Wszystko i tak wyjdzie w dwutlenku
Badanie opublikowane niedawno w Environmental Research Letters wykazało np., że udostępniane w miastach w modelach sharingowych hulajnogi elektryczne (1) w rzeczywistości powodują więcej emisji gazów cieplarnianych w przeliczeniu na kilometr niż podróżowanie autobusem, rowerem, a nawet motorowerem. Naukowcy obliczyli, że materiały potrzebne do produkcji baterii, kół i ramy skutera oraz codzienne gromadzenie, ładowanie i redystrybucja skuterów przez firmy miały znaczący wpływ na wzrost, a nie spadek poziomu gazów cieplarnianych.
Z kolei panele słoneczne to synonim "czystej energii". Jednak, co zauważają skrupulatnie badacze, produkowane są w temperaturze dwóch tysięcy stopni Celsjusza, co wymaga ogromnych nakładów energii z niestety - paliw kopalnych. Są one również produkowane przy użyciu całej rodziny pierwiastków ziem rzadkich, których jest na świecie niewiele, a pozyskanie ich jest kosztowne, także dla środowiska.
Znane są również problemy, które pojawiają się po zakończeniu cyklu życia paneli słonecznych, ponieważ urządzenia te są obecnie niezwykle trudne do recyklingu. Większość komponentów w tych urządzeniach nie może być odzyskana i w końcu po prostu jest wyrzucana. Łączy je to z innym symbolem zielonych technik - turbinami wiatrowymi, których łopaty nie mogą być w żaden sposób utylizowane i trzeba je zakopywać na specjalnie przygotowanych wysypiskach (2).
Nawet co do ekotoreb papierowych jest mnóstwo zastrzeżeń. Pomijając kwestię pozyskania drewna, produkcja toreb papierowych wymaga do czterech razy więcej energii niż toreb plastikowych i na ogół nie wytrzymują one wystarczająco długo, aby mogły być ponownie wykorzystane tyle samo razy, co torby plastikowe.
Badania wykazały też, że papier zazwyczaj nie rozkłada się szybciej niż plastik na składowiskach odpadów, a to z powodu braku światła i tlenu na większości wysypisk. Ze względu na swoją objętość torby zajmują również więcej miejsca na wysypiskach. Także proces recyklingu papieru wymaga sporych zasobów, co wiąże się z wykorzystaniem ogromnych ilości energii i mnóstwa chemikaliów.
Nawet ekologiczna żywność jest na liście weryfikacyjnej. Niektóre badania podważają dobroczynny wpływ gospodarstw ekologicznych. Badania opublikowane w "Nature" we wrześniu 2018 roku wykazały, że wysokoprodukcyjne gospodarstwa konwencjonalne są w rzeczywistości lepsze dla środowiska niż gospodarstwa ekologiczne, ponieważ są o wiele bardziej wydajne i dają o 20 proc. więcej plonów niż gospodarstwa ekologiczne w przeliczeniu na zużycie zasobów, gleby, itp.
Nie ma urządzeń opartych w 100 proc. na energii odnawialnej
W kwietniu 2020 r. po premierze na YouTube nowego filmu dokumentalnego Michaela Moore’a pt. "Planet of the Humans" (z ang. "Planeta ludzi"), w którym przedstawia on, jak pozornie zielone nowe techniki w rzeczywistości nie są lepsze dla środowiska niż stare, a niekiedy i gorsze, rozgorzała dyskusja. Moore w swoim dokumencie pokazuje, jak przemysłowe farmy wiatrowe, elektrownie słoneczne, biomasa i biopaliwa niszczą środowisko naturalne.
Film np. pokazuje porzucone farmy turbin (3) i słoneczne oraz budowane nowe - po wycięciu lasów. Film oskarża działaczy na rzecz klimatu o to, że promują biomasę i gaz ziemny, które są bardzo szkodliwe dla środowiska.
Konfrontuje też deklaracje wielkich firm z rzeczywistością. Na przykład słowa szefowej działu zrównoważonego rozwoju firmy Apple, Lisy Jackson, która zapewniała: "Teraz Apple korzysta w 100 proc. z energii odnawialnej" z opinią naukowca, który badał korporacyjne programy energii odnawialnej i mówi: "Nigdzie na świecie nie znalazłem żadnego urządzenia, które w 100 proc. korzystałoby tylko z energii słonecznej i wiatrowej". Film pokazuje też las, który jest wycinany w celu zbudowania farmy słonecznej Apple.
Film obala również twierdzenie Elona Muska, że jego Gigafactory produkująca baterie jest zasilana wyłącznie z odnawialnych źródeł energii. W rzeczywistości zakład jest normalnie podłączony do sieci elektrycznej.
Możemy też poznać historię zaangażowania zielonych aktywistów w promowanie biomasy i spalanie biopaliw. Na przykład inwestora z Doliny Krzemowej Vinoda Khosli, który ogłosił, że jego zakład produkujący biopaliwa zrobił "czystą zieloną benzynę". Rok później firma po otrzymaniu ogromnych dotacji publicznych złożyła wniosek o upadłość. Dwa wcześniejsze przedsięwzięcia biopaliwowe Khosla zbankrutowały już po otrzymaniu setek milionów subsydiów od rządu federalnego. Udziałowcy pozwali firmę Khosla o oszustwo.
Obrywa się nie tylko Amerykanom. Moore pokazuje, że pomimo szumnych zapowiedzi związanych z Energiewende, w 2019 r. wiatr i słońce dostarczały tylko 34 proc. energii elektrycznej w Niemczech i nasi zachodni sąsiedzi wciąż polegają głównie na spalaniu gazu ziemnego, węgla i biogazu z kukurydzy.
Film wskazuje na ogromne zapotrzebowanie na materiały, jakie ma sektor energii odnawialnej. Panele słoneczne wymagają wielokrotnie więcej materiałów w postaci cementu, szkła, betonu i stali, niż elektrownie atomowe, i tworzą kilkaset razy więcej odpadów. Wytwarzanie paneli słonecznych należy do wyjątkowo silnie obciążających środowisko procesów produkcyjnych.
Co jest "na dobrej drodze"?
Z drugiej strony zauważa się, że tylko niewielka część zielonych technologii spełnia warunki pozwalające myśleć o osiągnięciu celów klimatycznych określonych w porozumieniu z Paryża w 2015 roku. Spośród 46 kategorii czystej energii, które Międzynarodowa Agencja Energii uważa za kluczowe dla zminimalizowania skutków zmian klimatycznych, tylko sześć jest jej zdaniem "na dobrej drodze" do osiągnięcia celu, jakim jest zapobieżenie wzrostowi średnich globalnych temperatur o co najmniej 2 stopnie Celsjusza. Dane takie znajdujemy w opublikowanym w tym roku raporcie IEA "Tracking Clean Energy Progress".
Owe 46 kategorii obejmuje sektory energetyczne, dostawy paliw, technologie przemysłowe, transport, budynki oraz technologie integracji energetycznej, takie jak inteligentne sieci energetyczne i bezpośrednie wychwytywanie dwutlenku węgla. Sześć technologii dających nadzieję to fotowoltaika, bioenergia, pojazdy elektryczne, kolej, nowe techniki oświetlenia oraz centra danych i sieci przesyłowe.
Choć autorzy raportu mają na myśli głównie wolne tempo rozwoju, to jednak uwzględniwszy zasadnicze obawy ekologiczne co do nawet tych sektorów, które chwalą, osiągnięcie ambitnych celów rysuje się bardziej niż mgliście. Bo przecież prawdziwe obniżanie globalnej emisji nie powinno polegać na oszukiwaniu czy udawaniu, że się ją obniża. Wszystko i tak wyjdzie w emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych.
Mirosław Usidus