F-35 i wojna elektroniczna

F-35 i wojna elektroniczna
Jeśli ktoś myśli, że uchodzące za samoloty piątej generacji chiński J-20 i rosyjski Su-57 w jakiś sposób dorównują F-35 (1) i stanowią dla niego równorzędną alternatywę, to jest w głębokim błędzie. Poniżej wyjaśniamy dokładnie dlaczego, przy okazji opisując sam samolot, który wg zapowiedzi ma trafić również na wyposażenie polskiego lotnictwa.

Zacznijmy od kilku uwag na temat podobno porównywalnych systemów chińskich i rosyjskich. Mimo że zarówno chiński J-20, jak i rosyjski Su-57 (2) zostały oficjalnie uznane za zdolne do operowania w powietrzu, eksperci są dość zgodni, że to raczej PR niż rzeczywistość.

Przykładowo, J-20 nie ma jeszcze odpowiednich silników. Fachowcy, z którymi rozmawiał kilka miesięcy temu serwis „Business Insider”, ocenili, że demonstrowane przez Chiny maszyny - np. na pokazach Zhuhai Airshow - to wersje przedprodukcyjne, niegotowe do walki.

2. Porównanie F35 z Su-57 i J-20

Rosja z kolei nazywa swój Su-57 „sprawdzonym w boju” po tym, jak zrzucił nieco bomb na pozbawionych wsparcia przeciwników prezydenta Baszara Assada w Syrii. Prawda jest jednak taka, że te misje mogłyby być przeprowadzone przez dowolny samolot, a rosyjska maszyna w żaden sposób nie dowiodła swojej niewykrywalności i innych cech piątej generacji samolotów bojowych. Powstało dotąd maksymalnie dwanaście egzemplarzy Su-57, które podobnie jak J-20 nie mają jeszcze docelowego silnika. Krótko mówiąc, wątpliwe, czy ktoś poza Amerykanami produkuje regularnie samoloty 5G.

Lockheed Martin sprzedał już ok. czterysta egzemplarzy F-35, a ich partnerzy międzynarodowi dodatkowych kilkadziesiąt. W sumie Stany Zjednoczone zamówiły ponad 2 tys. samolotów tego modelu w trzech odmianach. Latają już w misjach, także bojowych (Izrael) i pojawia się sporo ich recenzji i ocen.

Na służbie do roku 2070

Rozwój samolotów odrzutowych został podzielony na umowne generacje. Oznaczają zazwyczaj zespół cech i rozwiązań konstrukcyjnych, charakterystycznych dla maszyn budowanych przez różne państwa mniej więcej w tym samym okresie. Obecnie przedmiotem aspiracji konstruktorów maszyn wojskowych jest generacja piąta. Należące do niej samoloty charakteryzują się m.in. właściwościami stealth, czyli pozostają zasadniczo niewykrywalne dla radarów, oraz wysoką manewrowością i awioniką, pozwalającą na wykonywanie zróżnicowanych zadań.

Samoloty piątej generacji to wciąż nieliczna, elitarna grupa najbardziej zaawansowanych maszyn bojowych. Tylko kilka państw ma technologię, doświadczenie i zasoby, pozwalające na ich zbudowanie, co nie znaczy, że wszystkie tego dokonały. Maszyny, które powstały, są zazwyczaj podobne do amerykańskiego myśliwca F-22 Raptor, przetestowanego w powietrzu w 1990 r. Przeciwnikami F-22 miały być nowoczesne jednostki sowieckie, więc samolot zaprojektowano do działania w warunkach konfliktu wojennego na wielką skalę, w którym nieprzyjaciel może przeważać liczebnie, a do tego dysponuje rozbudowaną obroną przeciwlotniczą. Po zakończeniu zimnej wojny maszyna okazała się jednak niezbyt przydatna i bardzo droga (40% masy myśliwca stanowił drogi tytan).

F-35 Lightning II został zaprojektowany już w nowej epoce. Jednym z głównych założeń towarzyszących konstruowaniu tej maszyny była redukcja kosztów. Chodziło o zbudowanie samolotu spełniającego wymagania wielu rodzajów sił zbrojnych, a tym samym zastąpienie jednym modelem wielu innych. Pogodzenie w ten sposób nie zawsze zgodnych wymagań stawianych przez lotnictwo, marynarkę i korpus piechoty morskiej okazało się jednak niemożliwe. Konstruktorzy F-35 zaprojektowali więc zgodnie z przedstawionymi wymogami trzy różne wersje, które - mimo współdzielenia wielu części - różnią się osiągami i możliwościami.

Wersja F-35A powstała na zlecenie lotnictwa i ma zastąpić m.in. samoloty F-16 i A-10.
F-35B to model dla Marines, wyróżniający się zdolnością do krótkiego startu i pionowego lądowania (STOVL), z umieszczonym pośrodku kadłuba przeciwbieżnym wirnikiem.
F-35C jest zaś wersją pokładową, zbudowaną na potrzeby marynarki wojennej.

Mimo kontrowersji związanych z technicznymi możliwościami samolotu F-35, zainteresowanie nim wyraziło wiele państw, np. Wielka Brytania, Holandia, Australia, Włochy czy Norwegia. Biorąc pod uwagę planowane zamówienia, skala produkcji ma sięgnąć 2,4 tys. egzemplarzy. Według amerykańskich planów budowane obecnie samoloty pozostaną w służbie aż do roku 2070. Za nierozwiązany problem uznaje się ciągły brak ich zdolności operacyjnej. Maszyny są jednak intensywnie testowane przez różnych użytkowników. Wiosną pojawiły się informacje, że w konflikcie syryjskim izraelskie lotnictwo użyło po raz pierwszy w historii swoich wersji 35-tek.

Nie zawracać głowy pilotowi

Na pytanie, czy F-35 (3) wart jest wielkich pieniędzy, które kosztuje, można odpowiadać na różne sposoby. Co odróżnia go od innych samolotów? Czy jest szybszy? Leci wyżej? Dalej? Co się stanie, gdy skonfrontuje się z innymi myśliwcami lub systemami obrony przeciwlotniczej? Czy potrafi coś nadzwyczajnego?

Szybkie podsumowanie tego, co umie F-35, może brzmieć mało efektownie. Jasne, to maszyna niewykrywalna (a raczej słabo wykrywalna) dla radarów i naszpikowana elektroniką, ale zdaniem ekspertów najważniejsze jest coś innego. W F-35 upakowano bowiem całe spektrum specjalistycznych urządzeń rozpoznawczych, zwiadowczych, elektronicznych i zakłócających, które normalnie pracują w wyspecjalizowanych samolotach, towarzyszących do tej pory misjom typu stealth i zwanych w amerykańskim lotnictwie „umożliwiającymi” (enablers).

3. F-35 na tle zachodzącego słońca 

W przeszłości „niewidzialne” samoloty, takie jak F-117 Nighthawk, nie miały wielu możliwości prowadzenia wojny elektronicznej, ponieważ technologia, dzięki której emisje z takiego systemu były niewykrywalne, mocno je ograniczała. Polegały więc na wsparciu innych maszyn, w rodzaju EF-111 Raven oraz EA-6B Prowler. W praktyce prawie się nie zdarzało, aby F-117 zaryzykował rajd w głąb terytorium przeciwnika bez solidnego wsparcia w zakresie zagłuszania, choć przecież był stealth. Podczas przeprowadzonej w Federalnej Republice Jugosławii operacji Allied Force, dwadzieścia lat temu, egzemplarz maszyny został nawet zestrzelony, gdy nie miał tego wsparcia.

Natomiast F-35 zaprojektowano z własnym, wysoce zintegrowanym, zaawansowanym elektronicznym systemem walki AN/ASQ-239. Wykorzystuje on radar z aktywnym skanowaniem elektronicznym Active Electronically Scanned Array (AESA) oraz anteny montowane wzdłuż krawędzi skrzydeł i pod powłoką. Pozwala to na samodzielne wlatywanie w obszar aktywności detektorów wroga z niskim lub zerowym prawdopodobieństwem wykrycia. Elektroniczny zestaw bojowy oraz wysoki poziom syntezy czujników oferuje też pilotom F-35 możliwość szybkiego podejmowania decyzji.

Maszyna jest więc przede wszystkim chwalona za doskonałą integrację ogromu informacji płynących ze wszystkich czujników, w które została wyposażona, ich szybkie przetwarzanie oraz przedstawianie w formie użytecznej i czytelnej dla pilota. Uwalnia go to od wykonywania wielu czynności absorbujących uwagę i komplikujących wykonanie zasadniczych zadań misji. Myśliwce wcześniejszych generacji, takie jak F-15 i F-16, to świetne maszyny, ale tego rodzaju fuzji danych z czujników w żadnym wypadku nie oferują. Piloci mają w nich znacznie więcej „zawracania głowy”, porównywanego przez niektórych nawet z wysyłaniem SMS-ów podczas jazdy samochodem, co - jak wiadomo - nie jest dobrym pomysłem na drodze.

Samolot rozpoznawczo-bojowy

Można myśleć o F-35 (4) nie jak o myśliwcu pełnym zaawansowanej elektroniki, ale odwrotnie - wyrafinowanym samolocie obserwacyjnym i rozpoznawczym, który zarazem jest uzbrojony po zęby. W takim rozumieniu byłby on następcą nie tyle F-16, ile samolotów klasy ISTAR (Information, Surveillance, Target Acquisition, and Reconnaissance), które dotychczas bardziej przypominały odrzutowce pasażerskie z interesująco wyglądającymi dodatkami, typu obrotowy radar na grzbiecie czy skaner terenu w pogrubionym dziobie. F-35 to niejako fuzja wielozadaniowego samolotu bojowego z tymi poczciwymi, pracowitymi, ale budzącymi niewielkie emocje samolotami wsparcia i rozpoznania. Maszynę całkowicie wypełniono elektronicznymi czujnikami, wyposażono w radar z syntetyczną aperturą, cyfrową pamięć częstotliwości radiowych, wielospektralną podczerwień, rozproszony system itd. Teoretycznie może spełniać funkcje, które są obecnie wykonywane przez samoloty, takie jak E-2 Hawkeye, EA-6B Prowler, E-8 JSTARS, E-3 Sentry (alias AWACS) czy rodzinę samolotów RC-135.

4. F-35 nad śnieżnymi górami

Oczywiście pomimo wszystkich wspaniałych cech klasy ISTAR i opcji prowadzenia elektronicznej walki, F-35 nie ma aż tak wielkich możliwości i mocy, jak wyspecjalizowane samoloty typu enabler. Jednak jak żadna maszyna bojowa dotychczas potrafi dzielić się danymi i współpracować z innymi jednostkami i systemami na elektronicznym polu walki. To jego kolejny atut.

Wykonując misję w powietrzu, F-35 zbiera informacje z czujników i umieszcza je na mapie, którą widzi pilot, co stanowi bardzo przyjazny interfejs. Po rozpoznaniu i analizie danych nadchodzi czas na coś, co nazywa się „kooperacyjnym celowaniem”. Dla przykładu, prośbę o wystrzelenie pocisku w określonym kierunku może otrzymać od pilota F-35 okręt wojenny. Jednostka nawodna nie musi mieć żadnych informacji o celu przynależnym pociskowi, a nawet najmniejszego pojęcia o tym, po co ma się on znaleźć w powietrzu. Po prostu wystrzeliwuje go w kierunku samolotu, który o to poprosił. Ten w odpowiednim momencie przejmuje nad nim kontrolę i kieruje dalej - do celu lub… I tu się robi jeszcze ciekawiej, bo pilot F-35 może „przekazać” lecącą rakietę „pod komendę” kolejnego samolotu. Jeśli ktoś się jeszcze nie zorientował, właśnie tak wygląda wspominana wojna elektroniczna.

Powyższe oznacza, że gdy na danym obszarze operuje większa liczba samolotów F-35, każdy z pilotów zyskuje ogromne pole działania. Dzięki czujnikom widzą oni rzeczy oddalone o setki kilometrów, daleko poza zwykłym zasięgiem wzroku, i kierują do nich pociski również z odległości setek kilometrów. Piloci przestają być wykonawcami prostych zadań, strzelającymi do celów czy bombardującymi w ramach wyznaczonych wcześniej lub sterowanych z dowództwa (mającego dane z całej floty ISTAR) misji. Zamiast tego przeobrażają się w kogoś w rodzaju kontrolerów ruchu narzędzi zniszczenia, wyłapując samodzielnie cele na dużą odległość, wysyłając tam pociski lub przekierowując je dalej.

Najciekawsze innowacje w F-35 Lightning II

● Komendy głosowe
Firma Adacel pomogła Lockheedowi Martinowi stworzyć coś, czego wcześniej w samolotach wojskowych nie widziano. System F-35 DVI (bezpośrednie wejście głosowe) pozwala pilotowi wydawać samolotowi komendy głosowe.
● Hełm pilota
Zintegrowany obraz z kamer i czujników pozwala pilotowi widzieć wszystko, co jest zasłonięte, tak jakby maszyna była przezroczysta. Ponadto umożliwia zaznaczenie celu jedynie przez spojrzenie na niego, nie wymagając nawet, aby samolot był skierowany bezpośrednio na wyznaczony obiekt. Po zablokowaniu celu pilot może wystrzelić amunicję bez zmiany kursu, mając pewność, że pocisk trafi tam, gdzie powi
● System
STOVL Potrafią to brytyjskie Harriery już od 1967 r., ale dopiero w F-35 (w wersji B) połączono krótki start i pionowe lądowanie (STOVL) z konstrukcją stealth – opisywany myśliwiec jest więc jedynym samolotem w historii lotnictwa, który może się pochwalić oboma rozwiązaniami na raz. Trzeba tu dodać, że Harriery AV-8B wymagają od pilotów w trakcie pionowych wznoszeń niesamowitej precyzji i biegłości, podczas gdy wg głównego pilota testowego Lockheeda, w F-35 manewr ten jest nieporównywalnie łatwiejszy.
● Niewykrywalność dla radarów (stealth)
Chociaż szczegółów nie ujawniono, wiadomo, że F-35 są zbudowane z materiałów absorbujących sygnały radarowe, mających powierzchnie o kształtach porównywanych czasem do powyginanego lustra, od których sygnał radarowy nie odbija się tak jak od zwykłego samolotu. Niektórzy porównują przekrój radarowy F-35 do przekroju piłki golfowej. Oczywiście na radarach pracujących w zakresach fal dłuższych, metrowych, stealth przestaje działać, ale radary celownicze działają w krótszych zakresach.
● Elektro-optyczny system celowniczy
Elektro-optyczny system namierzania (EOTS) pozwala F-35 Lightning precyzyjnie odnajdować i oznaczać cele zarówno na ziemi, jak i w powietrzu. Jedyny w swoim rodzaju, łączy w sobie perspektywiczne wyszukiwanie w podczerwieni oraz funkcje śledzenia. Ten zaawansowany system zapewnia pilotom lepsze zrozumienie pola walki i to na większe odległości niż wcześniej.
● ALIS
Aby obniżyć koszty utrzymania i wydłużyć czas sprawności maszyn, firma Lockheed zintegrowała z F-35 Lightning autonomiczny system informacji logistycznej ALIS. Obejmuje on całą flotę, przekazując na bieżąco wszystkim jej członkom – od pilotów po załogi naziemne – informacje o stanie i sytuacji poszczególnych samolotów. ALIS obsługuje też szkolenia, planowanie, konserwację i wsparcie. Usprawnia to tysiące zadań w wojsku.
● Silnik
Silnik Pratt & Whitney F135 został opracowany specjalnie dla F-35 Lightning. To jedyny silnik z cechami wspierającymi niewykrywalność, czyli np. obniżonym śladem termicznym z dopalaczem. W przypadku wersji dla STOVL w F-35B wyposażono go w niewiarygodną zdolność zmiany geometrii i kierunku ciągu.

Nie zdradzać pozycji lotniskowca

Obecnie coraz rzadziej mówi się, że takie samoloty jak F-35 są „niewidzialne” dla radarów. Przede wszystkim istnieją radary, np. rosyjskie czy chińskie, pracujące w zakresach fal metrowych, które „widzą” to, co ma być stealth. Chętniej mówi się więc o utrudnionej wykrywalności, co dla wielu specjalistów pozostaje i tak wystarczająco cenne.

Rozważmy choćby przypadek formacji atakujących lotniskowców.

Jak zauważył publicznie amerykański komandor Greg Smith, gdy lotniskowiec wysyła swój radarowy samolot E-2 Hawkeye, dość wyraźnie sygnalizuje, gdzie znajduje się statek matka, ponieważ E-2 leci mniej więcej powyżej centrum grupy bojowej lotniskowców. Nieprzyjacielowi wystarczy wówczas znaleźć na wodzie rzecz, która jest widoczna jako dłuższa niż 300 m i, voilà, znajduje lotniskowiec! Tak więc możliwość wykonywania zadań bez gigantycznego śladu zostawianego przez tradycyjną flotę „enablerów” stanowi naprawdę pożądaną rzecz. F-35 jest nieduży, wykonuje podobne zadania rozpoznawcze i nie zdradza pozycji swojego lotniskowca.

Z punktu widzenia amerykańskiej strategii i taktyki, w której lotniskowce odgrywają ogromną rolę, F-35 to ogromny krok naprzód. Obecnie dla każdego celu i każdej misji lotniskowiec - szczególnie gdy systemy obrony przeciwlotniczej nieprzyjaciela są na odpowiednim poziomie - musi umieścić w powietrzu całą masę maszyn. Lotniczy radar wczesnego ostrzegania, jammery, myśliwce, samoloty tankujące - lista jest długa. Ograniczenie tej logistyki do jednego lub dwóch samolotów, które będą się wkradać na niebo nad terenem wroga i uderzać w określone cele, oznacza także, że lotniskowiec może stać się w praktyce „wielozadaniowy”, angażując się w wiele misji w tym samym czasie, używając tej samej liczby samolotów.

Niewidoczność i elektroniczna wojna, czyli zabójczy koktajl

W USA, podobnie jak w Polsce i w wielu innych krajach, sporo polityków, komentatorów, a nawet starszych oficerów wojskowych nie rozumie kluczowych cech i przewag F-35. Myśliwiec jest wprawdzie często opisywany jako „niewidoczny” lub trudny do wykrycia i śledzenia przez radar oraz inne czujniki, ale rzadko wspomina się o jego elektronicznych możliwościach bojowych.

Stany Zjednoczone używają maszyn stealth w walce od 1988 r., kiedy to odrzutowce F-117 zbombardowały Panamę, więc nie jest to wcale nowa rzecz. Jednak w przypadku F-35 nie chodzi jedynie o mniejszą wykrywalność. Wielu ekspertów zwraca uwagę, że kluczem do przewagi nowego samolotu nad resztą myśliwców jest technologia stealth plus elektroniczny system walki. Obie kwestie zostały ze sobą powiązane, choć informacje na ten temat są nieco niejasne, a wielu autorów twierdzi, że te najważniejsze i tak objęto tajemnicą. To właśnie synergia zintegrowanej konstrukcji stealth design z najbardziej zaawansowaną architekturą electronic warfare sprawia, że F-35 jest w przekonaniu wielu fachowców najlepszym samolotem bojowym, jaki kiedykolwiek zbudowano.

Dwa najbardziej użyteczne segmenty widma elektromagnetycznego dla wojska to obszar podczerwieni o częstotliwościach tuż poniżej zakresu światła widzialnego oraz częstotliwości fal radiowych o większej długości fali niż podczerwień. Planiści wojskowi zorientowali się, że jeśli zdołają wykorzystać właściwości fal radiowych i podczerwonych, odmawiając dostępu do widma przeciwnikowi, zyskają ważne korzyści operacyjne. Poprzez np. przeciążenie odpowiednich częstotliwości są w stanie zapobiec komunikacji wroga i zakłócić funkcjonowanie radarów oraz naprowadzających czujników rakiet, które działają w zakresie podczerwieni.

Strategia ta rodzi jednak pewne problemy. Jeśli wygeneruje się wystarczająco dużo energii, aby „zaciąć” komunikację nieprzyjaciela, można zakłócić również przyjazne transmisje - lub stać się niczym dobrze widoczna latarnia. Elektroniczna wojna nie polega więc tylko na wypompowywaniu dużej ilości energii. Chodzi raczej o zarządzanie sposobem, w jaki ta energia jest wykorzystywana, jednocześnie ukrywając własną lokalizację i intencję. Myśliwiec F-35 stanowi zdecydowanie najbardziej zaawansowany wyraz tych wysiłków, najlepiej godzący generowanie różnych sygnałów z wymogiem pozostania w ukryciu i ciągłego wykorzystywania systemów pokładowych, takich jak cyfrowe łącza danych.

Ale F-35 to coś więcej niż tylko ukrywanie się. Wszystkie trzy warianty myśliwca wyposażono w wysoce zautomatyzowany elektroniczny system ostrzegania, który zakłóca i oszukuje możliwości elektroniczne wroga - nie tylko radary, ale także rakiety poszukujące ciepła, sieci łączności i sygnałów nawigacyjnych. Połączenie tego zaawansowanego systemu ostrzegawczego, autorstwa firmy BAE Systems, z niską wykrywalnością F-35, prędkością, zwinnością i uzbrojeniem zapewniać ma nieograniczony dostęp do przestrzeni powietrznej przeciwnika.

F-35 jest pierwszym myśliwcem, który integruje dane o zagrożeniach z różnych segmentów widma, zanim wyświetli je pilotowi. Zmniejsza to czas potrzebny na reakcję na zagrożenia, a jednocześnie zmniejsza presję wywieraną na pilota. W rzeczywistości, jeśli jest on zajęty innymi aspektami misji, system EW (electronic warfare) automatycznie generuje optymalne rozwiązanie zagrożenia, wybierając bądź to zagłuszanie radaru, bądź uwalnianie wabików mylących lub flar, aby odciągnąć rakiety naprowadzane termicznie.

Funkcje EW na pokładzie ściśle powiązano z inteligentnym radarem F-35, który, podobnie jak wiele innych systemów elektronicznych, stworzyła firma Northrop Grumman. Radar służy nie tylko do śledzenia i namierzania potencjalnych zagrożeń, ale także do generowania sygnałów zakłócających, które przeciążają czujniki i odbiorniki komunikacyjne wroga, uniemożliwiając ich efektywne wykorzystanie. Zaprojektowano go w taki sposób, aby kierunkowe sygnały zakłócające uniemożliwiały prace emiterów przeciwnika w określonych miejscach walk bez powodowania efektów ubocznych w innych przestrzeniach.

 

System może również przyswajać informacje z różnych źródeł spoza pokładu, w tym z innych F-35, poprzez bezpieczne łącza danych, dzięki czemu pilot ma pełną świadomość tego, gdzie znajdują się zarówno wrogie, jak i przyjazne siły. Ponieważ system F-35 jest wysoce zintegrowany, nie jest tak łatwo opisać, gdzie kończy się EW i zaczynają inne części architektury elektronicznej. Wszystko jest kierowane przez wysokowydajny centralny procesor, po czym najbardziej odpowiednie systemy pokładowe w miarę potrzeb są wykorzystywane do reagowania na zagrożenia. Przykładowo, „rozproszony system przysłony”, złożony z sześciu kamer na podczerwień rozmieszczonych wokół płatowca, może wykrywać wystrzeliwanie pocisków ziemia-powietrze pochodzących z danej lokalizacji, co prowadzi do decyzji nie tylko o wystrzeleniu flary, ale także o zakłócaniu w tym samym obszarze pracy radarów.

Tego rodzaju skomplikowane reakcje ze strony starszego myśliwca zajęłyby cenny czas i mogłyby okazać się niewykonalne przy wszystkich ograniczeniach projektowych. Żaden samolot nie może być niewidoczny w każdej częstotliwości elektromagnetycznej, ale F-35 jest tak trudny do wykrycia w częstotliwościach używanych przez radary celownicze, że wróg musiałby znajdować się prawie w zasięgu widzialnym, aby spróbować go zestrzelić.

System F-35 automatyzuje ogromną część pracy przy zarządzaniu czujnikami. Oznacza to, że pilot może być zmuszony spędzić dużo czasu przed rozpoczęciem misji przy ustawianiu preferencji i programowaniu systemu, ale łatwiej jest to zrobić przed uruchomieniem samolotu, niż w powietrzu. Raporty wskazują jednak ciągłe szwankowanie oprogramowania operacyjnego, co oznacza, że samolot od czasu do czasu musi zostać zresetowany, niczym zawieszający się komputer.

Na system EW w F-35 składa się również biblioteka cyfrowa, która przechowuje szczegóły dotyczące wszystkich znanych zagrożeń i jest aktualizowana regularnie danymi z nowych misji. A ponieważ architektura cyfrowej wojny F-35 pozostaje w pełni zdigitalizowana, więc waży mniej, wymaga mniej miejsca i mniej energii niż starsze technologie. Wszystko to przekłada się na to, że omawiane myśliwce niszczą podczas ćwiczeń przeciętnie dwadzieścia maszyn przeciwnika na jedną własną stratę, co wyraźnie pokazuje, jak wielką przewagę daje im zaawansowany system EW.

Nowa technologia sprzętowo-programowa, która ma zostać udostępniona w F-35 do 2021 r., rozwinie systemy rozpoznawcze i pozwoli na korzystanie z nowych anten oraz rodzajów broni. Wśród nowych komponentów znajduje się zaawansowany system pamięci (Advanced Memory System - AMS), zaprojektowany w celu poprawy przechowywania danych i generowania obrazów o wyższej rozdzielczości, mający pomóc pilotom w uzyskiwaniu informacji nawigacyjnych i celowniczych.

Przezroczysty samolot

Zgodnie z logiką jak najmniejszego obciążania pilota, w F-35 przygotowano dla niego niezwykły kosmiczny hełm (5). Ów niezwykle drogi i skomplikowany system daje użytkownikowi „rentgenowski” wzrok, pozwalając patrzeć przez samolot, tak jakby był przezroczysty. Hełm wyświetla informacje z 360-stopniowego systemu kamer na podczerwień (Distributed Aperture System) bezpośrednio na wizjer pilota - wraz z symbolami pokazującymi inne dane, takie jak prędkość i wysokość. W rezultacie pilot może „spojrzeć” w dół i zobaczyć, co odbierają czujniki znajdujące się bezpośrednio pod samolotem.

5. Hełm pilota F-35

Ten kosztujący 400 tys. dolarów sprzęt został wyposażony w trzecią generację systemu Helmet Mounted Display System (HMDS). Twórcami hełmu są inżynierowie z firmy Rockwell Collins. Konstruktorzy chwalą się, że zintegrowali w nim najnowszy osprzęt i oprogramowanie, by stworzyć najbardziej zaawansowany system wizyjny dla pilotów. Pilot otrzymuje na wizjerze hełmu wszystkie najważniejsze informacje, a wspominane kamery zapewniają możliwość widzenia również w nocy. O takich „drobiazgach” jak nagrywanie obrazu, dostęp do funkcji obrazu w obrazie oraz aktywny system redukcji szumów otoczenia, nie ma co już nawet wspominać.

Pilot lecący starszym samolotem, chcąc dowiedzieć się, co dzieje się za nim, musi dokonać zwrotu maszyną. To trudne, czasem ryzykowne i wymaga czasu. W kasku nowego typu pilot F-35 po prostu odwraca głowę. Pozwala mu to skupić się na innych rzeczach, a warto dodać, iż w taktyce piątej generacji i kamuflażu radarowego brak konieczności wykonywania niepotrzebnych manewrów stanowi nie lada zaletę, pozwalającą kontrolować ślad i kontur samolotu na niebie, by przypadkiem nie ujawnić swojej pozycji nieprzyjacielowi.

Generalnie system F-35 ma na celu zmniejszenie obciążenia kierującego maszyną. Testujący ją piloci mówią, że nie muszą już patrzeć na wyświetlacz radarowy, ani w podczerwieni - zamiast tego po prostu obserwują mapę, która integruje dane z czujników. Są na niej cele i pozycje przeciwnika.

Piloci: cudowna świadomość sytuacyjna

Krytycy F-35 kwestionują zwrotność odrzutowca (6), szczególnie w walce powietrznej. Z pewnością manewrowość jest ważna - nie tylko po to, by móc dostrzec zagrożenie, ale również spróbować je wyeliminować. Zdaniem jednak większości pilotów oblatujących F-35, jest on mniej więcej tak samo zwinny jak inne samoloty o podobnych funkcjach. Różnica polega na tym, że zaawansowane techniki F-35 pozwalają pilotowi na korzystanie z informacji dostarczanych przez czujniki zamiast manewrowania.

6. F-35 od spodu

Piloci twierdzą, że F-35 nie jest tak dobry w walkach powietrznych, jak inny amerykański stealth piątej generacji, F-22 Raptor. Ten ostatni jednak powstał głównie po to, aby walczyć w powietrzu, więc porównanie nie ma sensu. Do czego innego został stworzony.

W kwietniowym wydaniu magazynu „Air & Space”, piloci dzielili się swoimi wrażeniami z lotów F-35. Oceniali go jako maszynę nieco lepszą w pilotażu niż starsze myśliwce odrzutowe, ale nie w tym upatrywali największych zalet tej konstrukcji.

- Gdybyś wymienił najróżniejsze cechy samolotu, takie jak ładunek, paliwo, uzbrojenie czy obsługa, i poprosił stu pilotów o wskazanie tej najważniejszej, gwarantuję ci, że wszyscy powiedzą „świadomość sytuacyjna” - powiedział podpułkownik David „Chip” Berke. - Zdecydowanie. Ani jeden pilot na świecie nie powiedziałby „promień skrętu”. Ani jeden. Bo im więcej wiesz, tym lepiej jesteś w stanie podjąć właściwą decyzję. Świadomość sytuacyjna F-35 przewyższa wszystkie platformy, w tym te dotyczące Raptora. Nigdy nie byłem w samolocie, który tak skutecznie i płynnie integruje informacje, mówiąc mi, co się dzieje wokół, i to nie tylko w zakresie częstotliwości radiowych, ale także laserów, podczerwieni i elektrooptyki (7).

7. System celowania elektro-optycznego F-35

Nowa broń, nowe możliwości

Wiadomo, że F-35 zostanie wyposażony m.in. w rakiety „powietrze-powietrze” AIM-9X Sidewinder Raytheona - przenosiłby wówczas do dwóch pocisków tego typu na skrzydłach i cztery rakiety AIM-120 AMRAAM wewnątrz. Ponadto przewiduje się wyposażenie samolotu w Joint Strike Missile, określaną jako rakieta piątej generacji. Konstrukcja pocisku pozwoli na jego transport wewnątrz F-35, co jest zgodne z wymogami powierzchni trudno wykrywalnej. Inne przewidywane uzbrojenie to pociski do celów naziemnych JSOW, naprowadzane laserowo i za pomocą GPS bomby Paveway oraz lekkie bomby StormBreaker.

Pod koniec 2016 r. pojawiła się informacja, że koncern zbrojeniowy Northrop Grumman będzie pomagał US Air Force opracować broń laserową, która stanie się wyposażeniem F-35 w wersji B. Nie stanie się to jednak zapewne ani w tym, ani w przyszłym roku - bardziej prawdopodobne, że dopiero pod koniec nadchodzącej dekady.

Pentagon na początku 2019 r. ogłosił, że F-35 może wkrótce zostać wyposażony w nową broń przeznaczoną specjalnie do neutralizowania pocisków jądrowych. Jak opisano w oficjalnym Przeglądzie Obrony Rakietowej Pentagonu, maszyna dołączyłaby do innych rodzajów uzbrojenia mających na celu wyłączenie i ochronę przed międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi (ICBM), poprzez takie środki, jak laserowo sterowane drony oraz czujniki orbitalne, które mogą wykrywać i przechwytywać ICBM po ich uruchomieniu. Pentagon przewiduje jednak F-35 jako uzupełnienie, a nie zamiennik istniejących systemów obrony nuklearnej.

Nie ulega też wątpliwości, że zbudowany przez Lockheeda Martina F-35 otrzyma w nadchodzących latach dodatkowe możliwości, w tym znacznie zwiększony zasięg, nowe uzbrojenie i nowe możliwości walki zespołowej. Zapowiedział to 17 czerwca 2019 r. dyrektor wykonawczy firmy, Greg Ulmer, na targach lotniczych w Paryżu. Samolot piątej generacji ma pełnić rolę „rozgrywającego” i stanowić centralny element przyszłych operacji wojskowych.

- Rozmawialiśmy z kilkoma klientami o tym, jak zwiększyć zasięg samolotu - mówił Ulmer. - Poszukujemy nowych możliwości zabierania paliwa na pokład, co zwiększyłoby ów zasięg o ok. 40%.

Władca dronów

Jedną z możliwości wykorzystania F-35 jest zaangażowanie maszyny do operacji w dużych zespołach maszyn, w tym także bezzałogowych. Wśród najnowszych opracowywanych technologii dotyczących dronów wojskowych, o których piszą cytowani eksperci, znajdują się projekty rojów dronów - takie jak program LOCUST, który zakłada wspólne skoordynowane loty kilkudziesięciu bezzałogowców w misjach zarówno obserwacyjnych, jak i bojowych. Nad systemem LOCUST pracuje Office of Naval Research. Program ten dla amerykańskiego Pentagonu ma kluczowe znaczenie, ponieważ zakłada masowe użycie tanich maszyn (co oznacza oszczędności), które jednocześnie na polu walki wykażą wysoką skuteczność działania.

Dotychczas przeprowadzono serię prób naziemnych. W testach brało udział początkowo dziewięć bezzałogowców, a w kolejnych próbach liczba ta rośnie. Same bezzałogowce są wystrzeliwane niczym pocisk, po czym rozkładają skrzydła i dalej poruszają się już autonomicznie. Co ważne, roje mogą działać zupełnie samodzielnie, bez instrukcji przesyłanych z ziemi od operatorów. Mają zapewnić całkowitą przewagę nad wrogiem, który nie będzie w stanie ani zareagować i zestrzelić dużej liczby bezzałogowców, ani ukryć się przed rojem monitorującym dany obszar. Jak zakłada szef programu LOCUST, Lee Mastroianni, rój składający się w przyszłości z całej floty setek tanich dronów może być o wiele tańszym rozwiązaniem i skuteczniejszym w porównaniu np. do samolotów myśliwskich pilotowanych przez ludzi.

Nie jest to jedyny tego rodzaju projekt. W lecie 2015 r. dzięki specjalistom z Laboratorium Zaawansowanej Inżynierii Robotycznej (ARSENL) amerykańskiej marynarki wojennej wzbił się w powietrze rekordowy rój złożony z pięćdziesięciu symultanicznie skoordynowanych dronów latających (UAV). Pobito tym samym światowy rekord liczebności bezzałogowców poruszających się w symultanicznym roju - poprzedni wynosił trzydzieści maszyn i został ustanowiony zaledwie kilka tygodni wcześniej.

Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych planują w nowej strategii połączenie F-35 z zespołami takich właśnie dronów (8). Operatorem bezzałogowych maszyn miałby być sam pilot myśliwca. F-35 mógłby wyruszać na misje w towarzystwie eskadry dronów, które połączone i sterowane w jednym systemie z pulpitu w samolocie wykonywałyby zadania rozpoznawcze, ostrzegające przed zagrożeniami, a także bojowe, polegające na wystrzeliwaniu dodatkowych rakiet z pozycji innych niż ostrzał z samolotu głównego. Dowodzenie zespołem dronów przez uczestniczącego w akcji pilota myśliwca pozwalałoby na szybsze reakcje niż w przypadku sterowania bezzałogowcami z oddalonych naziemnych stanowisk dowodzenia. Zupełnie autonomiczne systemy nie są jednak jeszcze tak rozwinięte, aby mogły sprostać dynamice pola walki.

8. F-34 i drony

Zupełnie nowa rola

Im więcej czyta się o F-35 (9), tym wyraźniej widać, że to maszyna predestynowana do czegoś więcej niż tylko wykonywanie kierowanych z innych miejsc zadań. To samolot, który w bagażu wozi buławę prawdziwego dowódcy, nawet jeśli ma to być tylko dowodzenie chmarą dronów. Może zresztą w przyszłości okaże się, iż słowo „tylko” jest zupełnie nie na miejscu. Niewykluczone przecież, że taka armia robotów, sterowana przez mistrza elektronicznej wojny, naprawdę stanie się znacznie groźniejsza niż stare, dobre lotnictwo.

9. F-35 o zmierzchu

Mirosław Usidus