Jak żyć z nie-człowiekiem u boku?

Jak żyć z nie-człowiekiem u boku?
"Stoimy u progu technologicznej rewolucji, która gruntownie zmienia sposób, w jaki żyjemy, pracujemy i współistniejemy. W swojej skali, zakresie i kompleksowości transformacja ta będzie czymś, czego ludzkość dotychczas nie doświadczyła…", mówi Klaus Schwab ze Światowego Forum Ekonomicznego.

W tradycyjnym układzie "człowiek-maszyna-otoczenie" dochodzi do realizacji określonych zadań roboczych. Odbywa się to w wyniku następującej sekwencji działań: człowiek oddziałuje na maszynę, która z kolei oddziałuje na otoczenie w celu otrzymania pożądanej reakcji otoczenia (przetworzenia, przemieszczenia itp.). Przekształcone otoczenie, choć nie musi bezpośrednio, oddziałuje zaś zarówno na człowieka, jak i na maszynę.

Wiele autorytetów świata technologii, np. często cytowany Elon Musk, uważa, że ludzie nie mogą pozostać jedynie biernymi widzami tej rewolucji. Jeśli człowiek ma stanowić wartościową komórkę w społeczeństwie, sam musi czuć się wartościowy, a w obliczu inteligencji maszyn być takim będzie dużo trudniej niż dotąd. Dlatego, jak powtarza Elon Musk, "ludzie również muszą wyewoluować, by dotrzymać kroku maszynom".

Problemem z tym dotrzymywaniem kroku są nawet nie tyle nasze na ogół ograniczone zdolności do przetwarzania danych, lecz archaiczny sposób interakcji z maszynami, który czyni wydawanie poleceń bardzo kłopotliwą częścią tego współżycia. Z perspektywy sztucznej inteligencji sprawa może wydawać się prosta. Skoro człowiek ma się tak męczyć, to już lepiej, by w ogóle wyłączyć go z większości etapów procesu decyzyjnego. Homo sapiens otrzymywałby więc tylko przetworzone informacje. Jednak pewnego dnia może okazać się, że staliśmy się zbędnym elementem nawet w tej układance! Z przetworzonymi informacjami radzimy sobie bowiem znacznie gorzej niż algorytmy.

 

Zasoby tylko częściowo ludzkie

W wyniku analiz przeprowadzonych w 2013 r. na Uniwersytecie Oxfordzkim oszacowano, że aż 47% wszystkich miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych zostanie w niedalekiej przyszłości zastąpionych przez roboty. Oznacza to, że wkrótce będziemy zarządzać niejako hybrydową siłą roboczą - tworzoną i przez ludzi, i boty. Na dobrą sprawę zalążki tego mamy już teraz. Dla menedżera średniego i wyższego kierownictwa zarządzanie kombinacją ludzi, systemów poznawczych, algorytmów i robotów stanie się normą. Wiąże się to z wyzwaniami i wymagać będzie zupełnie nowych umiejętności.

Rob Girling
Rob Girling

- Ludzie nie są robotami - powiedział dla serwisu Futurism.com Rob Girling, prezes firmy konsultingowej Artefact z siedzibą w Seattle, zajmującej się projektowaniem systemów. - Menedżerowie muszą dowiedzieć się, jak ich motywować, nie wykorzystując nowoczesnej technologii jako narzędzia ucisku.

Jak tłumaczy Girling, gdy do pracy przyjdą roboty, ludzie zaczną się bać. Mogą być niezadowoleni. Stanie się jednak jeszcze gorzej, jeśli firmy będą trzymać swoje automatyzacyjne plany w tajemnicy, nie chcąc psuć atmosfery wśród załogi. Trzeba więc przedefiniować pojęcie sukcesu w pracy i znaleźć miejsce dla robotów jako cennych pracowników.

Firma Dell Technologies przedstawiła w lipcu raport "The Next Era of Human-Machine Partnerships". Ponad dwudziestu ekspertów z różnych krajów prognozuje w nim zmiany społeczne i gospodarcze, jakie do 2030 r. zostaną wywołane przez nowe technologie.

Jak wynika z ankiety, pod wpływem najnowszych rozwiązań relacje ludzi z maszynami staną się głębsze i wszechobecne. Z czasem staniemy się "cyfrowymi dyrygentami", a praca, zatrudnianie i nauka będą wyglądać zupełnie inaczej niż dziś. Większa efektywność i większe możliwości działania mają pomóc ludziom pokonywać własne ograniczenia. Praca zacznie szukać pracowników - przedsiębiorstwa będą znajdować i zatrudniać utalentowanych kandydatów z całego świata, korzystając z zaawansowanych algorytmów wskazujących odpowiednią osobę na podstawie analizy danych. Konieczne będzie nieustanne i szybkie uczenie się - ze względu na tempo zmian i ciągłe powstawanie nowych branż oraz konieczność nabywania nowych umiejętności.

Wspólna praca maszyny z człowiekiem - wizja z kreskówki
Wspólna praca maszyny z człowiekiem - wizja z kreskówki
 

Póki co w społeczeństwie istnieją dwie skrajne wizje dotyczące maszyn przyszłości. Jedna jest pełna lęku przed bezrobociem wywołanym postępem technicznym. Drugą przepełnia optymizm - wiara w to, że technika rozwiąże większość naszych problemów społecznych i ekologicznych. Zdaniem wielu ekspertów zamiast miotać się od ściany do ściany, powinniśmy skupić się na tym, jak może wyglądać nowa relacja między techniką a ludźmi i jak możemy się na to przygotować.

Zgodnie z szacunkami 85% zawodów, które będą wykonywane w 2030 r., nie zostało jeszcze wynalezionych! Zmiany okażą się tak błyskawiczne, że ludzie będą musieli się uczyć szybko i nieustannie, korzystając z nowych technologii, w tym rzeczywistości rozszerzonej i wirtualnej. Umiejętność zdobywania wiedzy będzie ceniona bardziej niż sama wiedza.

 

Filozofia przemiany

Nasze technologiczne czasy wykształciły specyficzną myśl filozoficzną i społeczną. Wielu zapewne słyszało o transhumanizmie, czyli wyjściu poza tradycyjnie rozumianego człowieka. Stanie się to m.in. dzięki technologii, choć mówi się w tym kontekście również o innych metodach przekraczania ludzkich ograniczeń, głównie związanych z genetyką. Rozwinięciem transhumanizmu jest superhumanizm, który wiąże się z czasowym lub permanentnym usunięciem barier ciążących na człowieku. Superhumanizm wymaga określenia ludzkich możliwości i granic (ciała, umysłu, moralności, życia społecznego), by następnie - wykorzystując różne techniki (nie tylko zaawansowane technologie) - móc je przekroczyć. Zasadniczą wartością innego nurtu myślenia związanego z transhumanizmem jest ekstropianizm, czyli wiara w nieustającą poprawę kondycji ludzkiej poprzez postęp w nauce i technologii, przy jednoczesnym sprzeciwie wobec tendencji zastojowych i asekuracyjnych.

Symboliczne przedstawienie transhumanizmu
Symboliczne przedstawienie transhumanizmu
 

Jak przystało na czasy rewolucyjne, w głowach myślicieli kłębią się zresztą różne idee. Jedną z nich jest singularytarianizm. Nie powinien być obcy czytelnikom "MT", gdyż najbardziej znanym głosicielem tej koncepcji jest Ray Kurzweil, o którym pisaliśmy niejednokrotnie. Nurt ten przekonuje, że dla rozwoju ludzkości możliwa do osiągnięcia i pożądana jest technologiczna osobliwość (singularity). Wkrótce stworzymy inteligencje większe niż nasze własne. Gdy to się stanie, ludzka historia osiągnie ową osobliwość, czyli intelektualny punkt przejściowy - tak nieprzenikniony jak zakrzywiona czasoprzestrzeń w środku czarnej dziury. Świat przestanie być dla nas zrozumiały.

Ray Kurzweil w książce z 2005 r. "The Singularity is Near. When Humans Transcend Biology" ukazuje zjawiska, które będą towarzyszyć nadejściu technologicznej osobliwości. Pierwszym przejawem, już doświadczanym, jest inteligentne środowisko wokół nas. Odnosi się do technologii typu wearable (czyli zinformatyzowanej inteligentnej odzieży), środowiska rzeczywistości poszerzonej i wirtualnej czy systemów inteligentnego otoczenia (ambient intelligence).

Kolejnym etapem ma być szczegółowe poznanie i wspieranie pracy mózgu. Będzie wiązać się to z rozwojem nanotechnologii, która pozwoli na stworzenia tzw. nanobotów, tj. mikroskopijnej wielkości robotów zdolnych do poruszania się w przestrzeni mózgu człowieka. Ich zadanie byłoby poznawcze, a więc obserwacja pracy poszczególnych neuronów, a także wspieranie czy zastępowanie pracy naturalnych neuronów - przejawiające się np. jako wyostrzenie i wzbogacenie zmysłów, dostarczanie niedostępnych zmysłów człowiekowi, wspieranie pamięci zewnętrznymi magazynami pamięci (pamięć informatyczna) czy możliwością przełączania między światami wirtualnymi a rzeczywistością fizyczną.

Równocześnie trwałyby prace nad stworzeniem sztucznej superinteligencji, która miałaby wszystkie atrybuty ludzkiego umysłu, a w pewnych aspektach znacznie go prześcigała. Stąd Kurzweil przewiduje, że w niedalekiej przyszłości biologiczna inteligencja znajdzie się w mniejszości, bądź też utraci status inteligencji. Ostatecznym efektem technologicznej osobliwości ma być transfer umysłu. Polegać miałoby to na przeniesieniu ludzkiej świadomości na nośnik niebiologiczny, który w domyśle miałby być pewnym rodzajem pamięci komputerowej.

 

Robot sposobem na samotność?

Według badań opublikowanych w sierpniu przez American Psychological Association, samotność i izolacja społeczna mogą być większym zagrożeniem dla zdrowia publicznego niż otyłość. Prof. Ron Arkin, amerykański roboetyk z Georgia Institute of Technology, uważa, że przyszłość polegająca na uciekaniu od samotności w towarzystwie robotów jest całkiem prawdopodobną perspektywą.

Interakcja robota z człowiekiem
Interakcja robota z człowiekiem
 

Arkin zauważa, że obecne relacje z robotami nadal są w dużej mierze oparte na zadaniach. Dajemy im pracę do wykonania i oczekujemy, że podołają wyzwaniu.

- Niektóre z tych zadań obejmują ścisłą współpracę z ludźmi, a w wielu przypadkach zakładają także ludzkie towarzystwo - powiedział Arkin w rozmowie z jedną z gazet. Jego zdaniem trzeba zacząć myśleć o społecznych i etycznych konsekwencjach coraz bliższych relacji z robotami.

Etnografka Tricia Wang, założycielka bloga "Ethnography Matters", i antropolog Madeleine Clare Elish, publicznie wzywają do przemyślenia relacji między ludzkością a maszynami. Dręczy nas wprawdzie koszmarna wizja czerwonej soczewki komputera HAL 9000, inteligentnego i despotycznego robota z filmu Stanleya Kubricka "2001: Odyseja kosmiczna", jednak zawsze egzystowaliśmy w symbiozie z narzędziami wokół nas. Od pierwszego kamienia łupanego, który został uformowany w narzędzie tnące, tworzyliśmy je i pozostawaliśmy pod ich wpływem.

Robot Pepper w roli buddyjskiego duchownego

Robot Pepper w roli buddyjskiego duchownego

 

Wang idzie dalej w tworzeniu nici relacji z maszynami. W jej ocenie, nie wystarcza już, aby technologie były przydatne indywidualnym użytkownikom. Należy sprawić, że będą służyły całej społeczności ludzkiej w dłuższej perspektywie czasowej. I nie wystarczy już, abyśmy widzieli siebie samych po prostu jako użytkowników. Musimy przyjąć rolę aktywnych uczestników tej przemiany - edukować innych, przygotowując na nią dzieci i kolejne pokolenia.

A maszyny? Nieubłaganie wkraczają w sfery, w których nigdy ich dotąd nie widziano. W Japonii wprowadzono na rynek robota odprawiającego buddyjskie rytuały pośmiertne. Kapłanem do wynajęcia będzie tam słynny Pepper firmy SoftBank. Na targach pogrzebowych Life Ending Industry Expo w Tokio zademonstrowano wersję tego robota, śpiewającą sutry i uderzającą w bęben…