Inżynier utrzymania ruchu...Mistrz i jego maszyny

Inżynier utrzymania ruchu...Mistrz i jego maszyny
1 grudnia 1913 r. w USA uruchomiono pierwszą linię produkcyjną aut Henry’ego Forda. Słynny model Ford T w ciągu czternastu lat znalazł się w posiadaniu aż 15 mln ludzi! Spowodowała to m.in. cena. Po uruchomieniu masowej produkcji spadła prawie trzykrotnie i auto można było kupić za jedyne 300 dolarów. Stało się to możliwe dzięki zautomatyzowaniu linii montażowej, wykorzystaniu gotowych elementów i skróceniu czasu składania pojedynczego egzemplarza do 93 minut. Za sukcesem auta stał też sam właściciel, który starał się wszystko nadzorować z jak największą dbałością o szczegóły. Oczywiście dzisiaj to nie prezes czuwa przy taśmie, kontrolując pracę maszyn i ludzi, stale optymalizując wydajność. Zajmują się tym inżynierowie utrzymania ruchu i to w nich pracodawcy inwestują niemałe pieniądze. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Prezentujemy zawód, który cieszy się dużą popularnością i przed którym są spore perspektywy - oto inżynier utrzymania ruchu!

Na planie filmowym byłby pewnie kierownikiem produkcji. Musi wiedzieć o wszystkim, co się dzieje w zakładzie, znać każdy kąt i pracowników. W pewnym sensie organizuje i rozlicza pracę. To osoba, która nie tylko ma wiedzę techniczną, ale także wyobraźnię oraz umiejętności planowania i szybkiego reagowania na dynamicznie zmieniające się warunki. Inżynier utrzymania ruchu to człowiek o dużych umiejętnościach interpersonalnych, które pozwalają porozumiewać się ze współpracownikami, kontrahentami i producentami obsługiwanego sprzętu. Potrafi pracować w zespole, ale jest też samodzielny, a ponadto nie ulega stresowi, dzięki czemu działanie pod presją czasu nie jest dla niego problemem.

Inżynierowie utrzymania ruchu twierdzą, że to zawód dla ludzi z pasją. Nie da się ukryć, że wynagrodzenia wciąż rosną, ale i pracy jest bardzo dużo. Optymalizowanie i „wyciskanie” z personelu oraz maszyn ile się tylko da, to chleb powszedni. Do tego dochodzi dbanie o zachowanie ciągłości produkcji i o prawidłowe działanie maszyn - plus sporo roboty papierkowej oraz przed komputerem. Inżynier UR musi być także gotowy do przeprowadzania szkoleń. Nie zapominajmy wreszcie o ponoszeniu olbrzymiej odpowiedzialności, z którą musi się mierzyć każdy pracownik tego działu.

Inżynier z wyboru

Praca przy utrzymywaniu ruchu nie wymaga ukończenia wyższych studiów technicznych. Ofert dla osób z wykształceniem średnim jest zdecydowanie mniej niż dla ich kolegów po studiach, ale co jakiś czas pojawiają się, otwierając możliwości dla świeżo upieczonych maturzystów. Istotne jest, by kandydat miał tytuł technika, a także wiedzę z zakresu elektroniki, elektrotechniki, pneumatyki, mechaniki i robotyki. Jest to dobre rozwiązanie dla wszystkich, którzy wiedzą, że chcą się rozwijać w tym kierunku zawodowo i naukowo. Późniejsze podjęcie studiów technicznych podniesie kwalifikacje, a doświadczenie zdobyte w trakcie wykonywania swoich obowiązków szeroko otworzy drzwi na rynek pracy.

Co prawda uczelnie nie mają w swojej ofercie kierunku utrzymania ruchu, ale dyplom z takich wydziałów jak np. mechanika, automatyka, elektronika czy elektrotechnika, otwiera możliwości pracowania na tym stanowisku - są to wydziały, które najczęściej pojawiają się w wymaganiach stawianych przez pracodawców. Dlatego też, myśląc o tej drodze, warto przyjrzeć się każdemu z nich pod kątem tego, czy stwarza możliwości, które są zbieżne z zainteresowaniami i oczekiwaniami przyszłego absolwenta i inżyniera utrzymania ruchu. Warto też zwrócić uwagę, ilu kandydatów wybiera dany wydział. Da to pogląd na to, gdzie będzie się trudniej dostać, a także jaki jest bieżący trend wśród studentów. I tak np. na Politechnice Krakowskiej w rekrutacji 2016/17 na mechanikę i budowę maszyn brało udział średnio 2,47 kandydata na jedno miejsce, na elektrotechnikę 2,02, a na automatykę i robotykę 4,39.

Kandydat na studenta z pewnością nie może być na bakier z przedmiotami ścisłymi, a matematyka powinna należeć do ulubionych, z którymi nie ma większego problemu. Poza godzinami, które są jej konkretnie poświęcone (120 na mechanice, 150 na elektronice i automatyce, 165 na elektrotechnice) należy się królowej nauk spodziewać na niemalże każdym przedmiocie. I tak będzie przez pierwsze 3,5 roku studiów inżynierskich, w trakcie których pojawi się także spora dawka fizyki (od 60 do 90 godzin). W zależności od tego, na jaki wydział zdecyduje się kandydat, lista pozostałych przedmiotów i czasu na nie poświęcanego będzie się zmieniać. Dlatego tym bardziej warto wcześniej zastanowić się, co nas „kręci”. Dla przykładu, na mechanice aż 165 godzin poświęconych jest mechanice technicznej, wytrzymałości materiałów i mechanice płynów. Na automatyce 120 godzin to samo programowanie, a na elektronice i elektrotechnice należy się spodziewać informatyki w ilości ok. 90 godzin.

Po pierwszym etapie studiów - wspomnianych inżynierskich - można złapać trochę oddechu i skupić się na pracy zawodowej. Absolwenci polecają jednak jak najszybciej uzupełniać edukację o studia magisterskie. Z dwóch powodów. Po pierwsze, po jakimś czasie trudniej się zmotywować do powrotu na studia. Po drugie, pracodawcy chętniej zatrudniają osoby z dwoma dyplomami (inżyniera i magistra). Tak więc nie należy łapać oddechu zbyt dużego i warto zaraz po wakacjach rozpocząć studia drugiego stopnia, które trwają już tylko 1,5 roku. W trakcie nauki trzeba też skupić się na projektowaniu. To z pewnością przyda się w późniejszej pracy. Dodatkowo warto włożyć sporo wysiłku w rozwijanie umiejętności poruszania się w systemach informatycznych.

Poszukiwany, poszukiwana

Przejrzeliśmy oferty pracy dla inżynierów utrzymania ruchu. Jest ich bardzo dużo i każdego dnia pojawiają się nowe. Headhunterzy mają dużo roboty, bo - jak się okazuje - popyt przewyższa podaż. Tym samym mamy do czynienia z rynkiem pracownika, a więc z możliwością stawiania warunków (gdy już jesteśmy na pewnym zawodowym poziomie). Dlatego też wielu pracodawców podnosi wynagrodzenia, tak by zainteresować swoją ofertą pracowników. Inżynier bez doświadczenia może liczyć na ok. 3 tys. zł brutto, specjalista o 2 tys. więcej, a kierownik na ok. 9 tys. zł brutto i więcej. Normą staje się już dodatek do pensji w postaci premii (to oczywiście zależy od firmy, ale można liczyć na przyznawany co jakiś czas bonus w wysokości między 600 a 1500 zł), a także pakiety socjalny i medyczny. W sytuacji, gdy wymagane jest podróżowanie, dochodzi samochód służbowy. Wyższe wynagrodzenia oferują branże spożywcza i samochodowa, trochę niższe zaś - elektroniczna i maszynowa. Jeśli chodzi o region, najłatwiej o pracę w województwach śląskim, dolnośląskim i pomorskim, a tylko trochę trudniej w łódzkim i małopolskim.

Wygląda to wszystko bardzo zachęcająco, ale zobaczmy, czego w zamian wymagają pracodawcy. Większość oczekuje od swoich pracowników doświadczenia. Nie jest łatwo studentowi zdobyć umiejętności praktyczne w zawodzie, ale oczywiście warto zaczynać starać się o nie jak najwcześniej. Dla osoby z wykształceniem średnim technicznym pojawia się konieczność odbywania praktyk, ale dobrze też zainteresować się stażami, które często organizują duże przedsiębiorstwa. To doskonała okazja, by poznać specyfikę pracy, ludzi tam zatrudnionych (znajomości nigdy za wiele), a także by pokazać się pracodawcy z jak najlepsze strony - tak, aby przy okazji rekrutacji spojrzał na kandydata przychylnym okiem. Kolejnym punktem, który pojawia się w ogłoszeniach jako jeden z pierwszych, jest znajomość języka angielskiego. Zwykle wymaga się jej na poziomie komunikatywnym, a więc nie szczególnie wysokim, ale trzeba się wykazać umiejętnością prowadzenia rozmowy. Ponadto pracodawcy oczekują posiadania całego zestawu umiejętności miękkich, a także wiedzy z zakresu ich własnej branży (tę zdobyć można w praktyce lub w trakcie studiów).

Jeśli tylko kandydat ma wszystkie wymienione umiejętności i zrobi dobre wrażenie, z pewnością może liczyć na stabilne zatrudnienie.

Wiedza, sprawność, szybkość

Tym razem mamy do czynienia z zawodem, który da się wykonywać po ukończeniu jednego z wielu kierunków technicznych, nie zaś jednego. Jest to więc swego rodzaju opcja dla absolwentów poszukujących swojego miejsca na rynku pracy. Nie da się ukryć, że na tę chwilę osoba mająca doświadczenie zawodowe, a przede wszystkim chęć do pracy na tym stanowisku, jest dla pracodawców na wagę złota. Wpływa to na wynagrodzenie i stabilność zatrudnienia. Można więc powiedzieć - praca marzenie? Nie dla wszystkich. To trudny zawód, wymagający od człowieka olbrzymiej wiedzy z różnych dziedzin, a także umiejętności pozwalających wykonywać sprawnie i szybko działania, utrzymujące wysoki poziom pracy maszyn i ludzi je obsługujących. To z pewnością stresujące zajęcie, ale sprawiające satysfakcję osobom z pasją. Wybór studiów na wydziałach takich jak np. mechanika, elektronika czy automatyka i robotyka będzie strzałem w dziesiątkę dla przyszłego inżyniera utrzymania ruchu.

Przeczytaj także
Magazyn