Geodezja i kartografia - praca fizyczna z dyplomem w kieszeni

Geodezja i kartografia - praca fizyczna z dyplomem w kieszeni
Jedna z pierwszych map świata powstała prawie 2 tys. lat temu. Od tego czasu w kartografii wiele się zmieniło, a jednak - choć współczesne mapy dopracowane są już do perfekcji - dla kartografów wciąż jest i praca, i pole do popisu. Nie ustępują im geodeci, którzy również nie przestają mierzyć i kreślić. O ile bowiem wielkość Ziemi ma wartość skończoną, o tyle przeliczana i dzielona może bez końca. Dlatego też sporo maturzystów wciąż wybiera te zajęcia, wiążąc z nimi swoją przyszłość zawodową. Co na nich czeka? Zobaczmy sami.

Geodezję i kartografię można studiować na uczelniach technicznych, akademiach, uniwersytetach, a także w szkołach prywatnych. Nauka odbywa się w systemie dwustopniowym - a więc składającym się z tzw. magisterki (7 semestrów) i inżynierki (3 semestry). Na chętnych, którzy czują, że mogą wnieść coś nowego do tej dziedziny nauki, czeka zaś trzeci poziom, a mianowicie studia doktoranckie.

 

Badanie terenu i rozstawianie sprzętu

Nie trzeba być gruntownie wykształconym, żeby wiedzieć, iż zanim rozpoczniemy studiowanie, musimy przejść proces rekrutacyjny.

W tym wypadku nie jest to trudne zadanie. Jeszcze kilka lat temu geodezja i kartografia cieszyła się ogromnym zainteresowaniem wśród absolwentów liceów i techników. Duża popularność powodowała, że na uczelniach często brakowało miejsc. Dzisiaj wygląda to jednak trochę inaczej. Podczas gdy np. jeszcze w 2011 r. na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie o jeden indeks walczyło osiem osób, w 2017 r. pozostały już tylko niespełna dwie! Dużym zainteresowaniem wciąż cieszy się ten kierunek na Wojskowej Akademii Technicznej, ale jedynie na studiach wojskowych - gdzie przypadało ostatnio osiem osób na miejsce. Na studiach cywilnych o jeden indeks starało się już tylko niespełna dwóch kandydatów. Jeszcze łatwiej można dostać się na studia zaoczne i wieczorowe, na których często brakuje odpowiedniej liczby chętnych, by zapełnić aulę wykładową…

Nim jednak złożymy dokumenty, należy poważnie zastanowić się, którą uczelnię wybrać. Zadania stawiane przed absolwentami tego kierunku mogą być różnorodne, a więc dobrze byłoby znaleźć taką, która proponuje specjalizację, zapewniającą przyszłość zawodową zgodną z naszymi wyobrażeniami. Z reguły co uczelnia, to inna oferta. Takie specjalizacje jak geodezja inżynieryjno-gospodarcza, szacowanie nieruchomości i kataster czy pomiary geodezyjne da się znaleźć w wielu miejscach, ale warto zwrócić uwagę na prawdziwe perełki, w rodzaju: geoinformatyki i teledetekcji (AGH, WAT) czy fotogrametrii i kartografii (Politechnika Warszawska, WAT).

Po wybraniu własnej drogi pozostaje już tylko… dostać się na studia.

 

Dokonywanie pomiarów

Gdy to się uda… koniec z łatwą drogą! Po spacerze, którym jest proces rekrutacyjny, czas na wymagający marsz z licznymi podbiegami, a więc na edukację. Ten, kto liczy na proste, łatwe i przyjemne studia, musi zmienić swoje nastawienie - albo wydział, bo nie będzie łatwo.

Nauki jest bardzo dużo. Absolwenci podkreślają, że matematyka jest wszechobecna (na samej inżynierce jest jej 120 godzin). A gdy już wydaje Ci się, że zakończyłeś znajomość z „Królową Nauk” i masz ją z głowy - bądź pewien, że zaraz przypomni o swoim istnieniu w którymś z pokrewnych przedmiotów… Nie lada problemów przysparza też fizyka, jednak jej przewidziano dużo mniej, bo 90 godzin na studiach I stopnia. Jeśli więc te dwa przedmioty nie są Twoim konikiem, to przygotuj się na sporą dawkę „orki” - tak, by znienacka nie odebrały Ci przyjemności ze studiowania.

Z innych przedmiotów podstawowych można się spodziewać informatyki i grafiki inżynierskiej, ale one akurat nie powinny sprawiać większych problemów. Na informatyce omawia się m.in. projektowanie obiektowe, bazy danych i programowanie w geodezji, a grafika inżynierska to np. podstawy projektowania wspomaganego komputerowo.

W przedmiotach kierunkowych znajdziesz sporo „geo”: geomatyka, geodezja (satelitarna, podstawowa, astronomia), geodezyjne pomiary, geodezja inżynierska, geodynamika i wiele, wiele innych, które czekają na spragnionych „geowiedzy”.

W trakcie studiów należy zrealizować w sumie cztery tygodnie praktyk. I tu z pewnego źródła wiemy, że to dobry moment, żeby szukać opcji na staż, albo nawet dorywcze zatrudnienie w zawodzie, gdyż rynek pracy dla geodetów nie jest łaskawy i nie ma na co czekać, jeśli byłaby okazja. Wcześniej rozpoczęta praca ma swoje zalety - po przepracowaniu sześciu lat w zawodzie (mając zresztą nawet tylko wykształcenie średnie), można podejść do egzaminu na uprawnienia. W normalnym trybie po ukończeniu studiów można się o nie starać po trzech latach pracy.

Absolwenci geodezji i kartografii wspominają także o konieczności nauki języków obcych. Nawet w Polsce ojczysty język może nie wystarczyć, tak więc lepiej zawczasu zadbać o swoją konkurencyjność. Pozycję na rynku pracy wzmocnią również umiejętności informatyczne. Idealnym rozwiązaniem jest łączenie geodezji i kartografii z informatyką. Te dwa kierunki świetnie ze sobą współgrają.

 

Wnioski z wyników

Ukończenie studiów i uzyskanie długo wyczekiwanego dyplomu zamyka pewien rozdział. Wreszcie wolno nam zapomnieć o trudnościach związanych z ogromną ilością nauki, ale pojawiają się kolejne - praca i płaca. Po studiach można zostać na uczelni, zatrudnić się w biurze, albo być geodetą w terenie. Ta ostatnia opcja jest wybierana najczęściej.

I tu trzeba wspomnieć o niełatwych warunkach pracy geodety. Nie jest to stanowisko dla osoby delikatnej, kruchej, unikającej przeciągów, nadmiaru słońca i wysiłku fizycznego. Zajęcie to wiąże się z ciągłym poruszaniem się w terenie, niezależnie od pogody. Nasi rozmówcy opowiadają nam o tym, jak musieli kuć w lodzie, wystawiać się na działanie promieni słonecznych i całej masy insektów, stanowiących nieodłączny element wilgotnego środowiska. To praca dla osób wytrzymałych i zręcznie operujących łopatą. Bo, jak się okazuje, atrybutem geodety nie tachimetr ani łata, tylko łopata. Jest to w dużej mierze praca fizyczna, dlatego też większość geodetów to mężczyźni.

Niezależnie od płci, większość geodetów narzeka na pensje, określając je jako głodowe i niewspółmierne do wiedzy, jaką się dysponuje. Postanowiliśmy to sprawdzić.

Okazuje się, że pensja asystenta geodety oscyluje w okolicach 2300 zł netto. Geodeta i kartograf może się spodziewać zarobków w okolicach 3 tys. zł netto. Wysokość pensji uzależniona jest od firmy, doświadczenia i czasu pracy. Ten ostatni czynnik w wypadku geodetów jest bardzo ruchomy, bo osiem godzin dziennie to przeważnie dopiero minimum, które należy poświęcić. Na jednym z forów znajdujemy taki wpis: „Rozstałam się z facetem po tym, jak zaczął pracować jako geodeta. Cały czas był zajęty.”. Potwierdzają to nasi rozmówcy. Czeka nas tu praca, praca i jeszcze raz praca. Wysokie zarobki przy nie tak dużym nakładzie również się zdarzają, ale należy raczej mówić wówczas o szczęściu osoby, która je sobie wypracowała.

Absolwenci geodezji i kartografii twierdzą, że rozwiązania na godne życie w zawodzie są dwa. Po pierwsze, wyjazd za granicę - w tym przypadku już przyzwyczailiśmy się, że zarobki tam są dużo większe. Po drugie, otwarcie własnej firmy. To można jednak zrobić dopiero po uzyskaniu uprawnień, czyli po wspomnianym przepracowaniu w zawodzie trzech (lub sześciu) lat. Wiele osób radzi, by tak właśnie zrobić, przy okazji uciekając z dużych miast, gdyż w nich konkurencja jest olbrzymia.

Wysokość zarobków pozostaje prawdopodobnie odzwierciedleniem tego, że rynek jest obecnie przesycony geodetami. Występujące kilka lat temu bardzo duże zainteresowanie tym kierunkiem spowodowało, że jego absolwentów „zrobiło się” bardzo dużo, a więc konkurencja na rynku pracy będzie jeszcze przez jakiś czas utrzymywała się na wysokim poziomie.

Nie da się ukryć, że geodezja i kartografia to trudny i wymagający kierunek, który bardzo dobrze przygotowuje studentów do przyszłego zawodu. Należy się jednak zastanowić, w jakim stopniu zwróci się inwestycja czasu włożona w jego ukończenie.