Wszystkie małe i duże

Wszystkie małe i duże
Cykl artykułów pisanych przez weterana szos i bezdroży dla (potencjalnie) podobnie zakręconych osób.

Kiedyś motocykle budowano wyłącznie z myślą o transporcie. Miały różne pojemności skokowe silników, konstruktorzy starali się, by z każdym rokiem były bardziej niezawodne, wygodne i wymagały coraz mniej obsługi. Ale cały czas był to środek transportu do przewozu dwojga ludzi i niewielkiego bagażu. By można było przewieźć trzy osoby dołączano kosz, czyli wózek boczny (nazwa kosz używana do tej pory pochodzi stąd, że jego karoseria na początku była robiona z wikliny).Oczywiście, motocykle w specjalnych wersjach brały udział w sporcie, nadal jednak pochodziły głównie z produkcji seryjnej i rzecz dotyczyła garstki wybranych ludzi.

Dopiero w latach 30. ubiegłego wieku Brytyjczycy, u których motocyklizm był już mocno rozwinięty zauważyli, że jazda tym jednośladowym pojazdem może być wielkim źródłem przyjemności. Chodziło głownie o jazdę w terenie. Nie sportową, lecz o pokonywanie błota, górek i dołków właśnie dla przyjemności. Motocykliści zaczęli przerabiać swoje maszyny stosując mniejsze i lżejsze zbiorniki paliwa, lżejsze błotniki i mniejsze siedzenia. I tak powstał ?scrambler? czyli dowolnie tłumacząc ?wdrapywacz?, pierwowzór dzisiejszego enduro.

Po II wojnie światowej zdemobilizowani amerykańscy piloci po powrocie do kraju, często nie mogąc znaleźć pracy, gromadzili się w grupy dziś zwane gangami motocyklowymi. Przerabiali swoje motocykle, głównie marki Harley-Davidson, by stały się bardziej poręczne i udziwnione. Był to początek chopperów (co równie dobrze można tłumaczyć jako ?pocięty? jak i z racji głośnych wydechów ?helikopter?). Ale całą prawdę dopiero w latach 70. odkryli Japończycy i zdominowali rynek jednośladów. Doprowadziło to zresztą do upadku wielu marek europejskich, które nie dały rady dorównać im kroku.

Konstruktorzy z kraju kwitnącej wiśni zauważyli, że ludzkie gusta bywają różne, a motocykliści często mający już samochody kupują swoje motocykle, by czerpać czystą przyjemność z jazdy w różnych warunkach i w różnym gronie. Często łącząc się w kluby podobnie zakręconych osób. Ten pojazd przestawał już być tylko środkiem transportu. Zaopatrzyli więc niektóre jednoślady w mniejsze lub większe obudowy aerodynamiczne ? na wzór motocykli wyścigowych. Coraz więcej produkowano też maszyn ?off road? (czyli obok drogi) stanowiących unowocześnione wersje brytyjskich scramblerów.

Na początku lat 90. nastąpił prawdziwy boom na motocykle. Stało się tak, gdyż na te pojazdy wsiadali nie tylko młodzi ludzie, ale również stateczni obywatele pragnący przypomnieć sobie lata młodości i chcący oderwać się od szarej codzienności. Powstawały coraz to nowe typy motocykli, a dziś jest ich już tak wiele, że nawet fachowcy często zastanawiają się jak nazwać kolejną nową konstrukcję. Spróbujmy przyjrzeć się i posegregować tę wielką gamę jednośladów, a są wśród nich wszystkie ? i małe i duże.

Z jednej strony mamy rodzinę motocykli off road, czyli terenowych. Ale to tylko wstępne uproszczenie. Te można podzielić na softenduro i hardenduro (enduro pochodzi od słowa ?endurance? czyli wytrzymałość). Jednak tylko te drugie są maszynami w pełni terenowymi, mogącymi poruszać się nawet w ciężkich warunkach. Softenduro zahacza o sektor motocykli szosowych. Są tu jednoślady, które tolerują co najwyżej szutrowe lub leśne drogi, ale doskonale nadają się do jazdy i turystki po krętych i niezbyt równych asfaltach. Niektóre z nich z kolei wyewoluowały na funduro i funbike, a ich nazwy nawiązują do przyjemności z jazdy jaką dostarczają.

Francuzi założyli kiedyś do motocykla enduro mniejsze koło od szosówki i opony na asfalt, a całą tę konstrukcję nazwali supermotard. Okazało się, że to maszyna idealna na miasto i bardzo kręte szosy. Dziś zwiemy ją supermoto. I tu zahaczamy o inną wielką rodzinę ? motocykli szosowych. Są wśród nich jednoślady bez owiewek aerodynamicznych zwane naked bike (nagi motocykl) bardzo podobne do tych produkowanych przed laty. Oczywiście różnią się nowoczesną techniką i często bardzo futurystycznym wzornictwem.

Mamy też w tej rodzinie spadkobierców amerykańskich chopperów (i tak właśnie są nazywane) oraz cruisery (krążowniki) nawiązujące wyglądem do motocykli Indian i Harley- Davidson produkowanych w USA w latach 20. i 30. To najspokojniejszy rodzaj jednośladów. Jeździ się nimi nie za szybko i przede wszystkim mają pięknie wyglądać. Po przeciwnej stronie stoją maszyny sportowo turystyczne i już najgorsze dzikusy ? typu super sport. Te pierwsze, choć ich silniki osiągają często moce powyżej 180 KM, a prędkość sięga 300 km/h, doskonale sprawdzają się w szybkiej turystyce, gdy w perspektywie mamy podróże po autostradach lub równych szosach.

Te drugie, to motocykle o ekstremalnie wysokich osiągach (moc dochodzi do 200 KM), a masa często nie wychodzi powyżej 180 kg. Niektórzy zwą je ?przecinakami? albo ?plastikami?. Kupują te dzikie jednoślady właściwie tylko ich miłośnicy. Często wykorzystując później do jazdy po torze wyścigowym ? nie do profesjonalnego ścigania w zawodach ? ale po prostu, w celu poczucia bulgotu adrenaliny podczas ekstremalnej jazdy w możliwie najbezpieczniejszych warunkach. A tor zapewnia właśnie takie.

Przejdźmy na koniec do jeszcze innych szosówek. Są to motocykle turystyczne. Te najbardziej luksusowe osiągają masę ponad 400 kg, ale wyposażone są we wszystko ? tempomat, aparaturę nagłaśniającą wysokiej jakości, ogrzewane rączki kierownicy, komputer pokładowy, nawigację i wiele innych akcesoriów. Przede wszystkim są bardzo wygodne, pokonanie dystansu 500-600 km dziennie to dla nich betka. Wszystkie te maszyny opiszemy w kolejnych odcinkach naszego cyklu.