w ich dokonaniach. Jeśli więc czujesz, że masz dobry okres i wiedzie Ci się np. w życiu osobistym i w innych sprawach, weź się ostro za pracę naukową i eksperymentowanie.
Zasada nr 8: Nigdy nie umieszczaj Nobla w swoich planach życiowych.
Roberts opowiada o znanych mu naukowcach, którzy bardzo liczyli na Nobla (4) i nawet układali już na uroczystość wręczenia swoje przemówienia, a także wypowiedzi dla prasy. Podkreśla, że najlepiej nie wiedzieć nawet o tym, że zostało się nominowanym.
Zasada nr 9: Zawsze bądź miły dla szwedzkich uczonych.
Dość oczywiste. Zbyt ostre dysputy z osobami, od których w przyszłości może zależeć decyzja o Twojej Nagrodzie, z pewnością nie są wskazane (5).
Zasada nr 10: Studiuj biologię.
Nie bardzo nam w smak ta rada prof. Robertsa, gdyż "Młody Technik" biologią się z reguły nie zajmuje. Jednak z kronikarskiego obowiązku trzeba ją przytoczyć. Ma ona zresztą ręce i nogi, bowiem biologiczna specjalizacja otwiera drogę do nagrody aż w dwóch kategoriach: fizjologii i medycyny oraz chemii, w której ok. połowa nagród trafiła właśnie w ręce biologów. Wybierając więc biologię, zwiększamy swoje szanse na Nobla aż o 50%.
Nauka z "potencjałem"
Oczywiście życiowy spryt, obrotność i poszukiwanie odpowiednich znajomości żadnego Nobla nie gwarantują. Trzeba się jeszcze zająć w swoich badaniach taką dziedziną, która ma określony "potencjał" - rozwojowy, a przy okazji również "nagrododajny". Spróbujmy wskazać pewne obszary badań, co do których zakłada się, iż są bardzo obiecujące. Należą do nich:
- teoria wysokotemperaturowego nadprzewodnictwa - najlepiej taka, którą będzie można pozytywnie sprawdzić doświadczalnie;
- doświadczalne potwierdzenie promieniowania Hawkinga;
- sprawdzalna doświadczalnie teoria opisująca fałdowanie białek. Jest to zjawisko fizyczne, więc fizycy jak najbardziej mogą się z nim mierzyć;
- chromodynamika kwantowa;
- niektóre z problemów milenijnych. Nazywa się tak zestaw siedmiu zagadnień matematycznych ogłoszonych przez Instytut Matematyczny Claya 24 maja 2000 r. - za rozwiązanie każdego z nich wyznaczono milion dolarów nagrody. Chodzi nam tu nie o te czysto matematyczne (bo z matematyki nie ma Nobla), lecz dokładnie o dwa z nich, dotykające zjawisk fizycznych: teorię Yanga-Millsa - próbę opisania jednym formalizmem matematycznym oddziaływania słabego, silnego i elektromagnetycznego, oraz równania Naviera-Stokesa - rozwiązanie tych równań dla najbardziej skomplikowanych zjawisk hydrodynamicznych.
Gdy już przestaniemy myśleć o Noblu, znajdziemy się w odpowiednim towarzystwie, wybierzemy właściwą gałąź nauki oraz dziedzinę badań, no i będziemy mieć szczęście, to pozostaje tylko drobiazg - musimy dokonać jakiegoś epokowego odkrycia. Czego oczywiście każdemu życzymy.
Mirosław Usidus