Najtwardsze cząstki przybywają do nas z określonego źródła?

Najtwardsze cząstki przybywają do nas z określonego źródła?
Zazwyczaj przyjmuje się, że wysokoenergetyczne promieniowanie kosmiczne docierające do Ziemi musi być jakoś równomiernie rozłożone we Wszechświecie i jest cechą „tła” w sensie ogólnym. Jednak grupa dociekliwych astronomów i fizyków pracujących z wykorzystaniem systemu 507 detektorów cząstek rozsianych na 700 km² stanu Utah (Telescope Array) odkryła, że być może owe „twarde” cząstki docierają do nas z jednego źródła, które da się wskazać na niebie.

Podobne badania przeprowadzano już w 2007 roku w Argentynie, jednak nie dały one wyraźnych rezultatów. Tym razem uczeni postanowili analizować tylko dowody na to, że cząstki nie przybywają w równych ilościach z każdego możliwego kierunku. Od 2008 do 2013 roku badaczom udało się zarejestrować 57 cząstek o energii ponad 57 egzaelektronowoltów. 19 z nich przybyło z określonego obszaru nieba o rozmiarach ok. 20°. Nie są to jeszcze twarde dowody na istnienie tzw. kosmicznego akceleratora (czymkolwiek by on był), ale naukowcy uznają to za dobry trop. Opis badań ukazał się w najnowszym numerze „The Astrophysical Journal Letters”.

Nie wiadomo, skąd owe superenergetyczne cząstki, głównie protony lub cięższe jądra atomowe, mają tyle energii. Przyspieszające je, hipotetyczne „akceleratory” kosmiczne musiałyby, znaniem badaczy, mieć rozmiary całych galaktyk. Ich energie przekraczają miliony razy wartości, które uzyskujemy w naszych największych laboratoriach. Wymieniona wartość 57 egzaelektronowoltów to 15 mln razy więcej niż cząstki przyspieszane w ziemskich akceleratorach. Słabsze nieco promieniowanie kojarzone jest wybuchami supernowych, ale to najtwardsze nie da się tak wytłumaczyć.