Wilson SIX POWER

Wilson SIX POWER
2021-12-15  10:53:04Zaawansowane albo co najmniej interesujące rozwiązania wiążą się zwykle z urządzeniami kosztownymi. Opisując je, zdajemy sobie sprawę, że mało kogo stać na hi-endowe luksusy. Tym razem mamy jednak temat ciekawy i praktyczny. Pełny test Six Power, z wynikami pomiarów i odsłuchów, opublikowany został w "Audio" 5/2021. Poniżej specjalny skrót dla MT, dotyczący sedna sprawy.
Wilson SIX POWER

Firma Wilson (zdradzę, że to "nasz", polski producent) od kilku lat rozwija ofertę zespołów głośnikowych - głównie niskobudżetowych, chociaż zdarzyły jej się już trochę droższe "wybryki". Jeden z najnowszych projektów swoją ceną (3200 zł za parę) plasuje się mniej więcej w połowie stawki, ale swoją konstrukcją jest czymś unikalnym na skalę... światową. Od razu uspokójmy emocje - nie chodzi o zastosowanie "kosmicznej" techniki, ale o prosty pomysł - połączenia w jednej, typowej, przeciętnej wielkości obudowie wolno stojącej dwóch niezależnych sekcji: konwencjonalnego, pasywnego układu głośnikowego (dwuipółdrożnego) i subwooofera aktywnego. Ostatecznie para takich „kombajnów” tworzy stereofoniczną parę kolumn, mogących odtwarzać muzykę albo pracować jako system kina domowego (lub jego główna część).

To jedyna tego typu konstrukcja Wilsona, niemająca też odpowiedników w ofertach innych producentów. Na rynku wciąż dominują kolumny pasywne, chociaż znane od dawna konstrukcje aktywne powoli zyskują na znaczeniu (na rynku Hi-Fi, wśród profesjonalistów są na porządku dziennym).

Również konstrukcje częściowo aktywne - z aktywną sekcją niskotonową - nie są nowym "wynalazkiem" i ostatecznie do tej kategorii można zaliczyć Six Power. Jednak aktywna sekcja niskotonowa z reguły jest niezbędną częścią do prawidłowego działania tak skomponowanej, całej konstrukcji, jak np. głośnik niskotonowy w trójdrożnej kolumnie pasywnej; różnica jest tylko taka, że nie potrzebuje ona mocy z zewnętrznego wzmacniacza, bo ma "własny".

W przypadku Six Power aktywna sekcja niskotonowa jest nazwana subwooferem i ma opcjonalnie, a nie obowiązkowo, wzmacniać najniższe częstotliwości.

Wilson SIX POWER
Tylna ścianka również jest bogato wyposażona: na dole płyta wzmacniacza, powyżej otwór bas-
refleks komory subwoofera, jeszcze wyżej mniejszy komory sekcji pasywnej, a na samej górze panel z regulacjami subwoofera.
Sygnał do subwoofera możemy dostarczyć do pojedynczego wejścia RCA (z wyjścia przedwzmacniacza stereofonicznego lub LFE) albo do wejść głośnikowych (tym samym kablem co sygnał do sekcji pasywnej). Subwoofer i tak trzeba (o ile się chce...) włączyć, i to w dwóch miejscach, włącznikiem głównym i przełącznikiem trybów "wybudzania".

Sekcję subwoofera w Six Power wyposażono w regulacje, jakie są stosowane w subwooferach "niezależnych", uniwersalnych, przeznaczonych do wzmocnienia przede wszystkim najniższych częstotliwości, ale czasami też "wyższego" basu, aby mogły współpracować również z małymi satelitami, z podziałami wyższymi od 100 Hz.

Pełna uniwersalność musi też uwzględniać inne zmienne, wynikające z ustawienia i pomieszczenia, wymaga więc znanego zestawu regulacji: poziomu, częstotliwości filtrowania i fazy (tej ostatniej przynajmniej skokowo). Six Power jest wyposażony w dwie pierwsze. To za dużo jak na ściśle określony układ, w którym pracuje subwoofer Six Power, i trochę za mało jak na subwoofer uniwersalny, którym nie jest. Obydwie regulacje znajdują się na dodatkowym paneliku, umieszczonym na tylnej ściance, ale na górze obudowy, tak aby użytkownikowi było tam łatwiej sięgnąć... A więc tak, jakby miał się nimi posługiwać dość często. Można się zgodzić, a nawet ucieszyć z regulacji poziomu, bowiem nawet najlepszemu konstruktorowi trudno przewidzieć, w jakich warunkach akustycznych kolumna będzie pracować, można też wyjść naprzeciw upodobaniom użytkownika - jeden lubi basu więcej, inny mniej... Po co jednak regulacja częstotliwości filtrowania, skoro charakterystyka towarzyszącej sekcji pasywnej jest już ściśle określona?

W subwooferze pracują dwa 18 cm przetworniki, podobne do nisko-średniotonowych w sekcji pasywnej, jednak nie takie same, ale mocniejsze - przez usztywnienie (a przy okazji dociążenie) membrany za pomocą większej nakładki przeciwpyłowej i zastosowanie znacznie większego układu magnetycznego.

Sekcja pasywna jest układem dwuipółdrożnym, podobnym jak w całkowicie pasywnej konstrukcji Six, ale pracującym w znacznie mniejszej objętości - połowę całej kolumny zajęła "dodana" sekcja subwooferowa. Nie jest filtrowana górnoprzepustowo, aby zapewnić jak najefektywniejsze (mimo mniejszej objętości) przetwarzanie przez nią niskich częstotliwości i uzasadnić opcję działania Six Power bez włączonego subwoofera, jednak wówczas charakterystyka będzie gorsza niż z pasywnych Six.

Mamy więc do czynienia z propozycją oryginalną, funkcjonalną, ale nie idealną. Jej udoskonalenie byłoby w gruncie rzeczy dość łatwe i mało kosztowe, jednak kilkaset złotych więcej (za większą obudowę) mogłoby już zmniejszyć, a nie zwiększyć popularność. Możliwa byłaby też inna opcja: ograniczenia sekcji pasywnej do układu dwudrożnego, a więc do jednej 18-tki pracującej w odpowiedniej dla niej objętości. Do cichego słuchania byłoby akurat, a do głośnego... włączalibyśmy subwoofer.

Już po pomiarach i odsłuchach można sformułować następującą rekomendację: Kto chce przede wszystkim "spokojnie" słuchać muzyki, bez pomocy subwoofera, traktując go tylko jako ewentualny dodatek, niech wybierze "zwykłe" Six, bo zagrają one lepiej niż Power Six z subwooferem odłączonym (nawet nie trzeba tego sprawdzać...); kto lubi dużo basu z jakiegokolwiek powodu - muzycznego czy kinowego - nie znajdzie w tej cenie nic lepszego niż para Power Six.

Andrzej Kisiel