Czy prawa fizyki i zdobycze neurologii wykluczają wolną wolę? Człowiek jako zegar, który się sam nakręca

Czy prawa fizyki i zdobycze neurologii wykluczają wolną wolę? Człowiek jako zegar, który się sam nakręca
Niektóre eksperymenty fizyczne sprzed kilku dekad zdawały się wskazywać, że mózg podejmuje decyzje, zanim sobie to uświadomimy. Czyli o tym, co robimy, decydowałyby zjawiska, na które nie mamy żadnego wpływu. Na szczęście nowsze eksperymenty wskazują, że wolna wola jednak istnieje.

Na początku XIX wieku idea, że Wszechświat jest gigantycznym mechanizmem zegarowym, nakręconym wcześniej przez "wielkiego zegarmistrza", była bardzo popularna. Francuski fizyk i matematyk, Pierre Simon Laplace, na swój sposób rozwinął fizykę Newtona. Pozwoliło mu to szczegółowo opisać formowanie się Układu Słonecznego i planet oraz stabilność orbit planetarnych wokół Słońca. Wszystkie te zjawiska były zgodne z precyzyjnymi prawami ilościowymi, które pozwalały przewidzieć, kiedy powróci kometa Halleya oraz kiedy i gdzie nastąpi następne całkowite zaćmienie Słońca, a także wiele innych zjawisk astronomicznych.

Laplace spekulował nawet, że gdyby jakiś superumysł miał moc poznania pozycji i prędkości każdej cząstki we Wszechświecie w tym samym momencie czasu, byłby w stanie przewidzieć przyszłość na całą wieczność. Legenda mówi, że kiedy Laplace podarował Napoleonowi egzemplarz swojej książki na temat "mechaniki niebiańskiej", cesarz zasalutował mu, ale zapytał również: "Dlaczego w twoim kosmosie nie ma Boga?". Laplace odpowiedział: "Ponieważ nie istnieje potrzeba dla tej hipotezy". Można to uznać za szczyt deterministycznej wizji świata, w której nie tylko dla Boga nie ma miejsca, ale również dla wolnej woli.

Determinizm popadł po latach w tarapaty po pojawieniu się mechaniki kwantowej i fenomenów, do których wyjaśnienia nie nadawała się już w żaden sposób analogia z nakręconym zegarem. W świecie nieoznaczoności i funkcji falowej z superpozycjami pewność siebie Laplace’a była śmiesznym przeżytkiem. Jednak deterministyczna spuścizna negująca wolną wolę zaczęła się silnie zakorzeniać w innej dziedzinie nauki - neurologii.

Teza niektórych neurologów o braku wolnej woli wywodziła się z serii eksperymentów Benjamina Libeta z lat 80. XX wieku. Wykorzystywano w nich techniki odczytu aktywności mózgu EEG oraz nowsze, fMRI, a także implanty wszczepiane bezpośrednio do neuronów. Odczyty danych wskazywały, że region motoryczny odpowiedzialny za wykonanie ruchu w odpowiedzi na pytanie uaktywnił się na siedem sekund przed tym, zanim badany był tego świadomy. Wnioskowano z tego, że mózg podejmuje decyzje, zanim umysł o nich wie.

Nawet bez dodatkowych badań wielu uczonych kwestionowało cały tok myślenia, który podważał rzecz tak fundamentalną jak wolną wolę na podstawie jedynie sygnałów z neuronów, gdy ludzie poruszają palcami, by nacisnąć przycisk. Większość wyborów, jakich dokonujemy w życiu, to złożone, wielowarstwowe decyzje, które często zajmują dużo czasu, zatem wnioskowanie na ten temat na podstawie prostych czynności z pogranicza mechaniki ruchowej, było, jak oceniało wielu specjalistów, dużym błędem.

Dokładne wyjaśnienie dlaczego tamte eksperymenty były mylące, podali w 2012 roku Aaron Schurger, Jacobo SittStanislas Dehaene. Przypomnieli to, co było znane badaczom, mianowicie, że, aby ludzie mogli podjąć jakąkolwiek decyzję, neurony w ich mózgach muszą zebrać "materiał dowodowy" dla każdej opcji. Decyzja zostaje podjęta, gdy jedna grupa neuronów zgromadzi dowody przekraczające pewien krytyczny próg. Czasami dowody te pochodzą z informacji sensorycznych ze świata zewnętrznego. Wzmożona aktywność mózgowa notowana z wyprzedzeniem decyzji o poruszaniu palcami w kwestionowanych eksperymentach nie wynikała z tego, że "mózg już podjął decyzję", ale z szumu i ogólnego wzmożenia mechanizmu motorycznego w trakcie przeprowadzania eksperymentów.

Nic zatem z owych eksperymentów nie wynika dla wolnej woli. Jest ona procesem autonomicznym i o wiele bardziej złożonym niż ruchy a raczej odruchy poruszających się palców.

Mirosław Usidus