Upadek nauki łamiącej utarte schematy? Mniej przełomów i innowacji
Można to wyrazić nieco precyzyjniej. Choć liczba publikacji o charakterze naukowym rośnie, to odsetek w tej masie publikacji, które sprawiają, że dana dziedzina badań zaczyna zmierzać w nowym kierunku, w ciągu ostatniego półwiecza wyraźnie zmalał. Czy jest to wyraz zjawiska, o którym piszą od lat publicyści, polegającego na domniemanej zapaści w nauce i ludzkiej innowacyjności, po okresie wielkiego rozkwitu w rewolucji przemysłowej, do lat 60.–70. XX wieku?
"Nature" podkreśla, że na przestrzeni ostatnich kilku dekad liczba publikowanych prac badawczych obejmujących różne dziedziny nauki i techniki gwałtownie wzrosła. Jednocześnie ich "przełomowość" spadła. Takie wnioski wynikają z analizy ich "dysrupcyjności", czyli tego, na ile odbiegają od dotychczasowego dorobku badawczego w danej dziedzinie.
Analiza przeprowadzona na bazie liczącej miliony artykułów wskazuje, że w porównaniu z badaniami z połowy XX wieku publikacje z XXI wieku częściej rozwijają myśli i wnioski formułowane wcześniej, niż zmieniają radykalnie i zasadniczo kierunek poszukiwań naukowych, co czyni zarazem poprzednie prace nieaktualnymi. Analiza dotycząca wniosków patentowych z lat 1976–2010 wykazała analogiczny mechanizm.
"Dane te sugerują, że coś się zmienia", uważa Russell Funk, socjolog z Uniwersytetu Minnesoty w Minneapolis, współautor pblikacji, która została opublikowana 4 stycznia 2023 r. w magazynie "Nature". "Nie mamy już do czynienia z takim samym natężeniem przełomowych odkryć, jak kiedyś mieliśmy".
Jak to w ogóle zbadano? Autorzy publikacji wyjaśniają, że jeśli publikowana praca była wysoce innowacyjna i przełomowa w swojej dziedzinie, to będące jej kontynuacją prace badawcze byłyby rzadziej cytowane w źródłach - zamiast tego cytowałyby samą publikację inicjującą przełom. Wykorzystując dane dotyczące cytowań z 45 milionów artykułów i 3,9 miliona patentów, badacze opracowali probierz "dysrupcyjności", nazwany indeksem CD, w którym wartości oscylowały od –1 dla najmniej przełomowej pracy do 1 dla najbardziej przełomowej. Po przyjęciu tych założeń i współczynników okazało się, iż średnia wartość indeksu CD spadła (1) o ponad dziewięćdziesiąt proc. w latach 1945–2010 w przypadku prac badawczych i o ponad 78 proc. w latach 1980–2010 w przypadku patentów.
Autorzy przeanalizowali również czasowniki używane najczęściej w artykułach, stwierdzając, że gdy w badaniach z lat pięćdziesiątych częściej używano słów kojarzących się z tworzeniem lub odkrywaniem, takich jak "wyprodukować" lub "ustalić", to w badaniach prowadzonych w latach po 2010 r. częściej odnoszono się do przyrostowego postępu, używając określeń takich jak "poprawić" lub "ulepszyć".
Cytowani przez "Nature" eksperci, choć zgadzają się, że badania te współgrają z ogólnym poczuciem spadku innowacyjności w nauce i technice, ostrzegają przed demonizowaniem tych wyników. "Ideałem jest równowaga badań przyrostowych i przełomowych", zauważa John Walsh z Georgia Institute of Technology w Atlancie. "W świecie, w którym jesteśmy bombardowani komunikatami o ważnych odkryciach, większa liczba replikacji i reprodukcji może nie być taką złą rzeczą". W jego ocenie te widoczne zmiany w poziomie innowacyjności publikacji mogą w pewnym stopniu wynikać ze zmian zachodzących w samym świecie nauki. Obecnie na świecie jest o wiele więcej badaczy niż w latach 40. XX wieku, co tworzy bardziej konkurencyjne otoczenie, podnosząc stawkę oczekiwań co do badań i patentów. Normą dziś są też duże zespoły, w których z natury istnieje większa skłonność do wyników o charakterze przyrostowym, a nie przełomowym.
Walsh zwraca uwagę na to, że w perspektywie długoterminowej liczba przełomowych prac mogła być w gruncie rzeczy taka sama jak wcześniej, jednak inaczej rozkładają się w czasie, co sprawiać może wrażenie spadku innowacyjności. Jego zdaniem musi to być jeszcze dokładniej zbadane.
Mirosław Usidus