Sieć taka, o jakiej kiedyś marzyliśmy

Sieć taka, o jakiej kiedyś marzyliśmy
Sytuacja epidemiczna doprowadziła do tego, że miliony ludzi na całym świecie zaczęło pracować, komunikować się i załatwiać wszystko w Internecie. To z jednej strony ekstremalny test dla pojemności i możliwości sieci - a z drugiej okazja, abyśmy w końcu nauczyli się w pełni z niej korzystać.

"Jeśli znajdziemy się w sytuacji, w której 850 milionów dzieci na całym świecie zacznie pobierać lekcje online (1) przez dłuższy czas, wtedy spowodowane tym obciążenie sieci przebije, i to znacznie, cały globalny ruch, jaki generują gracze wideo", zauważył w "Daily Telegraph" Matthew Howett, główny analityk w firmie Assembly. Dostawcy usług szerokopasmowych deklarują jednak, że ich systemy będą w stanie sprostać tak wysokiemu wzrostowi zapotrzebowania na transfer danych.

1. Nauczanie w czasach koronawirusa

Mimo to na wszelki wypadek poproszono dostawców transmisji strumieniowych wideo, takich jak Netflix, Amazon Prime Video i YouTube, aby obniżyli jakość swoich filmów w celu odciążenia łączy. Ci szybko zapowiedzieli jej zmniejszenie dla Europy do standardowej rozdzielczości, co wg szacunków obniżyło obciążenie sieci o ok. 25%.

Mapa sieciowego ciśnienia

Ekonomiści z działającej w Melbourne Monash Business School oraz współzałożyciele tamtejszej KASPR DataHaus, firmy zajmującej się analizą danych, przeanalizowali wpływ ludzkich zachowań na powstające przez to opóźnienia w transmisji.

Klaus Ackermann, Simon Angus i Paul Raschky opracowali technikę, która codziennie gromadzi i przetwarza miliardy danych dotyczących aktywności w Internecie oraz pomiarów jakości dla dowolnego miejsca na świecie. Zespół stworzył mapę Global Internet Pressure (2), wyświetlającą informacje globalne, jak również dla poszczególnych krajów. Jest ona regularnie aktualizowana za pośrednictwem strony internetowej KASPR Datahaus.

2. Mapa obciążenia Internetu, przygotowana przez KASPR Datahaus

Badacze sprawdzali, jak funkcjonuje Internet w każdym kraju dotkniętym epidemią COVID-19 - biorąc pod uwagę szybką eskalację zapotrzebowania na domową rozrywkę, wideokonferencje i komunikację online. Główny nacisk położono na zmiany we wzorcach opóźnień w Internecie. Badacze wyjaśniają to tak:

- Im więcej pakietów przesyłanych strumieniowo stara się odbyć podróż na raz, tym bardziej zatłoczona jest ścieżka i tym wolniejszy staje się czas transferu.

"W większości krajów OECD, których dotyczy problem COVID-19, jakość Internetu pozostaje wciąż stosunkowo stabilna. Jednak niektóre regiony we Włoszech, w Hiszpanii i - nieco zaskakująco - w Szwecji, wykazują pewne oznaki napięcia", relacjonował Raschky w publikacji na ten temat.

Według podawanych w Polsce danych, Internet u nas zwolnił, podobnie jak w innych krajach. Od połowy marca SpeedTest.pl pokazywał spadek średniej prędkości łączy mobilnych w wybranych państwach. Wyraźnie widać, że izolacja Lombardii i północnych prowincji Włoch miała ogromny wpływ na obciążenie łączy 3G i LTE. W ciągu niecałych dwóch tygodni średnia prędkość włoskich łączy spadła o kilka Mb/s. W Polsce obserwowaliśmy to samo, ale z około tygodniowym opóźnieniem.

Stan zagrożenia epidemicznego mocno odbił się na efektywnej prędkości łączy. Z dnia na dzień drastycznie zmieniły się nawyki abonentów. Play poinformował, że transmisja danych w jego sieci wzrosła w ostatnich dniach o 40%. Później podawano, że w Polsce ogólnie w ciągu kolejnych dni pojawiły się spadki prędkości Internetu mobilnego na poziomie 10-15%, zależnie od miejsca. Drobny spadek średniej prędkości przesyłania danych widoczny był także na łączach stacjonarnych. Łącza "przytkały się" niemal natychmiast po ogłoszeniu zamknięcia żłobków, przedszkoli, szkół i uczelni.

Obliczenia wykonano na platformie fireprobe.net, na podstawie 877 tys. pomiarów prędkości łączy 3G i LTE oraz 3,3 mln wyników pomiarów polskich łączy stacjonarnych z aplikacji webowej SpeedTest.pl.

DJ-eje na TikToku i wirtualne kolacje

Nie ma sensu chwalić wirusa, który spowodował już niszczycielskie skutki dla ludzi na całym świecie i może znacznie pogorszyć sytuację w najbliższych miesiącach (3). Nikt nie twierdzi, że to, co nadejdzie, przez bardzo długi czas będzie zabawne, łatwe, lub jakkolwiek zbliży się do normy.

3. Łapanie wirusa w sieci

Ale jeśli w tym kryzysie da się znaleźć jakiś pozytywny aspekt, to może chodziłoby np. o to, że wirus zmusza nas do korzystania z Internetu w sposób, w jaki ten pierwotnie miał być używany - do łączenia się, utrzymywania kontaktu ze sobą, dzielenia się informacjami i zasobami oraz wspólnego rozwiązywania pilnych problemów.

Jest to zdrowa, ludzka i pozytywna wersja kultury cyfrowej, którą zwykle widzieliśmy głównie w reklamach telewizyjnych, gdzie wszyscy używali sieci i smartfonów, aby odwiedzać mieszkających daleko dziadków i czytać dzieciom bajki na dobranoc.

Pojawiły się nowe formy życia cyfrowego. We Włoszech siedzący w domu ludzie publikują masowo na Facebooku minimanifesty, a dzieci zbierają się w duże grupy, by grać online np. w "Fortnite". W Chinach izolacja z Internetem w ręku doprowadziła do powstania "clubbingu w chmurze", nowego rodzaju wirtualnej imprezy, w której DJ-e wykonują na żywo sety w aplikacjach takich jak TikTok (Douyin), a widzowie reagują w czasie rzeczywistym na swoich telefonach (4). W Stanach Zjednoczonych grupy użytkowników eksperymentują z nowymi rodzajami zgromadzeń z zachowaniem fizycznego dystansu, wirtualnymi zajęciami jogi, wirtualnymi nabożeństwami kościelnymi, wirtualną kolacją itd.

4. Chiński cloud clubbing na TikToku

W Kalifornii David Perez stworzył grupę facebookową o nazwie California Coronavirus Alerts, aby dzielić się lokalnymi informacjami ze swoimi sąsiadami. Nauczyciele szkół publicznych w Mason w stanie Ohio założyli w Google’u grupę typu "burza mózgów", służącą jako miejsce wymiany myśli na temat uczenia uczniów na odległość. W Bay Area ludzie budują całe bazy danych, próbując śledzić, którzy seniorzy potrzebują pomocy przy dostarczaniu artykułów spożywczych i recept.

Niewykluczone, że ten boom na prospołeczne zachowania w Internecie jest tymczasowy, a oszuści i trolle, mający tendencję do zaglądania do ważnych wydarzeń, roją się, by je zrujnować. Ale jest też możliwe, że po latach spędzonych w tworach technologicznych, które w większości zdawały się prowadzić do izolacji i mrocznych zjawisk, kryzys koronawirusowy pokazuje nam, że Internet wciąż jest w stanie nas zjednoczyć.

Idzie nowe

Nie ulega wątpliwości, że epidemia COVID-19 już zlikwidowała i zapewne trwale usunie wiele sztucznych barier dla przenosin różnych aspektów naszego życia i pracy do cyberprzestrzeni.

Oczywiście nie wszystko może stać się wirtualne, ale np. pewne formy telemedycyny zostały już niejako wymuszone przez czasy kwarantanny. Okazało się również, że jest możliwa edukacja na odległość - i to, po opanowaniu szeregu technik, na całkiem przyzwoitym poziomie.

Choć spiskowe teorie pełne są poszukiwań związków pomiędzy koronawirusem a siecią 5G, nie sposób nie zauważyć dość oczywistego wniosku, że epidemia i zaistniały przy jej okazji wzrost zapotrzebowania na transfery danych, wirtualizację, teleobecność i podobne rozwinięte formy życia online, prowadzą wprost do presji na szybką implementację sieci piątej generacji (5).

5. Szacunki wkładu 5G w rozwój gospodarki

W styczniu firmy telekomunikacyjne ZTE i China Telecom zaprojektowały system zasilania 5G, który umożliwia zdalne konsultacje i diagnozowanie wirusa poprzez połączenie lekarzy w szpitalu West China z 27 szpitalami leczącymi zakażonych pacjentów. Wielu pracodawców zwiększyło też swoją zależność od narzędzi telekonferencyjnych w przedsiębiorstwach - takich jak Microsoft Teams, Google Hangouts i Zoom, ponieważ ich pracownicy przeszli do pracy zdalnej. Połączenie 5G będzie w stanie zapewnić działającą bez przerw komunikację w czasie rzeczywistym plus możliwości wprowadzania do pracy zdalnej wirtualnej rzeczywistości, co nie jest obecnie możliwe w przypadku większości dotychczas dominujących systemów połączeń przewodowych i bezprzewodowych.

W sercu pandemii pojawiła się też - nieco przyćmiona przez koronawirusa, choć mająca w jego kontekście duże znaczenie - informacja o pierwszym milionie użytkowników szybkiego kosmicznego Internetu od SpaceX.

Obecnie na ziemskiej orbicie znajdują się już 362 mikrosatelity konstelacji Starlink (6), które są gotowe do działania. SpaceX zamierza uruchomić swoją rewolucyjną usługę jeszcze w tym roku. I to też może mieć ogromne znaczenie w czasach koronawirusowych lub postkoronawirusowych. Wygranym znów będzie Elon Musk, zwłaszcza że po drodze bankructwo ogłosiła największa konkurencja właściciela Tesli, firma OneWeb, w którą zaangażowany był koncern Airbus i kilku znanych osobistości ze świata technologii. Inna konkurencja, inicjatywa Jeffa Bezosa, szefa Amazonu, dopiero raczkuje i wejdzie do gry za co najmniej 2-3 lata.

6. Konstelacja satelitów Starlink firmy Elona Muska

Zapewne wiele osób zastanawia się, jak dawalibyśmy radę takiej pandemii, gdyby nie było Internetu. Być może przechodzenie jej w sposób, jaki widzimy od kilku tygodni, w czasach nieinternetowych nie byłoby w ogóle możliwe. Nie bylibyśmy po prostu w stanie przestawić się na alternatywny, zdalny sposób życia i pracy. Nie byłoby więc prawdopodobnie całego tematu.