Jak tkał się kapitalizm - Richard Arkwright
Urodził się w Preston 23 grudnia 1732 roku jako trzynaste, najmłodsze, dziecko krawca Thomasa i jego żony Sarah. Rodzice nie byli w stanie zapewnić synowi edukacji. Czytać i pisać uczyła więc Richarda kuzynka Ellen. A gdy chłopiec podrósł, oddano go na naukę zawodu do fryzjera w pobliskim Bolton.
Wtedy też ujawnił się inny talent młodego Anglika, który miał zostać w nieodległej przyszłości wielkim wynalazcą, bogaczem i szlachcicem. Podróżując i skupując włosy, Richard poznaje wiele kobiet. Większość z nich to prządki i tkaczki. Richard chętnie słucha opowieści o trudach ich pracy, poznaje używane urządzenia i metodę farbowania tkanin, dzięki której płótna stają się wodoodporne. Fryzjer-cyrulik postanowił wykorzystać ten sposób do barwienia swoich peruk. Z sukcesem. Jego peruki rzeczywiście nie nasiąkały wodą, jak te oferowane przez konkurencję. Niestety, gdy w 1762 roku założył własną firmę w Bolton, moda na peruki zaczęła mijać.
Diabelski hałas epokowego wynalazku
Przedsiębiorczy Anglik musiał wymyślić inny biznes. I teraz bezcenna okazała się wiedza, jaką zdobył na temat tkactwa. Oszczędności, które mu pozostały, postanowił zainwestować w projekt wydajnej maszyny przędzalniczej. Potrzebował jednak pomocy fachowca w dziedzinie mechaniki i ogólnie kwestii technicznych. Poznał zegarmistrza Johna Kaya, specjalistę od kół zębatych i wszelkich mechanizmów. Wybór nie był przypadkowy, bo Kay wcześniej współpracował z wynalazcą Thomasem Highsem nad podobnym projektem - maszyną włókienniczą, w której palce prządki zastępować miały obracające się wałki. Highs prace nad wynalazkiem ostatecznie zarzucił, co nie przeszkodziło mu potem wystąpić z roszczeniami wobec Kaya i Arkwrighta.
Zanim jednak powstała maszyna warta procesu sądowego, wspólnicy spędzili kilka lat nad przygotowaniem prototypu. W 1766 r. Kay podpisał kontrakt z Richardem Arkwrightem na 21 lat, z honorarium wynoszącym pół gwinei tygodniowo. Wynalazcy od początku wiedzieli, czego chcą - maszyny do przędzenia z napędem mechanicznym, wydajniejszym niż ludzkie mięśnie. Wiosną 1768 r. dwie kobiety zeznały lokalnym władzom, że z sąsiedniego budynku dochodzą iście diabelskie dźwięki…
Okazało się, że źródłem hałasu była maszyna włókiennicza (2) Arkwrighta i Kaya. Mechanizm działania urządzenia opierał się na układzie kół zębatych, które napędzały wrzeciona i wałki, rozciągające i skręcające włókna. Urządzenie wymagało napędu konnego i było najszybszym urządzeniem, jakimi wówczas dysponowało włókiennictwo. Przędzarka mogła obsługiwać jednocześnie aż 96 wątków, a wytwarzana nić była mocniejsza niż produkowane innymi metodami.
Arkwright potrzebował teraz wsparcia finansowego, by rozwinąć produkcję. Pierwsze kroki skierował do banku. Tam co prawda pożyczki nie dostał, ale przedstawiono go potentatom branży pończoszniczej. Przedsiębiorca Samuel Need oraz fabrykant i wynalazca Jedediah Strutt docenili wynalazek Arkwrighta i zostali jego partnerami biznesowymi. Dzięki pozyskanym środkom Arkwright mógł uzyskać w 1769 r. patent na swoją ramę wodną, jak nazwano nowe urządzenie.
Pierwszą fabrykę z innowacyjną maszyną włókienniczą uruchomiono w Nottingham. Szybko okazało się, że wydajniejszy niż napęd końskich mięśni jest napęd wodny, lecz lokalizacja fabryki nie gwarantowała do niej dostępu. Inwestorzy musieli przenieść produkcję w inne miejsce. Wybór padł na niewielką miejscowość Cromford, położoną w dolinie rzeki Derwent (3).
W 1770 r. partnerzy zbudowali młyn wodny, który istnieje do dziś i jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kolejny rok zajęło wspólnikom zbudowanie fabryki i zainstalowanie ramy wodnej. Była to pierwsza nowoczesna fabryka włókiennicza w historii. Rama wodna Arkwrighta zyskała rozgłos, co przyniosło wynalazcy zyski, ale też pozwy sądowe roszczących sobie prawa do wynalazku.
Pojawiają się i inne problemy. W okolicy zaczęło brakować rąk do pracy. Aby ściągnąć robotników do fabryki, buduje dla nich pionierskie na owe czasy osiedle robotnicze. Obok domów powstają również szkoła dla dzieci i kościół. Początkowo fabryka zatrudnia ok. 1200 osób, liczba ogromna jak na ówczesne czasy, w których wciąż produkcja tkanin prowadzona była głównie w wiejskich chałupach, a wynajęci chałupnicy raz w tygodniu oddawali swój urobek i odbierali zapłatę.
W fabryce Arkwrighta robotnicy byli zatrudnieni na stałe lub okresowe umowy, nie pracowali w trybie zleceń. Czas ich pracy odmierzały zegary. Produkcja szła nieprzerwanie w trzynastogodzinnym systemie pracy, choć zdarzało się, że maszyny działały nawet 24 godziny na dobę.
Przy przędzy pracowały często całe rodziny. Wynalazca zatrudniał również dzieci, które w kolejnych latach stanowiły aż dwie trzecie pracowników. Dziś budzi to kontrowersje, ale wówczas nie było niczym szczególnym. Wprowadził program socjalny i oferował urlopy wypoczynkowe dla robotników. Mogli przez tydzień nie przychodzić do pracy pod warunkiem, że nie opuszczą miasteczka.
Patenty zabrane, ale majątek pozostał
Biznes rozwijał się tak dobrze, że Arkwright wkrótce spłacił swoich wspólników. Otworzył kolejne własne fabryki m.in. w Manchesterze, Matlock Bath i New Lanark. Otrzymywał także wynagrodzenie autorskie od innych przędzalni, które korzystały z licencjonowanej ramy wodnej. Udoskonalał nieustannie wynalazek, a w 1775 r. uzyskał tzw. wielki patent na swoją ramę wodną. Dwa lata później w Wirksworth użył silnika parowego Jamesa Watta do pompowania wody, niezbędnej do napędu młyńskiego koła wodnego.
Skrupulatnie strzegł szczegółów technicznych swojego wynalazku. Za ich ujawnienie miała grozić kara śmierci. Mimo to coraz trudniej było mu utrzymać monopol. Przedsiębiorcy z branży w końcu zjednoczyli się, by wytoczyć mu proces o odebranie patentów. Wyciągnięte zostały argumenty najcięższego kalibru. Zeznania przeciwko Arkwrightowi złożyli wspomniany Highs oraz dawny wspólnik Kay i jego żona. Wszyscy zeznawali zgodnie, że potentat włókienniczy ukradł ich pomysły.
W rezultacie, po kilku latach procesów, w 1885 r. sąd wycofał wszystkie patenty Arkwrighta. Choć utracił ochronę prawną dla swoich rozwiązań, pozostał już potentatem w branży włókienniczej. Jak się ocenia, proporcjonalnie zgromadził fortunę większą niż Thomas Edison czy Alfred Nobel.
Jak na archetypicznego, stereotypowego kapitalistę-parweniusza przystało miał pewne kompleksy. Do końca życia systematycznie korzystał z lekcji poprawnej wymowy. Z okazji objęcia prestiżowej posady szeryfa hrabstwa Derbyshire wydał bankiet godny wizyty członka rodziny monarszej. Jako nowy szeryf przejechał przez miasto w ozdobnej karecie, w otoczeniu kilkudziesięciu gwardzistów i trębaczy. Wydarzenie stało się sensacją opisywaną w lokalnych gazetach.
W 1782 roku kupił za 8864 funtów od Thomasa Halleta Hodgesa posiadłość Willersley Hall w Cromford, by postawić tam zamek. W rezydencji nigdy nie zamieszkał. W 1791 roku prawie już gotowy zamek uległ zniszczeniom podczas pożaru. Gdy uporano się z odbudową latem 1792 roku, Richard Arkwright już nie żył. Zmarł 3 sierpnia w wieku 59 lat. Swoim dzieciom, córce i synowi, zostawił majątek o wartości pół miliona funtów oraz tytuł szlachecki. W 1786 roku za zasługi dla rozwoju przemysłu otrzymał tytuł szlachecki.
Mirosław Usidus