Już nic nie będzie takie, jak było

Już nic nie będzie takie, jak było
W czasach kryzysu finansowego 2007-2009 powstały takie firmy, jak Uber czy Airbnb. Dziś nie brakuje opinii, że kryzys koronawirusowy może być punktem zwrotnym dla potentatów technologicznych (1). Także dlatego, że ich wsparcie okazuje się niezwykle cenne dla wielu krajów, również tych, które z nimi dotychczas ostro walczyły.

Mówi się od niedawna o rozejmie między Big Tech a politykami w Brukseli, Paryżu i Berlinie. Jak piszemy gdzie indziej, Netflix, Google, Facebook i inni zgodzili się na obniżenie jakości swoich filmów, aby uniknąć zatorów w europejskim Internecie. Zdaniem Thierry’ego Bretona, komisarza ds. rynku wewnętrznego UE, może to być punkt zwrotny w unijnych relacjach z wielkimi z sektora IT.

- Po raz pierwszy firmy technologiczne działają w taki sposób - powiedział Breton w rozmowie z serwisem POLITICO. - Zareagowały natychmiast i podjęły bardzo ważne, praktycznie spontaniczne decyzje.

W czasie gdy linie lotnicze i hotele proszą o po - moc rządową, zarówno Facebook, jak i Netflix ogłosiły, że przekażą 100 mln dolarów na pomoc małym firmom i kreatywnym grupom. Google uruchomiło narzędzia online dla nauczycieli. Facebook, niegdyś krytykowany w UE za zbieranie zbyt wielu danych osobowych, teraz jest proszony o udostępnienie anonimowych metadanych Komisji Europejskiej, aby można było przewidzieć szczyt epidemii.

We Francji wczorajsi wrogowie zdobyli bardzo potrzebne punkty. Netflix i Disney - firmy, które do niedawna toczyły spór o poziom francuskojęzycznych produkcji - zyskują wizerunek odpowiedzialnych partnerów. Disney zgodził się nawet na utratę części dochodów, odkładając na prośbę rządu uruchomienie swojej usługi streamingowej.

Ze złowrogiego oligopolu Dolina Krzemowa i amerykańskie konglomeraty rozrywkowo-technologiczne przekształciły się szybko w pożyteczne, potrzebne i odpowiedzialne podmioty.

Zmiany i przyspieszenia

Yuval Noah Harari, izraelski historyk i profesor na Wydziale Historii Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, wygłosił podczas epidemii taką opinię:

- Ta burza minie. Ale wybory, których teraz dokonujemy, mogą zmienić nasze życie na wiele lat.

Przyspiesza wiele procesów. Decyzje podejmowane w normalnych czasach całymi latami są teraz zatwierdzane w ciągu kilku godzin. Niedojrzałe, a nawet postrzegane jako niebezpieczne technologie wprowadza się ekspresowo do użytku, ponieważ ryzyko zaniechania wydaje się większe niż lęk przed nimi. Całe społeczeństwa służą jak o króliki doświadczalne w eksperymentach społecznych na dużą skalę, przeprowadzanych niejako samoistnie.

Nie wiemy, co wyniknie z tego, że tylu ludzi pracuje w domu i komunikuje się wyłącznie na odległość. Co się stanie, gdy całe szkoły i uniwersytety wchodzą do sieci? W normalnych czasach rządy, przedsiębiorstwa i rady pedagogiczne nigdy nie zgodziłyby się na wdrażanie takich testów. Ale to nie są normalne czasy.

A jak zmieni się świat, w którym żyjemy? Epidemie - o czym może nie każdy wie - od wieków miały wpływ na kształtowanie miast. Wał Wiktorii, który biegnie wzdłuż Tamizy, to dla wielu ludzi kwintesencja Londynu. Jednak ten nasyp, teraz już na stałe wpisany w miejski krajobraz stolicy Wielkiej Brytanii , jest w całości produktem epidemii. Bez serii wyniszczających globalnych ataków cholery w XIX wieku - w tym jednego w Londynie na początku lat 50. tamtego stulecia, który pochłonął ponad 10 tys. istnień ludzkich - nie powstałaby idea nowoczesnego systemu kanalizacyjnego. Niezwykłe dzieło inżynierii lądowej i wodnej Josepha Bazalgette’a zostało zaprojektowane tak, aby bezpiecznie odprowadzać ścieki w dół rzeki i z dala od zapasów wody pitnej (2).

2. Budowa systemu kanalizacyjnego Wałów Wiktorii w Londynie

Implikacje obecnej pandemii dla dużych miast będą ogromne. Jeśli np. bliskość miejsca pracy nie stanowiłaby już kluczowego czynnika przy podejmowaniu decyzji o wyborze miejsca zamieszkania, wówczas niewykluczone, że zmniejszy się atrakcyjność przedmieść. Możemy więc zmierzać w kierunku świata, w którym zyskują na znaczeniu centra miast i odległe "nowe wsie", natomiast tradycyjne pasy dojazdowe zanikają. Innym potencjalnym skutkiem działania koronawirusa może być intensyfikacja miejskiej infrastruktury cyfrowej.

Korea Południowa, jeden z krajów najbardziej dotkniętych tą chorobą, odnotowała jedne z najniższych wskaźników śmiertelności. Częściowo przypisuje się to serii innowacji technologicznych, w tym - co kontrowersyjne - mapowaniu i publikowaniu ruchów zakażonych pacjentów.

3. Wpływ epidemii na emisje zanieczyszczeń w Chinach

W Chinach władze skorzystały z pomocy firm technologicznych takich jak Alibaba i Tencent, aby śledzić rozprzestrzenianie się COVID-19. Rządzący wykorzystują tam analizę big data do przewidywania, gdzie pojawią się następne klastry przesyłowe. Jeśli wynika z nich, że "inteligentne miasta", w tym Songdo lub Shenzhen, są z punktu widzenia zdrowia publicznego i bezpieczeństwa epidemicznego bezpieczniejszymi aglomeracjami od innych, tradycyjnych, to możemy spodziewać się większych wysiłków na rzecz cyfryzacji miejskich systemów społeczno-gospodarczych.

Klimatowi pomoże, a nawet zaszkodzi

Jest jeszcze jeden ciekawy aspekt globalnej epidemii. Wydaje się stosunkowo prawdopodobne, że pandemia koronawirusa ograniczy w tym roku emisję gazów cieplarnianych - z powodu osłabienia aktywności przemysłowej i transportowej. Z drugiej strony, istnieje obawa, że skomplikuje się walka z ociepleniem klimatu.

Ze względu na kryzys gospodarczy mogą bowiem pojawić się problemy z finansowaniem zielonych zrównoważonych projektów. Spadły ceny ropy (nawet do niespotykanego dotąd ujemnego poziomu!), co zmniejsza konkurencyjność odnawialnych źródeł energii. Zaburzone też zostały produkcja i łańcuchy dostaw np. paneli słonecznych z Chin. Zatem w efekcie w energetyce może dojść nie tyle do oczyszczenia atmosfery, ile do wielkiego odwrotu od nowych zielonych technologii…

Mirosław Usidus