Wydział budownictwa... Branża ciągłych zmian

Wydział budownictwa... Branża ciągłych zmian
Budownictwo to jeden z kierunków, który przez dłuższy czas był bardzo popularny wśród kandydatów na inżynierów. Niewątpliwie wpływ na to miał rozwój budownictwa mieszkaniowego i inwestycyjnego, napędzany przez dobrą sytuację gospodarczo-ekonomiczną. W dodatku po rozszerzeniu Unii Europejskiej otwarcie granic ułatwiło migracje za pracą, a tym samym stworzyło dużą lukę w zatrudnieniu i zwiększyło popyt na inżynierów budownictwa. Co było dalej, wiemy. Kryzys, zwolnienie tempa rozwoju gospodarki i zastój w branży. Wiele firm budowlanych zbankrutowało, a inżynierów w tym czasie przybyło… Obecnie jednak gospodarka na nowo się rozkręca, a i ruch w branży się zwiększa. Sektor ten stale się zmienia. Zapraszamy więc na wydział budownictwa.

 

Na temat studiów na tym kierunku krążą różne informacje. Nie da się ukryć, że jest on jednym z najczęściej komentowanych i budzących nie lada emocje – ze względu na, jak się uważa, różnice poziomów na różnych uczelniach. Można go znaleźć na każdej politechnice. Poza uczelniami stricte technicznymi można ubiegać się o indeks na uniwersytetach i akademiach w Poznaniu, Szczecinie, Bydgoszczy, Warszawie, Krakowie, Bielsku-Białej oraz we Wrocławiu. Niemalże w każdym większym mieście, w którym znajduje się uczelnia wyższa, istnieje możliwość studiowania budownictwa.

W niektórych szkołach nauka jest łatwiejsza, w innych trudniejsza, ale przeważają opinie, że wydział nie należy do najprostszych, bo materiał, jaki trzeba opanować, pozostaje bardzo obszerny. To mozolna i czasochłonna praca z dużą ilością projektów do wykonania. Niektórzy z naszych rozmówców twierdzą co prawda, że teraz na budownictwie stawia się ponoć na masową produkcję inżynierów, nie skupiając się na poziomie nauczania. Zaraz potem dodają, że w zasadzie pracodawca nie interesuje się tym, którą „polibudę” skończył kandydat, ważne, że ma „inż.” przed nazwiskiem. Resztę weryfikują jednak codzienna praca i konieczność uzyskania uprawnień budowlanych. W związku z tym polecane są również studia zaoczne i wieczorowe, które dają tę przewagę nad absolwentami studiów dziennych, że w trakcie ich odbywania można zdobywać niezbędne doświadczenie zawodowe, tak bardzo potrzebne w trakcie poszukiwania zatrudnienia.

 

Systematyczność, ot co

Zacznijmy od początku. Z dostaniem się na ten wydział nie powinno być większych problemów. Od jakiegoś bowiem czasu z roku na rok chętnych jest coraz mniej. W trakcie rekrutacji na rok akademicki 2014/15 Politechnika Krakowska odnotowała 1,9 kandydata na miejsce. Rok wcześniej były to 2,46 osoby. Kierując się na budownictwo, z pewnością trzeba mieć pojęcie o matematyce i fizyce. Jeśli jednak ma się dobre podstawy i dobrze zda się maturę, otrzymamy odpowiednią ilość punktów, by dostać się na uczelnie.

W trakcie nauki, poza wspomnianymi już projektami, których będzie bardzo dużo, należy skupić się na systematycznym przyswajaniu wiedzy. Osoby, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że nauki jest dużo, ale może być całkiem bezbolesna, jeśli będzie się konsekwentnie realizowało stawiane wymagania. Wielu studentów mówi, że wystarczy tylko być na bieżąco i nie zostawiać sobie niczego na później. Z tym oczywiście może być pewien problem, bo budowlańcy to rozrywkowi ludzie, no i zróżnicowanie pod kątem płci jest tu coraz większe.

Dobrze wiedzieć, czego się spodziewać po poszczególnych przedmiotach. Matematyka nie powinna zaskoczyć – jest jej 120 godzin na studiach pierwszego stopnia i wydaje się stosunkowo łatwa. Do tego po 45 godzin, fizyki, chemii i mechaniki teoretycznej oraz 30 godzin geologii i metod obliczeniowych. Pamiętajmy jednak, że to tylko treści podstawowe, które uzupełnione zostaną przez przedmioty kierunkowe. Umiarkowana ilość fizyki i chemii zostanie zrekompensowana przez ich obecność w takich przedmiotach, jak np.: wytrzymałość materiałów, mechanika gruntów, konstrukcje betonowe i metalowe. Dlatego właśnie studia te potrafią przysporzyć wielu osobom niemałych kłopotów – jest tu bardzo dużo powiązanych ze sobą przedmiotów. Narobienie sobie zaległości w którymś z nich może spowodować spore wydłużenie nauki. Pięć lat okazuje się dla niektórych rzeczywiście zbyt krótkim czasem na zdobycie tej jakże bogatej wiedzy. Jak jednak wynika z opinii naszych rozmówców, sami są sobie winni – nie byli systematyczni.

 

Inwestować w siebie

Wiele się mówi na temat tego, że inżynierowie są kształceni w Polsce na bardzo wysokim poziomie. Jednak osoby, z którymi rozmawialiśmy, zdają się nie potwierdzać tej tezy. Winą za to obarczają uczelnie, które według studentów wykładają wiedzę przestarzałą i z dużą ilością braków. To, na co szczególnie uskarżają się absolwenci budownictwa, to zbyt mały nacisk na naukę obsługi programów niezbędnych w trakcie procesu projektowania. To także niewykorzystywanie oprogramowania, na którym aktualnie pracuje się w branży. W opinii naszych rozmówców względnie wysoki poziom umiejętności inżynierów budownictwa wynika oczywiście z podstawy, którą przekazała im szkoła, ale jeszcze bardziej z tego, że by dostać się na rynek pracy i się na nim utrzymać, muszą inwestować w siebie i dokształcać się. Wyrównywanie braków jest możliwe tylko dzięki dużej determinacji, a tę prezentuje się tylko wtedy, gdy jest się pewnym, co chce się w życiu robić.

 

Deficyt inżynierów po chudych latach

Praca w zawodzie budowlańca nie jest lekka. Można powiedzieć, że studia to igraszka lub tylko wstęp do tego, co czeka na magistra inżyniera budownictwa. Wydawałoby się, że po zakończeniu studiów absolwent może być pewny dostania dobrze opłacanej pracy. Na stronie AGH nadal znajduje się informacja o tym, że jest to kierunek zamawiany. Znaczy to tyle, że z punktu widzenia państwa strategicznym rozwiązaniem staje się kształcenie większej liczby inżynierów budownictwa niż do tej pory, gdyż ostatnio zauważa się w tej kwestii deficyt. Serwis muratorplus.pl zamieszcza dane informujące o tym, że w lutym 2015 r. w stosunku do lutego 2014 r. odnotowano ponad sześcioprocentowy wzrost zapotrzebowania na inżynierów. Wynika to z ożywienia w budownictwie mieszkaniowym i inwestycyjnym. Rośnie również zapotrzebowanie na drogowców. Budownictwo drogowe, według dostępnych informacji, ma wzrosnąć w tym roku o ok. 10 procent.

To bardzo dobre wieści dla osób mających już niezbędne wykształcenie i uprawnienia. Mimo to nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak długo i na jakim poziomie będzie się rozwijała ta branża. Jeszcze w 2001 r. był to zupełnie niedoceniany sektor, a inżynierowie budowlani zarabiali niewiele. Nagły rozwój gospodarki spowodował, że zaczęli być bardzo rozchwytywani, aż do czasów zastoju, w trakcie którego o pracę nie było łatwo.

Właśnie w tej sytuacji znalazła się część z naszych rozmówców. Po zakończeniu studiów zderzyli się z rzeczywistością, w której ich umiejętności nie były na wagę złota, a gdy już znaleźli pracę, nie była ona opłacana tak, jak to sobie wyobrażali w trakcie studiów. W czasach kryzysu niskie pensje często również były zamrażane z powodu złej sytuacji firm. Dla budowlańców był to trudny okres. Tym bardziej dla absolwenta, który nie ma uprawnień, a tym samym ciężko mu się wspiąć wyżej. Obecne ożywienie w tym segmencie to jednak więcej pracy, a tym samym większe pensje.

 

Konsekwencje wyboru

Wybór tego wydziału wymaga od studenta dużego samozaparcia, konsekwencji w działaniu i odrobiny szczęścia. Przede wszystkim trzeba być pewnym, że chce się to robić. Pasja jest potrzebna do tego, by poświęcić czas na dokształcanie się, szlifowanie języków i zdobywanie wiedzy praktycznej, która pozwoli na uzyskanie uprawnień (niełatwych, bo po kilku latach pracy trzeba zdać trudny egzamin). Konieczne mogą też być siła przebicia i cierpliwość, bo jeśli nie trafi się w dobry okres dla budownictwa, trzeba będzie zagryźć zęby i przeczekać gorsze chwile. To także ciężka praca pod względem psychicznym, bo gdy ktoś zdecyduje się na prowadzenie wykonawstwa, będzie się musiał wykazać nie lada umiejętnościami zarządczymi, negocjacyjnymi i technikami perswazji. Praca na budowie to kierowanie ludźmi, podejmowanie ważnych decyzji budowlanych, a także współpraca z podwykonawcami, do czego potrzeba cierpliwości i siły. Tak więc budownictwo to nie tylko wiedza zdobyta na studiach. To także umiejętności, które można nabyć tylko i wyłącznie w praktyce, a także ogromnie ważne kompetencje miękkie: komunikatywność, kreatywność, zdolność do pracy w zespole, zarządzanie czasem, odporność na stres.

Studia na wydziale budownictwa nie należą więc do łatwych, a czas, który trzeba poświęcić na ich ukończenie, jest dopiero wstępem do rozwoju. Jeśli szeroko rozumiane budownictwo jest pasją dla kandydata na ten wydział, to na pewno nie będzie się nudził. Jeżeli jednak nie jest się pewnym swego wyboru, należy się poważnie zastanowić, czy będzie się miało w sobie tyle determinacji, by rozwijać się w tym trudnym zawodzie i walczyć o miejsce dla siebie. Niewątpliwie jednak to profesja o bardzo dużych możliwościach, a efekty widać gołym okiem.