Czy Yellowstone można zabrać energię? Plan neutralizacji erupcji superwulkanu
Pod Yellowstone znajduje się ogromny zbiornik magmy. Naukowcy nie mają wątpliwości, że jej ciśnienie w końcu doprowadzi do erupcji (1). NASA już w 2017 r. zaproponowała dość kontrowersyjny pomysł na schłodzenie i unieszkodliwienie superwulkanu Yellowstone, zagrażającego potencjalnie zresztą nie tylko USA, ale całej ludzkiej cywilizacji. Projekt polega na wykonaniu odwiertu na głębokość ok. dziesięciu kilometrów i wpompowaniu do niego wody pod dużym ciśnieniem, która następnie cyrkulowałaby we wnętrzu systemu superwulkanicznego, nagrzewając się do temperatury ponad trzystu stopni Celsjusza, a następnie oddając to ciepło na powierzchni w postaci użytecznej dla nas.
W praktyce oznacza to zbudowanie w Yellowstone elektrowni geotermalnej, która miałaby ochłodzić wulkan i pozyskiwać energię geotermalną. W końcu Yellowstone jest zasadniczo gigantycznym generatorem ciepła o mocy wewnętrznej wystarczającej dla sześciu elektrowni przemysłowych. 60…70 proc. tego ciepła ucieka przez szczeliny na powierzchni do atmosfery. Pozostałe ciepło gromadzi się w magmie, rozpuszczając lotne gazy w otaczających skałach, co może ostatecznie doprowadzić do erupcji. Ogólnie więc dobrze byłoby odebrać przynajmniej część tej kumulującej się we wnętrzu Ziemi energii. Teoretycznie zmniejsza to prawdopodobieństwo wybuchu. Tak sądzą właśnie autorzy projektu NASA przypuszczający, że gdyby można było wydobyć ciepło, wulkan teoretycznie nigdy by nie wybuchł. Szacują, że zwiększenie transferu ciepła z komory magmowej o 35 proc. zneutralizowałoby zagrożenie.
Odstęp czasowy między ostatnimi supererupcjami Yellowstone wynosił w historii średnio 700 tysięcy lat. Ostatni wybuch miał miejsce około 640 tysięcy lat temu, zatem w skali geologicznej „mniej więcej” zbliża się czas kolejnej erupcji. Szacuje się, że wybuch skali podobnej do tego sprzed 640 tys. lat zniszczyłby znaczną część Stanów Zjednoczonych i doprowadził do globalnego ochłodzenia klimatu z powodu gigantycznych ilości uwalnianych do atmosfery tlenków siarki. Te, według obowiązujących teorii, utworzyłyby warstwę kwasu siarkowego w atmosferze, która odbijałaby słoneczne światło przez wiele lat. Według pesymistycznych szacunków, z głodu mogłoby umrzeć nawet pięć miliardów ludzi. Wybuch innego superwulkanu, Toba, na Sumatrze ok. 75 tys. lat temu nieomal doprowadził do zagłady gatunku homo sapiens, ograniczając populację ludzką do zaledwie kilku tysięcy osobników.
Niestety Yellowstone to nie jedyny superwulkan na Ziemi. Jest ich na naszej planecie, według naszej wiedzy, ok. dwudziestu. Ponadto, paradoksalnie, harmonogramie, jaki ma kipiące wnętrze planety, wiemy znacznie mniej niż o orbitach asteroid i komet, które również uznajemy za potencjalne katastrofalne zagrożenia. W wypowiedziach dla BBC w 2017 r., gdy po raz pierwszy przedstawiano pomysł „chłodzenia” Yellowstone, Brian Wilcox z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA (JPL) w Kalifornijskim Instytucie Technicznym mówił m.in.: „Byłem członkiem Rady Doradczej NASA ds. Obrony Planetarnej, która badała sposoby obrony naszej planety przed asteroidami i kometami. Doszedłem do wniosku, że zagrożenie ze strony superwulkanów jest znacznie większe niż zagrożenie ze strony asteroid czy komet”.
Jednak projekt jest kontrowersyjny nie tylko dlatego, że wielu wątpi, czy rzeczywiście zadziała i zapobiegnie erupcji. Chodzi również o wielkie koszty i niedobory wody, która jest cennych zasobem i trudno przekonać ludzi, że należy ją wpompowywać pod ziemię, zamiast wykorzystać na ich żywotne potrzeby.
Mirosław Usidus