Lepszy z matmy od Gatesa - Steve Ballmer

Lepszy z matmy od Gatesa - Steve Ballmer
Jedna z najbarwniejszych postaci w świecie IT. Słynie z ciętego języka i kontrowersyjnych decyzji. Często krytykowany. Nikt jednak nie może zaprzeczyć, że był jednym głównych rozgrywających i sprawców tego, co działo się w świecie technologii w ciągu ostatnich dwóch dekad.
CV: Steven Anthony Ballmer
Data urodzenia: 24 marca 1956 r., Detroit, USA
Adres zamieszkania: Hunts Point, stan Waszyngton,
USA
Obywatelstwo: amerykańskie
Stan cywilny: żonaty, troje dzieci
Wykształcenie: Uniwersytet Harwardzki (matematyka,
ekonomia); Szkoła Biznesu na Uniwersytecie
Stanforda (nieukończona)
Doświadczenie zawodowe: asystent w Procter &
Gamble (1977-1979); różne stanowiska w fi rmie
Microsoft, od menedżera biznesu po prezesa
(1980-2013)
Zainteresowania: koszykówka, matematyka 
Fot. autorstwa Eric Garcetti - Mayor Garcetti & Steve Balmer, CC BY 2.0, commons.wikimedia.org

Już nie rządzi Microsoftem, co niejednego cieszy. Od 2014 r. jest właścicielem znanej drużyny koszykarskiej - Los Angeles Clippers. Niektórzy mówią, że zaczął drugie życie biznesowe. Do swoich miliardów zdobytych w branży IT chce dorzucić kolejne, jako menedżer w wielkim zawodowym sporcie.

Kumple z akademika

Urodził się w 1956 r. w Detroit. Jego ojciec, Szwajcar z pochodzenia, pracował na stanowisku kierowniczym w zakładach Forda. Młody Steve dorastał w zamożnej społeczności w Farmington Hills, w stanie Michigan. Z wyróżnieniem ukończył w 1977 r. Uniwersytet Harwardzki, z tytułami naukowymi w dziedzinie matematyki stosowanej i ekonomii.

Na uczelni mieszkał w akademiku na tym samym piętrze co Bill Gates. Obaj wzięli podczas studiów udział w prestiżowym konkursie organizowanym przez Amerykańskie Stowarzyszenie Matematyczne. Ballmer wypadł w nim lepiej niż kolega.

Steve zdecydował się po studiach spróbować pracy w korporacji. Rozpoczął w Procter & Gamble, gdzie był zatrudniony dwa lata. Podjął studia biznesowe na Uniwersytecie Stanforda, ale rzucił je, aby w 1980 r. związać się z Microsoftem.

Stał się trzydziestym w kolejności pracownikiem firmy Gatesa - za to pierwszym menedżerem odpowiedzialnym za kwestie biznesowe. Już rok po przybyciu do Microsoftu pomógł Gatesowi w zawarciu kluczowego porozumienia z IBM. Dotyczyło ono przygotowania oprogramowania dla nowej serii komputerów osobistych firmy. W tym samym roku Ballmer otrzymał 8% udziałów w Microsofcie.

Kolejny wielki negocjacyjny sukces duetu Gates & Ballmer przypada na rok 1986. To wówczas nowy system operacyjny Windows trafił na komputery IBM PC, co dało początek długiej wędrówce Microsoftu na szczyty giełdowych indeksów. Z debiutem Windowsa 1.0 wiąże się również słynna reklama Microsoftu, w której Ballmer energicznie zachwala możliwości nowego systemu - spot ten wszedł do historii jako jeden z najlepszych przykładów gorliwości handlowca reklamującego sprzedawany towar.

Rynkowy sukces kolejnych wersji Windowsa oraz pakietu biurowego Office sprawiły, że pozycja Ballmera w Microsofcie z miesiąca na miesiąc stawała się coraz silniejsza. Przez następnych dwadzieścia lat przeszedł wiele stanowisk, zarówno handlowych, jak też tych ściślej związanych w rozwojem oprogramowania. Był np. głównym odpowiedzialnym za budowę popularnej wśród programistów platformy .NET. Od 1998 r. stał się de facto drugą osobą w Microsofcie, po Billu Gatesie. Formalnie od 2001 r. był nawet prezesem firmy, choć jego dawny harwardzki kolega wciąż odgrywał w niej kluczową rolę, jako szef rady nadzorczej. Stopniowo jednak Gates wycofywał się, a Ballmer obejmował stery Microsoftu w pełnym tego słowa znaczeniu.

Nie były to dla firmy łatwe czasy - w Stanach Zjednoczonych toczono przeciw niej postępowanie antymonopolowe. Ballmer, w odróżnieniu od dążącego do zwarcia Gatesa, był zwolennikiem ugody z władzami. W samym Microsofcie starał się też ukrócić radosną twórczość w dziedzinie kreowania nowych produktów, każąc deweloperom przedstawiać biznesowe uzasadnienia celowości inwestowania w ich pomysły.

Ballmer przez wiele osób jest dziś niezbyt lubiany, a jego dokonania są umniejszane. Warto jednak pamiętać, że pod względem wyników biznesowych może pochwalić się imponującymi dokonaniami w zarządzaniu firmą. W czasie jego prezesury roczny przychód Microsoftu wzrósł z 25 do 70 mld dolarów, a dochody urosły o ponad 200%. Nie tylko porządkował firmę, ale tworzył też nowe, udane produkty. Choćby konsolę Xbox.

Z drugiej strony, w 2000 r. wartość akcji Microsoftu wyceniana była na ponad 601 mld dolarów, a gdy Ballmer odchodził, wynosiła „ledwie” 270. Należy jednak oddać mu sprawiedliwość - przejął firmę w trudnym dla branży momencie, czyli tuż przed wybuchem technologicznej „bańki giełdowej”. Wystarczy spojrzeć na straty, jakie w tym samym czasie ponieśli inni giganci IT. Intel, wyceniany w 2000 r. na 291 mld dolarów, dziś jest wart 112 mld. Nie lepiej wygląda sytuacja Cisco Systems, które straciło 65% swojej wartości (z 492 do 242 mld dolarów).

Na czas rządów Ballmera przypada też kilka sprzętowych katastrof. Wystarczy przypomnieć o serii telefonów Kin czy też multimedialnym odtwarzaczu Zune. Obydwa urządzenia miały być odpowiedzią na konkurencyjne produkty Apple’a (iPhone’a oraz iPoda). W obu przypadkach Microsoft poniósł dotkliwą rynkową porażkę.

William Henry Gates III i Steven Anthony Ballmer
William Henry Gates III i Steven Anthony Ballmer

Mobilna klapa

Jego zasługą jest zbudowanie przez Microsoft z sukcesem całej infrastruktury produktów dla firm, takich jak np. Exchange, Windows Server, SQL Server, SharePoint, System Center czy Dynamics CRM. Daje to Microsoftowi miliardy dolarów dochodów rocznie, choć może nie jest tak dobrze dostrzegalne na rynku zwykłych konsumentów, zafascynowanych gadżetami Apple’a, firm koreańskich czy chińskich.

To właśnie Ballmerowi Microsoft zawdzięcza też względny spokój, gdy kolejne wersje systemu Windows nie podobają się rynkowi tak, jakby sobie tego firma życzyła - a akcjonariusze Microsoftu stają się co jakiś czas zaniepokojeni tym, że w czasie rozkwitu rynku elektronicznych urządzeń mobilnych dał się on na nim wyraźnie wyprzedzić firmom Apple i Google.

Ponawiane za jego czasów w Microsofcie próby wejścia na rynek mobilnych gadżetów i systemów (Windows Phone) nie udawały się. Starania, by dorównać Apple z jednej strony i Google z drugiej, w dziedzinach, w których firmy te się specjalizowały, odbierane były jako dość żałosne. Ballmer mówił w wywiadach, że jedną z tych rzeczy, których najbardziej żałuje jako szef firmy, jest zaniedbanie platformy Windows Mobile na początku ubiegłej dekady. To w tamtych decyzjach upatruje on problemów z doszlusowaniem do Androida i iOS dziesięć lat później.

Ballmer, podobnie jak Gates chorował z pewnością na „windowso-centryzm”, co w erze mobilnej rewolucji uznawano za anachronizm. Cierpiały na tym tworzone w firmie innowacje. W 2010 r. np. firma potajemnie opracowała model nowoczesnego tabletu Courier, który pod względem designu i specyfikacji technicznej zdecydowanie wyprzedzał swój czas. Courier mógł zostać zaprezentowany już podczas targów CES 2010 w Las Vegas. Miał wszelkie predyspozycje, aby nawiązać walkę z iPodem. Ostatecznie jednak do premiery urządzenia nie doszło. Zamiast tego Steve Ballmer wyszedł na scenę i zaprezentował światu tablet HP Slate. Dlaczego CEO Microsoftu wolał pochwalić się urządzeniem swoich partnerów biznesowych? Otóż na tablecie Courier nie można było uruchomić pełnej wersji Windowsa 7. Ballmer wolał więc „zabić” przełomowe urządzenie niż dopuścić do jego debiutu. W efekcie Courier nigdy nie pojawił się w sprzedaży, a HP Slate okazał się rynkową porażką.

 

Emerytura?

23 sierpnia 2013 r. Steve Ballmer ogłosił, że w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy wycofa się z kierowania Microsoftem i przekaże firmę w ręce swojego następcy, którym wkrótce okazał się Satya Nadella. „To dla mnie trudna i wywołująca emocje decyzja. Podjąłem ją jednak w interesie firmy, którą kocham. Firmy, która poza rodziną i przyjaciółmi, jest dla mnie najważniejsza” - pisał Ballmer w pożegnalnym liście do swoich współpracowników.

Wydawałoby się, że po odejściu i nabyciu drużyny koszykarskiej Ballmer nie będzie już komentował sytuacji w Microsofcie. Jednak milczenie i powściągliwość nie leżą w jego naturze. W lutym 2016 r. oznajmił, że Satya Nadella popełnił kilka błędów, choć, trzeba przyznać, zdobył się także na kilka pochwał pod adresem nowego szefa.

Ballmerowi nie podoba się strategia uniwersalnych aplikacji prowadzona obecnie przez Microsoft. Uważa, że to nie pomoże uzupełnić braków w Sklepie Windows. Jest zdania, że firma powinna była kontynuować projekt Astoria, który umożliwiłby uruchamianie na Windows aplikacji napisanych dla Androida. W wywiadzie dla serwisu „Business Insider” Ballmer, który wciąż jest największym akcjonariuszem Microsoftu, ponownie wyraził swoje niezadowolenie odnośnie decyzji podejmowanych przez nowego szefa, dotyczących telefonów komórkowych. „Skierowałem Microsoft na pewną ścieżkę, która była kontynuowana przez zarząd w formie kupna Nokii po ogłoszeniu mojego odejścia. Satya z pewnością ją zmienił”, docina Ballmer.

Jak wielu technologicznych miliarderów - w tym jego kolega i założyciel Microsoftu, Bill Gates - po zakończeniu głównej aktywności biznesowej Steve zainteresował się działalnością charytatywną. Skupia się teraz na pomocy dla placówek edukacyjnych. Przekazał m.in. 50 mln dolarów Uniwersytetowi w Oregonie, wsparł też finansowo wydział nauk komputerowych Uniwersytetu Harwarda.

Tymczasem drużyna Los Angeles Clippers radzi sobie dobrze. Zajmuje miejsce w czołówce Konferencji Zachodniej, z dużymi szansami na grę w fazie play-off...

 

 
Przeczytaj także
Magazyn