Czyżby Planeta X naprawdę istniała? Mistrzyni gry w chowanego…

Czyżby Planeta X naprawdę istniała? Mistrzyni gry w chowanego…
Wzrasta liczba poszlak i opinii naukowców, że istnienie dziewiątej planety, gdzieś daleko za orbitą Neptuna, jest prawdopodobne. Niestety, wciąż nie ma tego, co rozstrzygnęłoby kwestię - wiarygodnej obserwacji…

Na początku 2016 r. astronomowie Konstantin Batygin i Michael Brown, badacze z kalifornijskiego Caltech (California Institute of Technology), ogłosili, że mają dowody potwierdzające istnienie obiektu w odległości 700 j.a. (jednostek astronomicznych), o masie dziesięciokrotnie większej od naszej planety i z okresem obrotu dookoła Słońca rzędu 15 tys. lat. Dokładniejsze badania miały wyjaśnić zagadkowe rozmieszczenie orbit obiektów transneptunowych w Pasie Kuipera (2), które pośrednio zdradzałyby obecność dziewiątej planety w Układzie Słonecznym - a być może nawet dziesiątej.

Potem jednak naukowcy z kanadyjsko-francusko-amerykańskiego projektu OSSOS wykryli nieprawidłowości w metodach obserwacji przeprowadzonych w Caltech. Według nich, istnienie Planety 9 nie jest konieczne do wyjaśnienia odnotowanych anomalii. Z kolei zespół astronomów z Uniwersytetu Complutense w Madrycie zastosował nową metodę obserwacji obiektów transneptunowych. Skupiono się w niej na tych, które znajdują się w średniej odległości 150 j.a. i nigdy nie przekraczają orbity Neptuna.

Hiszpanie badali ich węzły orbit. Są to punkty, w których orbita obiektu przecina płaszczyznę ekliptyki w Układzie Słonecznym. Prawdopodobieństwo interakcji z innymi ciałami niebieskimi jest tam największe, dlatego też w węzłach obiekty transneptunowe mogą doświadczyć największych zmian w orbitach, a nawet kolizji. Po analizie danych hiszpańscy astronomowie odkryli, że węzły 28 badanych obiektów - jeśli owe obiekty są podobne w zachowaniu do komet wchodzących w interakcje z Jowiszem - potwierdzają obecność tajemniczej Planety 9 znajdującej się w odległości 300 do 400 j.a., która aktywnie wpływa na badane obiekty.

 

Dowody pośrednie

W październiku 2017 r. Juliette Becker, doktorantka z Uniwersytet Michigan, przedstawiła symulacje wskazujące na istnienie dużej planety poza orbitą Neptuna. W symulacjach testowano dwie różne wersje obecności hipotetycznej Planety X na obrzeżach Układu Słonecznego i ich wpływ na całość w kontekście tego, z czym mamy do czynienia obecnie.

- Z tej symulacji dowiedzieliśmy się, że można wskazać na kilka wersji orbit dziewiątej planety, które sprzyjają stabilności obiektów transplutonowych w czasie, zwiększając prawdopodobieństwo takiego właśnie kształtu Układu Słonecznego - wyjaśniała Becker w artykule na temat swoich badań. - Dzięki tym komputerowym symulacjom udało nam się ustalić, która z hipotez na temat dziewiątej planety, być może współtworzącej nasz Układ, byłaby prawdopodobna. Oczywiście przy zastrzeżeniu, że planeta ta w ogóle istnieje.

- Najlepsza byłaby jej bezpośrednia obserwacja, w postaci światła Słońca odbijającego się od jej powierzchni - dodała. - Ponieważ jednak wciąż nie udało nam się takiej przeprowadzić, mimo poszukiwań podejmowanych przez wielu ludzi, skazani jesteśmy na poszlaki i dowody pośrednie.

Hipoteza istnienia Planety X to w historii astronomii nie nowość. Badacze wypatrują jej od dawna. XIX-wieczni uczeni, wnet po odkryciu Neptuna, zorientowali się, że konstrukcja Układu Słonecznego nie funkcjonuje tak, jak teoretycznie powinna. Zarówno orbita Neptuna jak i sąsiedniego Urana wykazywały drobne anomalie, sugerujące, iż za granicą 4,5 miliarda km koniecznie powinno istnieć coś jeszcze. W 1930 r. odkryty został Pluton, ale jego masa okazała się zbyt znikoma, by wyjaśnić zaburzenia. W latach 70. XX wieku Joseph Brady, badając sławną kometę Halleya, doszedł do wniosku, iż na jej ruch wpływa jakieś duże ciało - może nawet gabarytów Jowisza, leżące co najmniej dwa razy dalej od Słońca niż Pluton.

Hipotetyczne położenie dziewiątej planety, na podstawie obliczeń Browna i Batygina
Hipotetyczne położenie dziewiątej planety, na podstawie obliczeń Browna i Batygina

Nie można też nie wspomnieć o koncepcji widzącej w tajemniczym obiekcie "nieudaną" gwiazdę, brązowego karła, co czyniłoby z Układu Słonecznego system podwójny. Mniej więcej połowa gwiazd widocznych na nieboskłonie to układy złożone z dwóch lub większej liczby składników. Nasz układ podwójny mógłby tworzyć żółty karzeł (Słońce) wraz z mniejszym i znacznie zimniejszym brązowym karłem. Jednak ta koncepcja obecnie wydaje się mało prawdopodobna. Nawet jeżeli temperatura powierzchni brązowego karła wynosi tylko kilkaset stopni, to nasza aparatura powinna pozwolić na jego uchwycenie. Obserwatorium Gemini, Teleskop Spitzera i WISE ustaliły już istnienie ponad dziesięciu tego typu obiektów w odległości do stu lat świetlnych. Jeśli brat Słońca naprawdę tam jest, powinniśmy go zauważyć dość dawno temu.

Po wystąpieniu Batygina i Browna rozpoczęło się kilka programów poszukiwawczych. W niektórych z nich mogą nawet uczestniczyć wszyscy chętni. "Backyard Worlds: Planet 9" to część większego programu społecznościowego Zooniverse, przeznaczonego dla amatorów, z wykorzystaniem danych z teleskopu WISE. W innym projekcie, "Planet 9", sięgnięto po dane z teleskopu SkyMapper należącego do Narodowego Uniwersytetu Australii. W ramach tego przedsięwzięcia armii 60 tys. ochotników udało się wyłonić aż cztery kandydatury na dziewiątą planetę.

Jesienią głos w sprawie tajemniczego, ale wciąż tylko hipotetycznego obiektu zabrała agencja NASA. Jej komunikat głosi, że całkiem prawdopodobne, iż nasz system słoneczny jest domem dla ogromnej, odległej dziewiątej planety…