Syntezator od Mooga

Syntezator od Mooga
Drewno, aluminium, stal, najwyższa jakość każdego elementu i całkowicie analogowy, polifoniczny tor sygnałowy. Tam, gdzie kończą się kompromisy, tam zaczyna się Moog One.

Po zakończeniu produkcji Voyagera firma Moog w zasadzie pozostała bez tzw. okrętu flagowego. Dlatego też pojawienie się modelu Moog One nie było niespodzianką, aczkolwiek jest nią sama forma, format i możliwości tego syntezatora. Udało się w nim bowiem połączyć wszystkie najlepsze cechy systemów analogowych z wydajnością rozwiązań cyfrowych, choć cena, jaką trzeba za to zapłacić, jest wysoka.

Dobrą informacją jest natomiast to, że producent przygotował dwie wersje nowego instrumentu: 16-głosową, kosztującą blisko 39 tys. zł, oraz 8-głosową, dostępną za niecałe 30 tys. zł. Coś mi jednak podpowiada, że większą popularnością będzie cieszył się ten droższy model, a to z tej przyczyny, że jeśli ktoś zamierza wydać tyle pieniędzy na instrument, to niech on już będzie najlepszy. W końcu mówimy o kwotach porównywalnych z cenami samochodów - spadkobiercy nam nie wybaczą, że poskąpiliśmy na syntezatorze...

Duże znaczenie dla brzmienia instrumentu ma zastosowanie procesora pogłosowego Eventide, który działa dla wszystkich trzech syntezatorów w trybie wysyłkowym.

Trzy w jednym Moog One to w zasadzie trzy syntezatory w jednym, a sygnały z nich można kierować na dwa oddzielne wyjścia stereo. Niezależność tych trzech instrumentów jest pełna i odnosi się do parametrów brzmieniowych, zakresu dźwięków, arpeggiatora i sekwencera.

Z wielobrzmieniowości można korzystać w trybie warstwowym (trzy brzmienia jednocześnie) oraz w trybie podziału klawiatury (każde brzmienie przypisane jest do innego zakresu dźwięków, także z uwzględnieniem stref wspólnych). Efekty są dostępne dla poszczególnych syntezatorów oraz dla wszystkich jednocześnie, funkcjonując na zasadzie torów.

Od strony technicznej syntezator ma trzy oscylatory, podwójny generator szumu, dwa filtry, sekwencer, arpeggiator, cztery LFO, trzy obwiednie, moduł VCA i sekcję efektów. Całość toru sygnałowego, jak już wspomniano, jest analogowa (z wyłączeniem efektów), ale sterowana cyfrowo, co pozwala na pełne zarządzanie ustawieniami i praktyczną realizację wielobrzmieniowości.

Dla każdego z trzech syntezatorów dostępne są dwa filtry analogowe: drabinkowy (HP lub LP) oraz State Variable (cztery tryby pracy). Mogą one pracować w konfiguracji szeregowej lub równoległej.

Choć struktura instrumentu przypomina klasyczne rozwiązania Mooga, to absolutnie wszystko jest w nim nowe - dokładnie tak, jak przystało na przełomowy syntezator. Analogowe oscylatory sterowane napięciem wytwarzają jednocześnie dwa przebiegi: prostokąt o zmiennym wypełnieniu oraz trójkąt lub piłę, także z regulacją kształtu oraz opcjami resetowania przebiegu. Proporcje przebiegów na wyjściu ustawiamy potencjometrem Mix, a kształt finalnego sygnału prezentowany jest na umieszonym nad nim ekranie OLED.

Inne źródła sygnału w instrumencie to modulacja pierścieniowa, niezwykle funkcjonalny generator szumu z własną obwiednią i sześcioma dostępnymi parami widma, a także zewnętrzny sygnał audio podawany na wejście liniowe lub mikrofonowe. Każdy z tych sygnałów można skierować bezpośrednio na wyjście przed efektami lub na filtry - drabinkowy (Ladder) i zmiennostanowy (State Variable) - równolegle bądź alternatywnie.

Oba wspomniane filtry, o absolutnie unikalnym charakterze i brzmieniu, któremu można poświęcić poemat, mają własne panele obsługowe zapewniające im funkcjonalność, jaką znajdziemy tylko w najbardziej zaawansowanych syntezatorach wirtualnych. Z tą różnicą, że są całkowicie analogowe. Podobnie jak każdy element syntezatora, ich zaawansowane ustawienia stają się dostępne po wciśnięciu trójkątnego przycisku More w górnym prawym rogu sekcji.

To sprawia, że wszystkie jej podstawowe i rozszerzone parametry prezentowane są na centralnym wyświetlaczu syntezatora i mogą być obsługiwane za pośrednictwem otaczających go przycisków i gałek. To, że wyświetlacz ten nie jest dotykowy, należy w tym wypadku uznać za zaletę. Ponadto nie ma na nim żadnych tajemniczych skrótów, a wysoka jakość ekranu zapewnia doskonałą czytelność.

Poza wizualizacją tego, co zmieniamy potencjometrami w danej sekcji, mamy dostęp do wszystkich jej funkcji rozszerzonych (jak np. komutacja czy ustawienia dodatkowe), oraz kompletną listę z aktualnymi wartościami wszystkich parametrów dla danego modułu.

Takiego zestawu gniazd, jaki oferuje Moog One, nie znajdziemy w żadnym innym syntezatorze.

Modulacja

Modulacja w One została wyniesiona na poziom, z jakim w syntezatorach mamy do czynienia sporadycznie. Jest ona niezależna dla każdego z trzech głosów, co zwiększa nasze możliwości do trzeciej potęgi. Cztery LFO i trzy obwiednie to dużo nawet jak na standardy instrumentów wirtualnych, a to dopiero początek.

Źródłami modulacji mogą być bowiem, alternatywnie, wszystkie komunikaty z klawiatury, kółek modulacji/odstrojenia i padu XY (łącznie z siłą nacisku), obwiednia generatora szumu, dwa kontrolery nożne, dwa wejścia CV, a także generator przebiegów przypadkowych. I to wszystko razy dwa, bo One pozwala na kreowanie sygnału modulacji na bazie dwóch źródeł, wraz z funkcją definiowania ich współzależności poprzez ograniczanie wartości z góry i z dołu oraz dwiema opcjami mnożenia.

Konfiguracją modulacji można wygodnie zarządzać z poziomu panelu LCD i towarzyszących mu manipulatorów, ale jest też znacznie prostszy sposób: aktywujemy w modulatorze tryb przypisania, a następnie poruszamy tym manipulatorem w instrumencie, którego ustawieniem ma sterować modulator. Szczegóły dopracowujemy potem na ekranie. Dzięki tej opcji wchodzimy już w obszar funkcjonalności typowy dla zaawansowanych kontrolerów MIDI.

Zarządzanie presetami i ustawieniami to kolejny obszar, w którym Moog przeskoczył wszystkich. Takie rzeczy jak przeglądarka, wyszukiwarka oraz filtrowanie to dziś już norma, ale w przypadku One pojedynczy preset to w zasadzie trzy presety dla poszczególnych syntezatorów - tu nazwane tembrami (Timbre). Własne brzmienie możemy zatem uzyskać, łącząc owe tembry i konfigurując ich rozłożenie na klawiaturze.

Ponadto wybrane presety można przypisać do przycisków Performance Set, dających szybki dostęp do 64 kompletnych ustawień. Z kolei funkcja Snapshot pozwala jednym ruchem zapisać komplet ustawień instrumentu w danej chwili, co bardzo przydaje się na etapie projektowania barwy.

Centralnym elementem syntezatora jest ekran LCD, do którego przypisano szereg przycisków, cztery enkodery zwykłe i jeden z funkcją przycisku.

W praktyce

Opis wszystkich funkcji instrumentu, a nawet rozwinięcie opisu tych, o których wspomniano wyżej, wymagałoby znacznie więcej miejsca niż jeden artykuł. Najprościej będzie po prostu napisać, że Moog One ma wszystko to, czego oczekujemy od współczesnych syntezatorów, tyle tylko, że zrealizowane w oparciu o elementy analogowe - przede wszystkim oscylatory i filtry.

To sprawia, że instrument ten nie ma żadnej konkurencji na rynku i mam wrażenie, że mieć jej nie będzie. Na zbudowanie podobnego modelu za taką cenę nie odważy się bowiem żadna firma, która nie nazywa się Moog.

Skorzystam z prawa do odmowy odpowiedzi na pytanie, czy opisywany syntezator jest wart kwoty blisko 40 tys. zł, jaką trzeba zapłacić za wersję 16-głosową. Ta kwestia daleko wykracza poza obszar zwykłej kalkulacji. Moog One jest bowiem doskonałą kwintesencją wszystkich dotychczasowych osiągnięć w zakresie analogowej syntezy subtraktywnej (a także w pewnym zakresie FM) oraz technologii cyfrowej.

Obsługując go, zapominamy, że to analog, a udostępniane przez niego możliwości dają się porównać wyłącznie do tego, co oferują wysokiej klasy syntezatory wirtualne. Nie ogranicza nas dosłownie nic, a każda konfiguracja, jaką sobie wymyślimy, jest możliwa do zrealizowania - jeśli nie bezpośrednio w instrumencie, to we współpracy z dowolnym ekosystemem, w ramach którego Moog One jest panem i władcą. Wszystko też wskazuje na to, że ten syntezator będzie jeszcze potężniejszy, bo jego architektura umożliwia wprowadzanie dalszych udoskonaleń systemu, zaś obecność portu LAN wygląda co najmniej obiecująco.

Duże znaczenie dla brzmienia instrumentu ma zastosowanie procesora pogłosowego Eventide, który działa dla wszystkich trzech syntezatorów w trybie wysyłkowym.

Doszliśmy do momentu, w którym wypada coś wspomnieć o brzmieniu... No cóż, odsuwałem tę chwilę na sam koniec, bo po prostu trudno mi było znaleźć odpowiednie słowa. Trywialność określeń typu „zwala z nóg”, „oszałamia” czy „fascynuje” nie przystaje bowiem do tego, czym w istocie jest Moog One. W mojej opinii to syntezator wszech czasów.

Połączenie ekstremalnie rozbudowanej syntezy analogowej z możliwościami procesora pogłosowego Eventide sprawiają, że One gra w innej lidze niż cała reszta. Już w trakcie przeglądania presetów zauważymy, że każdy z nich to istny kosmos i baza, na której niemal od ręki możemy tworzyć nowy utwór. Pomysły przychodzą same, bo dźwięk, jaki uzyskujemy, bierze się jakby z innego wymiaru czasoprzestrzeni. Ponadto sama klawiatura (nie spotkałem lepszego manuału syntezatorowego), kółka ekspresji i manipulatory na panelu nie pozwalają nam się oderwać od instrumentu.

Podsumowanie

One jest instrumentem dla zawodowców poszukujących narzędzi oryginalnych sonicznie i w niczym nieograniczających ich kreatywności. Ponadto syntezator ma bardzo ważną i nieczęsto spotykaną cechę: pobudza wyobraźnię. Tworzenie własnych barw wymaga bardzo dobrej znajomości instrumentu.

Wprawdzie sam tor syntezy subtraktywnej jest prosty i łatwy do opanowania, ale otrzymujemy trzy syntezatory w jednym i niewiarygodne możliwości w zakresie wielopłaszczyznowej modulacji. Arpeggiator, a zwłaszcza sekwencer, w którym możemy nagrywać lub programować także komunikaty związane z modulacją, niebotycznie zwiększają nasze możliwości w zakresie projektowania efektownie brzmiących pasaży.

Bardzo szybko docenimy też istotne znaczenie modulacji za pośrednictwem siły docisku klawiszy (aftertouch), dającej nam kolejny element wprowadzający więcej dynamiki do granych partii. A jest jeszcze pad XY i nieograniczone możliwości współpracy ze światem zewnętrznym. Gdziekolwiek nie spojrzymy, syntezator zaprasza nas do wykorzystania jego funkcjonalności na każdej płaszczyźnie.

W przypadku Mooga One odniosłem wrażenie, że dotykam absolutu pod każdym względem - wykonania, możliwości, a przede wszystkim brzmienia. To syntezator totalny, z wykorzystaniem którego można zrobić wszystko - od aranżacji pop po muzykę filmową do blockbusterów, z reklamami i dźwiękami do pakietów sampli po drodze. Prawdziwy instrument marzeń.

Cena:  38 990 zł (16 głosów); 29 990 zł (8 głosów)

Producent: Moog Music www.moogmusic.com

Dystrybucja: Audiostacja www.audiostacja.pl

Tomasz Wróblewski