Księżycowa rakieta NASA jest za droga? Czy USA stać na bilet powrotny na Srebrny Glob
We wrześniu 2023 r. środowiskiem kosmicznym w USA i nie tylko tam wstrząsnął raport federalnego departamentu odpowiedzialnego za analizę efektywności wydawania środków amerykańskich podatników, Government Accountability Office (GAO), zatytułowany „Cost Transparency Needed to Monitor Program Affordability”, w którym ogłoszono, że NASA „brakuje przejrzystości”, jeśli chodzi o podawanie rzeczywistych kosztów programu rozwoju i startów systemu rakietowego Space Launch System (1). Tego właśnie, który miał być podstawowym środkiem transportu w misjach planowanego od lat przez Stany Zjednoczone powrotu na Księżyc.
Urzędnicy analizowali miliardy dolarów wydane przez NASA na rozwój ogromnej rakiety, która w końcu, po wielu latach testów i odkładania, zadebiutowała w listopadzie 2022 roku misją Artemis 1 (2). W trakcie audytu sami urzędnicy NASA przyznawali, że rakieta jest zbyt kosztowna, że każdy jej start w ramach programu eksploracji Księżyca to gigantyczne wydatki.
GAO zwróciło uwagę również na niezbyt czytelne sposoby określania kosztów, które w rzeczywistości oznaczają, że osoby i agencje, mające na celu kontrolę wydatkowanych środków, nie wiedzą dokładnie na etapie przygotowania misji, jaki jest plan i zakres kosztów. Co więcej, raport wskazuje, że NASA nie aktualizowała regularnie swoich pięcioletnich szacunków kosztów produkcji rakiety, nie uwzględniając także potrzeb budowy nowego sprzętu w miarę rozwoju programu. Innym problemem związanym z szacunkami kosztów NASA jest to, że nie uwzględniają one opóźnień w misjach Artemis.
Obecnie z powodów związanych nie tylko z kwestią kosztową, mówi się, że prawdopodobnie misja Artemis II, czyli załogowy lot wokół Księżyca, wystartuje nie wcześniej niż w 2025 roku (do niedawna miał być to 2024 rok). Lądowanie załogi, czyli misja Artemis III, prawdopodobnie odbędzie się w 2026 roku, jeśli nie później, z dodatkowymi opóźnieniami. Kolejna misja Artemis IV została przesunięta z 2026 na 2028 rok. Urzędnicy z GAO krytykują NASA za to, że opóźniając terminy, nie uwzględnia w planach kosztów tych opóźnień, a są one niebagatelne.
Zarówno NASA, jak i rządowi kontrolerzy zgadzają się co do tego, że przy obecnych poziomach cen program SLS jest „niezrównoważony” i przekracza silnie zaplanowany budżet misji w ramach programu Artemis.
Ma być taniej, ale i tak drożej
NASA ma plan obniżenia wydatków związanych z programem rakietowym SLS. Cytując specyficzny żargon przedstawicieli agencji, polegać miałoby to przede wszystkim na „ustabilizowaniu harmonogramu lotów”, „osiągnięciu efektywności na bazie krzywej uczenia”, „zachęcaniu do innowacji”, „dostosowaniu strategii pozyskiwania w celu zmniejszenia ryzyka kosztowego”. Nie trzeba być specjalistą w tej dziedzinie, by dostrzec, że plan ten nie brzmi zbyt konkretnie. Przedstawiciele GAO twierdzą, że NASA nie podała żadnych konkretnych pomysłów na cięcie kosztów rozwoju i startów rakiety SLS.
Nawet te bardziej konkretne zapowiedzi po dokładniejszym przyjrzeniu się nie wyglądają najlepiej. Na przykład NASA oświadczyła niedawno, że współpracuje z głównym wykonawcą głównych silników rakiety SLS, firmą Aerojet Rocketdyne, w celu obniżenia kosztu każdego silnika o 30 proc., do 70,5 miliona dolarów do końca tej dekady. Jednak sam inspektor generalny NASA, Paul Martin, stwierdził, że twierdzenie to jest wątpliwe. Według niego, przy obliczaniu przewidywanych oszczędności kosztów nowych silników RS-25, NASA i Aerojet Rocketdyne uwzględniły jedynie materiały, wsparcie inżynieryjne i pracę ludzką, podczas gdy koszty zarządzania projektem i koszty ogólne zostały wykluczone.
Ponadto, nawet przy cenie 70,5 miliona dolarów, silniki te są bardzo, bardzo dalekie od poziomu „przystępności cenowej” w porównaniu z istniejącym amerykańskim rynkiem komercyjnym silników rakietowych. Blue Origin produkuje silnik o porównywalnej mocy i rozmiarze, BE-4, za mniej niż 20 milionów dolarów.
Z kolei SpaceX dąży do obniżenia kosztów podobnie potężnego silnika rakietowego Raptor do poziomu poniżej 1 miliona dolarów za silnik. Jak widać, zejście do ceny kilka razy wyższej, niż oferuje rynek, nie brzmi zbyt oszczędnościowo.
Musk tylko czeka
NASA wydała dotychczas na program SLS, od czasu rozpoczęcia prac w 2011 roku, prawie dwanaście miliardów dolarów. Po wielu opóźnieniach ogromna rakieta 16 listopada 2022 r. wyniosła w końcu udaną misję bezzałogową NASA Artemis 1 na orbitę okołoksiężycową. Niedawno też dodatkowe 11,2 miliarda dolarów zostało przydzielone na rozwój programu w ramach budżetu na 2024 r., choć obejmuje to wydatki na przyszłe prace do 2028 roku. NASA planuje wykorzystać te fundusze do opracowania podstawowych stopni, silników rakietowych i innych komponentów SLS, aby ostatecznie zwiększyć wydajność pojazdu, a także ilość ładunku, który można dostarczyć na Księżyc w ramach programu Artemis.
Jednak ze względu na opisane wyżej problemy z dokładnym określaniem kosztów przez NASA, nie wiadomo, czy te pieniądze wystarczą na budowę rakiet i opłacenie kosztów kolejnych misji, które, jak zauważa GAO i wielu innych, „rosną w czasie”. np. Agencja Kosmiczna przyznała kontrakt o wartości blisko dwóch miliardów dolarów na budowę stopni rakiety dla misji Artemis 3 i Artemis 4, ale audyt GAO wykazał, że koszt ich budowy nie będzie stały w czasie i szybko wzrośnie.
Warto dodać, iż nie jest to pierwszy raz, kiedy koszty SLS zostały poddane kontroli. Obawy GAO pojawiły się już w 2014 roku, zaledwie trzy lata po rozpoczęciu prac nad SLS. Aby monitorować koszty programu, GAO poprosiło wówczas NASA o przedstawienie kosztów lotu SLS Block 1, który był budowany dla Artemis 1, w ramach przyszłych misji Artemis 2 i Artemis 3. „NASA częściowo zgodziła się to zrobić, ale jeszcze nie wdrożyła tego zalecenia”, przypomniało biuro GAO w swoim audycie sprzed kilku miesięcy.
Może to stanowić problem, biorąc pod uwagę, że na przykład w roku fiskalnym 2023 NASA dysponowała budżetem w wysokości zaledwie 25,3 mld USD na pokrycie wszystkich swoich działań, a już teraz potrzebuje 7 proc. podwyżki w roku fiskalnym 2024, do 27,2 mld USD, aby pomóc w pokryciu kosztów projektu Artemis. W pewnym momencie GAO zauważa, że jedna z nadchodzących misji, Artemis III, powiązana z „kilkoma programami NASA, w tym SLS... może kosztować od 20 do 30 miliardów dolarów”. A to są kwoty mniej więcej równe lub większe niż cały roczny budżet NASA.
Pod koniec 2021 roku raport Biura Inspektora Generalnego NASA wykazał, że NASA prawdopodobnie wyda łącznie 93 miliardy dolarów na program Artemis w latach 2012–2025, a każdy start SLS będzie kosztował około 4,1 miliarda dolarów.
Co gorsza, urzędnicy NASA powiedzieli GAO, że gdy budżet zostanie opracowany, prawdopodobnie „przy obecnych poziomach kosztów program SLS jest nieosiągalny”. Inaczej formułują to w ten sposób: „Nie stać nas na wysłanie Amerykanów z powrotem na Księżyc, jeśli nadal będziemy płacić niezliczone miliardy dolarów za rakiety SLS”. Po publikacji raportu GAO we wrześniu 2023 roku pojawiły się w mediach doniesienia, iż GAO jest prawie gotowe do stwierdzenia, że NASA nie może sobie pozwolić na dalsze budowanie rakiet SLS.
Jest to zarazem sygnał do podwykonawców NASA, by zastanowili się nad obniżeniem swoich cen i zysów, gdyż potencjalnie mogą stracić kontrakty na loty na Księżyc na rzecz SpaceX. W końcu w 2021 roku SpaceX wygrał kontrakt NASA na budowę i wysłanie rakiety do lądowania na Księżycu za zaledwie 2,9 miliarda dolarów - o 30 proc. mniej niż obecny koszt SLS. Rok później SpaceX wygrał drugi kontrakt na Księżyc za zaledwie 1,2 miliarda dolarów - 71 proc. poniżej kosztów SLS.
Elon Musk, założyciel SpaceX, może więc spokojnie czekać, pracując nad swoim Starshipem i innymi rakietami, na moment, w którym amerykańska administracja dojdzie do wniosku, że tylko on może dać Ameryce powrót na Księżyc za rozsądna cenę.
Mirosław Usidus