NFT - kolejna odsłona kryptoszaleństwa. Kolekcjonerzy w łańcuszku bloków

NFT - kolejna odsłona kryptoszaleństwa. Kolekcjonerzy w łańcuszku bloków
Przecież wszyscy nie mogą być artystami zarabiającymi na sprzedaży swoich dzieł sztuki. To wydaje się oczywiste, dlatego w NFT (1), w takie, jakie jawi się obecnie, mało kto wierzy. Być może to jednak dopiero wstęp i start ścieżki do umasowienia niszowego dotąd świata kryptowalut.

Według definicji niewymienialny token (ang. non-fungible token, NFT) to unikatowy cyfrowy (bądź realny, będący odzwierciedleniem na blockchainie) składnik aktywów, reprezentujący szeroką gamę przedmiotów materialnych i niematerialnych, np. kolekcjonerskich kart sportowych, wirtualnych nieruchomości lub wirtualnych dzieł sztuki.

Jak wiadomo, na tej samej podstawie technicznej opierają się kryptowaluty, np. bitcoin i ethereum. Jednak w przeciwieństwie do kryptowalut, NFT są całkowicie unikatowe, nie tak jak np. monety, które można wymieniać bez znaczenia dla wartości samej monety, bo moneta nie ma "tożsamości". Natomiast NFT tożsamość (cyfrową) mają, i łańcuch bloków, na której się znajdują, weryfikuje, kto jest prawowitym właścicielem tego, a nie innego aktywa. Fałszerze nie mogą stworzyć kopii NFT i przekazać jej jak oryginał jakiemuś niczego niepodejrzewającemu kolekcjonerowi.

Można to ująć inaczej - NFT to rodzaj tokena kryptograficznego, który działa, opierając się na  architekturze blockchain. Każdy token NFT zawiera informacje, które odróżniają go od innych tokenów i są one bardzo łatwe do zweryfikowania.

Niezamienialne tokeny są przechowywane jako jednostka danych w architekturze zwanej blockchainem, która poświadcza, że dany plik cyfrowy jest niepowtarzalny. Co istotne, posiadanie danego tokena nie uprawnia nas do praw autorskich, których odzwierciedleniem jest token. Chociaż ktoś może sprzedać NFT reprezentujące jego dzieło, kupujący nie zawsze otrzyma przywileje związane z przeniesieniem własności.

Zbieranie wirtualnych kamieni

Tokeny NFT zyskały na pewnej popularności w 2017 roku (choć pierwsze wzmianki na ich temat pojawiły się już w 2012 roku), za sprawą gry CryptoKitties, która pozwalała jej użytkownikom na adoptowanie i handlowanie wirtualnymi kotami. Najdroższe zyskiwały wówczas cenę nawet 100 tys. dolarów. Wraz z początkiem 2021 roku artyści, celebryci, influencerzy i sportowcy zaczęli wydawać swoje prace połączone z ich wirtualnymi odpowiednikami NFT. Kupujący dostrzegają w nich wyjątkowy produkt, który ma dla nich wartość kolekcjonerską, która z upływem lat ma rosnąć.

Cyfrowy kolaż NFT amerykańskiego artysty Mike'a Winkelmana, który posługuje się pseudonimem Beeple, zatytułowany "Everydays - The First 5000 Days" został sprzedany na aukcji Christie’s za 69,3 mln dolarów. Pierwszy tweet prezesa Twittera Jacka Dorseya jako NFT został sprzedany na aukcji za 2,9 mln dolarów.

Kanadyjska piosenkarka Grimes w lutym 2021 r. sprzedała dziesięć cyfrowych "dzieł sztuki NFT", głównie zmontowane z muzyką kreacje wizualne, za sześć milionów dolarów. Inny muzyk, o pseudonimie 3LAU, jak głoszą niepotwierdzone pogłoski, miał zarobić ponad jedenaście milionów dolarów ze sprzedaży albumów i dóbr cyfrowych NFT w jeden tylko weekend.

Przykłady można by mnożyć. Ale na razie mówimy o uznanych artystach i ich sztuce, której wartości zwykle się nie kwestionuje, albo o postaciach bardzo znanych. Rynek NFT to jednak także mnóstwo zjawisk, delikatnie mówiąc, zaskakujących, by nie powiedzieć, dziwacznych.

2. Grafiki przedstawiające kamienie sprzedawane jako NFT

Przy czym zdjęcia kotków i grafiki z małpami to najmniej kontrowersyjna jeszcze rzecz, gdyż na przykład grafiki przedstawiające kamienie EtherRock (2) potrafią jako NFT zyskiwać cenę powyżej trzystu tysięcy dolarów za jedną.  Kiedy anonimowy programista po raz pierwszy wprowadził te kolekcjonerskie "przedmioty" do obiegu w 2017 roku, ograniczył liczbę tych "kolekcjonerskich kamieni" do stu, co sprawiło, że ich cena rosła.

Owe wirtualne głazy nie służą niczemu, nie są nawet budulcem w grze podobnej do Minecraft. Mają jedynie dawać "silne poczucie dumy z bycia właścicielem jednego ze stu kamieni". Szersze zainteresowanie kolekcjonowaniem EtherRock pojawiło się, gdy Gary Vaynerchuk napisał o tym na Twitterze jako "przykładzie projektu NFT sprzed 2019 roku", na który należy zwracać uwagę w ciągu następnej dekady. Niemal natychmiast ceny wirtualnych głazów poszybowały w górę, prawie stukrotnie za sztukę. Motywacje kupujących są równe i nawet nie zawsze brzmią aż tak zwariowanie. Jeden z nabywców wyjaśnił w wątku na Twitterze, że wydał na kamień 46 300 dolarów, bo chce mieć "kawałek historii NFT".

3. Agregator NFT Samsunga na ekranie telewizora

Szałowi NFT zdają się poddawać międzynarodowe wielkie koncerny. Na przykład Samsung zapowiada szerokie wsparcie dla NFT w modelach telewizorów, które wchodzą na rynek w 2022 roku (3). "Samsung wprowadza pierwszy na świecie, oparty na ekranie telewizora, eksplorator NFT i agregator rynku, przełomową platformę, która pozwala przeglądać, kupować i wyświetlać ulubioną sztukę - wszystko w jednym miejscu", czytamy w komunikacie prasowym firmy.

Pokemony to nie fundusz emerytalny

Teoretycznie każdy może stworzyć, sprzedać swój własny NFT i na nim zarobić. Trzeba tylko najpierw założyć portfel kryptowalutowy. Jedną z łatwiejszych w konfiguracji usług tego typu jest MetaMask, bezpieczny i darmowy portfel Ethereum. Można go zainstalować jako wtyczkę na przeglądarce Chrome. Potem należy połączyć swój portfel z platformą kreacji, prezentacji, ofertowania i wymiany NFT, taką jak np. OpenSea.

Teraz należy "tylko" stworzyć niepowtarzalne dzieło sztuki, które zostanie załadowane na platformę, taką jak OpenSea, jako NFT. Twoje NFT może być obrazem, ale może to być także film, dźwięk lub model 3D. OpenSea obsługuje szeroką gamę typów plików, w tym JPG, PNG, GIF, SVG, MP4, WEBM, MP3, WAV, OGG, GLB i GLTF. Chociaż NFT to nie tylko obrazy, może to być dowolny obiekt cyfrowy, jednak obecnie w obrocie są głównie obiekty wizualnej twórczości cyfrowej. Powstałe tak i zgromadzone w kolekcjach dzieła można spróbować sprzedać na aukcji, która niestety nie jest wolna od opłat.

Warto, zanim wejdzie się w rynek NFT czy to jako twórca chętny do zarobieniu na swojej twórczości, czy to jako kupujący, dobrze rozważyć wypowiedziane w wywiadzie dla telewizji Al-Jazeera słowa Samsona Mow, Kanadyjczyka z Chin, założyciela firmy Pixelmatic, która stworzyła grę Infinite Fleet, wykorzystującą aktywa kryptowalutowe. Jego firma oferuje tzw. tokeny bezpieczeństwa (STO), sprzedając cyfrowe statki kosmiczne NFT graczom. Mow twierdzi, że użytkownicy są zainteresowani atrakcyjnie zaprojektowanymi kosmicznymi pojazdami w grze i udało się ich już sprzedać setki. Jednak Mow nie zalecałby ludziom kupowania ich w celach inwestycyjnych.

"Ludzie powinni kupować te rzeczy tylko wtedy, gdy planują używać ich w samej grze", mówi Al-Jazeerze. "Kupowanie tych rzeczy do celów inwestycyjnych jest jak kupowanie kart Pokemon jako funduszu emerytalnego. Może któraś z nich stanie się kiedyś wartościowa, ale bardziej prawdopodobne jest, że nie". Jego zdaniem, boom na wirtualne nieruchomości przeminie. Jak dodaje, zainteresowanie wieloma NFT jest często bezpośrednio związane z reputacją emitenta i nie oznacza, że obiekty te mają same w sobie trwałą wartość.

Obrabowani artyści

Rynek NFT boryka się również z poważnymi problemami związanymi z należytą ochroną praw autorskich i własności dzieł. Token NFT działa w sposób podobny do certyfikatu własności, z adresem internetowym wskazującym na dzieło sztuki, co sprawia, że dzieło w przypadku problemu z aktualnością linku może zniknąć.

Ponadto ponieważ NFT są funkcjonalnie oddzielone od podstawowych dzieł sztuki, każdy może łatwo zapisać kopię obrazu NFT. Zdarzały się przypadki, że sprzedawano prace innych osób jako NFT bez pozwolenia. Sprzedawcy udającemu słynnego Banksy’ego udało się sprzedać NFT rzekomo wykonane przez artystę za 336 tys. dolarów. Serwis ArtNews donosił, że hakerzy techniką phishingu oszukali Todda Kramera, właściciela galerii sztuki Ross + Kramer Gallery, a następnie ukradli 15 NFT o wartości 2,2 miliona dolarów.

Na szczęście dla Kramera, dzięki platformie OpenSea udało mu się skoordynować działania z nabywcami jego zdjęć i odzyskać co najmniej kilka tokenów. Jednak zaangażowanie OpenSea, podającej się za zdecentralizowaną platformę, zostało z kolei skrytykowane przez innych użytkowników. Sporo kont zostało zamkniętych.

Artysta komiksowy Liam Sharp postanowił zamknąć swoją galerię w serwisie DeviantArt, masowej internetowej społeczności artystycznej, ponieważ, jak napisał na Twitterze, "ludzie wciąż kradną moją sztukę i robią z niej NFT".
Nawet nieżyjący już sławny twórca komiksów, Stan Lee, stał się pogrobową ofiarą szaleństwa NFT. Jego oficjalne konto na Twitterze zostało wykorzystane do sprzedaży NFT w postaci wizerunku superbohatera "Chakra The Invincible". Fani Lee byli oburzeni, że profilu niemogącego się już bronić artysty używa się jako lewara do sprzedaży NFT.

W związku z narastającym problemem kradzieży dzieł i naruszania praw autorskich, serwis DeviantArt ogłosił w połowie 2021 r., że powstał system AI wykrywający kradzieże NFT na rynkach takich jak OpenSea czy Axie Marketplace. Jest to system, który jest dostępny dla wszystkich członków DeviantArt Core, systemu członkowskiego DeviantArt dostępnego dla artystów. System skanuje platformy i powiadamia artystę-użytkownika DeviantArt, gdy podobna do jego dzieła praca została zauważona jako oferta NFT. Oczywiście reszta zależy już od samego twórcy, ale jest to z pewnością krok w kierunku rozwiązania problemu.

Kontrowersje dotyczące NFT dotyczą rownież wysokiego zużycia energii związanego z transakcjami blockchain, co w konsekwencji ma powodować wysokie emisje gazów cieplarnianych.

Pomimo wątpliwości i krytyki zabawa w NFT rozkręca się i kto wie, dokąd nas zaprowadzi. Warto przypomnieć, że internet kiedyś też uważany był za zabawkę i sezonową modę.

Mirosław Usidus