Elektroniczny trening nie tylko dla mistrzów

Elektroniczny trening nie tylko dla mistrzów
Podobnie jak wiele nowatorskich rozwiązań w samochodach jest testowanych najpierw na torach wyścigowych i rajdowych, innowacje techniczne w innych dyscyplinach sportu (1), choćby prostym bieganiu, trafiają najpierw do wyczynowców, aby, po wypróbowaniu, zacząć wkraczać do dostępnych w sklepach butów, zestawów treningowych, opasek i zegarków.

Czy kupilibyśmy sobie takie buty jak Enko, z dwoma amortyzatorami magazynującymi energię nacisku stopy na podłoże i oddającą ją w momencie podnoszenia? Czy projekt obuwia "na sprężynach" nie jest jednak zbyt radykalny? Tak czy inaczej, Enko są kolejnym, choć daleko idącym, przykładem współczesnych dążeń projektantów butów do biegania i niezwykłego obuwniczego hi-tech.

Dążenia te nie różnią zasadniczo od idei znanego z samochodowej Formuły 1 systemu odzyskiwania energii hamowania - KERS. Najbardziej znane obecnie projekty obuwia sportowego starają odzyskać energię wydatkowaną podczas biegu i najbardziej efektywnie jak to możliwe "oddać" ją biegnącemu (zobacz także: Co się nosi w epoce homo digitalis... Od stóp do głów w sieci). Jak widać z przytoczonych poniżej przykładów, w sportach wyczynowych może mieć to duże znaczenie. Ale także dla amatorów zwiększenie sprawności układu noga-stopa-but może być atrakcyjną nowością i wspomaganiem nie do pogardzenia.

2. Buty Adidasa UltraBOOST z podeszwą zewnętrzną Stretchweb

Kilka lat temu firma Adidas zaprezentowała w swoim obuwiu podeszwy BOOST a potem zmodernizowaną wersję, UltraBOOST (2), zachwalane jako dające biegaczowi "niezrównany zwrot energii". Materiał BOOST to opracowany wspólnie z koncernem BASF, opatentowany termoplastyczny uretan w postaci granulkowatej, wytłaczany i formowany w kształty opracowane przez designerów. W 2013, gdy firma wprowadziła BOOST, komentowano to nieomal jako rewolucję w dziedzinie amortyzacji w butach sportowych. Wedle ówczesnych opinii materiał ten zapewniał najwyższy zwrot energii spośród pianek i innych materiałów podeszwowych dostępnych wówczas na rynku.

W 2015 r. pojawiła się udoskonalona wersja materiał UltraBOOST, która łączyła super-amortyzującą podeszwę środkową z materiałem na cholewki Primeknit, będącym odpowiedzią Niemców na technikę przędzy 3D Nike Flywire, do której jeszcze wrócimy. Materiały tego rodzaju oplatają stopę niczym druga skarpeta, dopasowując się do jej kształtu.

Adidas stosuje w butach do biegania razem z UltraBOOST także inny, grubszy materiał o nazwie Techfit, znany ze specyficznych nadruków na powierzchni. Nowsze wersje Adidasów wyposażane są także w podeszwę zewnętrzną "Stretchweb", która pomaga stopom w bardziej naturalny sposób uderzyć o podłoże i dostosowuje się do wszystkich powierzchni (mokrych i suchych). Jak mówi producent, rozwiązanie to było inspirowane przez opony i pomaga zapewnić lepszą trakcję niż standardowe podeszwy.

Rekord Kipchoge oparty na zwrocie energii

Choć w dziedzinie amortyzacji Adidas wysunął się początkowo na prowadzenie, inni producenci, zwłaszcza Nike, szybko podjęli wyzwanie. Jeden z najnowszych modeli firmy Nike - Pegasus Turbo - ma w podeszwie środkowej tę samą piankę, którą zastosowano wcześniej w wyczynowym modelu Vaporfly Elite, zaprojektowanym specjalnie po to, aby umożliwić Eliudowi Kipchoge i innym zawodnikom zejść w biegu maratońskim do czasu poniżej dwu godzin (co się faktycznie stało jesienią ubiegłego roku). Na marginesie warto dodać, iż w 2017 roku, także Adidas zaprojektował but wyścigowy, Adizero Sub2, specjalnie do tego, aby pomóc wyczynowcom przełamać barierę dwóch godzin w maratonie.

Buty Nike dla Kipchoge wyposażone zostały w nowy typ podeszwy środkowej nazwany ZoomX (3) z zakrzywioną z wkładką z włókna węglowego w środku. Zarówno nowy rodzaj pianki jak wkładka mają za zadanie uzyskanie efektu sprężynowania i odzysku energii a przez to dodatkowego napędzania zawodnika podczas biegu. Na rynku pojawiły się tańsze wersje podobnej konstrukcji, znane pod nazwami Zoom Fly i Zoom Vaporfly 4% (od czterech proc. lepszych wyników dzięki tym butom).

3. Nike Vaporfly Elite z wkładką ZoomX w podeszwie

Te "4%" przyjmowano początkowo jako chwyt reklamowy, mający wzbudzić dodatkowe zainteresowanie biegaczy tym sprzętem. Opublikowane na łamach "The New York Timesa" wyniki badań potwierdziły jednak zapewnienia przedstawicieli Nike. Przeanalizowano 495 tys. wyników uzyskanych w maratonach i półmaratonach od 2014 roku - z wykorzystaniem platformy Strava. Okazało się, że biegacze korzystający z modelu Vaporfly rzeczywiście uzyskiwali rezultaty o 3-4 proc. lepsze od rywali, którzy biegali w innych butach.

Jednak konstrukcje Nike wzbudzają kontrowersje w świecie sportu wyczynowego. Wątpliwości budzi przede wszystkim owa sprężysta wkładka z włókna węglowego zatopiona w piankowej podeszwie buta. Zdaniem krytyków, może to być uznane za rodzaj mechanicznego dopingu. Tak czy owak, najbardziej wydajny, wyczynowy model Vaporfly Elite nie jest dostępny w regularnej sprzedaży. Na rynku pojawiały się jedynie sporadycznie limitowane serie, np. przy okazji maratonu w Berlinie, którego gwiazdą był Kipchoge. Ze względu na mocno ograniczoną dostępność, buty te na serwisach aukcyjnych osiągają zawrotne ceny - 1-2 tys. dolarów za parę.

Adidas i Nike nie są jedynymi firmami, które pracują nad super "energetycznymi" butami. W zeszłym roku Brooks Running wypuścił na rynek but Levitate z pianką DNA AMP w podeszwie środkowej, która zapewnia 70-procentowy zwrot energii. Dla porównania tradycyjne pianki wykonane z tworzywa sztucznego o nazwie EVA zazwyczaj zapewniają zwrot w 50-60 procentach. Jednak, w kategorii normalnie dostępnego dla konsumentów obuwia, Pegasus Turbo jest na razie poza konkurencją, gdyż oferuje aż 85-procentowy zwrot energii z każdego kroku. Porównywalne z pianką ZoomX zwroty energii oferuje obecnie też pianka EVERUN zastosowana w butach firmy Saucony z serii Triumph ISO 4.

O co chodzi z tym zwrotem energii? Z każdym uderzeniem stopy w bieżnię czy inne podłoże, biegacz przenosi energię do buta. Energia ta zostaje pochłonięta przez układ amortyzacji w bucie. Kiedy biegacz podnosi stopę do góry, amortyzująca poduszka ponownie się rozszerza i oddaje część pochłoniętej energii z powrotem. Im więcej energii powróci do stopy, tym bardziej sprężysty i sprawny energetycznie będzie but. Liczy się każdy punkt procentowy. Biegacze mogą odczuwać wyraźną różnicę w zwrocie energii, nawet przy pozornie mało znaczącej zmianie rzędu 1 do 2 proc.

Elektroniczne wkładki

Nie mniej niż o konstrukcjach odzyskujących energię mówi się w ostatnim czasie o elektronicznych udoskonaleniach, sensorach i gadżetach, które od ok. dekady wkradają się do sportowego obuwia. Zanim przyszła epoka elektroniki producenci skupiali się przede wszystkim na wyglądzie zewnętrznym butów i oczywiście na komforcie. Sportowe obuwie było często za ciężkie, co narażało biegaczy na ryzyko urazów lub niepotrzebnej straty energii. Wyraźna zmiana w myśleniu o butach sportowych zaszła biurach projektanckich marek sportowych od ok. 2010 roku. Pojawiły się nowe techniki materiałowe, metody produkcji, które pozwalały tkać lub drukować techniką 3D lekkie i wytrzymałe siatki, które znacząco zmniejszały masę i grubość cholewek i innych części buta. W ślad za nimi przyszła też lekka, nieinwazyjna elektronika, czujniki, komunikujące się z bezprzewodową siecią, chipy zamieniające buty w gadżety mobilne.

Jeśli ktoś biega dużo, to naturalną koleją rzeczy wymienia buty stosunkowo często. Instalowanie w nich kosztownej elektroniki w postaci chipów (zobacz także: Chipy wszczepiane pod skórę. Za pięćdziesiąt lat) wszytych, lub zatopionych w masie podeszwy, jest niezbyt praktyczne. Lepszym pomysłem wydają się naczepiane i odczepiane moduły, pod warunkiem, że mocowanie jest trwałe i niekłopotliwe dla użytkownika a urządzenia wstrząso- i wodoodporne. Za takie uchodzi np. urządzenie TUNE firmy Kinematix, które można dołączać do dowolnych butów. Wbudowane w nakładkę czujniki śledzą m.in. czas kontaktu pięty z podłożem i asymetrię kroku, przesyłając dane do aplikacji mobilnej np. w telefonie, w której biegacz widzi pokonaną odległość, prędkość i tempo. Dodatkowo, aplikacja TUNE analizuje historię treningu, zalecając techniki, które pozwolą zminimalizować szanse urazu.

Na rynku dostępnych jest obecnie wiele podobnych urządzeń. Nakładany na buty "foot pod" oferuje firma Garmin. Bardzo podobny do niego jest Runscribe, oferujący w aplikacji mobilnej zaawansowana analitykę obciążeń stopy. Kolejny tego typu gadżet to Shft IQ, który wygląda trochę jak zabezpieczenie antykradzieżowe w sklepie. Popularność zdobywa zapinany w miejscu sznurowania Stryd, zaś podobną do niego nakładkę Lumo Run (4) można przypiąć do buta podobne jak do innej części garderoby. Z butem współpracują również mocowane do łydkowej części skarpetki czujniki Sensoria.

4. Lumo Run

Niektórzy mimo wszystko jednak sądzą, że przyszłość to nie przypinane zakładki z układami scalonymi, lecz mikrochipy wkomponowane na stałe w konstrukcję buta. Zwłaszcza, że elektronika jest coraz tańsza. Już w 2012 roku firma Nike wprowadziła na rynek inteligentne buty Nike+ Training Shoe, wyposażone w układ elektroniczny rejestrujący m.in. liczbę uderzeń stopy o ziemię, długość kroków, obciążenia podeszwy itd. Od tamtego czasu pojawiły się różne nowe konstrukcje z wbudowanym chipem, np. Under Armour Speedform Gemini 2, które automatycznie wykrywają początek treningu i zaczynają rejestrować dane, przesyłane następnie techniką Bluetooth do aplikacji mobilnej. Inny projekt buta nafaszerowanego elektroniką to Altra IQ Smart Shoe. W podeszwie środkowej tego modelu wbudowany jest cienki jak żyletka czujnik, który przekazuje informacje do aplikacji iFit w smartfonie lub smartwatchu za pośrednictwem technologii Bluetooth (zobacz także: Inteligentny zegarek do inteligentnego telefonu).

Eksperci zauważają jednak, że nie można mówić, by "inteligentne buty" z elektroniką w środku odniosły jak na razie jakiś znaczący sukces. Nike+ Training Shoe po głośnych marketingowych fanfarach bez rozgłosu zniknęły z rynku, natomiast modele Under Armour i Altry wciąż mają raczej charakter niszowy. Trzeba przyznać, że Under Armour nie poddaje się i w 2018 roku wypuścił na rynek swoje najnowsze modele z chipem - HOVR Phantom i HOVR Sonic. Każdy z tych butów wyposażony jest w lekki układ scalony z akcelerometrem, wbudowanym w najgrubszą część podeszwy środkowej buta.

Personalizacja i druk 3D

But, jak wiadomo, to nie tylko podeszwa. Na nią znajduje się cholewka i inne części. Tu od początku dekady zaszła również materiałowa rewolucja. Firma Nike kilka lat temu zapytała wyczynowych biegaczy, w jakim obuwiu czuliby się podczas biegania najlepiej. Okazało się, że sportowcy najczęściej opisywali coś na kształt elastycznej, wygodnej skarpety, podobnej do tej, jaką niektóre babcie potrafią zrobić na drutach. Producent podjął wyzwanie i stworzył technologię produkcji obuwia nazwaną Flyknit, w której buty "dziergane" są nie przez babcię, tylko przez komputer. Zademonstrowany, jako pierwszy, model Nike Free Hyperfeel złożony został zaledwie z siedmiu części (wcześniej tradycyjne buty sportowe szyte były z kilkudziesięciu kawałków).

FlyKnit wykonywane są za pomocą kontrolowanej komputerowo techniki dzianinowej 3D, w której włókna przędzy poliestrowej tkane są w elastyczną warstwę przypominającą drugą skórę. Za wytrzymałość odpowiadają biegnące wzdłuż materiału włókna lekkiego vectranu, sztucznego włókna otrzymywanego z ciekłokrystalicznego polimeru, wynalezione przez Celanese Acetate LLC. Opracowanie tej technologii było wstępem do kolejnych wynalazków i całkiem nowej tendencji - personalizacji obuwia.

Wielu ekspertów przewiduje, że personalizacja butów sportowych może mieć charakter i poziom podobny do tego, co znamy z usług Netflix czy Spotify. Te popularne serwisy uważnie obserwują zachowanie użytkowników i poznają ich, ich gusty i preferencje lepiej niż być może oni sami potrafią sobie uświadomić. Dlaczego inne usługi i produkty, w tym obuwie sportowe, mają nie być tak personalizowane jak serwis muzyczny odpowiadający naszym gustom?

Wyobraźmy sobie, że wchodzimy do sklepu, gdzie następuje trójwymiarowe skanowanie stóp i wprowadzanie danych o ich ruchu w trakcie biegu, historii treningu i wcześniejszych zakupów. Buty tylko dla nas powstają następnie, jeśli jeszcze nie od ręki w sklepowej drukarce 3D, to w ciągu kilku dni są do odbioru. Krokiem w tym kierunku jest opracowana przez Salomona technika S/LAB ME:sh, w której dolna część buta, elementy podłoża, amortyzacji i podeszwy zewnętrznej mogą być dostosowywane do cech biomechanicznych klienta. To jeszcze nie jest druk całego buta na zamówienie, lecz składanie z wielu pasowanych elementów. Technikę drukowania 3D na zamówienie w całości testują już jednak m.in. Nike i Adidas.

Za pierwszą cholewkę wykonywaną "na zamówienie" w technologii druku 3D w obuwiu sportowym uchodzi Nike Flyprint. Wytwarzane są one w procesie znanym jako modelowanie osadu stałego. Dzięki temu plastikowe włókno odwijane jest z cewki, topione i układane warstwami, tworząc kształt buta. Proces tworzenia cholewek Flyprint rozpoczyna się od pobrania wymiarów sportowca. Następnie dane zostają kalkulowane (za pomocą cyfrowych narzędzi do projektowania), aby potwierdzić idealny skład materiału. Pozyskane informacje są wykorzystane do wytworzenia tkaniny (może być z przędzy Flyknit lub innego materiału), z której powstanie cholewka - można uzyskać zupełnie różną specyfikację w zależności od anatomii sportowca lub funkcji, jaką but ma spełniać. Materiał typu Flyprint jest lżejszy i lepiej przepuszcza powietrze niż wcześniej stosowane tkaniny Nike. W dodatku, jak zapewnia producent tą metodą spersonalizowane buty powstają szesnaście razy szybciej niż innymi technikami wytwarzania.

Proces personalizacji i produkcji na zamówienie zapowiadany jest również przy okazji projektu butów Adidasa Futurecraft 4D (5). Docelowo ma to być obuwie do personalizacji - środkowa część podeszwy może być dopasowana do potrzeb użytkowników - nie tylko pod względem rozmiaru i kształtu, ale także elastyczności, typu uderzenia, amortyzacji i innych parametrów. Podeszwy Futurecraft 4D "na indywidualne zamówienie" mogą być drukowane w zaledwie dwie godziny, co oznacza, że Adidas teoretycznie może nawet produkować je w punktach sprzedaży. Na razie Adidas wprowadza standardową wersję (opartą na bazie danych na temat biegaczy zgromadzonej w okresie ostatnich 17 lat).

5. Drukowane w 3D buty Adidas Futurecraft 4D

Niedawno specjaliści z Uniwersytetu w Carnegie Mellon opracowali nowy system zdalnego druku siatek i dzianin według zindywidualizowanych projektów. Wykorzystali go w pokazach do produkcji zabawek i sztuk odzieży. Zaprezentowana podczas targów SIGGRAPH w Kanadzie, maszyna pozwala tworzyć dowolne projekty "na żądanie". Dotyczy to oczywiście także butów. I to, jest według wielu, przyszłość produkcji sportowego obuwia dobrej jakości.

Opisane rozwiązania personalizacyjne obracają się wokół druku 3D, ale są też inne pomysły na "jedyne w swoim rodzaju" buty. Projekt ShiftWear oferuje zmiany kolorystyki obuwia, wedle upodobań nastrojów, pór roku i dnia. Jest to możliwe dzięki wbudowanym w buty elastycznym wyświetlaczom HD z elektronicznym tuszem. Specjalna aplikacja na telefony umożliwia łatwą i natychmiastową zmianę wzoru wyświetlanego na powierzchni. Na razie nie można takich kupić, ale trzeba się przygotować na takie produkty do biegania i nie tylko.

Ubierz się w elektronikę

Buty i stroje sportowe były częścią sportowego ekwipunku wyczynowca czy amatora od zawsze. Nowością w ostatniej dekadzie jest wprowadzenie do "stroju" sportowca elektroniki noszonej a wraz nią - "ubierania się" w cyfrową materię.

6. Jeden ze sportowych zegarków Garmina

Smartfon niekoniecznie jest odpowiednim i wygodnym rozwiązaniem podczas uprawiania aktywności fizycznej, choć np. biegacz może go sobie za pomocą specjalnego uchwytu umieścić na ramieniu. Wygodniejsze są inteligentne zegarki, zaś opaski na nadgarstek, które współpracują z większością najpopularniejszych aplikacji mobilnych, obecnie mogą być zakładane nawet przez pływaków. Podstawowe funkcje, jakie oferuje opaska sportowa to liczenie kroków, dystansu i kalorii za pomocą aplikacji mobilnych, o których mowa wyżej. Najbardziej zaawansowane opaski ("smartbandy") potrafią jednak dużo, dużo więcej.

Niektóre rozwiązania, takie jak najbardziej chyba znane zestawy Fitbit, mają ambicje przejęcia całościowej opieki na ruchowymi aspektami naszego życia. Na rękę możemy założyć zegarek Fitbit Blaze lub jeden z wielu typów opasek, które monitorują aktywność fizyczną. Dane możemy analizować przez aplikację Fitbit lub inną, która monitoruje m.in. tętno, liczbę kroków, spalone kalorie, ale to wciąż oporo początek jej możliwości jej funkcje. Są też opcje dotyczące nawodnienia organizmu, indywidualny plan żywieniowy, możliwości analizy snu oraz bilansu kalorycznego. Wszystkie parametry są opcjonalne i zależą od funkcjonalności urządzenia Fitbit, które posiadamy.

Warto zaznaczyć, że urządzenia Fitbit, podobnie jak smartwatche (6) i opaski innego znanego producenta, Garmina, choć nie są oparte na systemie Android Wear Google’a, tylko na własnych platformach, współpracują z większością najlepszych aplikacji, z Endomondo, Runkeeperem, Stravą, MyFitnessPalem i dziesiątkami innych. Oczywiście zarówno Fitbit jak i Garmin mają swoje własne aplikacje treningowe do wyboru. Własny system ma też Xiaomi, od niedawna jeden z najpopularniejszych dostawców gadżetów sportowych. Jednak, według doniesień medialnych, z kompatybilnością chińskich urządzeń z najpopularniejszymi aplikacjami bywa różnie.

Wearables to na razie głównie smartfony, smartwatche, opaski, jak również kamerki lub liczniki mocowane w sprzęcie. Wkrótce jednak prawdopodobnie upowszechni się również tzw. inteligentna odzież. Do produkowania połączonych w siecią ubrań (smart clothes) przymierzają się tacy potentaci jak Samsung, Hexo Skin, Under Armour, OMSignal i Google. Inteligentne ubrania wyglądają jak zwykłe ubrania, z tym, że naszpikowane są czujnikami umieszczonymi wewnątrz odzieży. Sensory te zbierają dane na temat naszego samopoczucia i zdrowia, na przykład analizują pracę serca, rytm oddechu lub też monitorują objętość płuc.

Kilka lat temu projektant Ralph Lauren zaproponował model zintegrowanej z iPhone’m, naszpikowanej sensorami sportowej koszulki polo (7), która nie tylko wygląda szykownie, ale pracowicie zbiera mnóstwo danych biometrycznych, przekazując je następnie do smartfona. Strona technologiczno-sensorowa w ubraniu pochodziła od kanadyjskiej firmy OMsignal. W sensie fizycznym za zbieranie informacji odpowiadają wszyte w materiał koszulki srebrne włókna. Zebrane dane trafiają do modułu przymocowanej u boku. Znajduje się w niej żyroskop i akcelerometr. Urządzenie przetwarza surowe dane w strumień danych o organizmie. Wśród danych, które zbiera system PoloTech są m.in. informacje o tempie uderzeń serca, o oddychaniu, ale również o obciążeniach i wydatkowaniu energii.

7. Koszulka Polo-Tech
8. Wizualizacja Powered Clothing firmy Seismic

Nadchodzi jeszcze bardziej zintegrowana z technologiami generacja ubrań. Już nie tylko wszywane sensory, lecz same tkaniny, na którymi pracuje się na kanadyjskiej uczelni Université Laval, mają monitować i zbierać biomedyczne dane i transmitować je przez Internet lub sieć komórkową. Zespół pod kierownictwem profesora Younèsa Messaddeqa tka materiały, wplatając pomiędzy nici, delikatne warstwy miedzi, polimerów, szkła i srebra, które są zarówno czujnikami jak też antenami przekazującymi dane.

Do poziomu nici nie schodzą trykoty Powered Clothing firmy Seesmic (8). Te naszpikowane elektroniką, sensorami i przewodami stroje są raczej czymś w rodzaju elastycznych egzoszkieletów. Z resztą projektanci mówią o nich w kontekście nie tylko ćwiczeń sportowych ale również rehabilitacji po kontuzjach.

Aplikacja dla każdego

Dla jednych są w czymś rodzaju terminarza i budzika przypominającego o regularnych treningach. Inni sięgają po nie, ponieważ potrzebują trenera i doradcy, a ten w cyfrowej postaci jest wygodny i tańszy niż człowiek. Jeszcze inni uwielbiają mierzyć, liczyć, porównywać swoje wyniki z dawniejszymi lub wynikami innych. Aplikacje treningowe, których obecnie są na rynku tysiące, potrafią dać każdemu to, czego potrzebuje.

Chociaż wielu innych specjalistów zaleca ostrożność z bezgraniczną wiarą w cyfrowych asystentów treningu, nie ulega wątpliwości, że aplikacje treningowe i fitness stały się dla rzeszy ludzi niezwykle dogodnym rozwiązaniem, zachęcającym wielu do podjęcia regularnej aktywności fizycznej, której bez wygodnych cyfrowych narzędzi prawdopodobnie by w ogóle nie podejmowali. To także dynamicznie rozwijający się biznes. Jak podaje firma badawcza Statista, w USA 1 na 5 osób dorosłych regularnie korzysta z mobilnego programu tego rodzaju.

Najlepsze z nich imponują możliwościami i uniwersalnością. np. jedna z najbardziej znanych aplikacji treningowych Runtastic, która, pomimo nazwy, obsługuje nie tylko bieganie, ale również wiele innych rodzajów aktywności fizycznej, np. jazdę na rowerze i na nartach. Dostarcza użytkownikom wszystkich podstawowych statystyk, takich jak dystanse, czasy trwania treningu, prędkości biegów, przejazdów i szacunki co do spalonych kalorii.

Miłośnikom dokładniejszej "analityki" oferuje wykresy obrazujące ewolucję ich osiągów, zmiany wydolności i parametrów pracy organizmu, np. tętna. Runtastic jest zarazem programem w pełni społecznościowym, oferuje porównawcze rankingi wyników i tzw. Runtastic Newsfeed, powiadamiający o nowych osiągnięciach innych. Można to traktować jako zachętę do rywalizacji sportowej w grupie znajomych, można też wykorzystywać te informacje do wyrównania poziomu grupy. To wszystko i znacznie więcej oferują obecnie najbardziej popularne i zaawansowane aplikacje treningowe.

Jedną z najbardziej znanych na świecie aplikacji treningowych i sport trackerów jest Endomondo (9), program do rejestrowania wszelkiej aktywności fizycznej, wykorzystujący m.in. GPS. Użytkownik ma tu dostęp do liczącej miliony użytkowników, sportowej społeczności internetowej Endomondo.com a jednocześnie każda jego aktywność fizyczna może też być anonsowana na Facebooku.

9. Grafika Endomondo

Proces tworzenia profilu osoby trenującej rozpoczyna się od wpisania swojej wagi, wybrania jednostek miary, w których Endomondo ma dokonywać pomiarów, wyboru trybu obliczeń oraz preferowanej dyscypliny sportowej. Do wyboru mamy: bieganie, jazdę na rowerze, kolarstwo, nartorolki, narciarstwo, snowboard, golf, chodzenie, aerobik, piłkę nożną i wiele innych Aplikacja podaje czas, dystans, prędkość i spalane kalorie. Tworzy porównania, wykresy i analizy, które pozwalają kontrolować postępy i motywują do większego wysiłku. W trakcie uprawiania ulubionej formy ruchu, możemy włączyć w aplikacji, według upodobań.

Z GPS korzysta również inna bardzo popularna aplikacja tego typu, Runkeeper, skoncentrowana na sportach biegowych. Wystartowała jeszcze w 2008 roku, a obecnie społeczność wkupiona wokół apki to ok. 50 milionów biegaczy. Wszelkie funkcje i aspekty społecznościowe programu są bardzo podobne do Endomondo. Producent proponuje nam także wersję płatną, a której udostępnia m.in. transmitowanie do Internetu na żywo naszego biegu, programy szkoleniowe od ekspertów RunKeepera, rozbudowane podsumowania i statystyki oraz emaile z informacjami o pobitych rekordach.

Jedną z czołowych aplikacji tego typu jest przeznaczona dla biegaczy, rowerzystów i pływaków, Strava. Można też manualnie dodawać także inne dyscypliny i formy treningu. Funkcjonalności Stravy są podobne do wyżej opisanych. Dbającym o prywatność użytkownikom Strava daje możliwość stworzenia prywatnego profilu, w którym nikt nie będzie widział naszych tras, lub ustawienia obszarów prywatności (np. koło domu).

Wyprodukowana przez jedną z najbardziej znanych marek odzieżowych i sprzętowych aplikacja Nike Run Club (dawniej znana jako Nike+ Running) oferuje biegaczom z grubsza to wszystko, co wcześniej opisywane programy, czyli monitoring treningu, dane, informacje o postępach oraz integrację ze społecznościami z publikowaniem swoich tras biegowych na Facebooku włącznie. Podobnie jak inna znana appka Nike - Nike Training Club, będąca "cyfrowym trenerem osobistym" - jest zintegrowana z internetową platformą sportową nikeplus.com. Na stronie głównej użytkownikowi prezentowane są statystyki biegowe i podsumowanie jego aktywności. Biegacz może dzielić się z innymi swoimi wynikami z treningów, celami, osiągnięciami i mapami. Gdy wejdzie na określony poziom może uzyskać fachowe porady, co ma robić dalej. Oczywiście jest tu też element rywalizacji z innymi członkami sportowej społeczności, jeśli ktoś potrzebuje takiej właśnie motywacji.

W sklepach z aplikacjami znajdziemy również mnóstwo programów nieco bardziej wyspecjalizowanych. Na przykład szukając ćwiczeń na rzeźbę brzucha znajdziemy całą serię apek oferujących program treningu A6W z apkami "Ćwiczenia na brzuch A6W" oraz "Aerobiczna szóstka Weidera A6W" na czele. Ten plan ćwiczeń kształtujących brzuch jest różnie oceniany. Propagatorzy twierdzą, że jeśli ćwiczenia wykonywane są regularnie, sumiennie i poprawnie, to musi zadziałać. A aplikacja powinna pomóc w poprawnym stosowaniu A6W.

Ponad dziesięć milionów razy został pobrany przez użytkowników "Workout Trainer", co jest chyba niezłą rekomendacją. To program ćwiczeń a aplikacji, podczas których użytkownik jest prowadzony przez certyfikowanych trenerów, zarówno w formie audio, zdjęć, jak i instrukcji wideo. Program działa na kilku poziomach zaawansowania, od początkujących po wysoko zaawansowanych.

Kolejną ciekawą i docenianą przez użytkowników propozycją jest apka "7-minutowe ćwiczenia", z zestawami krótkich ćwiczeń o zwiększonej intensywności (HICT), poprawiających sprawność fizyczną i kondycję. Jeden zestaw składa się z dwunastu ćwiczeń do wykonania przez 30 sekund z 10 sekundowymi przerwami. Nie są do nich wymagane dodatkowe akcesoria, wystarczy trochę miejsca, ściana i krzesło. Możliwe jest też oczywiście, dzięki aplikacji "HIIT - trening interwałowy" i wielu innym, podjęcie bardziej wymagającego programu ćwiczeń. Program przede wszystkim tworzy harmonogram i dzięki funkcjom takim jak minutnik kontroluje czas, który w tym rodzaju treningu ma kluczowe znaczenie. W płatnej wersji użytkownik ma możliwość skorzystania z odliczania głosowego, co jest oczywiście dużo wygodniejsze dla trenującego podczas biegu czy jazdy na rowerze.

HASfit z kolei to wysoko oceniana, częściowo darmowa, aplikacja, dzięki której można prowadzić pełnowartościowy trening siłowy we własnym domu. Nie jest wymagana siłownia z pełnym wyposażeniem i specjalistyczny sprzęt a jedynie para hantli lub sztanga, mata, ewentualnie ławka lub piłka. Po załadowaniu HASfit uzyskujemy dostęp do wielu różnych planów treningowych w zależności od tego co jest naszym treningowym celem, czy to zbudowanie masy mięśniowej, czy wyrzeźbienie sylwetki, lub też redukcja tkanki tłuszczowej i masy ciała. Znaleźć tu można także plany treningowe dla seniorów, osób kontuzjowanych oraz dla kobiet w ciąży i młodych matek w okresie połogu. Ćwiczenia są komentowane przez trenerów i demonstrowane zarówno w wersji podstawowej jak i zaawansowanej. Ponadto HASfit oferuje przepisy na posiłki zgodne z treningiem.

Wśród mrowia dostępnych lepszych lub gorszych programów znaleźć można też sporo takich ciekawostek jak Sweatcoin, który "płaci" użytkownikowi za ćwiczenia "walutą" (sweatcoin to złożenie angielskich słów "pot" i "moneta"), którą może, po zgromadzeniu odpowiedniej kwoty, wymieniać na gadżety, sprzęt sportowy lub odżywki. Trochę podobnie działa apka Charity Miles, która zamienia przebiegnięte mile na darowizny dla organizacji charytatywnej, którą użytkownik wybiera z listy. Można powiedzieć, że piękna i szlachetna motywacja do treningu.

Rok 2020 w sport-tech

Najważniejsi gracze w branży technologicznej, także tej jej części, która pracuje nad urządzeniami i rozwiązaniami dla amatorów i wyczynowców sportowych, spotykają się co roku w styczniu na targach CES w Las Vegas. Impreza ta to zwyczajowo zapowiedź tego, co będzie się działo na rynku w rozpoczynającym się roku i ogólnie przegląd technologicznych tendencji. Co więc mogliśmy zobaczyć na CES 2020 w interesującej nas dziedzinie?

Zacznijmy od inteligentnych butów firmy Asics, projektu opracowanego we współpracy z No New Folk Studio (NNF), japońskim start-upem specjalizującym się w technologii czujników. Prototyp prezentowany na targach wyposażony był w Orphe Track Sensor wbudowany w model butów Asics Evoride, współpracujący z urządzeniem śledzącym szereg sygnałów wejściowych, w tym siłę wykopu i stabilność kroku. Układ przekazuje biegaczom informacje zwrotne w czasie rzeczywistym, pomagając im w zwiększaniu wydajności w trakcie treningu. Jeszcze w tym roku buty te mają zostać wprowadzone do sprzedaży detalicznej.

Buty Asicsa to kumulacja tendencji hi-tech w nowych typach obuwia sportowego widocznych już od dłuższego czasu. O wiele więcej komentarzy wzbudzał jednak pokaz nowego prototypu fitnessowego egzoszkieletu Samsunga, zasilanego algorytmami sztucznej inteligencji, nazwanego GEMS (Gait Enhancing & Motivating System). Użytkownik zakłada tę konstrukcję za pomocą opasek wokół talii i ud a wirtualny instruktor fitness prowadzi go następnie przez cykl treningowy. Zbierane przez czujniki rejestratory konstrukcji dane są synchronizowane z aplikacją w telefonie komórkowym. Samsung opisuje system jako "połączenie egzoszkieletu z potężnym oprogramowaniem podłączonym do Samsung AR Glasses, smartfona Galaxy i smartwatcha oraz innych urządzeń". Na razie nie wiadomo jednak, kiedy GEMS będzie można nabyć w sklepie.

Egzoszkielety to jedna z z tych innowacji, które dopiero zaczynają torować sobie drogę do świata sportu i aktywności fizycznej. Przed produktem Samsunga duże wrażenie zrobił Elevate Ski Exoskeleton firmy Roam Robotics, który potrafi m.in. odciążać kolana i stawy narciarza w celu zminimalizowania dyskomfortu podczas jazdy. Technologia ta to połączenie układu czujników z inteligentnym oprogramowaniem, które pozwala przewidywać skręty przy jednoczesnej regulacji obciążenia w kolanach. Urządzenie zostało wyróżnione w rankingu magazynu "Time" - "100 Best Inventions of 2019".

Zakup nowych zaawansowanych butów może być kosztowny. A co gdyby udało się zrobić nieco taniej mały upgrade posiadanego już obuwia. Włoska firma e-Novia zaprojektowała i zaprezentowała na CES ponoć pierwszą w swoim rodzaju na świecie aktywną nakładko-podeszwę, która zmienia swoją rzeźbę uwzględniając wzorzec chodu użytkownika obuwia - nazwaną WAHU. Dzieje się to dzięki konstrukcji składającej się z połączonych ze sobą komór o szczególnej strukturze. Są one wypełnione płynem, który za sprawą zminiaturyzowanych urządzeń tłoczących i blokujących zmienia swoją objętość, prowadząc w efekcie do zmian przyczepności i amortyzacji podeszwy. Użytkownik steruje ustawieniami podeszwy za pośrednictwem aplikacji mobilnej, dostosowując podeszwę do różnych uwarunkowań - od chodzenia po zwykłych nawierzchniach po szlaki turystyczne, trekking i warunki panujące w mieście. Co ciekawe, można się za pomocą tego rozwiązania dostosować do zmieniających warunków pogodowych i atmosferycznych, np. zwiększyć przyczepność gdy zacznie padać deszcz lub chwyci przymrozek.

Inna godna uwagi propozycja inteligentnej podeszwy do butów to stworzone przez firmę NURVV wkładki Run, wyposażone w 32 czujniki, które rejestrują metrykę biegu z prędkością tysiąc razy na sekundę, w tym kadencję, długość kroku, uderzenie stopy, pronację i równowagę, dane są przesyłane do aplikacji NURVV Run Coaching, gdzie użytkownik może znaleźć przydatne informacje i spersonalizowany coaching.

Oprócz inteligentnych, naszpikowanych elektroniką butów, żelaznym elementem obstalunku uświadomionego technologicznie sportowca są opaski fitnessowe i smartwatche. W Las Vegas zwyczajowo pokazuje się mnóstwo nowości tego typu. Nie sposób wszystkiego omówić, ale warto wspomnieć o gadżetach wyróżniających się, takich jak inteligentny zegarek Time.C firmy IEVA, który oprócz zwyczajowych parametrów aktywności i reakcji organizmu, rejestruje również dane środowiskowe, takie jak ekspozycja na słońce, zanieczyszczenie, temperatura, poziom hałasu i wilgotność. Potrafi m. in. oceniać lokalne warunki przez pomiary CO2 (na zewnątrz i wewnątrz pomieszczeń), zanieczyszczenia lotnymi związkami organicznymi (VOC), ale też stopień ekspozycji na UVA, UVB i UV.

Inna ciekawa konstrukcja, 7Smartwach firmy Suunto łączy w sobie cechy zegarka sportowego i tradycyjnego, wykorzystując system operacyjny Google Wear, dzięki czemu jest kompatybilny zarówno z telefonami z systemem iOS, jak i Android. Funkcje urządzenia to m. in. bezpłatne mapy terenowe w trybie offline, dostęp za pomocą jednego przycisku do ponad siedemdziesięciu trybów sportowych, konfigurowalne twarze i paski oraz popularne funkcje zegarka, takie jak dostęp do list rzeczy do zrobienia, wiadomości i połączeń przychodzących, szybkie płatności i inne powiadomienia.

Krokiem w świat medycyny, nie tylko sportowej, jest ScanWatch, urządzenie noszone na nadgarstku, które może wykryć migotanie przedsionków serca, użytkownicy mogą za jego pomocą wykonać EKG na żądanie, jak również monitorować pracę serca za pomocą wbudowanego czujnika PPG, który stale monitoruje tętno. ScanWatch jest również w stanie wykryć obecność bezdechu sennego poprzez czujnik SpO2. Jak wszystkie urządzenia śledzące firmy Withings, ScanWatch śledzi również takie czynności jak kroki, kalorie, wzniesienia, trasy treningowe i automatycznie rozpoznaje ponad 30 typów aktywności fizycznej.

Sport zawsze był sprzężony z rozwojem myśli technicznej. Kiedyś polegało to na poszukiwaniu np. sposobu na takie wykonanie piłki, by nie rozpadała się podczas gry, lub tyczki, by nie łamała się podczas skoku. Dziś, w erze informacji rozwijają się wokół sportu w sposób najbardziej widoczny techniki zapewniające komunikację i przetwarzanie danych. Ostatecznie jednak, niezależnie od tego, jak precyzyjnie będziemy mieć opisany ruchy, które powinniśmy wykonywać i substancje, które należy pochłaniać, i tak na końcu wszystko zależeć będzie od nas, czy będzie nam się chciało sprostać wymaganiom treningowym, czy będą one pochodziły od człowieka czy od maszyny.

Mirosław Usidus