Koniec i co dalej: cywilizacja przemysłowa
Pod przerzucanym w różnych wypowiedziach i publikacjach pojęciem „końca cywilizacji industrialnej” rozumie się rozmaite zjawiska. Od przeniesienia produkcji z krajów uprzemysłowionych, a obecnie „postindustrialnych”, do rozwijających się, przez redukcję klasy robotniczej z powodu automatyzacji i robotyzacji, po rychły upadek cywilizacji spowodowany wyczerpaniem zasobów i źródeł energii.
Jeśli rzecz rozumiemy negatywnie, to oczywiście cywilizacja przemysłowa może dość szybko i skutecznie zapaść się, np. z powodu braku dostaw energii. Wystarczy odciąć nas od prądu i paliwa, a wysoko rozwinięta kultura techniczna przestaje mieć znaczenie. A zatem, jeśli nie chcemy dopuścić do zapaści cywilizacyjnej, musimy zapewnić energię - nie tylko w postaci światła w domach, ale i tę do pieców hutniczych, fabryk czy kopalni.
Z tego punktu widzenia „bezpieczniejsze dla losów cywilizacji” wydają się źródła odnawialne, bo nie wymagają ogromnych nakładów energii na wydobycie i produkcję. Jednak wciąż daleko im do poziomu 50% udziału w rynku zasilania domów i przemysłu, uznawanego za bezpieczny dla zachowania cywilizacyjnej ciągłości.
Miliony miejsc pracy - do likwidacji
W XIX wieku napędzane parą wodną maszyny drukarskie i telegraf, dostęp do ogromnych zasobów węgla oraz lokomotywy i sieć kolei żelaznej dały początek pierwszej rewolucji przemysłowej. W XX wieku scentralizowana elektryczność, telefon, radio i telewizja, tania ropa i pojazdy wyposażone w silniki o spalaniu wewnętrznym, przemieszczające się po sieci dróg państwowych, przyczyniły się do stworzenia infrastruktury dla drugiej rewolucji przemysłowej.
Początek ery społeczeństwa informacyjnego znacznie trudniej określić niż wcześniej obserwowaną cezurę pomiędzy społeczeństwem agrarnym i industrialnadchonym. W literaturze przedmiotu można znaleźć wiele propozycji. Są wśród nich np. wynalezienie pierwszego komputera, stworzenie sieci Internet, zdominowanie gospodarki przez sektor usług – gdy po raz pierwszy przekroczyły one magiczną granicę 50% PKB w Stanach Zjednoczonych itd.
Tzw. czwarta rewolucja przemysłowa wyrasta z trzeciej, nazywanej również rewolucją cyfrową (lub rewolucją technologiczną). Wiązały się z nią rozpowszechnienie komputerów oraz automatyzacja procesu przechowywania i archiwizowania danych. Jednak nowy etap transformacji różni się od poprzednich pod kilkoma zasadniczymi względami.
Po pierwsze, innowacje mogą być rozwijane i szerzone w szybszym tempie niż kiedykolwiek dotąd.
Po drugie, obniżka krańcowych kosztów produkcji i powstawanie platform, które łączą i skupiają różne formy działalności w wielu sektorach, zwiększa skalę zysków (koszt krańcowy, inaczej marginalny, to koszt, jaki ponosi producent zwiększając wielkość produkcji danego towaru o jedną jednostkę).
Po trzecie, ta globalna rewolucja będzie dotyczyć wszystkich krajów (i będzie przez nie kształtowana), wpłynie też w sposób systemowy na wiele dziedzin.
Postępująca automatyzacja i wykorzystanie maszyn do wykonywania czynności wcześniej realizowanych przez ludzi doprowadziły nie tylko do wzrostu efektywności, ale także do uwolnienia znacznej części siły roboczej. Oznacza to, że większa liczba ludzi może przenieść się do bardziej kreatywnych zawodów. Coraz więcej wysoko wyspecjalizowanych czynności wykonywanych jest przez automaty, co przekłada się na wzrost wymagań wobec pracowników w zakresie elastyczności i zdolności dostosowania się do różnych warunków.
Eksperci z japońskiego Instytutu Nomura po przeprowadzeniu odpowiednich badań stwierdzili w ubiegłym roku, że roboty mogą w przyszłości zastąpić nawet 50% siły roboczej w Kraju Kwitnącej Wiśni. Chodzi przede wszystkim o pracę fizyczną, czyli o owe wielkie masy robotnicze wypełniające kiedyś hale fabryczne. Amerykańscy badacze doszli do podobnego wniosku – mianowicie, że ok. 47% pracowników w USA jest zagrożonych utratą pracy z powodu robotyzacji i automatyzacji, zwłaszcza w transporcie i logistyce.
Dla odmiany wg badań niemieckich spośród 31 mln pracowników w przemysłowych sektorach nawet 18 mln ma stracić swoją pracę. Inteligentne algorytmy będą mogły w znacznej mierze zastąpić pracowników administracyjnych, co dotyczy aż 68% osób w tym sektorze. Zagrożeni będą mogli czuć się również mechanicy oraz operatorzy maszyn. Szacuje się, że w nadchonydzących dekadach prawie 60% mieszkańców Niemiec straci pracę na rzecz robotów.
Nowa Eurazja
Prof. Jeremy Rifkin - jeden z najbardziej znanych amerykańskich ekonomistów, założyciel i prezes Foundation on Economic Trends, od lat głosi tezę, że Internet Rzeczy i czwarta rewolucja przemysłowa zmienią już niebawem niemal wszystkie branże przemysłu.
Rifkin zwraca uwagę, że długofalowo globalna gospodarka spowalnia, produkcja słabnie w każdym regionie świata i w każdym nieomal sektorze. A bezrobocie wszędzie uparcie utrzymuje się na wysokim poziomie, a w najlepszym przypadku nie zbliża się do zera. W tej sytuacji różne państwa i organizacje próbują reagować, odpowiedzieć jakoś na tę czwartą rewolucję.
Przykładem, który podaje Rifkin, jest plan Unii Europejskiej i Chin polegający, najogólniej mówiąc, na stworzeniu zaawansowanej technicznie, inteligentnej, zielonej gospodarki cyfrowej XXI wieku. Potencjalnie uczyni to oba krańce Eurazji najbardziej wydajnymi pod względem komercyjnym miejscami i najbardziej zrównoważonymi ekologicznie społecznościami na świecie. Plan nosi nazwę Digital Europe and China Internet Plus. Europejsko-chińską wizją zielonej gospodarki cyfrowej zainteresowało się już wiele państw na całym świecie. Ostatnio dość aktywnie włączył się weń rząd polski, zwłaszcza w projekt tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku, znanego pod nazwą Belt and Road Initiative.
Plany Chin i Unii Europejskiej, dotyczące stworzenia inteligentnej, zielonej gospodarki, otwierają perspektywę bliskiej współpracy w tworzeniu zintegrowanej, cyfrowej przestrzeni gospodarczej obejmującej cały obszar Eurazji w jeden ściśle zintegrowany rynek, rozciągający się od Szanghaju po port w Rotterdamie. Rozbudowa cyfrowej infrastruktury Internetu Rzeczy na terenie Eurazji może zapoczątkować nową erę ścisłej współpracy między Unią, Chinami i rynkami wschodzącymi, po raz pierwszy w historii łącząc tak ogromną część rodziny ludzkiej.
Koszt zero
Koszt krańcowy niektórych towarów i usług w naszkicowanej wyżej sieci Digital Europe and China Internet Plus zbliżyć się ma, wg ambitnych założeń, do zera, pozwalając milionom prosumentów podłączonych do Internetu Rzeczy niemal za darmo wytwarzać i wymieniać między sobą produkty w rosnącej gospodarce opartej na wspólnej konsumpcji. Już dziś pokolenie cyfrowe tworzy i wspólnie korzysta z muzyki, filmów wideo, blogów informacyjnych, mediów społecznościowych, darmowych e-booków, otwartych kursów uniwersyteckich online i innych dóbr wirtualnych z niemal zerowym kosztem krańcowym. Zjawisko kosztu krańcowego bliskiego zeru wstrząsnęło branżą muzyczną i telewizyjną, doprowadziło do upadku