Terraformowanie Marsa - czerwone na zielone i niebieskie

Terraformowanie Marsa - czerwone na zielone i niebieskie
Polecieć na Marsa, wylądować, pokręcić się po powierzchni i wracać, zanim skończą się zapasy i tlen. A potem - do widzenia, Czerwona Planeto! Nie wiadomo kiedy ponownie.

Nie dla każdego taki plan marsjańskiej misji jest do przyjęcia. Zbyt wiele będzie ona kosztować pracy i pieniędzy, aby skończyło się ledwie na przelotnej turystyce. Wielu myśli więc o pozostaniu tam na dłużej i nawet kolonizacji (piszemy o tym szerzej w Temacie numeru). Najpierw wypadałoby jednak zrobić coś z tą niezdatną obecnie do życia planetą. Oczywiście, ostatecznym planem jest ukształtowanie Marsa na naszą modłę, ale może to potrwać nawet tysiące lat (1) - jeśli okaże się w ogóle możliwe. Entuzjaści takiego pomysłu uważają jednak, że na pewno warto spróbować.

Pełniący obowiązki głównego administratora NASA Robert Lightfoot Jr zapowiada, że następna sonda na Czerwonej Planecie - Mars 2020 - podejmie próbę wytworzenia z jej atmosfery tlenu. Wiemy, że jest ta atmosfera rzadsza niż ziemska - tworzy ją dwutlenek węgla (w ilości aż 95,32%), azot (2,7%), argon (1,6%) i trochę tlenu (0,13%), a także szereg innych pierwiastków występujących w jeszcze mniejszych ilościach.

Eksperyment, znany jako MOXIE, polegać ma na wykorzystaniu dwutlenku węgla i wydobyciu z niego tlenu. Badania laboratoryjne wykazały, że jest to wykonalne technicznie. Chyba nawet bardziej niż inne koncepcje terraformingu Marsa, takie jak plany budowy tarczy magnetycznej wokół planety, podobnej do tej chroniącej Ziemię, eksplozje termojądrowe czy uprawy ziemniaków, przypominające działania prowadzone przez Matta Damona w filmie "Marsjanin".

Szef SpaceX, ElonMusk, nie byłby sobą, gdyby nie wtrącił do dyskusji o terraformowaniu Marsa swoich trzech groszy. Jednym z pomysłów Muska jest zrzucenie na marsjańskie bieguny bomb wodorowych. W efekcie powstałoby, jego zdaniem, tyle energii cieplnej, że doszłoby do stopienia lodów. To wyzwalałoby dwutlenek węgla, który w atmosferze wywołałby efekt cieplarniany - zatrzymywanie ucieczki ciepła.

Hipotetyczny przebieg terraformowania Marsa
Hipotetyczny przebieg terraformowania Marsa
 

Z kolei pole magnetyczne wokół Marsa chroniłoby marsonautów przed promieniowaniem kosmicznym i pozwoliło na rozwój łagodnego klimatu na powierzchni. Na pewno nie uda się jednak umieścić we wnętrzu Czerwonej Planety wielkiego kawału płynnego żelaza. Eksperci proponują więc inne rozwiązanie - wstawienie w punkt libracyjny L1 w układzie Mars-Słońce wielkiego generatora, produkującego wystarczająco silne pole magnetyczne. Koncepcja została zaprezentowana na Planetary Science Vision 2050 Workshop przez dr. Jima Greena, dyrektora Planetary Science Division - sekcji NASA zajmującej się eksploracją planet.

Pole magnetyczne z czasem doprowadziłoby do zwiększenia ciśnienia atmosferycznego oraz średnich temperatur. Ich wzrost zaledwie o 4°C stopi lód w regionach polarnych, uwalniając zgromadzone pokłady CO2, które z kolei wyzwolą wspomniany potężny efekt cieplarniany. Znów popłynie tam woda. Zdaniem pomysłodawców, realny czas realizacji projektu to rok 2050.

Ostudzić nieco głowy myślące o wywołaniu sztucznego efektu cieplarnianego na Marsie powinny jednak najnowsze wyniki pomiarów uzyskanych dzięki sondzie kosmicznej MAVEN (Mars Atmosphere and Volatile EvolutioN). Wynika z nich, że Czerwona Planeta w ciągu ostatnich kilkuset milionów lat prawdopodobnie utraciła 90% z obecnego tam pierwotnie CO2. Jeśli uleciał on w kosmos, to już nic nie pomoże go odzyskać. Jeśli zaś jest związany w czapach lodowych i w minerałach, to… rzeczywiście - zawsze można je zbombardować, zgodnie z ideą Muska, i zobaczyć, co z tego wyniknie