Pasja głębin

Pasja głębin
W 1918 r. Polska odzyskuje niepodległość. W lutym 1920 r. dochodzi do symbolicznych zaślubin naszego państwa z morzem. Generał Haller wrzuca do Bałtyku platynowy pierścień i w ten sposób Polska uroczyście odzyskuje dostęp do morza. Jeszcze w tym samym roku zapada decyzja o budowie nowego, olbrzymiego portu w osadzie rybackiej Gdynia - dziś trzeciego co do wielkości w kraju, wciąż rozbudowywanego i zrośniętego z dużym miastem. W ciągu tych stu lat wiedza na temat konstruowania statków, zarządzania portami i eksploatacji głębin morskich wzrosła i nadal się rozwija. Nie działoby się to bez ludzi z wiedzą i wizją, potrafiących tworzyć wielkie projekty i przedsięwzięcia. Zapraszamy na oceanotechnikę.

Oceanotechnikę można studiować tylko na kilku uczelniach w Polsce. Jak się łatwo domyślić, wszystkie znajdują się nad morzem, tak więc zainteresowani tego rodzaju wiedzą absolwenci szkół średnich z innych regionów Polski powinni zrobić dobry research akademików w Gdańsku i Szczecinie. Kierunek ten realizowany jest bowiem na Politechnice Gdańskiej, Akademii Morskiej w Szczecinie i Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie. Studia inżynierskie trwają 3,5 roku. Po ich ukończeniu można uzupełnić oceaniczne wiadomości, realizując program półtorarocznych studiów magisterskich. Dla żądnych wiedzy i pragnących rozwijać się naukowo, uczelnie oferują studia doktoranckie.

Obrać dobry kurs

O przyjęciu na studia decyduje wynik egzaminu dojrzałości. Już na początku zaczynają się więc schody, bo w związku z małą liczbą uczelni wykładających ten kierunek, chętnych na jedno miejsce jest sporo. Należy spodziewać się, że składając dokumenty, staniemy do rywalizacji średnio z czterema konkurentami. W związku z tym maturzyści powinni solidnie przyłożyć się do nauki, tak by zająć jak najlepszą pozycję startową.

Chcąc zgłębiać oceanotechnikę, warto też zawczasu podjąć decyzję, na jakim stanowisku widziałoby się siebie w przyszłości. Ma to znaczenie, ponieważ już na początku swojej przygody ze studiami trzeba określić, czy wybieramy oceanotechnikę ukierunkowaną na okręty, na zarządzanie czy na zasoby naturalne.

Politechnika Gdańska proponuje następujące rozwiązanie. Zajęcia dla wszystkich specjalności odbywają się wspólnie do trzeciego semestru (jest to okres, w którym warto poznać jak najwięcej ciekawych ludzi, bo już za chwile drogi studentów mogą się rozejść).

Po trzecim semestrze osoby z "okrętów" mogą wybrać pomiędzy: Budową okrętów i jachtów oraz Maszynami, siłowniami i urządzeniami okrętów i obiektów oceanotechnicznych. Żeby nie było zbyt łatwo, "okręty i jachty" po szóstym semestrze dzielą się raz jeszcze na dwa profile: Duże statki/Małe statki i jachty. Osoby, które wybrały Zarządzanie i Marketing w Gospodarce Morskiej oraz Inżynierię Zasobów Naturalnych, po trzecim semestrze idą swoją drogą.

Trochę inaczej wygląda to na pozostałych uczelniach, dlatego warto przejrzeć wszystkie oferty i wybrać tę, która najbardziej pasuje do oczekiwań.

Wytrwać u steru

Studia nie należą do łatwych. Ciężko się na nie dostać i równie ciężko na nich utrzymać. Dzieje się tak dlatego, że jest to kierunek interdyscyplinarny, a więc wymagający od studentów wszechstronności. Najważniejszymi i dającymi najbardziej w kość przedmiotami będą matematyka i fizyka.

W czystej postaci można się ich spodziewać w ilości, odpowiednio, 120 i 60 godzin. Nie wolno jednak uśpić swojej czujności, bo na pewno będą też pojawiały się w innych przedmiotach, jako ich elementy składowe. Wokół tej dwójki będą się kręciły całe studia, jest to więc kierunek dla osób, które z królową nauk i jej koleżanką fizyką są za pan brat.

Na początek przewidziano także dużo godzin mechaniki - aż 135. Do tego po 30 godzin takich przedmiotów, jak np.: grafika inżynierska, ekonomia, termodynamika, materiałoznawstwo czy elektronika. Aż 210 godzin trzeba będzie poświęcić podstawom projektowania konstrukcji i budowy okrętów, a 150 - systemom energetycznym i pomocniczym okrętów. Jeśli więc nastawiacie się na dużo rejsów żaglowcem i rysowanie projektów stylowych motorówek, to lepiej poważnie przemyślcie swój wybór.

Zdania na temat tego, który semestr jest najbardziej wymagający, są podzielone, ale przeważają opinie, że poważnie dać w kość potrafią pierwszy i trzeci. Poziom nauczania oceniany bywa różnie. Uważa się np., że w Szczecinie wiedza przekazywana jest w bardzo teoretyczny sposób - brakuje odniesienia do praktyki, a tym samym przedmioty kierunkowe uznawane są tam za dość nudne i niewiele wnoszące. Natomiast w Gdańsku mówi się, że na tamtejszej uczelni teoria jest dobrze zrównoważona z praktyką. Tu wiedza okazuje się być wykładana w sposób adekwatny do potrzeb.

Oczywiście ocena studiów to opinia subiektywna, poddawana różnym zmiennym. Na pewno na studentów czeka sporo nauki, bo wiedza, którą musi posiąść przyszły inżynier oceanotechniki, jest jak ocean - głęboka i szeroka. To wszystko po to, by móc pewną ręką budować statki i obiekty pływające, oraz by śmiało eksploatować zasoby mórz i oceanów.

Jeśli komuś zasadniczego programu będzie mało, powinien wiedzieć, że uczelnie oczekują od studentów również umiejętności w dziedzinie np. marketingu czy własności intelektualnej. Nie nam oceniać, czy przedmioty te uzupełniają wiedzę w odpowiednim dla tego wydziału stopniu, ale faktem jest, że gros studentów narzeka na ich obecność i konieczność zaliczenia. W tym miejscu widzieliby więcej zajęć praktycznych, tymczasem w trakcie studiów przewidzianych jest tylko sześć tygodni praktyk zawodowych.

Praktyki są oczywiście obowiązkowe i należy je traktować jako niezbędne minimum, które powinno się poświęcić na zdobywanie wiedzy praktycznej, będącej przecież na wagę złota. Już w trakcie studiów zaleca się więc przeznaczenie odrobiny dodatkowego czasu (np. w wakacje) na pracę związaną z przyszłym zawodem. Praktyki i staże u armatorów mogą pomóc w późniejszym zdobyciu wymarzonej posady.

Zarobić na falach

Osoby zainteresowane budową wszelkiego rodzaju obiektów pływających, platform morskich, a także portów z pewnością odnajdą się na tych studiach, ale czy równie atrakcyjny będzie dla nich rynek pracy?

Nie ulega wątpliwości, że kierunek ten stwarza ciekawe możliwości zarobkowe - i to nie tylko w Polsce, ale także, a może przede wszystkim, za granicą. Wszędzie, gdzie buduje się statki i gdzie przemysł stoczniowy jest na wysokim poziomie, absolwent oceanotechniki znajdzie dla siebie miejsce. Fachowcom z tej branży powierza się zadania związane nie tylko z projektowaniem oraz budową okrętów i obiektów oceanicznych, ale także z renowacją, rozbudową i obsługą infrastruktury już stworzonej, a także z szeroko pojętym marketingiem i zarządzaniem.

Zatrudnienie czeka m.in. w portach i terminalach, przedsiębiorstwach zajmujących się wydobywaniem surowców mineralnych, jednostkach badawczych, biurach projektowych, inspektoratach.

By pomóc sobie w znalezieniu pracy, z pewnością należy skupić się na wspomnianym zdobywaniu doświadczenia w trakcie studiów. Niezbędna jest też umiejętność porozumiewania się w językach innych niż tylko ojczysty. Daje to możliwości pracy np. w Azji, Niemczech czy Danii.

Jedna z uczelni reklamuje się, że po jej ukończeniu absolwenci nie zarabiają mniej niż 1 tysiąc euro. Oczywiście to bardzo prawdopodobne i można liczyć na takie pensje już po zakończeniu nauki, choć należy pamiętać, że najpierw trzeba jednak… tę pracę dostać.

Pasja i coś jeszcze

Oceanotechnika to kierunek dla ludzi z pasją, dlatego tylko takie osoby powinny brać ją pod uwagę. To bardzo oryginalny wybór, którego konsekwencją będzie oryginalna praca. Droga do tego będzie jednak trudna. Potrzebne są marzenia, kreatywność i chęci.

Michał Pacholski