Inicjatywa prywatna może być pierwsza
Przez dziesiątki lat polskie władze zastanawiały się nad dodaniem energii jądrowej do krajowego miksu energetycznego. Zgodnie z obowiązującymi obecnie planami rządu, pierwsza polska elektrownia atomowa ma zostać uruchomiona w 2033 r.
Dokument Ministerstwa Energetyki przewiduje eksploatację do 2043 r. w Polsce 6-9 GW mocy jądrowej, co stanowiłoby ok. 10% krajowej produkcji energii elektrycznej. Wybór lokalizacji pierwszej elektrowni ma nastąpić w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy, natomiast wybór technologii i generalnego wykonawcy - w roku 2021.
Gdyby jednak, zgodnie z planem Michała Sołowowa (1) oraz firmy GEH, w 2027 r. powstał prywatny reaktor Synthos , to on właśnie mógłby stać się pionierem polskiej energetyki nuklearnej.
- Energia jądrowa jest jedyną racjonalną alternatywą wytwarzania taniej energii w sposób ekologiczny i bezpieczny, po cenie porównywalnej z węglem - powiedział właściciel firmy Synthos.
Obecnie 80% energii potrzebnej Polsce pochodzi ze spalania węgla, co naraża nasz kraj na zmiany cen pozwoleń na emisję dwutlenku węgla w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji.
Jeszcze w 2017 r. cena tony dwutlenku węgla oscylowała wokół 5 dolarów. Obecnie wynosi 27,40 dolarów. To zmusza nas do szukania alternatyw. OZE oczywiście powinny być i są rozwijane, ale w większej skali - a takiej potrzebuje polska gospodarka i konsumenci - trzeba raczej myśleć o energii nuklearnej.
Deklaracja Sołowowa wzbudziła również sporo komentarzy sceptycznych. Firma, jak wynika z jej komunikatów, myśli o małym reaktorze modułowym (SMR), czyli technologii, która nie stała się jeszcze komercyjna.
Elektrownia SMR jest w stanie wyprodukować 300 MW, czyli ok. jednej dziesiątej mocy dużego konwencjonalnego reaktora. GEH twierdzi, że jej małe modułowe reaktory BWRX-300 są do 60% tańsze w budowie niż zwykłe reaktory i mogą konkurować z elektrowniami gazowymi oraz źródłami odnawialnymi.
Muszą jednak stać się realnym produktem rynkowym, co jeszcze nie nastąpiło. Pytane przez media Ministerstwo Energetyki poinformowało, iż polskie prawo wymaga, aby rozwiązanie takie zostało najpierw skutecznie wdrożone w innym kraju, a z tym może być problem.
BWRX-300 (2) jest chłodzonym wodą reaktorem o mocy 300 MW typu SMR, opracowanym w oparciu o konstrukcję większego reaktora firmy GEH - ESBWR (Economic Simplified Boiling Water Reactor), o mocy 1520 MW. Zgodnie z deklaracjami producenta, BWRX-300 wykorzystuje podstawy projektowania i licencjonowania reaktora ESBWR, który w 2014 r. otrzymał certyfikat projektu od amerykańskiej Komisji Nadzoru Instalacji Jądrowych (NRC).
Tymczasem w przypadku pierwszej dużej, państwowej, polskiej elektrowni jądrowej rozważa się obecnie trzy warianty technologiczne: amerykański reaktor Westinghouse AP1000 (3), koreański APR-1400 (4) oraz francuski EPR (5).
Nieoficjalnie pisze się, że "preferowana" jest opcja amerykańska. Przedstawiciel dostawcy tej technologii - oraz Rick Perry, sekretarz Departamentu Energii USA - uczestniczył w listopadzie w Polsko-Amerykańskim Forum Przemysłu Jądrowego w Warszawie, wspólnie z polskim komisarzem rządowym ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, Piotrem Naimskim. Są też informacje, że spółka PGE EJ1 kontynuuje badania środowiskowe w dwóch lokalizacjach na Pomorzu
- Żarnowcu i Lubiatowie-Kopalinie, wytypowanych jeszcze w czasach rządów PO/PSL.
Jak powiedział podczas Forum Piotr Naimski, całkowity koszt projektu jądrowego w Polsce ma wynieść ok. 51,4 mld dolarów. To ponad 200 mld złotych. I właśnie ta horrendalna cena, a nie inne względy, wydaje się stanowić największy problem w projekcie polskiego atomu.
Mirosław Usidus
Zobacz także:
Synteza termojądrowa tak bliska i tak odległa