ACADEMY Chario SERENDIPITY
Obudowa wygląda na złożoną z klepek z litego drewna, jest jednak taką tylko częściowo.
Z klepek wykonano więc częściowo ścianki boczne i górną, natomiast front, tył i wewnętrzne wzmocnienia przygotowano z hdf-u. Jest ich bardzo wiele, zwłaszcza w sekcji subniskotonowej, gdzie do wytłumienia pozostaje duża energia, w pozostałej części pełnią one równocześnie funkcję przegród tworzących niezależne komory głośników, pracujących w różnych podzakresach. Cała konstrukcja jest zresztą podzielona na dwie, mniej więcej podobnej wysokości części. W dolnej pracuje sekcja subniskotonowa, w górnej – pozostałe cztery przetworniki. Chario nie przecenia roli naturalnego drewna dla uzyskania naturalnego brzmienia, tym bardziej nie przyłączając się do koncepcji nadawania zespołom głośnikowym roli „instrumentów”; kolumna ma od twarzać, a nie grać – to dwie różne sprawy. Drewno ma jednak dobre parametry mechaniczne, a przede wszystkim... tak obrobione, pięknie wygląda.
Pięciodrożność w celach szczególnych
Układ pięciodrożny to rzadkość. Nawet jeżeli sprawę zniuansujemy i uwzględniając pewne przesłanki zgodzimy się, że jest to układ czteroipółdrożny (czym analizę jeszcze bardziej skomplikujemy...), to i tak mamy do czynienia z konstrukcją daleko wykraczającą poza schematy stosowane przez innych producentów. Tworzenie układów wielodrożnych jest wymuszone niezdolnością pojedynczych głośników – a nawet par różnego typu przetworników (w układach dwudrożnych) – do stworzenia urządzenia głośnikowego, które zapewni jednocześnie szerokie pasmo, wysoką moc i niskie zniekształcenia. Ale już podział na trzy zakresy – umownie nazwane nisko-, średnio- i wysokotonowym – wystarczy, aby osiągać w zasadzie dowolne podstawowe parametry (kolumn przeznaczonych do użytku domowego). Dalsza rozbudowa może wynikać już z zamiaru osiągania jakichś szczególnych charakterystyk i właściwości brzmieniowych. Tak właśnie jest w tym przypadku.
Rozbudowany układ głośnikowy Serendipity służy nie tylko optymalizowaniu przetwarzania poszczególnych podzakresów pasma akustycznego przez wyspecjalizowane przetworniki, ale też, paradoksalnie, wykorzystaniu zjawisk "ubocznych", powstających przy stosowaniu układów wielodrożnych, które przez innych producentów są uważane za szkodliwe, i minimalizowane w takim stopniu, w jakim to tylko możliwe. Konstruktor Serendipity zmierza w stronę dokładnie przeciwną niż konstruktor np. Cabasse, który za pomocą układów koncentrycznych stara się uzyskać efekt „pulsującej kuli”, koherentnego źródła wszystkich częstotliwości, promieniującego podobną charakterystykę w możliwie szerokim kącie w każdej płaszczyźnie (czemu służy koncentryczne ustawienie wszystkich przetworników). Odsuwanie od siebie przetworników prowadzi do zmian charakterystyki poza osią główną (zwłaszcza w płaszczyźnie pionowej, w której następuje owo rozsunięcie). Nawet jeżeli osłabienia te pojawiają się na charakterystykach i osiach przechodzących już poza miejscem odsłuchowym, to fale biegnące w tych kierunkach, po odbiciach od ścian pomieszczenia, też dotrą do słuchacza i będą ważyć na percepcji zrównoważenia tonalnego całego obrazu. Dlatego wg większości producentów ważne jest utrzymanie w miarę stabilnej, w funkcji częstotliwości, tzw. odpowiedzi mocy (power response).
Z drugiej strony, owe potencjalne osłabienia można uznać za dobrą okazję do zredukowania amplitudy fal, które będą się odbijały – czyli właśnie do redukcji odbić i ich udziału w kreowaniu obrazu w miejscu odsłuchowym. Patrząc na Serendipity, nie widzimy jakichś wyraźnych „anomalii” w układzie głośnikowym. Wysokotonowy leży blisko średniotonowego, ten niedaleko drugiego średniotonowego (trochę niżej filtrowanego), który z kolei bezpośrednio sąsiaduje z niskotowym. Jednak dla dość krótkich fal średnich częstotliwości, które będą tutaj częstotliwościami podziału, nawet takie odległości między przetwornikami powodują, że pod kątami już kilkunastu stopni – a tym bardziej kilkudziesięciu – na charakterystyce pojawiają się głębokie osłabienia. Ich szerokość zależy już od stromości zboczy charakterystyk poszczególnych sekcji, które mają ścisły związek z tym, w jak szerokich zakresach głośniki ze sobą współpracują.
Tutaj pojawia się kolejny element układanki, czyli stosowanie łagodnego filtrowania. Następny to ustawienie częstotliwości podziału blisko siebie – między niskotonowym a parą średniotonowych to ok. 400 Hz, a między średniotonowym (tym wyżej filtrowanym) a wysokotonowym – poniżej 2 kHz. Do tego dochodzi współpraca między parą średniotonowych (inaczej filtrowanych, ale ich charakterystyki leżą blisko siebie w bardzo szerokim zakresie, a niżej filtrowany średniotonowy też wchodzi w interakcję z wysokotonowym) i ostatecznie mamy bardzo dużo charakterystyk przecinających się i zachodzących na siebie. Ustalenie oczekiwanej przez konstruktora (niekoniecznie liniowej) charakterystyki już tylko na osi głównej jest w takiej sytuacji dość trudne, a uzyskanie stabilności pod większymi kątami – niemożliwe. Jednak konstruktor Chario chciał uzyskać właśnie taki efekt – sam nazywa go „dekorelacją”: osłabienia promieniowania poza osią główną, w płaszczyźnie pionowej, w celu redukcji odbić od podłogi i sufitu.
Niskotonowa konfiguracja
Kolejnym specyficznym rozwiązaniem, wciąż mającym związek z kontrolą odbić, jest konfiguracja głośników w zakresie niskotonowym. Sekcja, którą producent określa mianem sub, umieszczona jest na samym dole konstrukcji. W tym momencie nie chodzi o jej inne szczególne cechy (o których później), ale o sam fakt, że źródło promieniowania znajduje się tuż nad podłogą (widzimy tylko zasłonięte „okna” cokołu, z przodu i po bokach). Z kolei głośnik niskotonowy został od podłogi maksymalnie przez firmę krzywa przypomina dobrze znane tzw. krzywe izofoniczne, jednak nie wynika to z (nazbyt) prostego wniosku, że powinniśmy w ten sposób „korygować” właściwości naszego słuchu (których przecież nie korygujemy żadnymi aparatami słuchowymi, gdy słuchamy dźwięków naturalnych i muzyki na żywo). Chario wywodzi konieczność tej korekcji z różnych warunków, w jakich słuchamy muzyki – na żywo i z domu, z pary kolumn. Słuchając na żywo, docierają do nas fale bezpośrednie i fale odbite, które razem tworzą naturalny spektakl. W pomieszczeniu odsłuchowym też powstają odbicia, te są jednak szkodliwe (i dlatego Chario je redukuje, metodami opisanymi wyżej), bowiem kreują zupełnie inne efekty, nie odtwarzając wcale akustycznych warunków nagrania, lecz będąc wynikiem warunków akustycznych pomieszczenia odsłuchowego. Aspekty oryginalnej przestrzeni nagrania są zakodowane w dźwięku odtwarzanym przez kolumny, w fali biegnącej bezpośrednio (np. pogłosy). Niestety, dochodzą one tylko z kierunku kolumn i nawet przesunięcia fazowe, które mogą nam przestrzeń rozszerzyć i pogłębić, sytuacji do końca nie naprawią. Według badań Chario, nasza percepcja za bardzo skupia się wtedy na średnich częstotliwościach, które w związku z tym należy do pewnego stopnia osłabić, aby uzyskać możliwie największą naturalność całego wydarzenia dźwiękowego, zarówno w dziedzinie tonalnej, jak i przestrzennej.
Gdy jeden ciągnie, drugi pcha
Odrębnym rozdziałem jest konstrukcja sekcji subniskotonowej Serendipity. Spotykamy tutaj rzadko dzisiaj stosowany układ push-pull (w nieco szerszym znaczeniu nazywany też compound albo isobaric). Jest to para głośników niskotonowych, połączonych mechanicznie „membrana w membranę”, a elektrycznie w taki sposób, aby ich membrany poruszały się zgodnie, w tym samym kierunku (względem obudowy, a nie względem ich indywidualnych koszy). Głośniki te nie sprężają więc powietrza zamkniętego pomiędzy sobą (stąd nazwa isobaric), ale przesuwają je. W tym celu, jeżeli mają dokładnie taką samą konstrukcję i cewki nawinięte w tym samym kierunku, muszą być podłączone w przeciwnych (względem siebie) polaryzacjach (wg oznaczeń ich końcówek), aby pracować, ostatecznie, w tej samej fazie (gdy cewka jednego wchodzi głębiej w układ magnetyczny, cewka drugiego wychodzi). Stąd też nazwa push-pull – gdy jeden głośnik „ciągnie”, drugi „pcha”, ale cały czas działają zgodnie w tym samym kierunku. Inną wersją takiego układu jest ustawienie „magnes w magnes”, a jeszcze inną, działającą zasadniczo z takim samym skutkiem akustycznym – konfiguracja, w której głośniki ustawione są jeden za drugim, w tym samym kierunku (magnes zewnętrznego sąsiaduje z membraną wewnętrznego). Wówczas głośniki należy podłączyć w tej samej polaryzacji – taki układ, chociaż wciąż „izobaryczny”, nie powinien już być jednak nazywany układem push-pull, ale ewentualnie – compound.
O marginalnych różnicach między tymi opcjami napiszę na końcu, jaka jest jednak zasadnicza zaleta tego układu? W pierwszym wrażeniu może się wydawać, że taka instalacja sumuje ciśnienie wytwarzane przez obydwa głośniki. Jednak wcale nie – owszem, taki układ ma dwa razy większą moc (przyjmują ją dwie cewki, a nie jedna), ale dwa razy niższą efektywność (druga „porcja” mocy, dostarczona do drugiego głośnika, nie zwiększa ciśnienia). Po co nam więc takie energetycznie nieefektywne rozwiązanie? Zastosowanie dwóch głośników w układzie push-pull (compound, isobaric) tworzy jakby jeden przetwornik o innych parametrach. Zakładając, że składają się nań dwa identyczne przetworniki, Vas ulega dwukrotnemu zmniejszeniu, ale fs nie rośnie, bo mamy dwa razy większą masę drgającą; Qts też nie wzrasta, bo mamy podwójny "napęd". Summa summarum, zastosowanie push- -pull pozwala dwukrotnie zmniejszyć objętość obudowy (wielu systemów – w tym zamkniętego, bas-refleksu, band-pass, ale nie linii transmisyjnej czy obudowy tubowej) dla uzyskania określonej charakterystyki, w porównaniu do zastosowania pojedynczego głośnika (o takich samych parametrach, jak głośniki tworzące push-pull).
Dzięki temu, przy objętości wcale nie tak dużej (pamiętajmy, że górny moduł służy innym sekcjom), uzyskano bardzo niską częstotliwość graniczną (–6 dB przy 20 Hz).