Tajemnicze dźwięki z głębin

Tajemnicze dźwięki z głębin
Niektóre przypadki enigmatycznych hałasów z oceanicznych głębin (1), które słyszymy lub odbieramy za pomocą urządzeń detekcyjnych, zostały już wyjaśnione - tak jak tajemnicze grzmoty na południowym Pacyfiku, zarejestrowane przez amerykańską Krajową Administrację Oceanu i Atmosfery (NOAA) w 1997 r. Okazały się być "trzęsieniami lodu", czyli efektem przemieszczeń olbrzymich mas antarktycznych.

Legendą tajemniczych oceanicznych dźwięków stał się tzw. najbardziej samotny wieloryb na świecie. Gdy marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych umożliwiła naukowcom dostęp do sieci hydrofonów zbudowanych w latach 50. ubiegłego wieku w celu podsłuchiwania radzieckich łodzi podwodnych, badacze usłyszeli coś zaskakującego.

Odbierany dźwięk tonacją i ścieżką przemieszczania się przypominał płetwala błękitnego. Nie było to jednak takie oczywiste, bo gatunek ten śpiewa zwykle w zakresie częstotliwości od 15 do 25 Hz, a słyszane dźwięki miały 52 Hz. William Watkins, badacz ssaków morskich, który odkrył niezwykłego "pieśniarza" i słuchał go przez dwanaście lat, zmarł w 2004 r.

Poszukiwania rozpoczęły się jednak ponownie, gdy czujniki zarejestrowały podobne sygnały w 2010 r. Czy był to ten sam samotnik, czy też znak, że śpiewający wieloryb znalazł w końcu towarzystwo - nie wiadomo.

Gwizdy i spowolnienia

Sławnych i tajemniczych dźwięków dochodzących z morskich toni, których pochodzenia nie udało się zidentyfikować, jest oczywiście znacznie więcej. Wymieńmy tylko kilka z nich - te, które najczęściej są przywoływane z kolekcji oceanicznej enigmy.

Na czele takich zestawień zwykle znajdują się dźwięki określane jako upsweep, whistle, blop, Julia oraz slow down.

2. Co słyszą stworzenia morskie?

Upsweep to niezidentyfikowane odgłosy, znane przynajmniej od czasu, gdy w 1991 r. Laboratorium Środowiska Morskiego Pacyfiku zainaugurowało działalność SOSUS - podwodnego systemu monitorowania dźwięków, współpracującego ze stacjami odsłuchowymi na całym świecie.

Składają się z długiego ciągu wąskopasmowych dźwięków podnoszących się (upsweep) o długości kilku sekund każdy. Ich źródło jest trudne do zlokalizowania, ale znajduje się gdzieś na Pacyfiku, w połowie drogi między Australią a Ameryką Południową. Upsweep zmieniają się wraz z porami roku, wchodząc w najgłośniejsze fazy wiosną i jesienią, nie wiadomo dlaczego. Najbardziej popularna teoria wiąże dźwięki z aktywnością wulkaniczną.

"Gwizd" (whistle) zarejestrowano 7 lipca 1997 r. Odebrał go tylko jeden hydrofon - podwodny mikrofon używany przez NOAA. Źródło jest do dziś nieznane, a ograniczone informacje utrudniają snucie spekulacji na ten temat.

Bloop to potężna, w sensie dosłownym, zagadka. W 1997 r. różne stacje odsłuchowe oddalone od siebie o tysiące kilometrów wykryły niezwykle potężny dźwięk o ultraniskiej częstotliwości, którego źródło lokalizuje się gdzieś na zachód od południowego krańca Ameryki Południowej. Trwał około minuty i słyszano go wielokrotnie w ciągu lata, ale potem już nigdy. Powszechnie uważa się, że bloop był skutkiem ogromnego trzęsienia ziemi, choć naukowcy nie wykluczają, że mógł też pochodzić z czegoś "organicznego".

Julię nagrano 1 marca 1999 r. Trwała ok. 15 sekund i była na tyle głośna, że słyszano ją przez cały równikowy zestaw hydrofonów Pacyfiku. W kręgu podejrzeń co do sprawcy hałasu czołowe miejsce zajmuje wielka antarktyczna góra lodowa.

Slow down, czyli spowolnienie, po raz pierwszy zarejestrowano 19 maja 1997 r. - pojawia się co jakiś czas aż do dziś. Przypisuje się go także górze lodowej, choć niektórzy twierdzą, że może chodzić o efekty wydawane przez gigantyczną kałamarnicę. Dźwięk trwa ok. 7 minut i stopniowo zmniejsza częstotliwość, stąd nazwa slow down.

Naturalnie tajemniczych dźwięków nie brakuje też na lądzie, a nawet w niebie. Być może wkrótce zajmiemy się na naszych łamach rosyjskim sygnałem radiowym UVB-76, owianym legendami szumem the hum, śpiewającymi wydmami, buzującymi kolosami Menona w Egipcie lub niewyjaśnionymi "trzęsieniami nieba", czyli hałasami dobiegającymi z góry, które niektórzy czasem słyszą w różnych miejscach świata.

A wracając do hałasów w oceanicznych głębinach, warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Dla nas problemem są tajemnicze, nie wiadomo skąd pochodzące odgłosy z głębin, natomiast dla mieszkańców tych głębin problemem są zapewne odgłosy i hałasy produkowane przez nas - czyli przez okręty, statki, konstrukcje wodne i podwodne, a także offshore’owe turbiny wiatrowe (2). Dokładna skala szkód wyrządzanych organizmom przez ten nasz technologiczny zgiełk nie jest jeszcze znana, ale badania trwają.

Mirosław Usidus