Zamknięte słuchawki dynamiczne
Najnowsze słuchawki AKG – K175, K245, K275, a także K361 i K371 – wyróżniają się wśród innych interesującą konstrukcją, pozwalającą na składanie nauszników. W dwóch ostatnich dokonuje się tego poprzez złożenie ich do środka wzdłuż osi zawieszenia wysięgników. Dzięki temu można nie tylko zabezpieczyć słuchawki na czas transportu, ale też ustawić je do wygodnej pracy "na jedno ucho" lub w przydatnej niekiedy konfiguracji z pałąkiem z tyłu głowy.
Z dwóch modeli, K361 i K371, to ten drugi jest droższy, co wskazywałoby np. na zastosowanie wyższej klasy przetworników lub innych tego typu elementów. Przeglądając jednak dane techniczne, poza szerszym pasmem przenoszenia w K371 nie dostrzeżemy istotnych różnic, nie licząc innego rodzaju złącza (mini-XLR vs TRS 2,5 mm), dodatkowego spiralnego kabla oraz koloru (gunmetal black vs metallic black).
Budowa
Konstrukcja K371 w całości opiera się na tworzywie sztucznym, z którego wykonano pałąk, wysięgniki, zawieszenie oraz korpusy nauszników. Pałąk jest powleczony cienką warstwą sztucznej skóry z wytłoczonym logo AKG, a od spodu wyściełany warstwą cienkiej pianki, także pokrytej miłą w dotyku, syntetyczną powłoką. Kable prowadzące sygnał do przetworników mają formę solidnych wstążek, zgrabnie umiejscowionych w wysięgniku. Przeguby, na których zamocowano wysięgniki z nausznikami, pozwalają na ich obrót o 180 stopni do wewnątrz, tylko w jednym kierunku. Obrót dokonuje się z wyczuwalnymi kliknięciami, a samo zawieszenie można przemieszczać wzdłuż pałąka na odcinku 5 cm (również z zapadkami), regulując wysokość.
Pod względem mechanicznym słuchawki wykonane są bardzo dobrze, choć oczekiwałbym nieco większych kątów odchylenia nauszników. W standardowym trybie pracy ich konstrukcja sprawdza się jednak optymalnie.
Nauszniki mają budowę wokółuszną, ale nie zostawiają zbyt dużo miejsca na małżowinę. Dużą zaletą jest natomiast zastosowanie bardzo miękkiej pianki z pamięcią kształtu oraz dobrze dobranego jej powleczenia ze sztucznej skóry. Dzięki temu mamy zapewniony komfort pracy i dość wysoki stopnień izolacji dźwięku. Poduszki nauszników są wymienne.
Niskoprofilowy przetwornik bazuje na neodymowym magnesie, cewce z miedzi beztlenowej i wytłaczanej membranie 50 mm, metalizowanej powłoką na bazie tytanu. Cały nausznik ma strukturę mini bass-reflex, z otworami wyprowadzonymi do wewnątrz.
Kabel słuchawkowy dołączany jest do lewego nausznika za pośrednictwem blokowanego na zatrzask złącza mini-XLR. W zestawie otrzymujemy aż trzy typy kabli: dwa proste, o długościach 3 m i 1,2 m, oraz spiralny, po całkowitym rozciągnięciu mający 3 m długości. Wszystkie zakończone są złączem TRS 3,5 mm, a w pudełku znajdziemy klasyczną dokręcaną przejściówkę na 6,2 mm.
W praktyce
Mając w swojej niemałej kolekcji słuchawek kilka dość ekskluzywnych i zdecydowanie droższych niż K371 modeli, z początku potraktowałem te ostatnie trochę jak Kopciuszka. Niepozorne, zamknięte, w sumie dość tanie – gdzież im do europejskich i japońskich sław, pyszniących się u mnie na każdym z trzech stanowisk... Muszę jednak ostrzec, że tak jak panna Kopciuszek wymagała księcia i balu, by móc w pełni zaprezentować swoje walory, tak K371 muszą mieć przynajmniej dobrej klasy wzmacniacz słuchawkowy – taki z prądem, przytupem i niebojący się naprawdę niskich impedancji. Bo choć nominalna impedancja słuchawek AKG wynosi 32 omy, to jednak wartość ta przy częstotliwościach z przedziału 20- 100 Hz potrafi znacząco spaść. Potrzebny jest więc napęd, który takie rozkapryszone impedancyjnie przetworniki przytrzyma w ryzach i nie pozwoli im spuścić z efektywności.
Po wstępnym ujeżdżaniu K371 mocnym sinusem, założeniu ich na głowę i "przepłukaniu" słuchu cichym różowym szumem, zacząłem od projektu, z którym męczę się już na różne sposoby od kilku miesięcy, nie wiążąc z tym odsłuchem większych nadziei. I stało się coś dziwnego – w pięć minut zidentyfikowałem wszystkie problemy z basem, ustawiłem de-essery na wokalu i wyczyściłem brzmienie pogłosu. Przesłuchałem sesję na innych słuchawkach, potem na monitorach i stwierdziłem, że to jest dokładnie to, czego oczekiwałem.
Doskonale znając objawy "syndromu nowego sprzętu", odłożyłem zmiksowaną na K371 sesję i wróciłem do niej po dwóch dniach, tym razem od razu zaczynając od monitorów. I nic, wszystko było w porządku – basy były w równowadze, wokal nie kłuł w uszy, pogłos trzymał się na dozwolony prawem dystans, a całość sprawiała wrażenie rzeczy skończonej. Istotne różnice w sposobie odsłuchu na monitorach i słuchawkach sprawiły, że kilka rzeczy należało poprawić, ale ogólny kierunek soniczny był słuszny, a K371 pozwoliły na całkiem sprawne uporządkowanie partii w aranżacji pod względem poziomu i zawartości niskich i średnich tonów.
Oczywiście każde słuchawki kłamią jak polityk i do przedstawianej przez nie rzeczywistości trzeba podchodzić z dużą rezerwą. K371 też podbarwiają dźwięk, zwłaszcza w zakresie niskich tonów, prezentowanych tu ponadnaturalnie. Ale akurat w ich wypadku nie jest to rzecz, nad którą nie można zapanować. Tak się bowiem składa, że wszystkie częstotliwości utożsamiane z partiami basowymi – a więc nie tylko podstawowe dźwięki do 150 Hz, ale też ich harmoniczne do 3 kHz – reprezentowane są w sposób liniowy. Dzięki temu gęste brzmieniowo partie stopy czy syntetycznego basu podlegają spójnej kontroli. Poważniejsze zachwiania w przetwarzaniu zaczynają się dopiero powyżej 10 kHz (jeśli nie liczyć typowej dla większości słuchawek korekcji rezonansu kanału słuchowego w paśmie 4- 5 kHz). Wszystko to sprawia, że mamy do czynienia z relatywnie miarodajnym, precyzyjnym i przewidywalnym systemem reprodukcji dźwięku. Poza tym, że K371 doskonale nadają się do pracy studyjnej, są też bardzo przyjazne w tzw. konsumenckim słuchaniu muzyki.
Podsumowanie
Z wyborem słuchawek jest jak z butami – każdy człowiek ma inną anatomię i inne preferencje. Nie zamierzam więc jednoznacznie twierdzić, że K371 zadowolą wszystkich i każdy będzie
mógł za ich pomocą pracować efektywniej. Z mojego jednak punktu słyszenia to wyjątkowo udany model, choć może sprawiać wrażenie niepozornego i nierokującego szczególnych nadziei na możliwość pracy profesjonalnej. Słuchawki są lekkie, wygodne, wyglądają na wytrzymałe, mają w zestawie trzy dobrze układające się kable i materiałowy mieszek. Brzmią lepiej i bardziej wiarygodnie od niektórych znacznie droższych od nich modeli.
Podejrzewam, że wyjątkowość tych słuchawek polega na tym, że "nie przekombinowano" w zakresie ich konstrukcji. Są bardzo proste i bazują na wysokiej klasy elementach, co pozwoliło uzyskać spektakularny efekt brzmieniowy.
Cena: 675 zł
Producent: AKG www.akg.com
Dystrybucja: ESS Audio www.essaudio.pl
Tomasz Wróblewski