Horror świata algorytmów AI. Demon albo psikus
"Odkrywcą" demona była szwedzka użytkowniczka internetu, przedstawiająca się jako muzyk i artystka multimedialna, występująca pod nickiem Supercomposite. Stało się to wiosną 2022 roku. Jak opowiadała o tym w mediach, obecność Loab była natrętna i nieustannie przewijała się w kreacjach generowanych przez AI. Powstała ponoć w trakcie wprowadzania do generatora tzw. negatywnie ważonych podpowiedzi. Polegają one, mówiąc w uproszczeniu, na domaganiu się od algorytmu, aby wygenerowany obraz wyglądał maksymalnie odmiennie od wprowadzonej podpowiedzi tekstowej.
Początkowo Supercomposite próbowała stworzyć przeciwstawny obraz Marlona Brando (czyli obraz maksymalnie różniący się od gwiazdora), ale zamiast tego powstał obraz tortu z logo firmy. Internautka miała sprawdzić, czy przeciwieństwem nazwy z tego logotypu będzie Brando. Jednak generator pokazał wtedy demoniczne oblicze Loab, a właściwie wiele jego wersji (1).
Supercompsite użyła następnie zdjęć Loab jako podpowiedzi obrazu i ku jej przerażeniu AI wciąż podsuwała jej krwawe, ekstremalnie przerażające obrazy. Krzyżowała różne obrazy ze zdjęciami Loab i raz po raz pojawiała się charakterystyczna, wzbudzająca niepokój i odrazę postać. Jako przykłady tego zjawiska Supercomposite pokazywała efekty skojarzenia demona z filmem "Awatar" (2) lub z pojęciem "pszczoła" (3). Co ciekawe, w kolejnych cyklach generacji Loab czasem znikała, by potem znów się wyłonić w kolejnych cyklach skojarzeń i podpowiedzi.
Sprawa jest tajemnicza także dlatego, że nie wiadomo dokładnie, jakie narzędzia zostały użyte przez Supercomposite do wywołania Loab. Mimo że temat został podchwycony przez niektóre media, wciąż wielu komentatorów widzi w tej historii raczej internetową "pastę", czyli wirusową, żyjącą swoim życiem, opowieść z dreszczykiem, albo tzw. legendę miejską, niekoniecznie mającą związek z rzeczywistymi wydarzeniami. Inaczej mówiąc, zdaniem wielu, jest to raczej sieciowy folklor i psikus niż prawdziwe efekty działania algorytmów AI. Byłoby to, nawiasem mówiąc, bardzo podobne do znanych z "realu" opowieści niesamowitych o duchach, demonach i innych zjawiskach nadprzyrodzonych, które są czasem straszne, ale przeważnie budzą uśmiech.
Mhairi Aitken z Instytutu Alana Turinga wyraziła mimo wszystko zaniepokojenie tym, jak łatwo ludzie biorą takie miejskie legendy na poważnie. Wydaje się, że tak do tego podszedł np. autor publikacji w "The Atlantic" Stephen Marche; opisał Loab jako "formę ekspresji, która nigdy wcześniej nie istniała", której autorstwo jest niejasne i która istnieje jako "emanacja kolektywnego dziedzictwa imaginistycznego, nieświadomego umysłu wizualnego".
Niektórzy użytkownicy internetu byli oburzeni tym, że bohaterka tej historii ma twarz naznaczoną trądzikiem różowatym jako czymś, co ma wywołać grozę. Uznano to za "stygmatyzowanie" ludzi, którzy są dotknięci tym problemem w rzeczywistości. Miles Klee z "Rolling Stone" zwróciła uwagę na jedną z opinii twitterowych, według której "skojarzenie tej twarzy z obrazami horroru jest odzwierciedleniem tego, jak nasza kultura źle traktuje osoby uznane za mniej atrakcyjne".
Twórczyni (twórcy) Loab wyjaśnili serwisowi CNET, że ukrywanie narzędzi użytych do "wydobycia" tej postaci jest celowe, ponieważ "chodzi o to, by nie reklamować" żadnego konkretnego generatora AI. Chodziło też o to, by nie rozpoczynać wirusowego trendu wśród ludzi, którzy zaczęliby tworzyć krwawe i coraz bardziej przerażające rzeczy za pomocą algorytmu wykorzystanego przez Supercomposite.
Wywołanie oblicza Loab za pomocą tego imienia lub pojęcia "Loabness" w generatorach takich jak DALL-E czy Midjourney nie daje spodziewanego efektu, generując inne obrazy. Przeprowadziliśmy w MT szereg eksperymentów, także z "negatywizacją" zapytań. Nie można więc tak po prostu przywołać Loab. Nie pomaga wypowiedzenie, czy wprowadzenie do komputera imienia "demona" trzy, pięć czy siedem razy.
Mirosław Usidus