Jeśli wszystko jest siecią, to zanika sens pojęcia sieci. Co wydarzyło się na 42. ulicy?

Jeśli wszystko jest siecią, to zanika sens pojęcia sieci. Co wydarzyło się na 42. ulicy?
Opisywanie wszystkiego jako sieci (1) sprawia, że pojęcie to zatraca sens, a rzeczywiste struktury sieciowe trudno odróżnić od tego wszystkiego, co jako sieć opisywane być nie powinno. Ponadto okazuje się, że opis taki bez wnikania w treść, zawartość i znaczenie tego, co na sieć się składa, przynosi niewiele pożytku i nie na wiele się zdaje.

O sieciach mówi się dziś w takich dziedzinach jak neurologia, filozofia, literaturoznawstwo, sztuka. Niektórzy wojskowi mówią, że pole bitwy to sieć. Sieci i siatki tworzą nasi wrogowie, jest sieć terroru i wrogie sojusze. Najważniejsze sieci dla naszego świata to współczesna gospodarka i techniki produkcji. Największe i najbardziej zaawansowane firmy są zasadniczo firmami sieciowymi. Google zarabia na sieci, którą sam w dużym stopniu kształtuje (przez algorytmy). Podobnie Facebook, formujący przez algorytmy i kojarzenie interakcje społeczne, integrując z nimi usługi sieciowe, korzystając przy okazji z mechanizmów, które konstruuje.

Obserwując to, zaczynamy popadać w swoisty fundamentalizm sieciowy, sprowadzając każdą strukturę i system, każdą aktywność i twórczość do sieci i działań w sieci. Jest to być może jednak jedynie rodzaj psychologicznej tendencji wynikającej z tymczasowej fascynacji nową techniką. W epoce mechanizmów zegarowych Wszechświat uważano za ogromny mechanizm, obracający się niczym koła zębate takiego mechanizmu. Kiedy pojawił się silnik parowy, świat nagle stał się maszyną termodynamiczną. W rozkwicie ery industrializacji widzieliśmy we wszystkim, także w ludzkim ciele, fabrykę. Były to uwodzicielskie metafory. Nic więc dziwnego (i nieprzypadkowego), że dziś, w erze sieci, daliśmy się uwieść metaforze sieci. Innymi słowy, „wszystko jest siecią... ponieważ wszystko teraz jest zdefiniowane jako sieć”.

Punkty, krawędzie i przepływy

Można wskazać konkretne przykłady sytuacji, w których, choć metafora jest atrakcyjna, niewiele w rzeczywistości tłumaczy: np. jak wiadomo, mapa ulic miasta jest siecią, w której każde skrzyżowanie jest węzłem, a drogi - krawędziami. Siatka ta jednak sama w sobie nie niesie żadnej istotnej informacji np. o ruchu drogowym pomiędzy punktami w sieci. Nie można na podstawie samej siatki wnioskować o  tym, co w niej zachodzi.

W 1990 roku, w Dzień Ziemi, nowojorski komisarz ds. transportu postanowił zamknąć Czterdziestą Drugą ulicę, główną drogę łączącą dworzec kolejowy Grand Central i Times Square. „Wielu przewidywało, że będzie to dzień zagłady”, mówił w rozmowie z „The New York Times” komisarz Lucius J. Riccio. Jednak zamknięcie ulicy nie tylko nie spowodowało pogorszenia ruchu, ale wręcz go usprawniło. Nowojorscy kierowcy zwykle gromadzili się na 42. ulicy, najszerszej ulicy w okolicy, spowalniając ruch dla wszystkich, gdy mniejsze ulice wokół niej pozostawały w dużej mierze puste. Po wyłączeniu 42. ulicy przepływ ruchu w sieci jako całości poprawił się. Ten zaskakujący wynik można przypisać zjawisku, które teoria sieci nazywa paradoksem Braessa. Zgodnie z nim dodawanie kolejnych połączeń do sieci niekoniecznie skutkuje lepszym przepływem, a czasami może nawet prowadzić do zatorów. Co możemy powiedzieć o przepływach w sieci, którą mamy w postaci szkicu na kartce? Właściwie nic.

W 1964 roku naukowiec z RAND Corporation, Paul Baran, narysował słynny potem diagram, który pokazuje trzy możliwe topologie sieci i ich poziomy podatności w przypadku ataku nuklearnego. Sieć rozproszona została wybrana dla wojskowych sieci komunikacyjnych, które stanowiły podstawę dla protokołu TCP/IP, który jest rdzeniem Internetu, z którego korzystamy dzisiaj. Chociaż większość naszych dzisiejszych interakcji online odbywa się za pośrednictwem zastrzeżonych scentralizowanych sieci i infrastruktury, mit narodzin Internetu i popularność platform społecznościowych zawładnęły naszą wyobraźnią i wpłynęły na naszą koncepcję społeczeństwa i relacji władzy w kategoriach sieci rozproszonej. Niedawno zaawansowane badania w dziedzinie biotechnologii, neurologii uczenia maszynowego spopularyzowały eksperymentalne badania nad sieciami neuronowymi, takimi jak najnowocześniejsza sztuczna inteligencja i wizje rodem z science fiction.

Jest coś bardzo atrakcyjnego w postrzeganiu wszystkich rzeczy jako połączonych siecią. Każde miejsce, instytucja, istota, przedmiot, słowo, pojęcie, komórka czy atom może być węzłem, a gdy tylko znajdziemy jakikolwiek możliwy sposób na połączenie ich z kilkoma innymi węzłami, mamy już sieć. Zaspokaja to podstawową potrzebę racjonalizacji wszystkiego w kategoriach przyczyny i skutku. Oferuje mechanikę niezliczonych pętli sprzężenia zwrotnego, które, gdybyśmy tylko mogli je wszystkie policzyć, pozwoliłyby nam odkryć „duży obraz”, czyli zrozumieć, jak działa świat. Sieć jest bardzo elastycznym i abstrakcyjnym modelem i może nawet pozwolić nam na nakładanie innych sieci i tworzenie super sieci, a następnie uruchamianie na nich matematyki sieciowej w celu dalszej analizy wewnętrznego działania złożonego systemu emergentnego, który właśnie odkryliśmy.

Chociaż odkrywane i rysowane w zapale układy mogą pomóc w komunikowaniu struktury sieci, to jednak niewiele pomagają w ujawnieniu przepływów i, co ważniejsze, protokołu, który nimi rządzi. Badacze problemu, Alex Galloway i Eugene Thacker, definiują protokoły jako wszystkie konwencjonalne zasady i standardy, które regulują relacje w sieciach. Ich zdaniem, „jeśli sieci są strukturami, które łączą ludzi, to protokoły zapewniają rzeczywiste działanie tych połączeń”.

Jeśli „nie ma”, czyli nie widzimy przepływów, lub nie rozumiemy zasad działania sieci zawartych w jej protokole, możemy wyobrazić sobie nieskończone możliwości łączności, ale sprawia to zarazem, że sieci wprowadzają nas w błąd. Nowojorscy kierowcy podczas Dnia Ziemi w 1990 roku dysponowali uproszczonym modelem przepływu ruchu w centrum miasta, który zakładał, że największa droga jest najszybsza. Obecnie system nawigacji GPS mógłby wdrożyć protokół, który pomógłby tym kierowcom obejść ludzkie ograniczenie. Ale są wtedy podporządkowani zasadom nieprzejrzystego (dla nich) protokołu. Nasuwa się pytanie, kto ustala zasady?

Sieć mapuje sieć, co niekoniecznie ma sens

Jak wspominaliśmy, współczesna technika zawsze służy jako popularna metafora myślenia. Niezależnie od tego, czy był to silnik parowy, czy komputer, ludzie mają skłonność do postrzegania swoich mózgów jako maszyn, a myślenia jako wyrafinowanego procesu techniczno-mechanicznego. Ponieważ sieci neuronowe wzorowane na strukturze mózgu (2) stają się obecnie wiodącym modelem lo-giki maszynowej i przetwarzania danych, sieć staje się wizualną metaforą samego naszego myślenia. I tu pojawia się problem, gdyż tworzenie „map myśli” jako diagramów nic o myśli nie mówi. Jak chyba w żadnym innym przypadku sieć „prosi się” o wypełnienie treścią.

2. Mózg jako sieć, zdjęcie: stock.adobe.com

Sieci potrzebują wyjaśnień, narracji, opisu przepływów i protokołów nimi rządzących w strukturze. Bez tego nie wiemy, jak sieć funkcjonuje, czyli nie wiemy, dlaczego i w jaki sposób sieć jest siecią, czyli, w sumie, nie wiemy, czy rzeczywiście jest siecią. Sam diagram, węzły, połączenia, krawędzie niewiele wyjaśniają.

Wyjaśnienie pozwoli, zanim zaczniemy w pośpiechu łączyć kropki i myśleć o wszystkim w kategoriach sieci, w końcu zapytać, co sprawia, że model sieciowy jest w danym przypadku niezbędny, a nie dlatego, że „wszystko jest siecią”. Jeśli wszystko jest siecią, to gdyby się nad tym głębiej zastanowić, nic nie jest siecią. Więc wszystko nie może być siecią, aby wyjaśnianie sieci było w ogóle możliwe.

Mirosław Usidus