Pułapki bioniki. Cyborg na gwarancji

Pułapki bioniki. Cyborg na gwarancji
Dla klientów, a raczej może pacjentów, firmy Second Sight, przyszłość nadeszła i ukazała swoje, co tu dużo kryć, złowróżbne oblicze. Okazało się, że przywracające im częściowo możliwość widzenia protezy oczu już nie mają wsparcia technicznego. Wielu czuje się, jakby po raz drugi stracili wzrok.

Według publikacji, która ukazała się w  "IEEE Spectrum" w lutym 2022 r., firma Second Sight Medical Products, producent protez wzroku, dostarczonych ponad 350 osobom, przestała wspierać swoje rozwiązania techniczne, po tym jak znalazła się na krawędzi bankructwa. Tym samym pozostawiła swoich pacjentów samym sobie.

Ross Doerr, jeden z klientów Second Sight, mówi w artykule: "To fantastyczna technologia, ale firma kiepska". Doerr otrzymał implant w 2019 roku. W następnym roku dowiedział się jednak, że firma zwolniła przydzielonego mu terapeutę rehabilitacji wzroku, a także większość pracowników, w tym dyrektora generalnego.

Podobnie było w  przypadku Barbary Campbell, która otrzymała protezę lewego oka. Teraz Doerr, Campbell (1) i inni pacjenci Second Sight muszą zmagać się z przestarzałą techniką bionicznego oka, której nie można naprawić, ani unowocześnić, mimo że jest już częścią ich ciała.

Badania kliniczne pierwszej generacji Argus I  (z 16-elektrodową matrycą) oraz późniejszego implantu siatkówki Argus II (z matrycą 60-pikselową) doprowadziły do zatwierdzenia urządzenia w Europie w 2011 roku i w USA w 2013 roku. System Argus  II (2) składa się nie tylko z implantu, który jest wszczepiany chirurgicznie w trakcie zabiegu trwającego około cztery godziny. Użytkownik nosi specjalne okulary wyposażone w małą kamerę, która przesyła obraz przewodem do jednostki przetwarzania obrazu (VPU), zwykle przymocowanej do paska użytkownika.

2. Schemat implantu Argus II

VPU kompresuje obrazy do  wyświetlacza złożonego z  sześćdziesięciu czarno-białych pikseli i wysyła je do transpondera w okularach, który przekazuje je bezprzewodowo do anteny umieszczonej na zewnątrz oka. Stamtąd sygnał trafia do 60-elektrodowej matrycy przymocowanej do siatkówki pacjenta.

Elektrody stymulują oko, tworząc błyski światła, które odpowiadają obrazowi wideo niskiej rozdzielczości. Zatem zasadniczo elektrody zajmują miejsce komórek fotoreceptorowych w zdrowym oku, które reagują na  światło i przesyłają informacje nerwem wzrokowym do mózgu. Nie jest to odzyskanie wzroku, gdyż obraz w porównaniu z tym, co dostarcza zdrowe oko jest nader ubogi, jednak w porównaniu z całkowita ślepotą to kolosalna różnica. Użytkownicy Argusa II opisują swoje doświadczenia jako postrzeganie odcieni szarości, które pojawiają się i znikają, gdy poruszają głową.

Trzystu pięćdziesięciu pacjentów, którzy otrzymali, niektórzy jeszcze w 2004 roku, implanty oczu, najpierw Argus I, potem ulepszoną wersję drugą, znalazło się w specyficznej sytuacji. Technika, która odmieniła ich życie okazała się kolejnym przestarzałym gadżetem. Teraz wystarczy jedna usterka techniczna, jeden zerwany przewód i stracą swój sztuczny wzrok, być może na zawsze. Na domiar złego niesprawny system Argus w oku może powodować komplikacje medyczne lub przeszkadzać w wykonywaniu takich zabiegów, jak skanowanie MRI, a jego usunięcie może być bolesne i kosztowne.

Firma Second Sight sprzedawała Argus II w Stanach Zjednoczonych za około 150 tys. dolarów, czyli około pięć razy drożej niż inne urządzenia do  neuromodulacji. Mimo to, jak twierdzi jej były szef Robert Greenberg, firma nie przynosiła zysków, gdyż wszczepienie urządzenia Argus II było dla pacjentów dopiero początkiem długiej i trudnej drogi, którą również obsługiwała Second Sight zatrudniając własnych specjalistów od rehabilitacji wzroku, którzy pracowali z pacjentami indywidualnie, często przez miesiące lub lata. Jeden z pacjentów korzystających z systemu Argus II oszacował całkowity koszt urządzenia, operacji i rehabilitacji na prawie pół miliona dolarów. Pozytywny wynik nie był wcale taki pewny.

Obecnie Second Sight, która wciąż istnieje, snuje plany fuzji z  firmą biofarmaceutyczną Nano Precision Medical (NPM). Nie oznacza to jednak żadnych perspektyw i nadziei dla dawnych pacjentów z bionicznymi oczami. Po tym, jak firma Second Sight zaprzestała produkcji implantu siatkówki w 2019 r. i prawie zakończyła działalność w kolejnym roku, głosiła, iż skupi się na trwających badaniach klinicznych nad implantem mózgowym o nazwie Orion (3), który również zapewnia sztuczne widzenie. Jednak cena akcji firmy spadała. Obecne kierownictwo firmy odmówiło rozmowy z "IEEE Spectrum".

3. Implant Orion

Greenberg wyjaśniał w artykule, że długoterminowy plan firmy Second Sight zawsze zakładał przejście na implant mózgowy, który całkowicie omijałby oko i bezpośrednio stymulował korę wzrokową. Urządzenie neuronowe mogłoby pomóc większej liczbie osób, także tym, którzy nie kwalifikowali się do wszczepienia implantu Argus II z powodu poważnego uszkodzenia siatkówki lub nerwu wzrokowego.

Współzałożyciel Second Sight, Greenberg nie był jednak w stanie prze-prowadzić firmy przez tę zmianę. Stosunki Greenberga z inwestorami Second Sight pogarszały si. Zrezygnował z funkcji dyrektora generalnego w 2015 roku, a zarząd opuścił w 2018 roku.

Wspominany w  opowieści o  Second Sight Orion to dziedzina Implantów neuronowych, urządzeń, które oddziałują na  ludzki układ nerwowy, zwanych czasem elektroceutykami. Niektóre rozwiązania tego typu są już dobrze znane, np. stymulatory głębokiego mózgu, które zmniejszają drżenie  osób z chorobą Parkinsona.

Jednak ostatnie postępy w  neuronauce i technikach cyfrowych wywołały gorączkę złota w dziedzinie nazywanej chwytliwie "hakowaniem mózgu". Znane są wielkie inwestycje takie jak Neuralink, głośna firma Elona Muska, zajmująca się rozwojem implantów mózgowych. Niektóre projekty tego rodzaju obiecują bardzo wiele, np. zwalczanie depresji, leczenie choroby Alzheimera, przywracanie sprawności ruchowej, a niekiedy nawet nadludzkie zdolności poznawcze i rozszerzoną pamięć.

Znany amerykański neurochirurg Nader Pouratian, zaangażowany w projekt implantu mózgowego Orion firmy Second Sight, zwraca w rozmowie z "IEEE Spectrum", że sprawa implantów wzroku Second Sight miała dewastujący wpływ na stosunek pacjentów do nowej techniki. Obawiali się, jak mówi badacz, że w ich mózgach pozostaną niewspomagane urządzenia i "zostaną pozostawieni na lodzie" jak ci, którzy zostali z protezami Argus.

Charakterystycznym przykładem jest postawa Benjamina Spencera, jednego z sześciu pacjentów z implantem Orion z mózgu. Był niewidomy od 26 lat, gdy w 2018 r. otrzymał implant neuronowy i początkowo był nim zachwycony. Po raz pierwszy ujrzał swoja żonę. Opowiadał, że Orion umożliwił mu przejście przez sklep spożywczy i zrobienie zakupów bez użycia laski.

Opinie Spencera na temat urządzenia zmieniły się, gdy dowiedział się, że firma Second Sight ma kłopoty. Mówi, że wszyscy pacjenci Oriona mocno zastanawiali się, czy usunąć implant teraz, zanim zabraknie funduszy i wsparcia. Jeden z sześciu pacjentów zdecydował się na usunięcie urządzenia, aby móc bezpiecznie wykonać badanie MRI. Spencer używa teraz Oriona sporadycznie i planuje usunięcie implantu po zakończeniu badania. "Gdybym trzy lata temu wiedział to, co wiem teraz, pewnie bym się na to nie zdecydował", mówi.

Tymczasem ostatnie eksperymenty z nowymi wzorcami stymulacji dla implantu mózgowego Orion umożliwiły użytkownikom widzenie kształtów liter. Pouratian twierdzi, że  60-elektrodowy implant mózgowy jest najbardziej zaawansowanym technologicznie i precyzyjnym implantem neuronowym, jaki kiedykolwiek powstał, niezależnie od  zastosowania. Jednak porzucenie technologii Argus II i ludzi, którzy jej używają, mogło mieć krótkoterminowy sens finansowy dla firmy Second Sight, ale jest to decyzja, która może się zemścić na firmie po połączeniu z inną, jeśli zdecyduje się ona na komercjalizację implantu mózgu.

Szkodzi nie tylko tej firmie, ale całemu sektorowi bioniki. Komentatorzy zwracają uwagę, że cała powyższa historia powinna posłużyć jako głośny sygnał ostrzegawczy dla wszystkich, którzy w sposób bezkrytyczny i nadmiernie entuzjastyczny przyjmują wszystko, co podsunie nowoczesna bionika. Niestety, stoją za tym nie tylko szczytne ideały, ale również stare jak świat zjawiska ludzkiej chciwości, typowo ludzkiej tendencji do oszukiwania innych a także, co tu kryć, samego siebie.

Prawdziwe i fałszywe obietnice

Bionika to nauka o konstruowaniu sztucznych systemów, które mają pewne cechy systemów żywych. Bionika nie jest nauką specjalistyczną, lecz dyscypliną międzynaukową. Można ją porównać do cybernetyki. Bionikę i cybernetykę nazywa się dwiema stronami tej samej monety. Sztuczne części ciała, które najczęściej uważa się za protezy, to te, które zastępują utracone ręce i nogi, ale często spotykane są również protezy kości, tętnic i zastawek serca (zob. sztuczne organy), a sztuczne oczy i zęby również prawidłowo określa się mianem protez. Niektóre elementy bioniki, takie jak sztuczne kończyny, znane są w takiej czy innej formie od  wieków. Poza kończynami protezowane mogą być takie organy jak: pęcherz moczowy, mózg, ciała jamiste, ucho, oko, serce, nerki.

W  jaki sposób bionika wpływa na życie ludzi? Zalety bionicznych kończyn to przede wszystkim poprawa czucia, lepsza reintegracja/integracja ze sztuczną kończyną oraz lepsza sterowalność. Protezy bioniczne przynoszą nie tylko korzyści funkcjonalne, ale także potencjalne korzyści psychologiczne. Zaawansowane technologicznie protezy pozwalają osobom po  amputacjach biegać w maratonach, nawet w triathlonach, i prowadzić produktywne życie.

Mimo swoich pozytywnych aspektów nie brak opinii, że bionika może mieć także negatywne skutki społeczne, choćby dlatego tylko bogaci będą mogli sobie pozwolić na rzeczywiście wysokiej jakości protezy. Niektóre grupy i społeczności religijne uważają bionikę za coś nieczystego lub grzesznego, co może mieć odzwierciedlenie w sposobie traktowania osób ze wspomaganiem bionicznym.

Jest też problem związanym z nadmiernymi oczekiwaniami. Większość urządzeń bionicznych nie przywraca jeszcze pełnej sprawności niepełnosprawnym kończynom lub zmysłom. Często jednak przypisuje się im większą skuteczność, niż jest w rzeczywistości.

Niepełnosprawna osoba, która otrzymała bioniczną rękę lub implant ślimakowy zwykle funkcjonuje na  znacznie niższym poziomie sprawności niż osoba posiadająca jego odpowiednik z krwi i kości. Przekonanie, że osoba ta została całkowicie wyleczona ze swojej przypadłości, może utrudnić jej uzyskanie pomocy i zrozumienia, których nadal potrzebuje.

Choć w większości przypadków bionika wciąż stara się naśladować naturalne ludzkie zdolności, istnieje kilka przykładów technik bionicznych, które przewyższają zwykłe ludzkie możliwości, a na horyzoncie pojawiają się kolejne. Biegaczowi z dwiema sztucznymi nogami zakazano udziału w letnich igrzyskach olimpijskich już w 2008 r. (4), po  tym jak badania naukowe wykazały, że dawały mu one nieuczciwą przewagę. W związku z tym pojawia się pytanie wykorzystanie bioniki do zwiększenia naturalnych zdolności zdrowych ludzi.

4. Oscar Pistorius, sportowiec używający zaawansowanych protez nóg

W przypadku większości protez nie stanowi to jeszcze problemu, gdyż zwykle są mniej sprawne i doskonałe niż biologiczne oryginały. Jednak nie są niewyobrażalne bioniczne oczy widzące w zakresach podczerwieni i ultrafioletu, uszy słyszące ultradźwięki czy mięśnie dające nadludzką siłę. Kontrowersje wiążą się tu z kierunkiem, w którym podążyć może rozwój bioniki.

Implanty w mózgu i ciele mogą mieć także skutki uboczne czysto medyczne, takie jak zniszczenie tkanki wokół implantu. Jednym z problemów, który niepokoi naukowców, jest sposób, w jaki elektrody w interfejsach mózgowych mogą zmieniać fale mózgowe osoby używającej takiej techniki zewnętrznej lub wszczepionej. Jeśli na przykład spowalnia to fale mózgowe, efekt ten może utrzymywać się znacznie dłużej i spowalniać reakcje w świecie rzeczywistym, co w niektórych przypadkach, np. przy prowadzeniu samochodu, może stać się niebezpieczne.

Są też problemy pozornie bardziej banalne, ale niestety psychologicznie obciążające. np. sztuczne wersje serca wykorzystują mini-turbinę do przepychania krwi przez organizm w stałym tempie. Oznacza to, że osoby z bionicznym sercem nie mają pulsu w tradycyjnym sensie. Puls, bicie serca jest tradycyjnym znakiem życia. Jego brak może mieć fatalne skutki chociażby psychologiczne dla osób korzystających z tego typu bioniki.

Inna grupa obaw dotyczy zagrożeń typowych dla cyberprzestrzeni. Wyobraźmy sobie "rozszerzonego" człowieka (5) o super sile i mocy obliczeniowej Internetu przejętego przez złośliwe oprogramowanie. Taki zhakowany "superman" może być wielkim zagrożeniem dla wszystkich.

5. Człowiek rozszerzony za pomocą robotycznej protetyki

Przykład kryzysu ze wzrokowymi implantami pozbawionymi wsparcia technicznego będzie być może ostatecznie czymś pozytywnym i pożytecznym. Sygnalizuje on bowiem, że zaczynamy się zderzać z nowa rzeczywistością, w której bionika ze sfery teoretycznych i nadmiernie optymistycznych rozważań przechodzi do świata konkretu i rzeczywistości, także jako wyzwanie społeczne, prawne i biznesowe, z którym musimy się zmierzyć. 

Mirosław Usidus