AOC AGON AG493UCX – gdy oczy wychodzą za uszy

AOC AGON AG493UCX – gdy oczy wychodzą za uszy
Długo zastanawiałem się nad użyciem powyższego cytatu, ale im bardziej chciałem go pominąć, z różnych względów, tym bardziej on wracał do mnie niczym rzucony bumerang. I prawdę powiedziawszy, tytuł oddaje wszystko, co dotyczy recenzji tego ogromnego monitora. A może nie?

Propozycja rzucenia okiem na te monstrum została przyjęta bez zastanowienia. "Paczuszka" ledwo zmieściła się do samochodu. Lekka i poręczna niestety nie jest. A jaka jest?

Duży może więcej, ale za to jakie ma wymagania

Monitor AOC AGON AG493UCX o przekątnej 49 cali (ok. 125 cm) zajął w zasadzie połowę mego biurka 160×80 cm, na którym na co dzień mieszczą się bez problemu dwa laptopy 15" i 17" oraz dwa 27" monitory. Ba! Pozostaje sporo miejsca na kilka innych przedmiotów, takich jak chociażby ręce?.

Tu z racji sporej krzywizny - promień 1800R, połowa blatu została przysłonięta niczym planeta przez gwiazdę śmierci. Rozdzielczość 5120×1440 px przy proporcjach obrazu 32:9 przytłacza, ale z gwiazdką, o której później. Jasność podświetlanej matrycy diodami WLED typu VA to 550 nitów, czas reakcji GTG 4 ms, a MPRT 1 ms; kąty oglądania 178/178, przy 16,7 mln kolorów. To już niemal wartości podstawowe, ale częstotliwość odświeżania na poziomie 120 Hz, tego parametru nie znajdziemy jeszcze przez jakiś czas w innych monitorach. Gracze dobrze wiedzą, że to robi różnicę.

Podłączenie nie sprawia problemów, wszelkie przewody zostały dołączone i każdy nawet bez czytania instrukcji sobie poradzi. Mamy do dyspozycji złącza: HDMI 2.0 ×2, DisplayPort 1.4 ×2, USB-C 3.0 Gen 1, USB 3.2 (Gen 1) ×3, wyjście słuchawkowe.

Waga bez pudła to zaledwie 14,4 kg, gwarancja przez 3 lata, MTBF wynosi 50 000 h, ale z wyłączeniem matrycy. Dodatkowo w pudle znajdziemy pilot do zdalnego sterowania. W chwili testowania sprzętu można było go nabyć za nieco ponad 4 tys. zł.

Gramy! …znaczy pracujemy

Przekornie zacznijmy od pracy, ponieważ poza grami, do czego głównie został skonstruowany monitor, reklamowany jest jako wybitne narzędzie do biura.

I tu zaczynają się schody - pojawia się tytułowy problem. Jeżeli monitor znajdzie się na wyciągnięcie ręki - oczy muszą wyjść za uszy, nie ma innego wyjścia. Oczywiście, po kilku tygodniach można się przyzwyczaić, ale dla mnie było to męczące, niestety. I to jest połowa gwiazdki, o której była wcześniej mowa.

Praca, chociażby przy łamaniu numeru MT, na tym sprzęcie była łatwa, mimo że czasem drażniąca z racji innych przyzwyczajeń. Niestety głowa była zmuszona do większego wysiłku przy obracaniu jej z lewej do prawej i na odwrót. Na ekranie mieści się dużo jednocześnie otwartych okien, ale są jak dla mnie zbyt niskie, co sprawia, że trzeba często przewijać zawartość ekranu - na co dzień korzystam z rozdzielczości 4k na każdym z 3 wyświetlaczy i przy przesiadce na niższą ciągle czegoś brakuje.

Oglądamy! ...znaczy, w dalszym ciągu pracujemy

Przytoczone 4k, do którego się człowiek szybko przyzwyczaja, tu rozczarowuje, bo go nie ma! Monitor wyświetla za mało linii poziomych, by móc obejrzeć np. film z Netflixa we właśnie wysokiej rozdzielczości. Nie ma takiej możliwości. I to jest druga połowa wspomnianej wcześniej gwiazdki.

Na YouTubie można znaleźć kilka, kilkanaście krótkich filmów w rozdzielczości 5120×1440 w proporcjach 32:9, które po oddaleniu się od monitora, w slangu młodzieży, robią robotę. Szczególnie gdy oglądany obraz będzie w HDR - oczy stają się zaczerwienione ze szczęścia.

Gramy! …a co, służbowo ?

To tygrysy lubią najbardziej. Karta RTX4000 w połączeniu z tym ekranem rzuca na kolana, chociaż nie przy każdym tytule. Dlaczego?
Otóż monitor rozwija skrzydła przy symulacjach, daje frajdę latając, jeżdżąc etc. Strzelając już niekoniecznie, przynajmniej ja nie mogłem się przyzwyczaić. Ciągle "kątem oka" reagowałem na jakiś nieistotny ruch przy krawędzi ekranu i cała zabawa stawała się trudniejsza.

120 Hz odświeżania działa bardzo dobrze, oko się nie męczy, poruszające się elementy nie smużą, są płynne i to wszystko sprawia, że zainwestowane pieniądze zwracają się w ogólnym zadowoleniu.
Czy warto?

Cóż, straszy cena, ale raczej nie wszystkich. Należy mieć na uwadze gabaryt - nie wszędzie on się zmieści. Trzeba uwzględnić odległość od ekranu - musi być większa niż przy standardowym ekranie 24-27". To są ew. dodatkowe koszty, jakie być może należy ponieść, by w pełni cieszyć się zakupem.

Miałem problemy przy pierwszym podłączeniu dwóch komputerów do monitora, mianowicie macbook pro i dell uparcie chciały wyświetlać obraz w pełnej rozdzielczości 5120×1440 px na każdej połowie monitora - co było komiczne i funkcja PbP nie działała, jak należy. O ile mac po ręcznym poprawieniu parametrów nie sprawił problemów, o tyle della trzeba było zmusić do poprawnej pracy. Wbudowany przełącznik KVM służący do dzielenia jednej klawiatury i myszki między dwoma komputerami również nie bardzo chciał działać, być może znów gryzły się komputery, ale należy pamiętać, że taka opcja również istnieje i jak donoszą inni - działa.

Ogólnie sprzęt godny polecania. Wydaje mi się, że takich wielkich ekranów na rynku będzie tylko więcej, co cieszy, przede wszystkim dlatego, że młodzi ludzie nie będą musieli mrużyć oczu, by odczytać coś na malutkim ekranie. Poza tym wszechobecna rozrywka na takim sprzęcie zrelaksuje lepiej niż mniejszy i ciemniejszy ekranik.

DW