Sega, Sony i Nintendo czyli wielka wojna o gracza

Sega, Sony i Nintendo czyli wielka wojna o gracza
W żadnej innej branży formaty nie umierały tak raptownie i krwawo jak w przemyśle gier video. Tutaj postęp nie zna litości.

Na początku lat osiemdziesiątych trwała jedna z pierwszych bitew w tej branży. Ścierały się ze sobą trzy ośmiobitowe komputery. Były to Commodore 64, ZX Spectrum i BBC Micro. Ten ostatni walczył jak mógł, ale nigdy nie wyszedł spod cienia swoich dwóch konkurentów. W ostatecznej rozgrywce wzięli udział, zatem tylko 64 i ZX.

Oba modele pojawiły się na rynku w 1982 i od razu stały się hitem. Były proste w obsłudze i nie wymagały dużej wiedzy o komputerach. Z punktu widzenia wyników sprzedaży to C64 został niekwestionowanym zwycięzcą z liczbą 30 milionów sprzedanych jednostek. Wynalazek Sinclaira miał jednak pewną bardzo dużą przewagę. Kosztował o połowę mniej niż Commodore. Nigdy oficjalnie nie podano ile egzemplarzy Spectrum ZX zostało sprzedanych. Zważywszy jednak na fakt, iż przychód firmy Sinclair w roku 1985 wynosił 102 miliony funtów, łatwo jest się domyśleć, że na pewno źle im nie było.

O sukcesie C64 i Spectrum przesądziła jedna bardzo ważna rzecz. Niezwykle szeroka gama gier dostępnych na te platformy. Dla porównania BBC Micro posiadało zaledwie garść tytułów w swoim arsenale i reputację komputera do nauki. To nie mogło się udać.

W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pojawił się jednak nowy konflikt. Jeśli wojnę pomiędzy 8-bitowcami uznajemy za krwawą, to co powiedzieć o tej pomiędzy konsolami?

Na początku lat dziewięćdziesiątych na rynku gier video rządziła jedna firma - Sega. Była ona konkurencyjna wyłącznie dla samej siebie. Co prawda, ich 8-bitowy Master System został zdetronizowany przez Nintendo NES, ale kiedy poprzeczka została podniesiona na wysokość 16-bitów Sega odzyskała prowadzenie za sprawą konsoli Genesis, vel Mega Drive. To właśnie te konsole sprzedawały się najlepiej, były uznawane za ciekawsze i posiadały dużą gamę gier, takich jak Sonic, Streets of Rage i Road Rash.

Nic jednak nie mogło przygotować Nintendo, a tym bardziej Segi na nadchodzący kataklizm. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Tym trzecim było niestrudzone Sony. Należy jednak pamiętać, że gdyby nie pewna bardzo bolesna zdrada to dzisiaj być może obserwowalibyśmy walkę pomiędzy Xboxem 360, Wii i Segą.

Pod koniec ery SNESa Nintendo postanowiło dorzucić do swojej nowej konsoli szybki napęd CD-ROM na wzór tego z Segi Mega Drive. Na partnera, który miał im dostarczyć ten napęd wybrano Sony. Dodatek, bo takim mianem określano wtedy ten element, miał się nazywać PlayStation.

Przekonane o swoim sukcesie Sony, z dumą przedstawiło swoje plany na targach CES (Las Vegas), w roku 1991. Współpraca z Nintendo była dla nich biletem wstępu do świata gier video. Ich ekscytacja wygasła dopiero po targach, kiedy to Nintendo zrezygnowało z Sony na rzecz Philipsa. Powodem takiej decyzji, jak później tłumaczono, był spór o podział zysków z nowej konsoli.

Sony zawrzało z wściekłości. W akcie oburzenia ówczesny dyrektor firmy Noria Ohga zapowiedział, iż jego "imperium" nie zamierza wycofywać się z tego rynku. Co więcej, ma zamiar stworzyć własną konsolę do gier.

Za sprawą przypadku Nintendo powołało do życia rywala, którego mściwość storpedowała wszystkie ich późniejsze projekty, spychając twórcę legendarnego SNESa na granicę bankructwa. Błąd jaki popełnili, kosztował może jeszcze więcej drugiego zainteresowanego - Segę. Firma ta, po blamażu Nintendo, nie miała szans konkurować z potentatem jakim było Sony.

Twórcy popularnego "szaraka" twierdzą, iż niezależnie od decyzji Nintendo, Sony i tak miało zamiar się usamodzielnić. Z chwilą, kiedy gry video trafiły do mainstreamu, stały się łakomym kąskiem dla Sony.

Firma ta zawsze bardzo chciała być częścią tego rynku. Posiadali możliwości, nakłady finansowe i ludzi, którzy się tym zajęli. Należy przypomnieć, że Sony od zawsze planowało stworzyć własną konsolę, niezależnie od decyzji Nintendo.

Pomimo entuzjazmu i dalekosiężnych planów podboju rynku gier video, zarząd Sony bardzo sceptycznie podchodził do projektu konsoli do gier. Postrzegana ona była jedynie jako zabawka. Przekonał ich dopiero pomysł zintegrowania PlayStation z odtwarzaczem CD. W tamtym czasie niewiele osób posiadało taki odtwarzacz i "szarak" miał to zmienić. Twórcy już trzeciej generacji tej konsoli mogą odrobinę przeceniać jednak swój wkład w rozwój nośników twierdząc, iż to dzięki ich konsolom formaty DVD i Blu-Ray stały się tak bardzo popularne. Woda sodowa?

W 1994 z nastaniem ery PlayStation wszystko uległo zmianie. 32-bitowa konsola Sega Saturn poniosła sromotną porażkę. Podobnie 64-bitowy Dreamcast, pomimo faktu, iż był pierwszą konsolą oferującą możliwość gry w sieci, musiał uznać wyższość konkurencji. Sytuacja pogorszyła się kiedy EA Sports wycofało się ze współpracy z Segą na rzecz Sony. Gry na Saturnie po prostu nie przynosiły zysków. Ta decyzja oznaczała dla Segi brak takich tytułów jak FIFA, Madden, czy NBA. Sega była niczym skrzat w konkursie skoków w dal.

Dominuje jednak opinia, że Sega nie poddała się. Ona zginęła na własne życzenie.

Dzieląc swój zespół na poszczególne działy w najgorszym możliwym czasie przypieczętowali swój los. Podczas kiedy konkurencja pracowała nad nową generacją PSa, podzielona drużyna Dreamcasta obmyślała dodatki do poprzedniej wersji. Sony nie musiało się nawet starać.

Do dziś zastanawia fakt dlaczego Sega tak postąpiła. Wiedzieli oni dokładnie co należało poprawić w stosunku do poprzedniej wersji, ale tego nie zrobili. Wydali za to miliony na pomysły, których nie potrafili wprowadzić w życie. W pewnym momencie fundusze się skończyły i było po zabawie. Sega zawiesiła produkcję w roku 2001.

Kiedy i Microsoft zrezygnował ze współpracy z Segą przy swojej nowej konsoli, tej nie pozostało nic innego jak stać się podrzędnym producentem oprogramowania.

Przeczytaj artykuł:

Wojny formatów - Od BETAMAX do BLU-RAY

zdjęcie: sxc.hu