Roboty - roje, stada robotów

Roboty - roje, stada robotów
Progności widzą w swoich wizjach roje robotów krążących wokół nas. Wszędobylskie roboty mają już wkrótce naprawiać to i owo w naszych ciałach, budować nasze domy, ratować naszych bliskich z pożarów, minować tereny naszych wrogów. Aż ciarki przechodzą.

Nowa generacja robotów pojawiła się około dekady temu. Zaprogramowane lub zdalnie sterowane przez człowieka, odkurzają już nasze domy, koszą trawniki, budzą nas rano i uciekają, kryjąc się, gdy nie dość szybko je wyłączamy, wędrują po innych planetach, atakują obce wojska. 

Nie można o nich powiedzieć jeszcze? autonomiczne i samodzielne. Ta rewolucja dopiero przed nami. Zdaniem wielu ? roboty zaczną podejmować niezależne od człowieka decyzje już niedługo. I to budzi u wielu ludzi niepokój, zwłaszcza, gdy mówimy o projektach wojskowych, takich jak zaprojektowany do walki, latania i lądowania na lotniskowcach X-47B.

Maszyny są nie tylko coraz mądrzejsze, ale również sprawniejsze fizycznie. Szybciej się poruszają, lepiej widzą, potrafią same się złożyć i naprawić. Potrafią też działać zespołowo, koordynować swoje czynności w grupie (lub w stadzie, jeśli ktoś woli) wielu maszyn. 

Warto wiedzieć 
W listopadzie 2012 roku na lotniskowcu marynarki wojennej USA wylądował autonomiczny dron X-47B. Chociaż właściwie, "dron" to w tym przypadku zbyt skromne słowo. Mówi się o nim raczej bezzałogowy samolot bojowy. Jego jednostką napędową jest silnik Pratt & Whitney F100, ten sam, który pracuje w dobrze znanych myśliwcach F-15 i F-16. Autonomiczna maszyna niezauważona może przenikać do wrogiej przestrzeni powietrznej, rozpoznawać pozycje nieprzyjaciela i uderzać z siłą i skutecznością, jakiej latające automaty bojowe dotychczas nie znały.

Skoordynowane roje robotów to kolejne osiągnięcie techniczne w robotyce, po rekordach :sprawności fizycznej", autonomii i samodzielności w podejmowaniu decyzji. Niedawno badacze z Uniwersytetu Rice w Teksasie opracowali algorytmy, które pozwalają działać w sposób skoordynowany rojowi ponad stu robotów, co jest rekordem, ale na pewno nie ostatnim słowem. Przed nami perspektywy powstania perfekcyjnie zorganizowanych, bezbłędnych armii robotów.

Roboty potrafią działać zespołowo

Coraz szybszych, silniejszych i uczących się robotów - dodajmy. We wrześniu ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że Cheetah, czworonożny robot, stworzony by upolować i zabić ofiarę na usługi wojska, osiągnął szybkość 45,3 km/h. Wynik robota jest o 0,8 km/h lepszy od najlepszego wyniku najszybszego człowieka na świecie, Usaina Bolta. W październiku świat zachwycał się latającym zespołem szwajcarskich quadro-kopterów, które podrzucały i łapały piłeczkę do siatki, robiąc postępy w miarę kolejnych ćwiczeń, aż stały się perfekcyjne.

Nie każdy jednak bezkrytycznie się zachwyca postępami robotów. W mediach raz po raz pojawiają się pełne obaw komentarze na temat najnowszych planów wojskowych, zmierzających do stworzenia i wyposażenia armii w "autonomiczne" roboty bojowe.

Wojsko amerykańskie ma już na stanie, jak się oblicza, około 10 tysięcy sztuk bezzałogowego sprzętu latającego (UAV). Wykorzystuje je głównie na obszarach konfliktów zbrojnych i na terenach zagrożonych terroryzmem, w Afganistanie, Pakistanie, Jemenie, ale także ostatnio - nad Stanami Zjednoczonymi. Obecnie wykorzystywane przez wojsko drony, sterowane są zdalnie przez ludzi i to ludzie podejmują kluczowe bojowe decyzje, zwłaszcza tę najważniejszą - "otworzyć ogień czy nie". Nowa generacja maszyn ma w znacznym stopniu uwolnić się spod tego ścisłego nadzoru. Pytanie - w jakim stopniu.

"Ewolucja maszyn bojowych jest nieubłagana" - zapowiedział w magazynie "Cosmos" ekspert w dziedzinie robotyki wojskowej, Peter Singer, - "To będą i muszą być systemy coraz bardziej autonomiczne".

Przedstawiciele kręgów wojskowych zapewniają, że nie ma mowy o spuszczeniu maszyn całkiem ze smyczy. "Człowiek będzie wciąż w kontakcie z maszyną i to on będzie podejmował kluczowe decyzje" - zapewnia w artykule w "Cosmos", Mark Maybury, naukowiec pracujący dla sił powietrznych USA. Według jego wyjaśnień, chodzi raczej o większą samodzielność, gdyż robot na placu boju widzi, słyszy i zauważa obecnie już znacznie więcej niż najbardziej sprawny, lecz oddalony, człowiek-operator.

fot. Smut/SXC

Głównym problemem pozostaje kwestia ewentualnych błędów, które mogą zdarzyć się na miejscu akcji. O ile bowiem upuszczenie piłeczki na ziemię przez samouczące się szwajcarskie drony nie stanowi zagrożenia, o tyle pomyłki militarne mogą mieć katastrofalne konsekwencje i z pewnością fakt, że maszyna uczy się na błędach niezbyt uspokaja.