Kosmiczny poker mocarstw. Czy USA uchylą rąbka tajemnicy na temat kosmicznych systemów militarnych?

Kosmiczny poker mocarstw. Czy USA uchylą rąbka tajemnicy na temat kosmicznych systemów militarnych?
W 2021 r. branżowa publikacja „Breaking Defense” donosiła, że Pentagon był bliski ujawnienia informacji o supertajnej broni kosmicznej i demonstracji jej możliwości potencjalnym przeciwnikom, Chinom i Rosji. Stała za tym taka argumentacja, że nie ma sensu trzymać tego w tak głębokiej tajemnicy, gdyż wtedy efekt odstraszający nie istnieje.

Sugestie te pojawiły się po tym, gdy Rosja wystrzeliła z Ziemi pocisk antysatelitarny (ASAT) nowego systemu Nudol, niszcząc jednego z własnych satelitów i tworząc chmurę kosmicznych śmieci, która zagroziła astronautom na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Broń typu ASAT (1) przetestowało w ciągu ostatnich dwu dekad wiele państw z USA na czele. W 2007 roku Chiny wystrzeliły taki pocisk w kierunku jednego z własnych satelitów, a Indie przeprowadziły swój pierwszy test ASAT w 2019 roku, za co zostały skrytykowane podobnie jak niedawno Rosja za testy z 2020 roku.

Pentagon wezwał wtedy do globalnego wstrzymania testów broni antysatelitarnej, potępiając demonstrację Rosji. „Chcielibyśmy, aby wszystkie państwa zgodziły się na powstrzymanie się od testów broni antysatelitarnej, która tworzy szczątki na orbicie”, powiedziała zastępca sekretarza Departamentu Obrony USA Kathleen Hicks. Jednocześnie niektórzy dowódcy amerykańskich sił zbrojnych, jak wspomniano, zaczęli głośniej sugerować, że amerykańskie Dowództwo Kosmiczne także powinno zademonstrować własną zdolność do usuwania satelitów wroga. Dążenie do pokazania rywalom, co potrafią Stany Zjednoczone, jest wspierane m.in. przez generała Johna Hytena (2), wiceprzewodniczącego Szefów Połączonych Sztabów.

2. Generał Johna Hyten.
Zdjęcie: https://upload.wikimedia.org/

Amerykański system, o którym mowa, jest okryty szczelną osłoną tajności. Opracowany jako tak zwany Program Specjalnego Dostępu i znany tylko nielicznym bardzo wysokim rangą przywódcom USA. Osoby wtajemniczone twierdzą, że ewentualne ujawnienie pewnych elementów może polegać na demonstracji w świecie rzeczywistym aktywnej zdolności obronnej do degradacji lub zniszczenia docelowego satelity i/lub statku kosmicznego.

Gdy mało wiadomo, rośnie przestrzeń dla spekulacji. Spekuluje się więc, a to o użyciu przez Amerykanów naziemnego lasera mobilnego do oślepiania satelitów zwiadowczych przeciwnika, przez wyzwalane zbliżeniowo zagłuszacze częstotliwości radiowych w niektórych satelitach wojskowych, system mikrofalowy o dużej mocy, który może uszkodzić elektronikę przenoszoną na manewrujących satelitach, po broń satelitarną posługującą się wiązka skoncentrowanej energii. Komentatorzy wypowiadający się dla „Breaking Defense” uważają, że USA raczej na pewno nie zademonstrują tego, co demonstrowali już Chińczycy i Rosjanie, bo takie możliwości pokazali już dawno.

Przez lata generał Hyten przekonywał, że niemożliwe jest odstraszanie przeciwników za pomocą broni, o której zupełnie nic nie wiadomo. „W przestrzeni kosmicznej wszystko jest nadmiernie tajne”, mówił na spotkaniu National Security Space Association (NSSA) w styczniu 2021 r. Jak podsumował, przeciwnik musi widzieć, czego ma się bać.

Mania tajności

Jednak uchylenie rąbka tajemnicy wymaga zgody na najwyższych szczeblach USA, dyrektora wywiadu narodowego USA oraz samego prezydenta. Być może nie będzie to problem, gdyż w kierownictwie Departamentu Obrony USA panuje generalnie zgoda co do potrzeby częściowego odtajnienia. Jednak toczy się zażarty spór, co właściwie powinno zostać wydobyte zza kurtyny ścisłej tajemnicy wojskowej. Wielu uważa, że należy to przeprowadzić w ten sposób, by nie zachęcić przeciwników do rozwoju własnego podobnego rozwiązania, ale przede wszystkim zapobiec eskalacji. Ma to raczej przekonać wroga, że nie może wygrać w konflikcie, bo koszty wejścia w konflikt byłyby dla niego za wysokie, niż go mobilizować do wyścigu zbrojeń.

Według medialnych spekulacji, bo na takie w tej sprawie jesteśmy skazani, kwestia odtajnienia programu, który jest uważany za „Special Access Program” (czyli objęty najwyższym stopniem tajności), jest rozważana od momentu powstania Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych (USSF) w 2019 r. Odtajnienie istnienia tego systemu miało być zgodne z działaniami ówczesnej administracji rządowej i miało aprobatę prezydenta Donalda Trumpa. Jednak proces ten został opóźniony i poddany ponownej analizie, najpierw z powodu pandemii covid-19, a następnie po wyborach prezydenckich z końca 2020 roku. 

Na przeszkodzie temu zapowiadanemu od kilku lat ujawnieniu stoi swoisty, po części biurokratyczny, po części wynikający z tradycyjnego konserwatyzmu wojskowych, przywiązanych do klauzul tajności, opór materii. Zastępczyni sekretarza obrony Kathleen Hicks złożyła podpis pod memorandum wzywającym do zmiany wieloletniej polityki Pentagonu w zakresie utrzymywania w tajemnicy wrażliwych wojskowych programów kosmicznych. Plany wprowadzenia nowej polityki w amerykańskim resorcie obrony mają na uwadze również wynikające z tajności problemy w kontaktach z sojusznikami i partnerami komercyjnymi sił zbrojnych.

Najbardziej tajne uzbrojenie kosmiczne Pentagonu objęte jest programami specjalnego dostępu (SAP), w których informacje są ściśle podzielone i tylko kilka osób zna wszystkie aspekty programu. Dzielenie się informacjami z sojusznikami i partnerami jest w tym systemie trudne lub niemożliwe. Nawet komunikacja wewnątrz struktur Pentagonu jest często zablokowana. „Ogólnie rzecz biorąc, Departament [Obrony] nadmiernie podwyższa klauzule tajności”, powiedziała Hicks dziennikarzom podczas jednej z konferencji.

Przyczynia się do tego także dążenie urzędników i wojskowych do upraszczania sobie życia. O klauzuli tajności decyduje twórca dokumentu, zwykle członek personelu ds. polityki zagranicznej lub bezpieczeństwa narodowego. I raczej nie wchodzi w subtelne analizy. Pada pytanie - czy poprzedni dokument tego typu został utajniony. Jeśli tak, należy go utajnić w takim samym stopniu. Przeprowadza się potem przeglądy w celu ustalenia, czy coś nadal wymaga takich, a nie innych klauzul, ale w większości przypadków przegląd tajnych dokumentów zajmuje dziesięciolecia. Jeśli w ogóle zostaną ujawnione, zazwyczaj mają wartość jedynie historyczną.

Kto na kim zrobi wrażenie, a kto się da nabrać na blef?

Nie można wykluczyć, że sam fakt wszczęcia w USA debaty o ujawnieniu części tajemnic, zwłaszcza tych dotyczących superbroni kosmicznej, jest elementem gry, której celem jest danie do zrozumienia Chinom i Rosji, że „mamy coś, czego powinniście się obawiać, więc uważajcie”.

Jednak, być może, w tym pokerze mocarstw, gracze po drugiej stronie stolika wezmą te zabiegi za blef. To oczywiście może skłonić USA do rzeczywistego ujawnienia tego czy owego albo do nasilenia dyskusji o tym, co i jak ujawnić. Chiny i Rosja mogą też blefować, udając np., że traktują amerykańskie zabiegi za blef, by sprowokować Amerykanów do odsłonięcia kart. Poker mocarstw wchodzi na wyższe poziomy.

A my będziemy się zastanawiać, czy rzeczywiście istnieje jakaś superbroń, czy tylko mocarstwa próbują się nawzajem nabrać i nastraszyć. Jeśli chodzi  mocarstwa, skutek może być raczej umiarkowany. My za to nabieramy się znacznie łatwiej. 

Mirosław Usidus